Czarni Bruskowo Wlk. – Pogoń Lębork 1:6 (1:3)
Bramki:
J. Klimczuk 39’ – Treder 3 (2’, 61’, 64’), Błaszkowski 11’, Czechowski 26’,
Pirycki 55
Żółta kartka: Smarzyński (Pogoń)
Pogoń: Cydzik 5 – Kamionka 3 (57’ Mielewczyk 5), Charzyński 5 (kpt.), Walkusz 5, Smarzyński 4 – Szwaba 3 (41’ Dawidowski 5), Błaszkowski 6, Kołucki 6, Pirycki 5 – Treder 4, Czechowski 4 (73’ Stankiewicz 4)
Udanie zainaugurowali nowy sezon młodzicy Pogoni, odnosząc zwycięstwo na boisku beniaminka ligi, Czarnych Bruskowo. Wszystko zaczęło się już w 2. minucie spotkania, kiedy po płaskim podaniu z prawej strony Daniela Błaszkowskiego prowadzenie uzyskał Kamil Treder. Kilka minut później sam Błaszkowski zdobył bramkę, wykorzystując dobre podanie Łukasza Szwaby. Szwaba był jednym z tych zawodników, którzy po raz pierwszy wybiegli w składzie Pogoni. Widać było po zagraniach, że niektórzy są stremowani i ciąży na nich presja. Byli jednak i tacy, którzy mimo wszystko starali się wywiązać ze swoich obowiązków jak najlepiej. Na pewno można to powiedzieć o Dawidzie Kamionce, który rozgrywał na prawej obronie. Kilka jego interwencji nie było zdecydowanych, lecz ogólny obraz jego debiutu można uznać za dobry – trochę pracy na treningu i na pewno klub będzie miał z niego sporo pociechy. Podobnie można powiedzieć o wcześniej wspomnianym Szwabie – na jego grę miał na pewno wpływ lekki uraz nogi, przez co został zmieniony już po pierwszej połowie. Zanim jednak zszedł z boiska grał niezbyt pewnie i tracił piłkę w prosty sposób. Na jego korzyść przemawia kilka dobrych podań wzdłuż linii bocznej do Tredera i Czechowskiego. Ten ostatni swój debiut zwieńczył golem, który zdobył w zamieszaniu podbramkowym, dobijając swój wcześniejszy strzał. Była to ostatnia groźniejsza sytuacja Młodych Lwów w pierwszej połowie. Potem coraz groźniej zaczęli atakować gospodarze, co dało im tylko kilka rzutów rożnych. Niestety pomału gubić zaczynała się obrona gości, co źle skończyło się w 39. minucie. Błąd w ustawieniu pułapki ofsajdowej popełnili Kamionka i Artur Smarzyński, do piłki doszedł Jakub Klimczuk, który „położył” Patryka Cydzika i z bliskiej odległości zmniejszył rozmiary przegranej. Jeszcze przed przerwą szansy na zmianę rezultatu nie wykorzystał Łukasz Pirycki, którego strzał przeszedł obok słupka.
Druga
połowa rozpoczęła się od interwencji Cydzika, po której poszła szybka kontra,
zwieńczona strzałem Tredera. Lęborczanie wywalczyli rzut rożny – dośrodkowanie
Błaszkowskiego głową zamykał Łukasz Charzyński. Gra nie układała się do końca
tak, jakby tego życzył sobie Andrzej Kaufmann. Po pierwszych 40 minutach
narzekał na słabszą grę Tredera, Karola Walkusza i Łukasza Piryckiego. Druga
odsłona meczu przyniosła sporo świeżości w poczynania przyjezdnych. Dobrym
posunięciem było wprowadzenie na plac gry Mateusza Dawidowskiego, który mimo
niewykorzystanej sytuacji sam na sam w 45. minucie, może uznać spotkanie za udane.
Ta akcja dała sygnał do kolejnych ataków na bramkę Czarnych. Zanim jednak padły
kolejne bramki dobrą okazję do zmiany wyniku mieli gospodarze (strzał w światło
bramki z rzutu wolnego) oraz goście (strzał Piryckiego obok bramki z rzutu
wolnego). Strzelecki impas został przełamany w 55. minucie – z łatwością wdarł
się w pole karne Czarnych, minął jak tyczki obrońców rywala i wpakował piłkę do
siatki. Chwilę później w sytuacji sam na sam – jednej z wielu w drugiej
połowie, do których miejscowi co rusz dopuszczali – bramkę zdobył Treder. Wynik
meczu ustalił również „Baraka”, który na raty dobił piłkę do pustej bramki.
Kolejne akcje to błędy obronne bruskowian, częste akcje lewym skrzydłem w
wykonaniu Piryckiego, co chwilę niepokoił rywali Czechowski, w środku pola
piłki rozdzielał Andrzej Kołucki, a w obronie prym wiódł Charzyński. W 75.
minucie, zdaniem sędziego, faulował we własnym polu karnym napastnika rywali,
lecz ten po prostu wpadł na kapitana lęborczan. Niesłuszny rzut karny nie
został jednak wykorzystany – jego wykonawca, Adam Klimczuk, strzelił obok
bramki. Ostatnie zdanie należało do pogonistów – ze skrzydła dośrodkował
Błaszkowski, piłkę przejął Treder i zgrał do wychodzącego Mateusza
Stankiewicza, lecz ten spudłował w niezwykle dogodnej sytuacji.
Mecz ze słabszym rywalem był potrzebny, aby wiedzieć, co prezentuje nowa Pogoń. Przetarł też kilku debiutantom szlak, po którym powinni podążać, aby dojść na szczyt swych umiejętności. Po spotkaniu trener Kaufmann komplementował zmienników, którzy wnieśli ożywienie w grę ofensywną zespołu. Miejmy nadzieję, że równie dobrą grę pokażą także w następnej kolejce, kiedy to Pogoń podejmować będzie Jantara Ustka.