16 kolejka IV ligi 14 marca 2009r. godz. 13
LKS Prime Food Brda Przechlewo - Pogoń Lębork 0:0
Brda: Celiński, Gostomczyk, Cieśliński, Myszka, Błaszczak, D. Szopiński, Czarnota (’80 Kolberg, Kierski, Król, Pawełek (’73 M. Szopiński), Pelikan (’68 Bsufka)
Trener: Janusz FABICH
Pogoń: Skrzypczak – P.Małecki, Mądrzak, Trawiński – Władyka, Piotrowski, Górski, Kalamaszek, Kwapiński (’80 Kijek) – Mielewczyk (’68 Duda,’89 Kołucki), Rosiński (’57 Bogucki)
Trener: Andrzej MAŁECKI
Bezbramkowym remisem zakończyła się inauguracja sezonu w Przechlewie. W stojącym na niskim poziomie meczu żadnej z drużyn nie udało się trafić do siatki przeciwnika, a sytuacji bramkowych było jak na lekarstwo. Podział punktów nie jest sukcesem żadnej z drużyn. W porównaniu z wyjściowym zestawieniem ze spotkania z Gryfem, trener Andrzej Małecki dokonał dwóch roszad. Daniela Boguckiego zastąpił w środku pola wracającym do zdrowia Radosławem Piotrowskim, co okazać się miało trafnym posunięciem, a w roli lewego pomocnika, w miejsce Kamila Gusmanna, zagrał po raz pierwszy po kilkuletnim rozbracie z piłką ligową Piotr Kwapiński.
Po porażce w słabym stylu z Gryfem Wejherowo lęborczanie jechali do outsidera ligi, aby poprawić sobie nastroje i zgarnąć pełną pulę. Gospodarze mimo swojej beznadziejnej sytuacji nie zamierzali ułatwiać pogonistom zadania. Od pierwszego gwizdka oglądaliśmy zaciętą walkę o każdą piłkę, tyle, że poza tym obie ekipy niewiele więcej miały do zaoferowania marznącym kibicom. W pierwszej połowie nieco lepsze wrażenie sprawiali gospodarze. W drugiej odsłonie inicjatywa należała częściej do lepiej przygotowanych kondycyjnie lęborczan, którzy wraz z upływającym czasem dążyli do zdobycia „złotej” bramki, zwłaszcza, że gospodarzom już zaczęło brakować sił. Koniec końców doszło do podziału punktów.
Początek meczu to dwa rzuty rożne Mariusza Kalamaszka, który jest etatowym wykonawcą stałych fragmentów. W 6 minucie Damian Mielewczyk przedarł się lewą stroną, ale jego dośrodkowanie było za lekkie. Dwie minuty później pierwszy strzał na bramkę Michała Skrzypczaka oddali gospodarze w osobie Łukasza Pawełka, z rzutu wolnego z około 20 metrów, podyktowanego za przewinienie Kwapińskiego. Uderzenie było celne, tyle, że wprost w ręce bramkarza. Tak, jak młody golkiper spisał się dobrze w tej sytuacji, tak chwilę potem wznowił grę wprost pod nogi Szymona Czarnoty, a ten jeszcze ograł Patryka Małeckiego i był już blisko bramki. Skrzypczak ofiarną interwencją naprawił swój błąd. W 14 minucie gospodarze wyszli z kontratakiem, który przerwał faulem Sławomir Trawiński i obejrzał żółtą kartkę. Następnie mieliśmy kilka minut bezładnej, chaotycznej gry, zwieńczonej w 24 minucie sytuacyjnym strzałem Kierskiego zza pola karnego, przy którym na wysokości zadania stanął Skrzypczak. Pogoń odpowiedziała trzy minuty później. Kalamaszek z rzutu wolnego z prawej strony dośrodkował w pole karne, a tam najwyżej wyskoczył Artur Rosiński, jednak po uderzeniu głową piłka minęła słupek. To była najlepsza sytuacja Pogoni w pierwszej połowie. Gdyby w 31 minucie pozyskany z Bytovii pomocnik dokładniej podał na prawą stronę do Mariusza Władyki być może byłoby więcej pożytku z tego zagrania, a tak bramkarz Brdy Celiński wybiegł z bramki i zażegnał niebezpieczeństwo. W końcówce pierwszej połowy błysnął kapitan Grzegorz Górski, który sprytnie ograł najpierw dwóch a potem jeszcze jednego rywala, tak, że nawet kibice gospodarzy byli pod wrażeniem. Brakowało jednak ciągle tego, co jest solą piłki. Obie ekipy nie mogły uchwycić płynności w grze, która często była przerywana faulami, albo piłka lądowała na aucie.
