14. kolejka III ligi, 5 listopada 2016 godz. 14
Pogoń Lębork – Jarota Jarocin 3:2 (2:1)
bramki: 1:0 Wachowiak (‘4), 2:0 Madziąg (’16 k.-), 2:1 (‘45+2 Molewski), 3:1 Wachowiak (’55), 3:2 Antkowiak (‘90+4)
Pogoń: Machola – Wesserling, Szałek, Kochanek, Skibicki, Miszkiewicz (’87 Sychowski), Janowicz, Madziąg, Słowiński (’76 Kłos), Formela, Wachowiak (’84 Wardziński)
Jarota: Kmiecik – Czapliński (’83 Janowski), Garbarek, Piróg, Maksymiw (’46 Stolarczyk), Ludwiczak, Grobelny, Molewski, Pacyński (’63 Łukaszyk), Pawlak, Antkowiak
żólte kartki: Janowicz, Machola – Pawlak, Molewski
sędziowie: Łukasz Ostrowski, Robert Betlejewski i Damian Dróżka
Trafione zmiany w składzie, walka od pierwszej minuty, dobra gra przy słabej pogodzie i szczęśliwy finał. Tak wyglądał mecz Pogoni z 6. drużyną III ligi Jarotą Jarocin. W porównaniu do meczu w Chwaszczynie trener Walkusz mocno zmodyfikował wyjściową „11”. Od pierwszej minuty po raz pierwszy w sezonie zagrał Krzysztof Skibicki, a w środku polu swojemu dobremu koledze Gracjanowi Miszkiewiczowi miał towarzyszyć w boju Łukasz Janowicz. Sychowski i Kłos zaczęli mecz z ławki. Poza kadrą znaleźli się kontuzjowani Musuła i Pytlak.
Goście z odległego od Lęborka o 400 kilometrów Jarocina na Wybrzeże dotarli już w piątek. Po noclegu w Mielnie drużyna Jaroty podjechała pod lęborski stadion efektownie oklejonym klubowym autobusem. Tak funkcjonują najzamożniejsze kluby w III lidze. Warto mieć to na uwadze oceniając grę beniaminka z Lęborka na tym szczeblu rozgrywek.
Zaczęło się dobrze. Już w 4 minucie rzut rożny bity przez Wesserlinga. Piłka wraca w narożnik, ponowna wrzutka, a tam przytomny Mateusz Wachowiak kieruje piłkę do siatki. Kilkanaście minut później jest już 2:0. Słowiński uderza w kierunku bramki i trafia w polu karnym w rękę Molewskiego. Żółta kartka dla zawodnika Jaroty i długie protesty gości. Efekt? Za dyskusję żółty kartonik ogląda też Pawlak. Rzut karny pewnie egzekwuje Mateusz Madziąg. Po kwadransie Pogoń prowadzi dwoma bramkami, a zmarznięci kibice, którzy zdecydowali się przyjść na stadion kiwają z podziwem głowami. Tak, tak Pogoń walczy, Pogoń strzela, Pogoń się nie poddaje i próbuje wyjść ze strefy spadkowej jeszcze tej jesieni.
23 minuta to rzut rożny Jaroty na 20 metrów przed bramką Pogoni po faulu Słowińskiego. Uderzona przez Pawlaka piłka przelatuje kilkanaście centymetrów nad bramką Macholi. Na 5 minut przed końcem pierwszej połowie do ataku zrywa się Wachowiak. Przebiega z piłką z 30 metrów i osaczony przez dwóch piłkarzy z Jarocina traci piłkę w polu karnym gości.
44 minuta to akcja gości i wślizg Macholi w nogi Tarasa Maksimiwa. Nasz bramkarz otrzymuje żółtą kartkę, sędzia dyktuje rzut karny, a zawodnik Jaroty opuszcza boisko na noszach. Do gry już nie powróci. Karnego wykorzystuje w 2 minucie doliczonego czasu I połowy gry Mateusz Molewski.
