{jgxtimg src:=[images/stories/foto/kadra/hrycyk_lukasz_net.jpg] width:=[80] style:=[float:left;margin-right:5px] title:=[Mecz otwarcia PGE Arena Polska-Niemcy]}Rozmowa z Łukaszem Hrycykiem, kibicem Pogoni i prezesem Stowarzyszenia Sympatyków Pogoni Lębork /skrócona wersja poniższej rozmowy została opublikowana 28 czerwca br. w Głosie Pomorza/
Pamiętasz swój pierwszy mecz Pogoni Lębork?
- Moja przygoda ze sportem, a w szczególności z piłką nożną zaczęła się gdy miałem 11 lat. Mój starszy znajomy zabrał mnie wtedy po raz pierwszy na stadion w Lęborku. Tak, to był mecz z Chrobrym Charbrowo w 93 roku.
Czyli od tego czasu minęło już 20 lat.
- Na to wychodzi. To już 20 lat gdy regularnie pojawiam się na meczach Pogoni i mogę śmiało powiedzieć, że Pogoń to coś więcej niż klub, to część mojego życia. Z biegiem lat oprócz meczów, zaczęło mnie interesować to co dzieje się na trybunach, doping kibiców. Była to końcówka lat 90–tych, kiedy na stadionie zawiązał się ruch kibicowski. Pojawiły się pierwsze szaliki, flagi i wyjazdy na mecze. Już wtedy wiedziałem, że chcę być częścią grupy która co mecz dopinguje swoich piłkarzy. Swój pierwszy wyjazd w życiu zaliczyłem w wieku 16 lat, był to mecz w Gdańsku, z Polonią. Pamiętam, że wrażenie na mnie zrobił stadion, był ogromny w porównaniu z Naszym lęborskim. Od tamtego czasu starałem się być wszędzie, gdzie grała Pogoń. Mieliśmy III ligę, co niedzielę na mecze przychodziło ponad 1000 osób, to naprawdę było coś wyjątkowego. Lęborska publika była jedną z najliczniejszych na Pomorzu w tamtych latach.
Pamiętasz swój pierwszy mecz Pogoni Lębork?
- Moja przygoda ze sportem, a w szczególności z piłką nożną zaczęła się gdy miałem 11 lat. Mój starszy znajomy zabrał mnie wtedy po raz pierwszy na stadion w Lęborku. Tak, to był mecz z Chrobrym Charbrowo w 93 roku.
Czyli od tego czasu minęło już 20 lat.
- Na to wychodzi. To już 20 lat gdy regularnie pojawiam się na meczach Pogoni i mogę śmiało powiedzieć, że Pogoń to coś więcej niż klub, to część mojego życia. Z biegiem lat oprócz meczów, zaczęło mnie interesować to co dzieje się na trybunach, doping kibiców. Była to końcówka lat 90–tych, kiedy na stadionie zawiązał się ruch kibicowski. Pojawiły się pierwsze szaliki, flagi i wyjazdy na mecze. Już wtedy wiedziałem, że chcę być częścią grupy która co mecz dopinguje swoich piłkarzy. Swój pierwszy wyjazd w życiu zaliczyłem w wieku 16 lat, był to mecz w Gdańsku, z Polonią. Pamiętam, że wrażenie na mnie zrobił stadion, był ogromny w porównaniu z Naszym lęborskim. Od tamtego czasu starałem się być wszędzie, gdzie grała Pogoń. Mieliśmy III ligę, co niedzielę na mecze przychodziło ponad 1000 osób, to naprawdę było coś wyjątkowego. Lęborska publika była jedną z najliczniejszych na Pomorzu w tamtych latach.
Jakieś ciekawsze spotkanie z tamtego okresu?
- W pamięci utkwiło mi spotkanie z Arką Gdynia, która spadła z II ligi. Lęborski stadion pękał w szwach, na boczne boisko przyszło ponad 3 tysiące ludzi! Z samej Gdyni dotarło 500 kibiców. Wygraliśmy to spotkanie 3:1, a po meczu cały stadion skandował „na kolana”. Radości po wygranej nie da się opisać. W tamtych czasach, zwycięstwo z drużyną pokroju Arki, było niczym zdobycie Mistrzostwa Polski. W końcówce lat 90 – tych mieliśmy naprawdę dobry skład, efektem tego było 3 miejsce w III lidze w sezonie 1996/1997 zaraz za Elaną Toruń i Arką Gdynia!
