8. kolejka III ligi, 25 września 2016 goz. 16
Pogoń Lębork – Elana Toruń 0:2 (0:0)
bramki: 0:1 Łukasz Zagdański (‘56), 0:2 Marcin Trojanowski (‘90+3)
Pogoń: Machola – Wesserling (‘63 Drozdowski), Szałek, Kochanek, Stankiewicz (‘70 Wardziński) – Miszkiewicz, Janowicz – Madziąg (‘63 Słowiński), Sychowski (‘58 Formela), Pytlak – Wachowiak
Elana: Piotrowski - Gołdyn, Steinke, Ciach, Zamiatowski – Karbowski (‘72 Maćkiewicz), Glanowski, Trojanowski, Stefanowicz (62 Stefanowicz), Bzdęga - Zagdański (‘88 Grudziński)
żółte kartki: Wesserling (Pogoń) – Glanowski (Elana)
Przy rekordowej od lat publice na meczu ligowym w Lęborku, niesiona wsparciem kibiców z młyna Pogoń przez blisko godzinę potrafiła zachować czyste konto w pojedynku, którego faworytem był lider z Torunia. Goście mieli przewagę, jednak nawet z rzutu karnego nie dali rady otworzyć wyniku. Niestety w 56 minucie po głębokim dośrodkowaniu ze skrzydła najskuteczniejszy strzelec III ligi Łukasz Zagdański przyłożył nogę, zdobywając 8 gola w sezonie. Torunianie poszli za ciosem, chcąc zadać nokautujący cios, ale gospodarzom udało się uchronić przed stratą bramki. Co więcej w 77 minucie najgroźniejszy w ofensywie Patryk Pytlak uderzył technicznie i tylko poprzeczka uratowała lidera przed wyrównującą bramką. W końcówce nie było już kalkulacji i drużyny poszły na wymianę ciosów. Wyrównać się jednak nie udało a już w doliczonym czasie gry defensywa Pogoni sprokurowała sytuację po której Marcin Trojanowski ustalił wynik spotkania. Z kompletem pięciu wyjazdowych zwycięstw Elana zachowała pozycję lidera. Dla naszej drużyna niedzielna porażka jest trzecią z kolei. Po 8 kolejkach, z 7 punktami na koncie, Pogoń zajmuje 14 miejsce w ligowej tabeli.
Kiedy na mecz przyjeżdża lider można spodziewać się większego niż zazwyczaj zainteresowania nawet wtedy, gdy własna drużyna nie będzie faworytem. Tak było w przypadku niedzielnego meczu, ale kto z nas nie przyszedł na stadion z nadzieją, że uda się sprawić niespodziankę. Dopisała pogoda, dopisali i kibice Pogoni. Zabrakło tylko tego, żeby i fanatycy Elany mogli dopingować swoją drużynę z sektora dla przyjezdnych. Pozostali za płotem. Na meczu akdredytowała się rekordowa liczba fotoreporterów w tym zagranicznych. Amatorzy sportowych zdjęć przyjechali do Lęborka z Gdyni, Torunia, Bielska-Białej oraz z Niemiec i Litwy.
W ostatnich spotkaniach trener Waldemar Walkusz nie zawsze może desygnować do gry jedenastkę, którą by chciał. Tak było i tym razem. Urazy wyeliminowały kapitana Wojciecha Musułę i skrzydłowego Łukasza Kłosa. Były też dobre wieści. Mięśniową kontuzję wyleczył skrzydłowy Patryk Pytlak a po odpokutowaniu dwóch meczów za czerwoną kartkę wrócił nie tylko do kadry, ale i do wyjściowego składu Mateusz Sychowski. Dobrze oceniony występ Łukasza Janowicza w Gdyni sprawił, że i przeciw Elanie wybiegł od początku. Nietypowo na lewą stronę defensywy został wystawiony Mateusz Stankiewicz. W odwodzie pozostał m.in. Słowiński, Wardziński i Formela.