Po przerwie obraz gry uległ niewielkiej poprawie, szczególnie w wykonaniu Pogoni. W 49 minucie lekkomyślne, słowne zachowanie Mielewczyka wobec sędziego zostało ukarane żółtą kartką. Minutę później Pawełek strzelił zza „szesnastki” mocno, ale nad poprzeczką. W 55 minucie Trawiński naprawił serię błędów kolegów, ale nie pozostało mu nic innego, jak faulować przedzierającego się rywala. Nie mógł by mieć w tej sytuacji pretensji do arbitra, gdyby otrzymał drugą żółtą kartkę, równoznaczną z opuszczeniem boiska. W 57 minucie pojawił się na murawie Bogucki, zmieniając Rosińskiego, a do ataku przesunął się Kwapiński z lewej pomocy. W końcowej fazie spotkania kilka sytuacji stworzyli sobie lęborczanie. W 67 minucie przeprowadzili kontrę, kiedy to Kwapiński już za linią środkową poczekał na wsparcie Górskiego i podał mu piłkę. Kapitan podciągnął kilkadziesiąt metrów i będąc już w polu karnym, jego strzał został zablokowany przez kapitana Brdy Michała Króla. Minutę potem najbliżej zamknięcia centry Kalamaszka z rzutu rożnego był Kwapiński. Po chwili za równie lekkomyślne zachowanie jak Mielewczyk kartkę zobaczył Bogucki. W 83 minucie wprowadzony w drugiej połowie Marek Duda zagrał na prawo do Władyki, który podbiegł jeszcze kilkanaście metrów i huknął na bramkę. Niestety, niewiele się pomylił.
Trener Pogoni Andrzej Małecki powiedział po meczu: „Wbrew pozorom nie był to dla nas łatwy mecz. Brda jako gospodarz chciała zainkasować pełną pulę. My po porażce z Gryfem musieliśmy odbudować się psychicznie i udowodnić, że potrafimy grac w piłkę. W przekroju całego meczu i stworzonych sytuacji, zwłaszcza w II połowie, uważam, że wynik 1-0 dla nas byłby bardziej sprawiedliwy. Mimo remisu widać, że zespół w dalszym ciągu się konsoliduje. Kondycyjnie wytrzymaliśmy, ale zawiodła skuteczność. Nigdy nie wyróżniam indywidualnie zawodników, ale dziś zasłużył na to Radek Piotrowski.”
LKS Prime Food Brda Przechlewo - Pogoń Lębork 0:0
Brda: Celiński, Gostomczyk, Cieśliński, Myszka, Błaszczak, D. Szopiński, Czarnota (’80 Kolberg, Kierski, Król, Pawełek (’73 M. Szopiński), Pelikan (’68 Bsufka)
Trener: Janusz FABICH
Pogoń: Skrzypczak – P.Małecki, Mądrzak, Trawiński – Władyka, Piotrowski, Górski, Kalamaszek, Kwapiński (’80 Kijek) – Mielewczyk (’68 Duda,’89 Kołucki), Rosiński (’57 Bogucki)
Trener: Andrzej MAŁECKI
Bezbramkowym remisem zakończyła się inauguracja sezonu w Przechlewie. W stojącym na niskim poziomie meczu żadnej z drużyn nie udało się trafić do siatki przeciwnika, a sytuacji bramkowych było jak na lekarstwo. Podział punktów nie jest sukcesem żadnej z drużyn. W porównaniu z wyjściowym zestawieniem ze spotkania z Gryfem, trener Andrzej Małecki dokonał dwóch roszad. Daniela Boguckiego zastąpił w środku pola wracającym do zdrowia Radosławem Piotrowskim, co okazać się miało trafnym posunięciem, a w roli lewego pomocnika, w miejsce Kamila Gusmanna, zagrał po raz pierwszy po kilkuletnim rozbracie z piłką ligową Piotr Kwapiński.
Po porażce w słabym stylu z Gryfem Wejherowo lęborczanie jechali do outsidera ligi, aby poprawić sobie nastroje i zgarnąć pełną pulę. Gospodarze mimo swojej beznadziejnej sytuacji nie zamierzali ułatwiać pogonistom zadania. Od pierwszego gwizdka oglądaliśmy zaciętą walkę o każdą piłkę, tyle, że poza tym obie ekipy niewiele więcej miały do zaoferowania marznącym kibicom. W pierwszej połowie nieco lepsze wrażenie sprawiali gospodarze. W drugiej odsłonie inicjatywa należała częściej do lepiej przygotowanych kondycyjnie lęborczan, którzy wraz z upływającym czasem dążyli do zdobycia „złotej” bramki, zwłaszcza, że gospodarzom już zaczęło brakować sił. Koniec końców doszło do podziału punktów.