W tamtych latach Pogoń oprócz dobrych występów w lidze z powodzeniem grała też w pucharach.
- Tak, szczególnie pamiętam spotkanie w 1/64 Pucharu Polski z Zawiszą Bydgoszcz. Mimo, że mecz przegraliśmy 1:3 miło było pooglądać tak renomowaną drużynę w Lęborku.
Czy są kluby z którymi gra wywołuje szczególne emocje w Lęborku?
- Na pewno to spotkania derbowe. Z Gryfem Słupsk zawsze toczyliśmy bój o prymat w byłym województwie słupskim i nie tylko na płaszczyźnie sportowej ale też kibicowskiej. Osobiście nie pamiętam, czy w Lęborku kiedyś z nimi przegraliśmy. To było coś, pełny stadion i rzesza dopingujących fanów. Teraz brakuje takich meczy, nie da się tego opisać, to trzeba zobaczyć.
Sportowe sukcesy kończą się pod koniec lat 90-tych. Po sukcesach w III lidze przyszły gorsze czasy.
- To prawda. Po latach tłustych, przyszły lata chude. Reorganizacja ligi i przyłączenie Nas do regionu warszawskiego, skutkowało tym, że III liga stała się bardzo mocna. Walczyliśmy z drużynami pokroju Legii II Warszawa, Dolcanu Ząbki, MKS Mława, Arki G., Bałtyku G. czy Polonii II Warszawa. Wiadomym było, że ciężko będzie się utrzymać, i tak też się stało. W roku 2000 Pogoń spadła do IV ligi, z której już nie awansowaliśmy wyżej do dnia dzisiejszego. Z tamtego okresu, gdy byliśmy w IV lidze, jedno ze spotkań zapamiętałem dość dobrze, był to mecz w Lęborku, a gościła u Nas drużyna beniaminka Orła Choczewo. Mecz skończył się pogromem 15-0! a sam Tomek Pietrasik skompletował podwójnego hattricka (6 bramek) w zaledwie 26 minut. Jak się okazało, było to rekordowe zwycięstwo w rozgrywkach IV ligi w sezonie 2001/2002. Właśnie się dowiedziałem, że syn Tomka zaczyna kopać w Pogoni, jest więc szansa ta kolejny grad bramek (śmiech).
Klub to także zawodnicy. Którzy z nich zapadli Panu najbardziej w pamięci?
- Pogoń dorobiła się kilku bardzo dobrych piłkarzy. Z okresu lat 90 – było kilka osób które zasłużyli na miano gwiazd Pogoni: Siergiej Miasnikow, Wojciech Pięta, Artur Górecki, Jarosław Antoszkow, Tomek Dołotko, Krzysztof Galant, Rafał Michor, Dariusz Ulanowski czy Roman Cech. Tych piłkarzy pamiętam doskonale i na pewno przynieśli mi wiele miłych chwil i wspomnień z meczów.
Wróćmy do kibicowania. Łatwo być kibicem Pogoni?
- Bywa z tym różnie, generalnie klub nas z wynikami nie rozpieszcza i trzeba dużo zacięcia by wytrwać w postanowieniu kibicowania Pogoni. Myślę, że to już fanatyzm. Niezależnie od wyników i ligi w której gramy, byłem praktycznie na każdym meczu Pogoni. Przeżyłem niejeden spadek, niejeden awans, smaki zwycięstw jak i sromotnych porażek. Mimo to dalej jestem z drużyną, i wiem, że będą z nią na dobre i na złe. Wierzę, że kiedyś w końcu wylądujemy w III lidze, że w Lęborku znów będą tłumy na stadionie, że Pogoń będzie ponownie budzić strach u drużyn odwiedzających Nasz stadion.
