Bez punktów z Pelplina wróciła do Lęborka w Święto Wojska Polskiego drużyna Pogoni. Wierzyca Pelplin pokonała nasz zespół 2:0 po bramkach Kacpra Jaronia i Dmytra Krasnoselkyia.

3. kolejka IV ligi, 15 sierpnia 2024r., godz. 17

Wierzyca Pelplin – Pogoń Lębork 2:0
bramki: 1:0 Kacper Jaroń (’42), 2:0 Dmytro Krasnoselskyi (’71)

Wierzyca: Gibas – Mońka, Rogoz, Gierszewski, Burghardt, Bach, Garbacik, Goliński, Jaroń, Rendzio, Czochór

Pogoń: Kolke – Balewski, Błażejczyk, Kaniewski, Michniewicz, Miotk (’46 Dampc), Patelczyk (’52 Parulski), Klecha (’60 Ronowski), Kowalkowski (’72 Czecholiński), Siłkowski, Karasiński (’46 Klejsa)

żółte kartki: Ceremus, Jaroń, Burghardt – Kaniewski, Patelczyk, Siłkowski

Rozgrywane w dużym upale spotkanie lepiej rozpoczęli Pogoniści uzyskując optyczną przewagę, choć bez klarownych sytuacji bramkowych. Z czasem do głosu zaczęli dochodzić gospodarze, czego ukoronowaniem był gol dla Wierzycy zdobyty przez Jaronia. Ten sam zawodnik kilka minut wcześniej dzięki świetnej obronie bramkarza Pogoni nie wykorzystał sytuacji sam na sam. W 42 minucie był skuteczniejszy uderzając tuż przy słupku.

W przerwie trener Michniewicz dokonał dwóch rotacji w składzie. To był też okres gdy Pogoniści wypracowali więcej sytuacji bramkowych, m.in. w 47 minucie Błażej Siłkowski uderzył z dystansu tuż nad poprzeczką. To jednak gospodarze z czasem strzelili bramkę. Zrobił to w 71 minucie Dmytro Krasnoselskyi. W rewanżu kilka uderzeń w kierunku bramki oddał wprowadzony w drugiej połowie gry Mateusz Czecholiński. Było to jednak za mało by odwrócić losy meczu. Po nie najlepszym spotkaniu przegrywamy 0:2

- Mecz zaczęliśmy obiecująco, przez 20 minut było okej. Doszliśmy do 3-4 sytuacji, ale nie były to konkretne sytuacje – relacjonuje spotkanie trener Pogoni Mateusz Michniewicz. – Od 25 minuty Wierzyca zaczęła przejmować inicjatywę co zakończyło się sytuację sam na sam co wybronił Arek Kolke. Po przerwie mało nam wychodziło, mieliśmy grać bardziej bezpośrednio za plecy obrońców. Odkryliśmy się i straciliśmy drugą bramkę. Za wolno graliśmy w ataku pozycyjnym, nie było zaskoczenia, były za to niedokładności. Zabrakło nam ruchu za plecami obrońców, nie zdołaliśmy zdobyć bramki kontaktowej i Wierzyca zasłużenie wygrała.