Mecz z obu stron rozpoczął się spokojnie, ale z czasem zaczęła uwidaczniać się przewaga gości. Dłużej utrzymywali piłka na połowie Pogoni, która musiała szukać swoich szans w szczelnej defensywie i kontrach. Goście kilka razy finalizowali swoje akcje niezbyt groźnymi uderzeniami z dystansu. Raz zrobiło się gorąco po kontrataku. Piłkę wyprowadzał Kochanek. Zagrał do Pytlaka, ale ten nie opanował piłki. Glanowski wypuścił Zagdańskiego, a tan już w polu karnym próbował odegrać do kolegi. Piłkę jeszcze po drodzę dotknął Szałek i jeden z torunian nie trafił czysto w piłkę. W 24 minucie było jeszcze groźniej. Wypieszczone, górne podanie ze środka trafiło do Stefanowicza, który wyprzedził Szałka. Miał przed sobą tylko Macholę, ale posłał piłkę obok słupka. W 29 minucie odpowiedziała Pogoń. Wesserling posłał piłkę w pole bramkowe, ale Sychowski został zablokowany przez obrońcę i nie zdołał dołożyć nogi. W 39 minucie Zagdański łatwo poradził sobie z Szałkiem i Wesserlingiem, ale lecąca lobem piłka minęła bramkę. W 41 minucie w popisowy sposób piłkę odebrał Wesserling i zagrał do pokazyującego się Wachowiaka. Ten odegrał z pierwszej i otworzył drogę w pole karne Madziągowi. Ten ostatni oddał strzał, ale obrońca zablokował piłkę. Dopadł do niej Miszkiewicz i spróbował z dystansu, ale Piotrowski obronił na raty. W 44 minucie to bramkarz Pogoni po uderzeniu z wolnego ratował się paradą. W ostatniej munucie pierwszej połowy Stefanowicz zakręcił Szałkiem, pokazał szybkość, ale mierząc po długim rogu przestrzelił.
Do przerwy przeważali goście, będąc drużyną groźniejszą, ale pozostał wynik bezbramkowy, który co pokazał początek drugiej odsłony, zmoblizował przyjezdnych do podkręcenia tempa. W 48 minucie grający do tej pory bardzo dobre zawody Wesserling pozwolił opanować górną piłkę a potem zostawił nogę powodując faul. Został ukarany żółtą kartką. Z wolnego piłka zatrzymała się na murze.
W 51 minucie sędzia podyktował rzut karny za przewinienie Stankiewicza na bardzo aktywnym Trojanowskim. Bzdęga strzelił fatalnie a Machola zachował zimną krew czekajac do końca.
Bramka dla goście wisiała w powietrzu i padła w 56 minucie. Pierwszy atak jeszcze udało się przerwać, ale w drugim Bzdęga ograł Wesserlinga i miękko, głęboko wrzucił w pole karne. Zagdański rzucając się zmienił tor lotu piłki i ta wpadła przy słupku. Goście objęli prowadzenie.
W 61 minucie po kolejnym ataku lewym skrzydłem i obiegnięciu Wesserlinga zagraną na pierwszy słupek piłkę Stefanowicz uderzył w słupek. Goście mieli wyraźny apetyt na drugiego gola. W tym czasie trzy zmiany w Pogoni – Słowiński i Wardziński mieli rozruszać Pogoń w ofensywie. Najjaśniejszą postacią był jednak głodny gry po kontuzji Pytlak.
To on w 77 minucie technicznie przymierzył tak, że tylko poprzeczka uratowała gości. Ostatnie minuty meczu to wymiana ciosów i otwarta gra. W 79 minucie jeden z przyjezdnych objechał Drozdowskiego, ale żadnemu z dwóch kolegów nie udało się zamknąć dośrodkowania. W 82 minucie jeszcze raz szarpnął Pytlak i wywalczył wolnego. Zagranie Słowińskiego przeleciało nad polem bramkowym.
Nadszedł doliczony czas gry. Akcję wyprowadzał Kochanek, ale pod presją zagrał niedokładanie do Janowicza. Piłkę przejęli goście i mieli otwartą drogę do bramki. Trojanowski uderzył między nogami Macholi i tak został ustalony wynik.
Trener Elany, Jerzy Cyrek powiedział po meczu: - Spodziewaliśmy się trudnego meczu, Pogoń ostatnio pokazała w Gdyni, że jest zespołem groźnym, zespołem który jest dobrze zorganizowany i tego się spodziewaliśmy, że trzeba mocno podkręcić obroty by wyjechać stąd zwycięsko. Mieliśmy trochę sytuacji do przerwy z czego trochę żałuję, że nie udało się ich wykorzystać, stąd później tak nerwowo zrobiło się po przerwie. Wtedy niepotrzebnie aż tak obniżyliśmy nasze ustawienie i oddaliśmy inicjatywę Pogoni, która stworzyła kilka sytuacji. Cieszę się, że finał jest taki jaki jest, no i że udało nam się w końcówce tę drugą bramkę zdobyć.
