13 kolejka Słupskiej Klasy Okręgowej, 13 listopada 2010r. godz. 11
Czarni Czarne – Pogoń Lębork 1:1 (0:1)
Bramki: 0:1 Kacper Markowski (44), 1:1 Szymon Łagoda (89)
Czarni: Celiński, G. Kozanko, K. Kozanko, Kopiszka, Łazor, Spryszyński, Łacko, Kościan, Remieniewicz (69 Kuzan), Pudzianowski (79 Zych), Jankiewicz
Pogoń: Kortas – Smolarek, Jasiński, Kultys, Kołucki – Błaszkowski (69 Żuchowski), Witkowski, Iwosa, Mielewczyk (61 Chmielewski) – Kowalski (79 Żurawski) – Markowski
Żółte kartki: Kościan, Spryszyński – Błaszkowski
Nie było zbytniej radości wśród zawodników Pogoni, schodzących z murawy po ostatnim gwizdku. Na ich twarzach malował się niedosyt, bo zwycięstwo na trudnym terenie uciekło w ostatniej chwili. Z czasem jednak, gdy emocje już opadną, a ich miejsce zajmie chłodna analiza, ten punkt, zdobyty w meczu na szczycie powinien zostać doceniony, nie tylko ze względu na przebieg tego spotkania, ale i na utrzymanie czterech punktów przewagi w tabeli i w perspektywie rewanż w Lęborku.
Trener Pogoni Roman Rubaj powrócił do ustawienia z czterema obrońcami, cofając Andrzeja Kołuckiego, ostatnio grającego na prawej pomocy, na lewą obronę. Rolę prawego pomocnika, pod nieobecność kontuzjowanego Tomasza Kijka, zajął nie widziany dawno w wyjściowym składzie Daniel Błaszkowski. Po przeciwnej stronie tej formacji zagrał, częściej ostatnio występujący w ataku, Damian Mielewczyk. Za poczynania ofensywne miał odpowiadać Grzegorz Kowalski, podwieszony pod najbardziej wysuniętego Kacpra Markowskiego. Różnica czterech punktów na korzyść Pogoni determinowała gospodarzy do wygrania tego meczu, mimo absencji trzech ważnych zawodników, w tym przede wszystkim czołowego strzelca Romana Sztuby.
Tuż po rozpoczęciu to jednak goście dwa razy sprawdzili czujność Kamila Celińskiego, który zachował się bez zarzutu, a na koniec jeszcze Krzysztof Witkowski próbował strzału przewrotką. W 9 minucie, po krótko i kombinacyjnie rozegranym rzucie rożnym bramkarz Pogoni miał kłopoty z dalekim wybiciem piłki po dośrodkowaniu i trafiła ona do obrońcy Karola Kozanki, który z kilku metrów uderzył niecelnie. Z upływem minut inicjatywę przejęli gospodarze. Gra toczyła się częściej na połowie Pogoni. Czarni grali szybko i technicznie, często na pamięć i lęborczanie mieli problemy, ratując się faulami. Poprzez wysoko ustawioną linię obrony, pressing i małe odległości między formacjami, gospodarze skracali pole gry, a po starcie piłki w ataku błyskawicznie dopadali do rywala, uniemożliwiając wyjście do kontrataku i zmuszając przyjezdnych do pozbywania się piłki długimi wykopami. Przewaga Czarnych nie miała jednak przełożenia na okazje strzeleckie. W 26 minucie w ofensywnej akcji Pogoni wzięło udział tylko dwóch zawodników. Kowalski w środku pola podał do Markowskiego, a ten wbiegł w pole karne i zamiast strzału, zaczął przekładać piłkę i skończyło się na stracie. Po chwili z sytuacyjnej piłki, sprzed narożnika pola karnego, Witkowski przymierzył w kierunku dalszego słupka, a piłka jeszcze odbiła się tuż przed bramkarzem znacznie utrudniając mu, skuteczną ostatecznie obronę. Duże kłopoty Celińskiemu sprawiały dokręcane z wiatrem dośrodkowania z rzutów rożnych Mielewczyka. W 31 minucie podanie po ziemi z prawego skrzydła Błaszkowskiego Markowski zakończył strzałem, po którym bramkarz ratował się wybiciem za boisko. Ponownie Mielewczyk z rzutu rożnego sprawił mu sporo kłopotów. Jednak to po rożnym z drugiej strony, egzekwowanym przez Kowalskiego, Pogoń była najbliżej objęcia prowadzenia. Celiński strącił piłkę pod nogi nie pilnowanego w okolicach dalszego słupka Grzegorza Smolarka, który nie skorzystał z braku krycia i wewnętrznym uderzeniem prawą nogą, strzelił metr nad poprzeczką. W 41 minucie rozpędzony Markowski ograł dwóch obrońców i zatrzymał się dopiero w polu karnym po wspólnej interwencji trzeciego i bramkarza. Wreszcie w 44 minucie pierwszej połowy, w której gospodarze częściej dyktowali warunki gry, ale goście atakowali groźniej, Pogoń strzeliła gola. W środku pola, jeszcze na własnej połowie, Kowalski minął rywala i dokładnym podaniem w tempo wypuścił Markowskiego. Napastnik Pogoni nie pozwolił się już dogonić czekającym na gwizdek oznaczający spalonego obrońcom i po długim rajdzie przez całą połowę wpadł w pole karne minął bramkarza i lewą nogą skierował piłkę do pustej już bramki. Ten jeden raz defensorom Czarnych nie udała się pułapka ofsajdowa i z zimną krwią Markowski wykorzystał znakomite podanie Kowalskiego.
