11 kolejka Słupskiej Klasy Okręgowej, 30 października 2010r. godz. 15

Sparta Sycewice – Pogoń Lębork 0:2 (0:2)
Bramki: 0:1 Markowski (16), 0:2 Jasiński (21- głową)

Sparta: Pustkowiak, M.Wasiak, Chałubiński, Stasiak, Woźniak (67 Piekarek), Ogórek (82 Szwarc), Nitsche, Białek, R.Wasiak, Ostrowski, Adkonis (60 Krzyżaniak)

Pogoń: Kortas – Smolarek, Jasiński, Kultys – Kołucki, Witkowski (88 Malek), Iwosa, Kowalski, Żuchowski (73 Żurawski) – Markowski (90+2 Michta), Mielewczyk (50 Chmielewski)

Gole Kacpra Markowskiego i Oskara Jasińskiego strzelone w odstępie pięciu minut jeszcze przed przerwą przesądziły o ósmej wygranej Pogoni w tym sezonie. Bramki były udokumentowaniem najlepszego kwadransa gry Pogoni w tym meczu, który sam w sobie nie był porywającym widowiskiem. Lęborczanie posiadali inicjatywę przez większość część spotkania i wypracowali sobie jeszcze kilka dogodnych okazji, ale często brakowało im dokładności i zdecydowania.

Trener Roman Rubaj po bezbramkowym remisie z Piastem postanowił wrócić w meczu ze Spartą do ustawienia, które preferował w pierwszych trzech kolejkach obecnego sezonu. Uszczuplił formację defensywną o jednego zawodnika i Oskar Jasiński jako ostatni obrońca miał za zadanie asekurować Grzegorza Smolarka i Bartosza Kultysa, delegowanych do opieki nad napastnikami. Kluczem do sukcesu miała być w zamyśle lęborskiego trenera wzmocniona, pięcioosobowa linia pomocy, z przesuniętym na prawą stronę Andrzejem Kołuckim.

Pierwsi zaatakowali gospodarze i już w 4 minucie, po dośrodkowaniu ze skrzydła, obrońca Marek Wasiak w nie najłatwiejszej sytuacji dobrze złożył się do uderzenia głową i Bartosz Kortas musiał nieźle się natrudzić, żeby strącić piłkę z „okna”. W tym początkowym okresie Sparta miała cztery rzuty rożne i wygrała kilka górnych piłek. Gra z obu stron była rwana i chaotyczna W 11 minucie odpowiedziała Pogoń, choć strzały Markowskiego i Mielewczyka, oddawane już w polu karnym, zostały zablokowane. Cztery minuty później z rzutu wolnego wrzucał Grzegorz Kowalski, a obrońca za krótko wybił piłkę i wróciła ona do Kołuckiego. Ten ostatni zagrał wzdłuż linii bramkowej, a Markowskiemu w dopełnieniu formalności przeszkodził bramkarz. Wybita piłka przez obrońcę ponownie padła łupem gości, a Adam Żuchowski uderzył zza „szesnastki” w poprzeczkę. Było bardzo blisko gola, ale ostatecznie musieliśmy na niego czekać jeszcze tylko minutę. Żuchowski podał z lewego skrzydła do Kołuckiego, a futbolówkę po jego uderzeniu przejął Markowski i z kilku metrów trafił do siatki. Pięć minut później Pogoń prowadziła już dwoma golami. Po faulu na Krzysztofie Witkowskim Damian Mielewczyk wrzucił piłkę dochodzącą do bramki, a z kilku metrów, przy biernej postawie obrońców i golkipera trafił do siatki głową Oskar Jasiński. Po chwili bezpośredni strzał z wolnego jednego z miejscowych niewiele minął spojenie. W 35 minucie Kowalski podał prostopadle do Mielewczyka, który podciągnął pod pole karne i próbował dograć do Markowskiego. Współpracę napastników pokrzyżował dobrze ustawiony rywal. Dwie minuty później obrońca Pogoni wybił piłkę z pola karnego, a wracający po nią Markowski przegrał starcie na przedpolu i wróciła ona w „szesnastkę”. Zdezorganizowanie obrony gości naprawił Kortas, broniąc strzał Adkonisa z kilku metrów. Dobitka Rafała Wasiaka minęła niewiele słupek.

Tuż po przerwie z dośrodkowania Kowalskiego wyszedł niespodziewanie groźny strzał pod poprzeczkę. W 51 minucie Jasiński bez ceregieli wyekspediował piłkę w okolice linii środkowej. Rywal, który był najbliżej nie przejął jej, a ten błąd wykorzystał Markowski, ale tuż przed polem karnym podał jeszcze do Witkowskiego, który z kolei strzelił lewą nogą metr nad poprzeczką. W 59 minucie Markowski wyłożył piłkę jak na tacy Łukaszowi Chmielewskiemu, a ten z metra strzelił lekko i obok słupka. To była fatalna pomyłka zmiennika Mielewczyka, który w 50 minucie opuścił boisko z powodu urazu. Pięć minut później bramkarz gospodarzy przy wznowieniu podał wprost do Markowskiego, który odegrał do Chmielewskiego, a ten ponownie nie popisał się, strzelając, a raczej podając golkiperowi piłkę do rąk. Do końca meczu wynik nie uległ już zmianie, choć gospodarze momentami mieli duże problemy z przerywaniem ofensywnych akcji Pogoni, a sami nie potrafili stworzyć większego zagrożenia.

Pomeczowy dwugłos:

Roman Rubaj, trener Pogoni: - Dziś w porównaniu z dwoma ostatnimi meczami nie graliśmy tak konsekwentnie. Były przebłyski dobrej gry, ale też momentami dopasowaliśmy się do poziomu przeciwnika. Zdała egzamin obrona, która zachowała czyste konto. To był suwerenne zwycięstwo i myślami jesteśmy już przy następnym meczu.

 Paweł Sławski, trener Sparty: - Mecz był w miarę wyrównany. Piłkarze Pogoni byli bardziej ruchliwi i grali krótkim pressingiem, z czym nie mogliśmy sobie poradzić. Mieliśmy kilka dobrych okazji, jednak Pogoń miała ich dwa razy więcej.