Pogoń Lębork – Elana Toruń 0:2 (0:0)
bramki: 0:1 Łukasz Zagdański (‘56), 0:2 Marcin Trojanowski (‘90+3)
Pogoń: Machola – Wesserling (‘63 Drozdowski), Szałek, Kochanek, Stankiewicz (‘70 Wardziński) – Miszkiewicz, Janowicz – Madziąg (‘63 Słowiński), Sychowski (‘58 Formela), Pytlak – Wachowiak
Elana: Piotrowski - Gołdyn, Steinke, Ciach, Zamiatowski – Karbowski (‘72 Maćkiewicz), Glanowski, Trojanowski, Stefanowicz (62 Stefanowicz), Bzdęga - Zagdański (‘88 Grudziński)
żółte kartki: Wesserling (Pogoń) – Glanowski (Elana)
Przy rekordowej od lat publice na meczu ligowym w Lęborku, niesiona wsparciem kibiców z młyna Pogoń przez blisko godzinę potrafiła zachować czyste konto w pojedynku, którego faworytem był lider z Torunia. Goście mieli przewagę, jednak nawet z rzutu karnego nie dali rady otworzyć wyniku. Niestety w 56 minucie po głębokim dośrodkowaniu ze skrzydła najskuteczniejszy strzelec III ligi Łukasz Zagdański przyłożył nogę, zdobywając 8 gola w sezonie. Torunianie poszli za ciosem, chcąc zadać nokautujący cios, ale gospodarzom udało się uchronić przed stratą bramki. Co więcej w 77 minucie najgroźniejszy w ofensywie Patryk Pytlak uderzył technicznie i tylko poprzeczka uratowała lidera przed wyrównującą bramką. W końcówce nie było już kalkulacji i drużyny poszły na wymianę ciosów. Wyrównać się jednak nie udało a już w doliczonym czasie gry defensywa Pogoni sprokurowała sytuację po której Marcin Trojanowski ustalił wynik spotkania. Z kompletem pięciu wyjazdowych zwycięstw Elana zachowała pozycję lidera. Dla naszej drużyna niedzielna porażka jest trzecią z kolei. Po 8 kolejkach, z 7 punktami na koncie, Pogoń zajmuje 14 miejsce w ligowej tabeli.
Kiedy na mecz przyjeżdża lider można spodziewać się większego niż zazwyczaj zainteresowania nawet wtedy, gdy własna drużyna nie będzie faworytem. Tak było w przypadku niedzielnego meczu, ale kto z nas nie przyszedł na stadion z nadzieją, że uda się sprawić niespodziankę. Dopisała pogoda, dopisali i kibice Pogoni. Zabrakło tylko tego, żeby i fanatycy Elany mogli dopingować swoją drużynę z sektora dla przyjezdnych. Pozostali za płotem. Na meczu akdredytowała się rekordowa liczba fotoreporterów w tym zagranicznych. Amatorzy sportowych zdjęć przyjechali do Lęborka z Gdyni, Torunia, Bielska-Białej oraz z Niemiec i Litwy.
W ostatnich spotkaniach trener Waldemar Walkusz nie zawsze może desygnować do gry jedenastkę, którą by chciał. Tak było i tym razem. Urazy wyeliminowały kapitana Wojciecha Musułę i skrzydłowego Łukasza Kłosa. Były też dobre wieści. Mięśniową kontuzję wyleczył skrzydłowy Patryk Pytlak a po odpokutowaniu dwóch meczów za czerwoną kartkę wrócił nie tylko do kadry, ale i do wyjściowego składu Mateusz Sychowski. Dobrze oceniony występ Łukasza Janowicza w Gdyni sprawił, że i przeciw Elanie wybiegł od początku. Nietypowo na lewą stronę defensywy został wystawiony Mateusz Stankiewicz. W odwodzie pozostał m.in. Słowiński, Wardziński i Formela.
