{jgxtimg src:=[images/stories/gorny_ryszard_net.jpg] width:=[99] style:=[float:left;margin-right:5px] title:=[Ryszard Górny]}4 lipca 2015 Lęborski Klub Sportowy Pogoń Lębork obchodzi 70-lecie swojej działalności. Wśród wielu inicjatyw upamiętniających okrągły Jubileusz jest także ta Ryszarda Górnego – było piłkarza, trenera, prezesa Pogoni, który spisuje na papier wspomnienia o Pogoni. Z czasem przerodziło to się w książkę. Jeżeli uda się zebrać środki premiera monografii w grudniu tego roku!

Książka o historii Pogoni. Panie Ryszardzie skąd ten pomysł?
Zaczęło się inaczej, a nazwę "książka" i nową formułę wymusił niejako na mnie Pan Janusz Pomorski. Pierwotnie chciałem coś napisać luźnego w formie wspomnień, przy czym nie chciałem wydać na to własnych pieniędzy, bo to dużo kosztuje. Miała to byc broszura z czasem przekształciło to się w książkę. Mam już doświadczenie w tej dziedzinie, napisałem vademecum lęborskiej „Baśki”. Ile będzie miała stron i czy znajdą się w niej kolorowe zdjęcia zależeć będzie od funduszy jakie uda się zebrać.

Do tej pory nie było takiej publikacji, dlaczego tyle czasu czekamy na tego typu pozycję?
- Tak, była wzmianka historii Klubu w „Dziejach Lęborka” i co ciekawe notka ta powstała na podstawie mojego opracowania na 25-lecie Pogoni, którego maszynopis jest nadal dostępne w Klubie. Pisałem to wtedy spontanicznie. Każda sekcja znalazła w niej miejsce, a po latach okazało się, że nic innego nie powstało i to opracowanie mocno zyskało na wartości. Z opracowania korzystał obecny trener Waldemar Walkusz w swojej pracy magisterskiej, potem zrobił to Kamil Konkel. Ich prace magisterskie o historii Pogoni są dla mnie cennym źródłem wiedzy i znajdą swoje odzwierciedlenie w książce. Do pracy zdopingował mnie jubileusz. W tym roku mija 70 lat Pogoni, ja jestem rówieśnikiem Pogoni – no, o rok starszy – i postanowiłem opisać dzieje klubu który mnie wychował i ukształtował.

Pierwsze wspomnienie związane z Klubem?
- Pierwszy raz pojawiłem się na meczu „Kolejarza” w 52 czy 53 roku. Pamiętam, że na I Komunię dostałem biały garniturek. Na stadion wchodziliśmy przez wysoki, wysmarowany na czarno płot… Pamiętam burę jaką otrzymałem od rodziców gdy w tym ubrudzonym garniturku wróciłem do domu. To jest moje pierwsze wspomnienie z meczu.
Świetlica Klubu była na piętrze dzisiejszego „Arteksu” naprzeciw szpitala, a boisko przy Piotra Skargi, tam gdzie teraz Orlik. Zawodnicy w strojach, w butach przechodzili ulicą Zwycięstwa z szatni na boisko co było dla nas, dzieciaków atrakcją. Nosiliśmy im piłki, to były takie paradne przejścia. Mieszkałem wtedy przy ul. Łokietka. Nie mogłem być na każdym treningu, ale na wielu meczach bywałem.

A sportowe wspomnienie?
- Rok 1958 roku jako zawodnik – trampkarz. Chodziliśmy sobie z kolegami grać gumową piłką na stadion przy „Ogólniaku”. Kopaliśmy sobie piłkę na boku i jacyś działacze musieli mnie zauważyć. Zaprosili mnie i kolegę, zaczęliśmy trenować. W wieku 16-17 lat dołączyłem do pierwszej drużyny, grałem na obronie. Wtedy to był klub „Kolejarz”, a po połączeniu z Gwardią powstała Pogoń. W 1963 roku poszedłem do wojska, razem z drużyny poszło nas wtedy w kamasze siedmiu. Jako jedyny wróciłem po 3 miesiącach i grałem w III lidze. Pamiętam mecz w Starogardzie Gdańskim gdzie grałem przeciwko młodziutkiemu Kazimierzowi Deynie. Rzucił się nam w oko, „Kaka” to był wielki talent. W drużynie nazywali mnie „Bogdan”. Byłem dość rosły, prawie 100 kilo wagi, regularnie nosiłem więc opaskę kapitana, no i egzekwowałem – często skutecznie - większość rzutów wolnych. Z moich czasów w Lęborku żyją jeszcze Robert Zych, bracia Szulc i Hipolit Gulewicz.