Zadowolona z prowadzenia Pogoń miała za zadanie w drugiej połowie przede wszystkim konsekwentną grę w destrukcji i utrzymanie minimalnego, ale jakże cennego dorobku, stąd nie zagroziła już mocniej bramce gospodarzy. W 47 minucie Kościan wrzucił piłkę z wolnego na głowę Karola Kozanki, który tylko ją musnął. Przez długie minuty gra toczyła się między „szesnastkami” i dopiero w 78 minucie ożywili się kibice. Kilka razy lęborczanie próbowali wybić piłkę, ale ta uparcie wracała jak bumerang. W końcu trafiła do wbiegającego w pole karne Kościana, ale wyłuskał mu ją czystym wślizgiem kapitan Pogoni Oskar Jasiński. Sędzia popełnił błąd i wskazał na rzut karny. Wyznaczony egzekutor odmówił wykonania i w jego zastępstwie Piotr Jankiewicz podszedł do „jedenastki”. Strzelił w środek, a Bartosz Kortas wytrzymał próbę nerwów i obronił to uderzenie, a później jeszcze dobitkę. Zostałby bohaterem ostatniego już w tym roku meczu, gdyby nie nieszczęsna 89 minuta. Czarni mieli rzut wolny spod bocznej linii, z wysokości swojej ławki rezerwowych. Pogoń zbyt głęboko ustawiła się w polu karnym i dośrodkowanie na szósty metr strzałem głową zamienił na gola nie pilnowany Szymon Łagoda.
Tadeusz Datta, trener Czarnych, powiedział po meczu: - Z przebiegu meczu nie zasłużyliśmy na remis, a na zwycięstwo. W II połowie Pogoń nie stworzyła żadnej składnej akcji. Remis uratował im bramkarz. Przy golu bardzo dobrze zachował się strzelec. Graliśmy bez trzech zawodników, którzy w dziwnych okolicznościach dostali kartki. Dziękuję moim zawodnikom za walkę. Pogoń ma młodą, perspektywiczną drużynę, próbującą ciekawie grać, ale jeśli się nie wzmocnią, to będzie im ciężko w IV lidze. Życzę powodzenia.
Czarni Czarne – Pogoń Lębork 1:1 (0:1)
Bramki: 0:1 Kacper Markowski (44), 1:1 Szymon Łagoda (89)
Czarni: Celiński, G. Kozanko, K. Kozanko, Kopiszka, Łazor, Spryszyński, Łacko, Kościan, Remieniewicz (69 Kuzan), Pudzianowski (79 Zych), Jankiewicz
Pogoń: Kortas – Smolarek, Jasiński, Kultys, Kołucki – Błaszkowski (69 Żuchowski), Witkowski, Iwosa, Mielewczyk (61 Chmielewski) – Kowalski (79 Żurawski) – Markowski
Żółte kartki: Kościan, Spryszyński – Błaszkowski
Nie było zbytniej radości wśród zawodników Pogoni, schodzących z murawy po ostatnim gwizdku. Na ich twarzach malował się niedosyt, bo zwycięstwo na trudnym terenie uciekło w ostatniej chwili. Z czasem jednak, gdy emocje już opadną, a ich miejsce zajmie chłodna analiza, ten punkt, zdobyty w meczu na szczycie powinien zostać doceniony, nie tylko ze względu na przebieg tego spotkania, ale i na utrzymanie czterech punktów przewagi w tabeli i w perspektywie rewanż w Lęborku.