Mecz z obu stron rozpoczął się spokojnie, ale z czasem zaczęła uwidaczniać się przewaga gości. Dłużej utrzymywali piłka na połowie Pogoni, która musiała szukać swoich szans w szczelnej defensywie i kontrach. Goście kilka razy finalizowali swoje akcje niezbyt groźnymi uderzeniami z dystansu. Raz zrobiło się gorąco po kontrataku. Piłkę wyprowadzał Kochanek. Zagrał do Pytlaka, ale ten nie opanował piłki. Glanowski wypuścił Zagdańskiego, a tan już w polu karnym próbował odegrać do kolegi. Piłkę jeszcze po drodzę dotknął Szałek i jeden z torunian nie trafił czysto w piłkę. W 24 minucie było jeszcze groźniej. Wypieszczone, górne podanie ze środka trafiło do Stefanowicza, który wyprzedził Szałka. Miał przed sobą tylko Macholę, ale posłał piłkę obok słupka. W 29 minucie odpowiedziała Pogoń. Wesserling posłał piłkę w pole bramkowe, ale Sychowski został zablokowany przez obrońcę i nie zdołał dołożyć nogi. W 39 minucie Zagdański łatwo poradził sobie z Szałkiem i Wesserlingiem, ale lecąca lobem piłka minęła bramkę. W 41 minucie w popisowy sposób piłkę odebrał Wesserling i zagrał do pokazyującego się Wachowiaka. Ten odegrał z pierwszej i otworzył drogę w pole karne Madziągowi. Ten ostatni oddał strzał, ale obrońca zablokował piłkę. Dopadł do niej Miszkiewicz i spróbował z dystansu, ale Piotrowski obronił na raty. W 44 minucie to bramkarz Pogoni po uderzeniu z wolnego ratował się paradą. W ostatniej munucie pierwszej połowy Stefanowicz zakręcił Szałkiem, pokazał szybkość, ale mierząc po długim rogu przestrzelił.
Do przerwy przeważali goście, będąc drużyną groźniejszą, ale pozostał wynik bezbramkowy, który co pokazał początek drugiej odsłony, zmoblizował przyjezdnych do podkręcenia tempa. W 48 minucie grający do tej pory bardzo dobre zawody Wesserling pozwolił opanować górną piłkę a potem zostawił nogę powodując faul. Został ukarany żółtą kartką. Z wolnego piłka zatrzymała się na murze.
W 51 minucie sędzia podyktował rzut karny za przewinienie Stankiewicza na bardzo aktywnym Trojanowskim. Bzdęga strzelił fatalnie a Machola zachował zimną krew czekajac do końca.
Bramka dla goście wisiała w powietrzu i padła w 56 minucie. Pierwszy atak jeszcze udało się przerwać, ale w drugim Bzdęga ograł Wesserlinga i miękko, głęboko wrzucił w pole karne. Zagdański rzucając się zmienił tor lotu piłki i ta wpadła przy słupku. Goście objęli prowadzenie.
W 61 minucie po kolejnym ataku lewym skrzydłem i obiegnięciu Wesserlinga zagraną na pierwszy słupek piłkę Stefanowicz uderzył w słupek. Goście mieli wyraźny apetyt na drugiego gola. W tym czasie trzy zmiany w Pogoni – Słowiński i Wardziński mieli rozruszać Pogoń w ofensywie. Najjaśniejszą postacią był jednak głodny gry po kontuzji Pytlak.
To on w 77 minucie technicznie przymierzył tak, że tylko poprzeczka uratowała gości. Ostatnie minuty meczu to wymiana ciosów i otwarta gra. W 79 minucie jeden z przyjezdnych objechał Drozdowskiego, ale żadnemu z dwóch kolegów nie udało się zamknąć dośrodkowania. W 82 minucie jeszcze raz szarpnął Pytlak i wywalczył wolnego. Zagranie Słowińskiego przeleciało nad polem bramkowym.
Nadszedł doliczony czas gry. Akcję wyprowadzał Kochanek, ale pod presją zagrał niedokładanie do Janowicza. Piłkę przejęli goście i mieli otwartą drogę do bramki. Trojanowski uderzył między nogami Macholi i tak został ustalony wynik.
Trener Elany, Jerzy Cyrek powiedział po meczu: - Spodziewaliśmy się trudnego meczu, Pogoń ostatnio pokazała w Gdyni, że jest zespołem groźnym, zespołem który jest dobrze zorganizowany i tego się spodziewaliśmy, że trzeba mocno podkręcić obroty by wyjechać stąd zwycięsko. Mieliśmy trochę sytuacji do przerwy z czego trochę żałuję, że nie udało się ich wykorzystać, stąd później tak nerwowo zrobiło się po przerwie. Wtedy niepotrzebnie aż tak obniżyliśmy nasze ustawienie i oddaliśmy inicjatywę Pogoni, która stworzyła kilka sytuacji. Cieszę się, że finał jest taki jaki jest, no i że udało nam się w końcówce tę drugą bramkę zdobyć.
Galeria zdjęć z meczu: Pogoń Lębork – Elana Toruń
Galeria zdjęć KIBICE na meczu: Pogoń Lębork – Elana Toruń
Galeria zdjęć KIBICE na meczu: Pogoń Lębork – Elana Toruń