Pogoń jest spadkobiercą tradycji „Kolejarza” i Gwardii” Lębork. Czy datowanie jej powstania na rok 1945 jest uprawnione?
- Tak, oczywiście. Byłem młodszym zawodnikiem gdy te kluby się łączyły, ale powszechne jest przejmowanie tradycji poprzedników. Gwardia Lębork była klubem Wojsk Ochrony Pogranicza. Siedziba WOP-u to ul. Toruńska, dzisiejsza komenda policji. Drugi klub „Kolejarz” to oczywiście klub kolejowy. Nikt nigdy nie miał wątpliwości co do tej daty.

A skąd się wzięła nazwa Pogoń?
- Na to pytanie nie mam jasnej odpowiedzi. Domyślam się, że miało na to wpływ gra dwóch zawodników Zborowskiego i Białoskórskiego. Obaj pochodzili spod Lwowa, ze Stanisławowa. Tam tradycja Pogoni jest żywa i stąd być może ta nazwa. To jednak moje spekulacje i domysły.

Przez wiele lat był Pan także trenerem Pogoni. Kto wyszedł spod Pana ręki?
- Początkiem był turniej dzikich drużyn z której wybrałem grupę chłopców. Za parę lat ośmiu z nich wprowadziłem do pierwszego zespołu Pogoni. Moimi wychowankami są m.in. obecni i byli trenerzy: Andrzej Małecki, Edward Jadeszko – jeden z najlepszych zawodników w historii Lęborka, Adam Pancerzyński czy Andrzej Kaufmann, z którego ojcem grałem w jednej drużynie.

Skąd Pan ma materiały do książki?
- Materiałów to mam teraz z cztery siatki. Dużo miałem swoich, poza tym donieśli mi materiały Kazimierz Adamczyk, Waldemar Walkusz, Lech Dyksa o sekcji brydżowej, siatkarze, Ryszard Rozwadowski z koszykówki, Zygmunt Lisiecki z tenisa. Porcję informacji otrzymałem od Prezesa Mariusza Tkaczyka i Janusza Pomorskiego. Obaj obiecali, że przekażą jeszcze więcej materiałów.

Zagląda Pan na mecze Pogoni?
- Tak, czasem bywam, teraz byłem na Jubileuszu z Pogonią Szczecin gdzie spotkałem się z wieloma znajomymi. Rozmawialiśmy jak to kiedyś było. Czasy są zupełnie inne, teraz jest o wiele łatwiej. Na przykład piłka. Dawniej jak była mokra ważyła często 5-6 kilogramów. Sznurowana, dętka w środku, rzemieniem się spinało. Jeżeli szwem takiej piłki dostało się w czoło, to pozostawał ślad jak szwy po operacji. Nie było butów, trawa gęsta, po kolana często. Nie było kosiarek, kos w mieście też było mało. Zazdroszczę dzisiaj piłkarzom sprzętu, boisk. Teraz chłopak ma kolorowe buty jakie chce, a na Orlikach widzę, że piłki zostawiają i idą do domu. Kiedyś kto miał piłkę ten był gość. To on decydował czy i kiedy gramy, kto gra, sędziował. To była bardzo cenna rzecz. Bywała że 1 na 100 miał tylko piłkę i pilnowało się jej jak źrenicę w oku.

W ostatnich latach zaangażował się Pan w grę w „Baśkę”. Skąd zamiłowanie do tej karcianej gry?
- Przygoda z Baśką rozpoczęła się na meczach…. Jak graliśmy np. w Starogardzie to wcześnie rano wyjeżdżaliśmy pociągiem, potem przesiadka w Tczewie. Połączeń było mało, wracało się wieczorem lub w nocy. W czasie przesiadek grało się w karty i stąd ta moja miłość do „Baśki”.

Kiedy możemy spodziewać się książki?
- Umówiony jestem w Klubie, że promocja wspomnień – książki o historii Pogoni odbędzie się w połowie grudnia br. podczas Walnego Zebrania Sprawozdawczo-Wyborczego. Mottem publikacji będzie zdanie „Pamiętajcie o nas, żeby pamiętano o was”.

Powodzenia i dziękuję za rozmowę!

/Rozmawiał Marcin Kapela/

{jgxtimg src:=[images/stories/gorny_ryszard_net.jpg] width:=[540] style:=[float:centrmargin-right:2px] title:=[Ryszard Górny]}