Życie kibica to też śmieszne sytuacje, przygody, anegdotki…
- Przez te lata przewinęło się wiele zabawnych historii, jak chociażby jazda do Braniewa (ponad 200 km) izotermą z 7 osobami na pace, bez światła w środku, czy wyjazd Żukiem, również na pace do Gniewina. Tak się kiedyś za małolata jeździło, dziś „drogówka” by na to nie pozwoliła. Braniewo generalnie było inspirujące, mini ZOO przy samym stadionie, mnóstwo ludzi handlujących spirytusem, czy kobieta na spacerze z kotami na smyczy. Był jeszcze jeden mecz wyjazdowy, który zapamiętał szczególnie i miał związek z liczbą 13. Nasi przyjaciele z Bałtyku Gdynia grali wtedy w Charbrowie z Chrobrym, mecz był w niedzielę 13, Nas jechało 13, a PKS odjeżdżał parę minut po 13. Na jednym z zakrętów kierowca wypadł z trasy i zatrzymał się na łuku drogi, oparty o barierkę. Musieliśmy wybić szybę i wyciągaliśmy pozostałych pasażerów. To naprawdę była groźna sytuacja, centymetrów brakowało by autobus spadł z wysokiej skarpy.
Jak rodzina odbiera takie zainteresowanie piłką?
- Wiadomo, że do kibiców przyczepiła się mało pozytywna łatka. Jeśli chodzi o moją pasję, jaką z pewnością jest futbol, to rodzina już się do tego przyzwyczaiła, choć nie było łatwo. Czasem trzeba było troszkę kłamać, żeby udać się na mecz wyjazdowy. Dziewczynę mam bardzo wyrozumiałą i szanuje to co robię, za co jej dziękuję. Zresztą sama jest wielkim fanem sportu, a szczególności piłki nożnej i niejednokrotnie razem oglądamy mecze.
Ostatni sezon dla Pogoni był udany, awansowaliście do IV ligi. Czy kibice Pogoni mieli jakiś wkład ten sukces?
- Odważę się na stwierdzenie że tak. Jestem dumny z tego, że kibice Pogoni byli na każdym wyjazdowym meczu swojej drużyny i żywiołowo dopingowali. Miłym gestem, z którym spotkałem się po raz pierwszy w życiu, był moment, kiedy byliśmy na meczu w Pęplinie. Piłkarze podbiegli do Nas przed meczem i oklaskami podziękowali, że przyjechaliśmy. Naprawdę było to niesamowite. W Ustce pokazaliśmy kawałek mocnego i fanatycznego dopingu. Mimo, że przegrywaliśmy 2-0, nie odpuszczaliśmy, pełne 90 minut śpiewu, takie chwile pamięta się długo. Każdy wyjazd dla mnie jest tą chwilą, w której wiem, że znów spotkam się z osobami, którym mogę zaufać, i wiem, że są oni z klubem na dobre i na złe. Można śmiało powiedzieć, że tworzymy kibicowską brać, przyjaźnie i znajomości, nie raz są większe niż w niejednej rodzinie. Wiele razy doświadczyłem bezinteresownej pomocy, właśnie od tych osób, których często określa się mianem chuliganów czy bandytów. To najbardziej denerwuje, że ludzie oceniają innych, po tym co widzą i słyszą w mediach.
Podróżując po regionie mają pewnie kibice swój ranking stadionów. Jakie są te najgorsze i najlepsze?
- Może skupię się na ostatnim sezonie. Ciężko wymienić obiekt, który jako tako byłby najładniejszy w tej Naszej „okręgówce”, nie licząc Naszego. Większość stadionów to kawałek pola z mini trybunami, na ogół oddzielone taśmą. W Pęplinie staliśmy po kostki w błocie, w Trzebielinie w sektorze zasypanym śniegiem, w Przechlewie gospodarze udawali remont sektora. Ogólnie baza sportowa jest na niskim poziomie. Prywatnie to obiekt w Starogardzie Gdańskim zrobił na mnie ogromne wrażenie. Nowy, piękny stadion z zadaszoną trybuną, bieżnia wokół, system nawadniania, i to wszystko ma drużyna grająca w V lidze, nic, tylko pozazdrościć.
W Kiszyniowie 7 czerwca br. podczas meczu Mołdawia – Polska dumnie na sektorze wisiała flaga Pogoni. ak nasi kibice dotarli do stolicy Mołdawii?