Początek meczu to dwa rzuty rożne Mariusza Kalamaszka, który jest etatowym wykonawcą stałych fragmentów. W 6 minucie Damian Mielewczyk przedarł się lewą stroną, ale jego dośrodkowanie było za lekkie. Dwie minuty później pierwszy strzał na bramkę Michała Skrzypczaka oddali gospodarze w osobie Łukasza Pawełka, z rzutu wolnego z około 20 metrów, podyktowanego za przewinienie Kwapińskiego. Uderzenie było celne, tyle, że wprost w ręce bramkarza. Tak, jak młody golkiper spisał się dobrze w tej sytuacji, tak chwilę potem wznowił grę wprost pod nogi Szymona Czarnoty, a ten jeszcze ograł Patryka Małeckiego i był już blisko bramki. Skrzypczak ofiarną interwencją naprawił swój błąd. W 14 minucie gospodarze wyszli z kontratakiem, który przerwał faulem Sławomir Trawiński i obejrzał żółtą kartkę. Następnie mieliśmy kilka minut bezładnej, chaotycznej gry, zwieńczonej w 24 minucie sytuacyjnym strzałem Kierskiego zza pola karnego, przy którym na wysokości zadania stanął Skrzypczak. Pogoń odpowiedziała trzy minuty później. Kalamaszek z rzutu wolnego z prawej strony dośrodkował w pole karne, a tam najwyżej wyskoczył Artur Rosiński, jednak po uderzeniu głową piłka minęła słupek. To była najlepsza sytuacja Pogoni w pierwszej połowie. Gdyby w 31 minucie pozyskany z Bytovii pomocnik dokładniej podał na prawą stronę do Mariusza Władyki być może byłoby więcej pożytku z tego zagrania, a tak bramkarz Brdy Celiński wybiegł z bramki i zażegnał niebezpieczeństwo. W końcówce pierwszej połowy błysnął kapitan Grzegorz Górski, który sprytnie ograł najpierw dwóch a potem jeszcze jednego rywala, tak, że nawet kibice gospodarzy byli pod wrażeniem. Brakowało jednak ciągle tego, co jest solą piłki. Obie ekipy nie mogły uchwycić płynności w grze, która często była przerywana faulami, albo piłka lądowała na aucie.
Po przerwie obraz gry uległ niewielkiej poprawie, szczególnie w wykonaniu Pogoni. W 49 minucie lekkomyślne, słowne zachowanie Mielewczyka wobec sędziego zostało ukarane żółtą kartką. Minutę później Pawełek strzelił zza „szesnastki” mocno, ale nad poprzeczką. W 55 minucie Trawiński naprawił serię błędów kolegów, ale nie pozostało mu nic innego, jak faulować przedzierającego się rywala. Nie mógł by mieć w tej sytuacji pretensji do arbitra, gdyby otrzymał drugą żółtą kartkę, równoznaczną z opuszczeniem boiska. W 57 minucie pojawił się na murawie Bogucki, zmieniając Rosińskiego, a do ataku przesunął się Kwapiński z lewej pomocy. W końcowej fazie spotkania kilka sytuacji stworzyli sobie lęborczanie. W 67 minucie przeprowadzili kontrę, kiedy to Kwapiński już za linią środkową poczekał na wsparcie Górskiego i podał mu piłkę. Kapitan podciągnął kilkadziesiąt metrów i będąc już w polu karnym, jego strzał został zablokowany przez kapitana Brdy Michała Króla. Minutę potem najbliżej zamknięcia centry Kalamaszka z rzutu rożnego był Kwapiński. Po chwili za równie lekkomyślne zachowanie jak Mielewczyk kartkę zobaczył Bogucki. W 83 minucie wprowadzony w drugiej połowie Marek Duda zagrał na prawo do Władyki, który podbiegł jeszcze kilkanaście metrów i huknął na bramkę. Niestety, niewiele się pomylił.
Trener Pogoni Andrzej Małecki powiedział po meczu: „Wbrew pozorom nie był to dla nas łatwy mecz. Brda jako gospodarz chciała zainkasować pełną pulę. My po porażce z Gryfem musieliśmy odbudować się psychicznie i udowodnić, że potrafimy grac w piłkę. W przekroju całego meczu i stworzonych sytuacji, zwłaszcza w II połowie, uważam, że wynik 1-0 dla nas byłby bardziej sprawiedliwy. Mimo remisu widać, że zespół w dalszym ciągu się konsoliduje. Kondycyjnie wytrzymaliśmy, ale zawiodła skuteczność. Nigdy nie wyróżniam indywidualnie zawodników, ale dziś zasłużył na to Radek Piotrowski.”