Na drugą połowę Pogoń wybiegła bez zmian w składzie mocno podkręcając tempo. Najpierw w 50 minucie mocnym strzałem popisuje się Słowiński, ale piłka mimo że mocno opadała przez bramką mija poprzeczkę od góry. 5 minut później Wachowiak ponownie wpisuje się na listę strzelców po rzucie rożnym. Scenariusz podobny jak przy pierwszym golu. Wesserling wrzuca, małe zamieszanie i przytomny „Wachu” uderza piłkę, która odbita od poprzeczki przekracza linię bramkową. Pogoń prowadzi już 3:1 i nie ustaje w atakach. Groźnie z dystansu z lewej strony uderza Skibicki. Z prawej strony niedługo później przedziera się Madziąg precyzyjnie wrzucając piłkę pod nogi Wachowiaka. Strzał w kierunku bramki w ostatniej chwili blokuje gracz Jaroty.
Podrażnieni wynikiem goście, którzy nie przegrali trzy wcześniejsze spotkania kontratakują. Niebezpiecznie było w 66 minucie po strzale Czaplińskiego, który minimalnie minął słupek naszej bramki. Dwubramkowa przewaga dawała jeszcze margines błędu, a ostatnie 10 minut to gra by utrzymać wynik tak ciężko wypracowany w deszczu i wietrze.
Sędzia dolicza 4 minuty, a do akcji włącza się bramkarz Kmiecik, który wbiega w nasze pole karne przy rzutach rożnych. Być może ta ryzykowna przewaga jednego zawodnika pozwala gościom na zdobycie bramki w 94 minucie meczu przez Huberta Antkowiaka. Po zdobytej bramce sędzia Łukasz Ostrowski kończy spotkanie. Pogoń zdobywa arcyważne 3 punkty i przesuwa się jedno oczko w ligowej tabeli.
Po meczu powiedzieli:
Waldemar Walkusz, trener Pogoni: - Mecz nam się dobrze ułożył, bo już praktycznie po 15 minutach prowadziliśmy 2:0. Zespół zagrał bardzo mądrze. W 100% nie zrealizowaliśmy może planu na Jarotę, aczkolwiek po wygranej nie mogę nic złego powiedzieć. Cieszę się z tej wygranej, zawodnikom gratuluję niesamowitej determinacji i chęci woli walki. Ja osobiście czuję się po tym spotkaniu jakbym 3 tony węgla przerzucił, no ale taka jest rola trenera, trzeba to wszystko znosić. Dla kibiców było to kolejne spotkanie w którym pada aż 5 bramek, dobrze, że dzisiaj z happy endem i w naszą stronę. Myślę, że dzisiaj widowisko było bardzo dobre. Jarota to czołowy zespół. Trener gości zapowiadał, że jeszcze w tej rundzie postarają się powalczyć o fotel lidera. Oni mierzą wysoko, my mamy swoje problemy i dlatego tym bardziej się cieszę, że te punkty dopisujemy. Mamy 13 punktów, zostały 3 mecze, coś trzeba do naszego dorobku jeszcze dorzucić. Nie będzie to na pewno łatwe, ale jeżeli zespół będzie tak wyglądał jak w dzisiejszym spotkaniu i z taką determinacją podejdzie do kolejnych spotkań to możemy coś ugrać tej jesieni.
Janusz Niedźwiedź, trener Jaroty: - Szybko strzelone dwie bramki no i przespaliśmy pierwsze 15-20 minut i to był klucz meczu w którym od 20 minuty musieliśmy gonić wynik. Strzelamy bramkę przed przerwą, wydaje się, że wszystko jest po naszej stronie, mamy sytuację na 2:2 i nagle kolejny stały fragment, już zresztą trzeci i Pogoń prowadzi 3:1. Mimo, że stworzyliśmy jeszcze trzy stuprocentowe sytuacje i dopiero w 94 minucie na osłodę strzelamy na 3:2.