- Tak, do Kiszyniowa na mecz reprezentacji samolotem, pociągiem, autobusami dotarło 10 kibiców Pogoni w tym i ja. Bo podróże, które są moją pasją z futbolem pasują idealnie. Staram się jeździć na mecze reprezentacji Polski poza granicę Naszego kraju, i dumnie reprezentować Pogoń i Polskę. Zdarzało mi się jeździć samemu, ale o wiele sympatyczniej jest w grupie znajomych. Dzięki kadrze udało mi się zobaczyć kilka europejskich krajów, jak chociażby Estonię, Litwę, Łotwę, Portugalię, Hiszpanię, Belgię, Ukrainę, Irlandię Północną czy Anglię. Osobiście podczas następnych eliminacji chciałbym, żebyśmy wylosowali Kazachstan, Azerbejdżan, Armenię, Cypr, Maltę i Islandię. Taka moja grupa marzeń. Naprawdę można połączyć swoje pasję i zobaczyć przy tym kawałek świata.
Od ponad roku pełnisz funkcję prezesa SSPL – Stowarzyszenia Sympatyków Pogoni Lębork. Czym zajmuje się Wasza organizacja?
- Oficjalnie działamy od 2008 roku i organizujemy lub wspieramy szereg przedsięwzięć. Na pewno Naszą flagową imprezą jest charytatywny turniej Filip Cup. My jako kibice, dopingiem pomagamy Naszym juniorom, biorącym udział w turnieju, jak i także zbieramy fundusze na pomoc w rehabilitacji młodszego brata, jednego z kibiców Pogoni. Z roku na rok, idzie Nam coraz lepiej, i mam nadzieję, że kolejna, trzecia już edycja, przyniesie jeszcze większy sukces. Corocznie również organizujemy „Orzech Cup” - turniej kibiców ku czci tragicznie zmarłego kibica Pogoni. Kolejną imprezą, w której bierzemy czynny udział, jest Dzień Dziecka z Pogonią Lębork. Razem z klubem staramy się z roku na rok, robić coraz lepszą imprezę, a my jako kibice, na miarę Naszych możliwości finansowych fundujemy gadżety związane z Naszym klubem. Na pewno sukcesem było zaproszenie w 2011 roku, reprezentanta Polski w piłce nożnej, bramkarza Lechii Gdańsk, Sebastiana Małkowskiego. W przyszłym roku chcielibyśmy zaprosić znaną postać polskiej piłki nożnej. SSPL uczestniczyło w uroczystościach patriotycznych, m.in. rocznica śmierci papieża Jana Pawła II, rocznica katastrofy Smoleńskiej czy uroczystość w Krępie Kaszubskiej poświęcona Ofiarom Marszu Śmierci KL Stutthof czy V Patriotycznej Pielgrzymce kibiców na jasną Górę. Członkowie i sympatycy SSPL aktywnie i skutecznie głosowali w internetowym konkursie „Szkółki Nivea” co przyczyniło się do udziału Pogoni w programie Akademii Ajaxu Amsterdam. W grudniu zeszłego roku wydaliśmy klubowe kalendarze. Większość nakładu została przekazana do klubu na potrzeby promocyjne Pogoni.
Dziękujemy za rozmowę. Myślimy że warto pokazywać, że kibice Pogoni robią wiele wspaniałych rzeczy, choć mało kto o tym wie.
- Na zakończenie chciałbym podziękować piłkarzom i trenerowi, panu Sobiesławowi Przybylskiemu, za awans do IV ligi, za to, że mamy drużynę, która utożsamia się z klubem, bo dla Nas kibiców szanowanie herbu klubu to podstawa. Widać, że chłopaki chcą grać dla Lęborka, chcą grać dla Pogoni. Nie zawsze pieniądze są najważniejsze, chciałbym, żeby niektórzy to zrozumieli. My jako kibice nie raz udowodniliśmy piłkarzom, że mogą na Nas liczyć, i chciałbym, ażeby oni też Nas doceniali. Jesteśmy z drużyną na przekór wynikom, i w IV lidze też będziemy. TPL !
Łukasz Hrycyk
Wiek: 32 lata
Kibic Pogoni Lębork od 1993 roku
Pierwszy mecz: Pogoń Lębork – Chrobry Charbrowo (1993)
Ulubiony piłkarz Pogoni: Siergiej Miasnikow, Roman Cech, Krzysztof Galant
Ulubiony piłkarz: Romario, Kowalczyk, Di Canio
Hobby: sport, podróże, fotografia
- W pamięci utkwiło mi spotkanie z Arką Gdynia, która spadła z II ligi. Lęborski stadion pękał w szwach, na boczne boisko przyszło ponad 3 tysiące ludzi! Z samej Gdyni dotarło 500 kibiców. Wygraliśmy to spotkanie 3:1, a po meczu cały stadion skandował „na kolana”. Radości po wygranej nie da się opisać. W tamtych czasach, zwycięstwo z drużyną pokroju Arki, było niczym zdobycie Mistrzostwa Polski. W końcówce lat 90 – tych mieliśmy naprawdę dobry skład, efektem tego było 3 miejsce w III lidze w sezonie 1996/1997 zaraz za Elaną Toruń i Arką Gdynia!
