V kolejka Słupskiej Klasy Okręgowej, 03.09.2006r, godz. 12:00
Pogoń Lębork - Błękitni Główczyce 2 : 2 (1 : 1)
1 : 0
Kozakiewicz (3), 1 : 1 Burzyński (24), 1 : 2
Kowal ( 68), 2 : 2 Iwosa (83 k. )
POGOŃ:
Sęktas - Malek, Walkusz (46 Łapigrowski), Leyk, Kaufmann, Kozakiewicz, Bomba
(kpt.), Konkel (73 Żółtowski), Iwosa (ż.), Kołodziejski, Kijek
BŁĘKITNI:
Brzostowicz - Molicki, T. Wielgus (ż.), M. Zieliński (89 Janusewicz), B.
Wielgus, Szamal (83 Basendowski), B. Barna (46 Kowal), Szynkowski (73
Wenderski), Burzyński, Roszkowski, Powideł
Spotkanie stało na bardzo przeciętnym poziomie, co po
części można usprawiedliwić tym, że grały drużyny z dolnych rejonów tabeli.
Przed tą konfrontacją Pogoń wygrała tylko raz i z zaledwie trzema oczkami na
koncie plasowała się na 11 miejscu, natomiast goście nie zaznali jeszcze smaku
zwycięstwa.
Tym meczem gospodarze wrócili na główną murawę i
jeśli, ktoś sądził, że lepsza płyta pomoże w zdobyciu kompletu punktów, to po
trzech minutach mógł być usatysfakcjonowany. Debiutujący w roli kapitana
Nikodem Bomba podał w pole karne do Marka Kozakiewicza, a ten nie dał szans
Brzostowiczowi. W 7 minucie goście egzekwowali rzut rożny, po którym napastnik
gości Powideł uderzył z woleja tuż przy słupku, ale Sęktas był na posterunku. Kolejne
minuty to dominacja gospodarzy, którzy tak jak przez całe spotkanie posiadali
optyczną przewagę, z której jednak niewiele wynikało. Długo utrzymywali się
przy piłce, a gra toczyła się przede wszystkim na połowie gości. Błękitni głęboko
cofnięci na przedpole bramki Brzostowicza nie kwapili się do ataków, a po
odzyskaniu piłki najczęściej szybko ją tracili. Jedna z niewielu akcji
ofensywnych przyniosła im jednak niespodziewanie wyrównanie. W 24 minucie
Burzyński otrzymał piłkę przed polem karnym, przebiegł kilka metrów i przy
biernej postawie i braku zdecydowania Walkusza i Iwosy, płaskim strzałem po
ziemi, tuż przy słupku umieścił piłkę w siatce. Łatwość z jaką zdołał
przeprowadzić indywidualną akcję, zakończoną bramką, jeszcze raz potwierdziła,
że gra defensywna Pogoni pozostawia wiele do życzenia..
Na drugą połowę nie wyszedł już Walkusz, a jego
miejsce pojawił się, pierwszy raz w tym sezonie, Łukasz Łapigrowski. W 47
minucie Kołodziejski podał do Kaufmanna, który będąc już w polu karnym,
strzelił dwa metry nad poprzeczką. Goście schowani za podwójną gardą i
zadowoleni z remisu, ograniczali się do przeszkadzania. Dziesięć minut po
przerwie Iwosa podał do Kijka, ten natychmiast odegrał, ale strzał Iwosy już w
polu karnym Brzostowicz zdołał obronić. W 65 minucie stało się to, czego mało
kto się spodziewał. Kolejny prezent obrońców Pogoni i Sęktas mógł tylko obserwować
jak piłka po strzale Kowala przelatuje mu nad głową i ląduje w bramce. Cztery
minuty później Łapigrowski strzelił z 16 metrów, ale za słabo, by zaskoczyć Brzostowicza.
Dobrą okazję zmarnował także Kołodziejski na 15 minut przed końcem, gdy po dośrodkowaniu
Łapigrowskiego uderzył głową nad poprzeczką. To mogło być wyrównanie. Tomasz
Kijek, drugi z młodych napastników Pogoni, minął w 80 minucie dwóch obrońców
Błękitnych, jednak w ostatniej chwili jego strzał został zablokowany. Gdy wydawało
się, że nic nie uchroni gospodarzy przed czwartą z rzędu porażką 1 - 2, w
sukurs przyszedł im stoper z Główczyc T. Wielgus, którego piłka trafiła w rękę.
A że było to w polu karnym, to sędzia wskazał na jedenasty metr. Iwosa nie
pomylił się i zdobył w ten sposób swojego czwartego gola.
Błękitni mogli jeszcze pokusić się o komplet punktów,
gdy już w doliczonym czasie Sęktas tak nieudolnie wybijał piłkę, że ta trafiła
w Powidła i minimalnie minęła słupek. Bramkarz Pogoni chyba podpatrywał Dudka w
sobotnim meczu z Finlandią...