Pogoń Lębork – Jarota Jarocin 3:2 (2:1)
bramki: 1:0 Wachowiak (‘4), 2:0 Madziąg (’16 k.-), 2:1 (‘45+2 Molewski), 3:1 Wachowiak (’55), 3:2 Antkowiak (‘90+4)
Pogoń: Machola – Wesserling, Szałek, Kochanek, Skibicki, Miszkiewicz (’87 Sychowski), Janowicz, Madziąg, Słowiński (’76 Kłos), Formela, Wachowiak (’84 Wardziński)
Jarota: Kmiecik – Czapliński (’83 Janowski), Garbarek, Piróg, Maksymiw (’46 Stolarczyk), Ludwiczak, Grobelny, Molewski, Pacyński (’63 Łukaszyk), Pawlak, Antkowiak
żólte kartki: Janowicz, Machola – Pawlak, Molewski
sędziowie: Łukasz Ostrowski, Robert Betlejewski i Damian Dróżka
Trafione zmiany w składzie, walka od pierwszej minuty, dobra gra przy słabej pogodzie i szczęśliwy finał. Tak wyglądał mecz Pogoni z 6. drużyną III ligi Jarotą Jarocin. W porównaniu do meczu w Chwaszczynie trener Walkusz mocno zmodyfikował wyjściową „11”. Od pierwszej minuty po raz pierwszy w sezonie zagrał Krzysztof Skibicki, a w środku polu swojemu dobremu koledze Gracjanowi Miszkiewiczowi miał towarzyszyć w boju Łukasz Janowicz. Sychowski i Kłos zaczęli mecz z ławki. Poza kadrą znaleźli się kontuzjowani Musuła i Pytlak.
Goście z odległego od Lęborka o 400 kilometrów Jarocina na Wybrzeże dotarli już w piątek. Po noclegu w Mielnie drużyna Jaroty podjechała pod lęborski stadion efektownie oklejonym klubowym autobusem. Tak funkcjonują najzamożniejsze kluby w III lidze. Warto mieć to na uwadze oceniając grę beniaminka z Lęborka na tym szczeblu rozgrywek.
Zaczęło się dobrze. Już w 4 minucie rzut rożny bity przez Wesserlinga. Piłka wraca w narożnik, ponowna wrzutka, a tam przytomny Mateusz Wachowiak kieruje piłkę do siatki. Kilkanaście minut później jest już 2:0. Słowiński uderza w kierunku bramki i trafia w polu karnym w rękę Molewskiego. Żółta kartka dla zawodnika Jaroty i długie protesty gości. Efekt? Za dyskusję żółty kartonik ogląda też Pawlak. Rzut karny pewnie egzekwuje Mateusz Madziąg. Po kwadransie Pogoń prowadzi dwoma bramkami, a zmarznięci kibice, którzy zdecydowali się przyjść na stadion kiwają z podziwem głowami. Tak, tak Pogoń walczy, Pogoń strzela, Pogoń się nie poddaje i próbuje wyjść ze strefy spadkowej jeszcze tej jesieni.
23 minuta to rzut rożny Jaroty na 20 metrów przed bramką Pogoni po faulu Słowińskiego. Uderzona przez Pawlaka piłka przelatuje kilkanaście centymetrów nad bramką Macholi. Na 5 minut przed końcem pierwszej połowie do ataku zrywa się Wachowiak. Przebiega z piłką z 30 metrów i osaczony przez dwóch piłkarzy z Jarocina traci piłkę w polu karnym gości.
44 minuta to akcja gości i wślizg Macholi w nogi Tarasa Maksimiwa. Nasz bramkarz otrzymuje żółtą kartkę, sędzia dyktuje rzut karny, a zawodnik Jaroty opuszcza boisko na noszach. Do gry już nie powróci. Karnego wykorzystuje w 2 minucie doliczonego czasu I połowy gry Mateusz Molewski.