W tamtych latach Pogoń oprócz dobrych występów w lidze z powodzeniem grała też w pucharach.
- Tak, szczególnie pamiętam spotkanie w 1/64 Pucharu Polski z Zawiszą Bydgoszcz. Mimo, że mecz przegraliśmy 1:3 miło było pooglądać tak renomowaną drużynę w Lęborku.
Czy są kluby z którymi gra wywołuje szczególne emocje w Lęborku?
- Na pewno to spotkania derbowe. Z Gryfem Słupsk zawsze toczyliśmy bój o prymat w byłym województwie słupskim i nie tylko na płaszczyźnie sportowej ale też kibicowskiej. Osobiście nie pamiętam, czy w Lęborku kiedyś z nimi przegraliśmy. To było coś, pełny stadion i rzesza dopingujących fanów. Teraz brakuje takich meczy, nie da się tego opisać, to trzeba zobaczyć.
Sportowe sukcesy kończą się pod koniec lat 90-tych. Po sukcesach w III lidze przyszły gorsze czasy.
- To prawda. Po latach tłustych, przyszły lata chude. Reorganizacja ligi i przyłączenie Nas do regionu warszawskiego, skutkowało tym, że III liga stała się bardzo mocna. Walczyliśmy z drużynami pokroju Legii II Warszawa, Dolcanu Ząbki, MKS Mława, Arki G., Bałtyku G. czy Polonii II Warszawa. Wiadomym było, że ciężko będzie się utrzymać, i tak też się stało. W roku 2000 Pogoń spadła do IV ligi, z której już nie awansowaliśmy wyżej do dnia dzisiejszego. Z tamtego okresu, gdy byliśmy w IV lidze, jedno ze spotkań zapamiętałem dość dobrze, był to mecz w Lęborku, a gościła u Nas drużyna beniaminka Orła Choczewo. Mecz skończył się pogromem 15-0! a sam Tomek Pietrasik skompletował podwójnego hattricka (6 bramek) w zaledwie 26 minut. Jak się okazało, było to rekordowe zwycięstwo w rozgrywkach IV ligi w sezonie 2001/2002. Właśnie się dowiedziałem, że syn Tomka zaczyna kopać w Pogoni, jest więc szansa ta kolejny grad bramek (śmiech).
Klub to także zawodnicy. Którzy z nich zapadli Panu najbardziej w pamięci?
- Pogoń dorobiła się kilku bardzo dobrych piłkarzy. Z okresu lat 90 – było kilka osób które zasłużyli na miano gwiazd Pogoni: Siergiej Miasnikow, Wojciech Pięta, Artur Górecki, Jarosław Antoszkow, Tomek Dołotko, Krzysztof Galant, Rafał Michor, Dariusz Ulanowski czy Roman Cech. Tych piłkarzy pamiętam doskonale i na pewno przynieśli mi wiele miłych chwil i wspomnień z meczów.
Wróćmy do kibicowania. Łatwo być kibicem Pogoni?
- Bywa z tym różnie, generalnie klub nas z wynikami nie rozpieszcza i trzeba dużo zacięcia by wytrwać w postanowieniu kibicowania Pogoni. Myślę, że to już fanatyzm. Niezależnie od wyników i ligi w której gramy, byłem praktycznie na każdym meczu Pogoni. Przeżyłem niejeden spadek, niejeden awans, smaki zwycięstw jak i sromotnych porażek. Mimo to dalej jestem z drużyną, i wiem, że będą z nią na dobre i na złe. Wierzę, że kiedyś w końcu wylądujemy w III lidze, że w Lęborku znów będą tłumy na stadionie, że Pogoń będzie ponownie budzić strach u drużyn odwiedzających Nasz stadion.
