Szczęśliwy powrót na Saharę po latach. 3 punkty pojechały do Lęborka!
Pogoniści znowu pokazali siłę. W meczu 16. kolejki IV ligi Pogoń po dwóch trafieniach Mateusza Dampca pokonała Anioły i przesunęła się znacząco w górę w ligowej tabeli.
16. kolejka IV ligi, 16 listopada 2024 r., godz. 11
Anioły Garczegorze – Pogoń Lębork 1:2
bramki: 0:1 Mateusz Dampc (’35), 0:2 Mateusz Dampc (’38), 1:2 Filip Tomasiewicz (’85)
Anioły: Syldatk – Gilmajster (’46 Parzych), Tomasiewicz, Gregorek, Małkowski (’46 Leśko), Choszcz, Narewski, Słumiński, Łapigrowski (’46 Drzazgowski), Jóskowski (’61 Syldatk), Czyż (’82 Oleszkiewicz)
Pogoń: Kolke – Czarnecki, Romanek, Kaniewski, Balewski, Patelczyk, Siłkowski, Kowalkowski, Parulski (’86 Ronowski), Klecha, Dampc (’86 Czecholiński)
żółte kartki: Parzych, Drzazgowski, Tomasiewicz - Balewski
Mecz na odremontowanym po wielu latach przestoju boisku w Garczegorzu toczył się przy mocnym, zimnym wietrze. Pogoń spotkanie rozpoczęła od trzech dobrych sytuacji. Nie minął jeszcze kwadrans, a akcjami sam na sam popisali się Nikodem Parulski i Michał Balewski. Wcześniej do rzucie wolnym i dośrodkowaniu Kowalkowskiego Romanek z główki strzela obok bramki.
Radość w obozie lęborczan wybuchła w 35 minucie gdy Michał Balewski „poklepał” na lewej stronie boiska, podał precyzyjnie do Mateusza Dampca, a ten ze spokojem pokonał bramkarza Anioła.
3 minuty później było już 2:0 dla Pogoni! Tym razem lewą stroną przez pół boiska ruszył Nikodem Parulski. Po drodze nieprzepisowo próbował go zatrzymać Gregorek, na szczęście nasz zawodnik utrzymał się na nogach, dograł piłkę do Mateusza Dampca, a ten przymierzył przy słupku do bramki.
Po zmianie stron gospodarze grali z mocnym wiatrem co napędzało ich do ataków. Warty odnotowania akcją był rzut wolny w 57 minucie po faulu na Parulskim tuż przed linią pola karnego. Uderzenie trafiło w mur, dobitka Patelczyka przeleciała nad poprzeczką.
W 72 minucie groźny strzał Syldatka zablokował Krzysztof Kaniewski, który w Garczegorzu zanotował najlepszy występ w Pogoni od początku swojej gry w Lęborku i mocno przyczynił się do zwycięstwa. Chwile później Dampc wybił piłkę z linii bramkowej. Oprócz ofiarnej gry, towarzyszyło nam na Saharze wreszcie też szczęście.
Kontaktową bramkę Anioły zdobyły w 85 minucie po trafieniu w zamieszaniu Filipa Tomasiewicza. Pogoniści wytrzymali napór ostatnich minut, a tuż przed końcem spotkania Mateusz Klecha uderzył minimalnie tuż przy słupku. Anioły – Pogoń 1:2!
Po meczu powiedzieli:
Mateusz Michniewicz, trener Pogoni: – Mecz zdeterminował wiatr. Gdy wiał nam w plecy my dominowaliśmy, gdy gospodarzom oni lepiej sobie radzili. Pierwszą połowę wygraliśmy, ale wiedzieliśmy, że w drugiej odsłonie ten mecz będzie już zupełnie inny. Wiedzieliśmy, że tak będzie i zrealizowaliśmy nasz plan. Wyszliśmy na prowadzenie i mądrze się broniliśmy. Mieliśmy parę groźnych dla nas sytuacji podbramkowych ale skutecznie broniliśmy swojego pola karnego. Zwycięstwo nasze jest zasłużone i nas oczywiście bardzo cieszy. Gratuluję zawodnikom postawy.
Tadeusz Wanat, trener Aniołów: - Żartobliwie można powiedzieć, że przebieg meczu zdeterminowało losowanie. Przegraliśmy losowanie i do przerwy graliśmy pod bardzo silny wiatr. Pierwsza połowa była wyrównana, na remis. Pogoń bardzo mądrze złapała nas na kontrę po naszych błędach gdzie raz mieliśmy piłkę na 30 metrze od bramki Pogoni i tracimy drugą bramkę z tego. Dwie kontry, dwa gole i wyrównana pierwsza połowa kończy się dla nas niekorzystnie 0:2.
W przerwie wierzyliśmy, że jesteśmy w stanie to odwrócić i jestem przekonany, że byliśmy w stanie, bo przebieg drugiej połowy na to wskazuje. Po przerwie był praktycznie jeden zespół na boisku, 45 minut naszego naporu. Zabrakło czasem kilku centymetrów, żeby piłka trafiła do siatki. Zabrakło nam trochę spokoju w sytuacjach podbramkowych żeby odwrócić losy tego meczu. Stać nas było na to. Zdobyliśmy jedną bramkę a powinniśmy z 2-3 bramki po przerwie zdobyć. Pozostaje pogratulować Pogoni zwycięstwa, czekali na to zwycięstwo 3 czy 4 lata. Uważam, że zwycięstwo zasłużone, bo Pogoń zagrała mądrze, na tyle na ile było ją stać i wykorzystali nasze błędy i słabsze strony. My biliśmy troszkę głową w mur, zabrakło troszkę umiejętności i szczęścia by ten wynik odwrócić.