Na drugą połowę Pogoń wybiegła bez zmian w składzie mocno podkręcając tempo. Najpierw w 50 minucie mocnym strzałem popisuje się Słowiński, ale piłka mimo że mocno opadała przez bramką mija poprzeczkę od góry. 5 minut później Wachowiak ponownie wpisuje się na listę strzelców po rzucie rożnym. Scenariusz podobny jak przy pierwszym golu. Wesserling wrzuca, małe zamieszanie i przytomny „Wachu” uderza piłkę, która odbita od poprzeczki przekracza linię bramkową. Pogoń prowadzi już 3:1 i nie ustaje w atakach. Groźnie z dystansu z lewej strony uderza Skibicki. Z prawej strony niedługo później przedziera się Madziąg precyzyjnie wrzucając piłkę pod nogi Wachowiaka. Strzał w kierunku bramki w ostatniej chwili blokuje gracz Jaroty.
Podrażnieni wynikiem goście, którzy nie przegrali trzy wcześniejsze spotkania kontratakują. Niebezpiecznie było w 66 minucie po strzale Czaplińskiego, który minimalnie minął słupek naszej bramki. Dwubramkowa przewaga dawała jeszcze margines błędu, a ostatnie 10 minut to gra by utrzymać wynik tak ciężko wypracowany w deszczu i wietrze.
Sędzia dolicza 4 minuty, a do akcji włącza się bramkarz Kmiecik, który wbiega w nasze pole karne przy rzutach rożnych. Być może ta ryzykowna przewaga jednego zawodnika pozwala gościom na zdobycie bramki w 94 minucie meczu przez Huberta Antkowiaka. Po zdobytej bramce sędzia Łukasz Ostrowski kończy spotkanie. Pogoń zdobywa arcyważne 3 punkty i przesuwa się jedno oczko w ligowej tabeli.
Po meczu powiedzieli:
Waldemar Walkusz, trener Pogoni: - Mecz nam się dobrze ułożył, bo już praktycznie po 15 minutach prowadziliśmy 2:0. Zespół zagrał bardzo mądrze. W 100% nie zrealizowaliśmy może planu na Jarotę, aczkolwiek po wygranej nie mogę nic złego powiedzieć. Cieszę się z tej wygranej, zawodnikom gratuluję niesamowitej determinacji i chęci woli walki. Ja osobiście czuję się po tym spotkaniu jakbym 3 tony węgla przerzucił, no ale taka jest rola trenera, trzeba to wszystko znosić. Dla kibiców było to kolejne spotkanie w którym pada aż 5 bramek, dobrze, że dzisiaj z happy endem i w naszą stronę. Myślę, że dzisiaj widowisko było bardzo dobre. Jarota to czołowy zespół. Trener gości zapowiadał, że jeszcze w tej rundzie postarają się powalczyć o fotel lidera. Oni mierzą wysoko, my mamy swoje problemy i dlatego tym bardziej się cieszę, że te punkty dopisujemy. Mamy 13 punktów, zostały 3 mecze, coś trzeba do naszego dorobku jeszcze dorzucić. Nie będzie to na pewno łatwe, ale jeżeli zespół będzie tak wyglądał jak w dzisiejszym spotkaniu i z taką determinacją podejdzie do kolejnych spotkań to możemy coś ugrać tej jesieni.
Janusz Niedźwiedź, trener Jaroty: - Szybko strzelone dwie bramki no i przespaliśmy pierwsze 15-20 minut i to był klucz meczu w którym od 20 minuty musieliśmy gonić wynik. Strzelamy bramkę przed przerwą, wydaje się, że wszystko jest po naszej stronie, mamy sytuację na 2:2 i nagle kolejny stały fragment, już zresztą trzeci i Pogoń prowadzi 3:1. Mimo, że stworzyliśmy jeszcze trzy stuprocentowe sytuacje i dopiero w 94 minucie na osłodę strzelamy na 3:2.