Życie kibica to też śmieszne sytuacje, przygody, anegdotki…
- Przez te lata przewinęło się wiele zabawnych historii, jak chociażby jazda do Braniewa (ponad 200 km) izotermą z 7 osobami na pace, bez światła w środku, czy wyjazd Żukiem, również na pace do Gniewina. Tak się kiedyś za małolata jeździło, dziś „drogówka” by na to nie pozwoliła. Braniewo generalnie było inspirujące, mini ZOO przy samym stadionie, mnóstwo ludzi handlujących spirytusem, czy kobieta na spacerze z kotami na smyczy. Był jeszcze jeden mecz wyjazdowy, który zapamiętał szczególnie i miał związek z liczbą 13. Nasi przyjaciele z Bałtyku Gdynia grali wtedy w Charbrowie z Chrobrym, mecz był w niedzielę 13, Nas jechało 13, a PKS odjeżdżał parę minut po 13. Na jednym z zakrętów kierowca wypadł z trasy i zatrzymał się na łuku drogi, oparty o barierkę. Musieliśmy wybić szybę i wyciągaliśmy pozostałych pasażerów. To naprawdę była groźna sytuacja, centymetrów brakowało by autobus spadł z wysokiej skarpy.
Jak rodzina odbiera takie zainteresowanie piłką?
- Wiadomo, że do kibiców przyczepiła się mało pozytywna łatka. Jeśli chodzi o moją pasję, jaką z pewnością jest futbol, to rodzina już się do tego przyzwyczaiła, choć nie było łatwo. Czasem trzeba było troszkę kłamać, żeby udać się na mecz wyjazdowy. Dziewczynę mam bardzo wyrozumiałą i szanuje to co robię, za co jej dziękuję. Zresztą sama jest wielkim fanem sportu, a szczególności piłki nożnej i niejednokrotnie razem oglądamy mecze.
Ostatni sezon dla Pogoni był udany, awansowaliście do IV ligi. Czy kibice Pogoni mieli jakiś wkład ten sukces?
- Odważę się na stwierdzenie że tak. Jestem dumny z tego, że kibice Pogoni byli na każdym wyjazdowym meczu swojej drużyny i żywiołowo dopingowali. Miłym gestem, z którym spotkałem się po raz pierwszy w życiu, był moment, kiedy byliśmy na meczu w Pęplinie. Piłkarze podbiegli do Nas przed meczem i oklaskami podziękowali, że przyjechaliśmy. Naprawdę było to niesamowite. W Ustce pokazaliśmy kawałek mocnego i fanatycznego dopingu. Mimo, że przegrywaliśmy 2-0, nie odpuszczaliśmy, pełne 90 minut śpiewu, takie chwile pamięta się długo. Każdy wyjazd dla mnie jest tą chwilą, w której wiem, że znów spotkam się z osobami, którym mogę zaufać, i wiem, że są oni z klubem na dobre i na złe. Można śmiało powiedzieć, że tworzymy kibicowską brać, przyjaźnie i znajomości, nie raz są większe niż w niejednej rodzinie. Wiele razy doświadczyłem bezinteresownej pomocy, właśnie od tych osób, których często określa się mianem chuliganów czy bandytów. To najbardziej denerwuje, że ludzie oceniają innych, po tym co widzą i słyszą w mediach.
Podróżując po regionie mają pewnie kibice swój ranking stadionów. Jakie są te najgorsze i najlepsze?
- Może skupię się na ostatnim sezonie. Ciężko wymienić obiekt, który jako tako byłby najładniejszy w tej Naszej „okręgówce”, nie licząc Naszego. Większość stadionów to kawałek pola z mini trybunami, na ogół oddzielone taśmą. W Pęplinie staliśmy po kostki w błocie, w Trzebielinie w sektorze zasypanym śniegiem, w Przechlewie gospodarze udawali remont sektora. Ogólnie baza sportowa jest na niskim poziomie. Prywatnie to obiekt w Starogardzie Gdańskim zrobił na mnie ogromne wrażenie. Nowy, piękny stadion z zadaszoną trybuną, bieżnia wokół, system nawadniania, i to wszystko ma drużyna grająca w V lidze, nic, tylko pozazdrościć.
W Kiszyniowie 7 czerwca br. podczas meczu Mołdawia – Polska dumnie na sektorze wisiała flaga Pogoni. ak nasi kibice dotarli do stolicy Mołdawii?
