28. kolejka IV ligi, 27 kwietnia 2019 godz.17

Pogoń Lębork - Stolem Gniewino 0:1 (0:1)
bramka: 0:1 Madziąg (’28)

Pogoń: Labuda – Michor (’38 Fol), Musuła, Kostuch, Kochanek, Szymański (’46 Jeruć), Dobek, Janowicz, Atanacković, Iwański (’76 Węgliński), Miszkiewicz

Stolem: Olszowiec, Kankowski, Dołotko (’46 Hebel), Kotwica, Grabowski, Jeżowski, Klarecki, Wachowiak, Sobczyński, Madziąg, Patelczyk (‘90+2 Wardziński)

żółte kartki: Michor, Dobek, Kostuch, Węgliński – Madziąg, Grabowski, Kotwica, Jezierski
sędziowie: Hubert Sawicki, Łukasz Jach i Przemysław Pagacz

Zacięte, pełne walki i kartek widowisko zobaczyli lęborscy kibice w 28 kolejce IV ligi. Tym razem przy Kusocińskiego górą o jedną bramkę byli grający dobry sezon goście. Pogoń – Stolem 0:1.

Drużyna z Gniewina od początku starała się zdominować spotkanie. W 8 minucie Kamil Patelczyk uderza z bliska w boczną siatkę. W rewanżu Gracjan Miszkiewicz strzela nad bramką Olszowca. Jedyna bramka meczu padła w 28 minucie. Wysoka wrzutka Wachowiaka trafia do Madziąga, który kryty przez niższego od dwie głowy Michora z głowy pokonuje Labudę. Radość naszego wychowanka ze strzelonej bramki kosztowała „Madzię” żółtą kartkę. Takie upomnienia otrzymał zawodnik za zdjęcie koszulki i paradowanie z odkrytym torsem po boisku. Kibicom takie zachowanie się nie spodobało. Wielu zawodników w takich sytuacjach mocno tonuje swoją radość szanując swój macierzysty klub, który nauczył grać w piłkę. Może ta refleksja przyjdzie z czasem? Do pewnych rzeczy trzeba dojrzeć…

Szansę na wyrównanie Pogoń miała już 2 minuty później, gdy tuż przed polem karnym wycięty został Miszkiewicz. Strzał z wolnego z 18 metrów Kochanka ugrzęzło w murze. Ten sam zawodnik miał w pierwszej połowie inną okazję strzelecką główkując nad poprzeczką po rzucie rożnym. Jeszcze w pierwszej połowie mającego żółtą kartkę Michora zmienił Fol, a na drugą połowę zamiast Szymańskiego na boisku pojawił się Jeruć.

Drugie połowy Pogoń ma w tym sezonie często lepsze i tak też było tym razem. Nasz zespół dłużej utrzymywał się przy piłce, wywalczał rzuty rożne, bramka jednak nie padła. Blisko było w 70 minucie gdy Przemysław Iwański zamykał z głowy dośrodkowanie Miszkiewicza. To był cud, że bramkarz Stolemu wyciągnął to uderzenie. Ostatnie minuty to huraganowe akcje Pogoni. W doliczonym czasie gry Miszkiewicz wychodzi sam na sam z Olszowcem, jednak bramkarz gości w ostatniej chwili blokuje uderzenie. Przy rzucie rożnym w pole karne Stolemu ruszył także nasz bramkarz Patryk Labuda, a ostatnią sytuację w przedłużonym o 4 minuty spotkaniu zaliczył kapitan Wojciech Musuła uderzając z głowy niewiele od słupka.

W środę 1 maja Pogoń czeka ligowa pauza a już za tydzień, 4 maja w Lęborku nasz zespół podejmie Wikęd Luzino.

Po meczu powiedzieli:

Waldemar Walkusz, trener Pogoni: - Brakowało w tym meczu zespołu jaki widzieliśmy nie raz w pierwszej połowie wiosny. Goście przyjechali zdeterminowani do walki i za wszelką cenę chcieli zdobyć punkty. My podskakiwaliśmy, truchtaliśmy, przyglądaliśmy się co zespół Stolemu robi. Obraz gry taki, że nawet gdyby kartki policzyć z pierwszej połowy to widać kto walczył, a kto markował grę. W drugiej połowie spodziewałem się, że Stolem się cofnie na własną szesnastkę i jak zdarzy się okazja to będą wyprowadzać kontry mając bardzo szybkiego prawego obrońcę. Stworzyliśmy sobie kilka sytuacji, które mogliśmy zamienić na bramkę. Taką dwustuprocentową miał Iwański, a bramkarz chyba sam nie wie jak tą piłkę wyciągnął. Ale to było za mało by zdobyć ten punkcik. To nie było zwykłe spotkanie. Kilku zawodników grało kiedyś w Pogoni, chciało się pokazać. Dla kibiców było to dobre spotkanie. Szkoda, że dla nas nie skończyło się happy endem. Dziękuję moim zawodnikom za walkę, szczególnie w drugiej połowie. Wszystkiego nie da się wygrać. Bramka padła bo daliśmy się w obronie zaskoczyć. Wachowiak do dośrodkowania przygotowywał się pół minuty prawie, ta piłka drugie pół leciała, a wszyscy stali i został jeden Michor z Madziągiem, który był o dwie głowy wyższy od niego. Patryk Labuda nie wyszedł do dośrodkowania i tracimy bramkę, bo tak się właśnie bramki traci. Nie ma co się załamywać, przed nami kolejne spotkania, uważam że dziś remis byłby sprawiedliwym wynikiem.

Wojciech Musuła, zawodnik Pogoni: - Z perspektywy boiska przespaliśmy trochę pierwszą połowę. Straciliśmy bramkę i takim wynikiem mecz się skończył. Na własnym boisku tracimy punkty i nie mamy prawa być zadowoleni z tego. Tak jak trener powiedział, trzeba grać swoje i robić to co trzeba by zapunktować w kolejnych spotkaniach.

Tomasz Dołotko, trener Stolema: - Zawsze z sentymentem wracam do Lęborka, grałem tu kilka lat i Pogoń to jest klub, który mam zawsze w sercu. Mieliśmy dziś wyjątkowo trudną sytuację kadrową, musiałem nawet powołać na ten mecz syna. Kilku zawodników nie mogło zagrać, ponadto graliśmy w środę w Pucharze Polski. No ale udało się i jestem bardzo zadowolony, przede wszystkim z pierwszej połowy. Wydaje mi się, że byliśmy zespołem, który zdominował grę. Mieliśmy kilka sytuacji strzeleckich, śmiem twierdzić, że należał nam się też rzut karny po ewidentnej ręce. W drugiej połowie gospodarze przeszli do inicjatywy, zdominowali nas piłkarsko. Mieliśmy trochę szczęścia, kilka razy dobrze bronił bramkarz, liczyliśmy na kontry, na tyle nas było stać.

Paweł Sobczyński, zawodnik Stolema: - Duża ilość kartek dobrze oddaje przebieg meczu, szczególnie drugiej połowy. W pierwszej połowie gra była bardziej płynna, udawało nam się grać dobrze piłką, przez to mieliśmy zdecydowaną przewagę. W drugiej połowie gospodarze grali agresywniej, było nam trudno. Dobrze pobronił nasz bramkarz. Ciężko wywalczone zwycięstwo.