- Tak, do Kiszyniowa na mecz reprezentacji samolotem, pociągiem, autobusami dotarło 10 kibiców Pogoni w tym i ja. Bo podróże, które są moją pasją z futbolem pasują idealnie. Staram się jeździć na mecze reprezentacji Polski poza granicę Naszego kraju, i dumnie reprezentować Pogoń i Polskę. Zdarzało mi się jeździć samemu, ale o wiele sympatyczniej jest w grupie znajomych. Dzięki kadrze udało mi się zobaczyć kilka europejskich krajów, jak chociażby Estonię, Litwę, Łotwę, Portugalię, Hiszpanię, Belgię, Ukrainę, Irlandię Północną czy Anglię. Osobiście podczas następnych eliminacji chciałbym, żebyśmy wylosowali Kazachstan, Azerbejdżan, Armenię, Cypr, Maltę i Islandię. Taka moja grupa marzeń. Naprawdę można połączyć swoje pasję i zobaczyć przy tym kawałek świata.
Od ponad roku pełnisz funkcję prezesa SSPL – Stowarzyszenia Sympatyków Pogoni Lębork. Czym zajmuje się Wasza organizacja?
- Oficjalnie działamy od 2008 roku i organizujemy lub wspieramy szereg przedsięwzięć. Na pewno Naszą flagową imprezą jest charytatywny turniej Filip Cup. My jako kibice, dopingiem pomagamy Naszym juniorom, biorącym udział w turnieju, jak i także zbieramy fundusze na pomoc w rehabilitacji młodszego brata, jednego z kibiców Pogoni. Z roku na rok, idzie Nam coraz lepiej, i mam nadzieję, że kolejna, trzecia już edycja, przyniesie jeszcze większy sukces. Corocznie również organizujemy „Orzech Cup” - turniej kibiców ku czci tragicznie zmarłego kibica Pogoni. Kolejną imprezą, w której bierzemy czynny udział, jest Dzień Dziecka z Pogonią Lębork. Razem z klubem staramy się z roku na rok, robić coraz lepszą imprezę, a my jako kibice, na miarę Naszych możliwości finansowych fundujemy gadżety związane z Naszym klubem. Na pewno sukcesem było zaproszenie w 2011 roku, reprezentanta Polski w piłce nożnej, bramkarza Lechii Gdańsk, Sebastiana Małkowskiego. W przyszłym roku chcielibyśmy zaprosić znaną postać polskiej piłki nożnej. SSPL uczestniczyło w uroczystościach patriotycznych, m.in. rocznica śmierci papieża Jana Pawła II, rocznica katastrofy Smoleńskiej czy uroczystość w Krępie Kaszubskiej poświęcona Ofiarom Marszu Śmierci KL Stutthof czy V Patriotycznej Pielgrzymce kibiców na jasną Górę. Członkowie i sympatycy SSPL aktywnie i skutecznie głosowali w internetowym konkursie „Szkółki Nivea” co przyczyniło się do udziału Pogoni w programie Akademii Ajaxu Amsterdam. W grudniu zeszłego roku wydaliśmy klubowe kalendarze. Większość nakładu została przekazana do klubu na potrzeby promocyjne Pogoni.
Dziękujemy za rozmowę. Myślimy że warto pokazywać, że kibice Pogoni robią wiele wspaniałych rzeczy, choć mało kto o tym wie.
- Na zakończenie chciałbym podziękować piłkarzom i trenerowi, panu Sobiesławowi Przybylskiemu, za awans do IV ligi, za to, że mamy drużynę, która utożsamia się z klubem, bo dla Nas kibiców szanowanie herbu klubu to podstawa. Widać, że chłopaki chcą grać dla Lęborka, chcą grać dla Pogoni. Nie zawsze pieniądze są najważniejsze, chciałbym, żeby niektórzy to zrozumieli. My jako kibice nie raz udowodniliśmy piłkarzom, że mogą na Nas liczyć, i chciałbym, ażeby oni też Nas doceniali. Jesteśmy z drużyną na przekór wynikom, i w IV lidze też będziemy. TPL !
Łukasz Hrycyk
Wiek: 32 lata
Kibic Pogoni Lębork od 1993 roku
Pierwszy mecz: Pogoń Lębork – Chrobry Charbrowo (1993)
Ulubiony piłkarz Pogoni: Siergiej Miasnikow, Roman Cech, Krzysztof Galant
Ulubiony piłkarz: Romario, Kowalczyk, Di Canio
Hobby: sport, podróże, fotografia