Trener Pogoni Roman Rubaj powrócił do ustawienia z czterema obrońcami, cofając Andrzeja Kołuckiego, ostatnio grającego na prawej pomocy, na lewą obronę. Rolę prawego pomocnika, pod nieobecność kontuzjowanego Tomasza Kijka, zajął nie widziany dawno w wyjściowym składzie Daniel Błaszkowski. Po przeciwnej stronie tej formacji zagrał, częściej ostatnio występujący w ataku, Damian Mielewczyk. Za poczynania ofensywne miał odpowiadać Grzegorz Kowalski, podwieszony pod najbardziej wysuniętego Kacpra Markowskiego. Różnica czterech punktów na korzyść Pogoni determinowała gospodarzy do wygrania tego meczu, mimo absencji trzech ważnych zawodników, w tym przede wszystkim czołowego strzelca Romana Sztuby.
Tuż po rozpoczęciu to jednak goście dwa razy sprawdzili czujność Kamila Celińskiego, który zachował się bez zarzutu, a na koniec jeszcze Krzysztof Witkowski próbował strzału przewrotką. W 9 minucie, po krótko i kombinacyjnie rozegranym rzucie rożnym bramkarz Pogoni miał kłopoty z dalekim wybiciem piłki po dośrodkowaniu i trafiła ona do obrońcy Karola Kozanki, który z kilku metrów uderzył niecelnie. Z upływem minut inicjatywę przejęli gospodarze. Gra toczyła się częściej na połowie Pogoni. Czarni grali szybko i technicznie, często na pamięć i lęborczanie mieli problemy, ratując się faulami. Poprzez wysoko ustawioną linię obrony, pressing i małe odległości między formacjami, gospodarze skracali pole gry, a po starcie piłki w ataku błyskawicznie dopadali do rywala, uniemożliwiając wyjście do kontrataku i zmuszając przyjezdnych do pozbywania się piłki długimi wykopami. Przewaga Czarnych nie miała jednak przełożenia na okazje strzeleckie. W 26 minucie w ofensywnej akcji Pogoni wzięło udział tylko dwóch zawodników. Kowalski w środku pola podał do Markowskiego, a ten wbiegł w pole karne i zamiast strzału, zaczął przekładać piłkę i skończyło się na stracie. Po chwili z sytuacyjnej piłki, sprzed narożnika pola karnego, Witkowski przymierzył w kierunku dalszego słupka, a piłka jeszcze odbiła się tuż przed bramkarzem znacznie utrudniając mu, skuteczną ostatecznie obronę. Duże kłopoty Celińskiemu sprawiały dokręcane z wiatrem dośrodkowania z rzutów rożnych Mielewczyka. W 31 minucie podanie po ziemi z prawego skrzydła Błaszkowskiego Markowski zakończył strzałem, po którym bramkarz ratował się wybiciem za boisko. Ponownie Mielewczyk z rzutu rożnego sprawił mu sporo kłopotów. Jednak to po rożnym z drugiej strony, egzekwowanym przez Kowalskiego, Pogoń była najbliżej objęcia prowadzenia. Celiński strącił piłkę pod nogi nie pilnowanego w okolicach dalszego słupka Grzegorza Smolarka, który nie skorzystał z braku krycia i wewnętrznym uderzeniem prawą nogą, strzelił metr nad poprzeczką. W 41 minucie rozpędzony Markowski ograł dwóch obrońców i zatrzymał się dopiero w polu karnym po wspólnej interwencji trzeciego i bramkarza. Wreszcie w 44 minucie pierwszej połowy, w której gospodarze częściej dyktowali warunki gry, ale goście atakowali groźniej, Pogoń strzeliła gola. W środku pola, jeszcze na własnej połowie, Kowalski minął rywala i dokładnym podaniem w tempo wypuścił Markowskiego. Napastnik Pogoni nie pozwolił się już dogonić czekającym na gwizdek oznaczający spalonego obrońcom i po długim rajdzie przez całą połowę wpadł w pole karne minął bramkarza i lewą nogą skierował piłkę do pustej już bramki. Ten jeden raz defensorom Czarnych nie udała się pułapka ofsajdowa i z zimną krwią Markowski wykorzystał znakomite podanie Kowalskiego.
Zadowolona z prowadzenia Pogoń miała za zadanie w drugiej połowie przede wszystkim konsekwentną grę w destrukcji i utrzymanie minimalnego, ale jakże cennego dorobku, stąd nie zagroziła już mocniej bramce gospodarzy. W 47 minucie Kościan wrzucił piłkę z wolnego na głowę Karola Kozanki, który tylko ją musnął. Przez długie minuty gra toczyła się między „szesnastkami” i dopiero w 78 minucie ożywili się kibice. Kilka razy lęborczanie próbowali wybić piłkę, ale ta uparcie wracała jak bumerang. W końcu trafiła do wbiegającego w pole karne Kościana, ale wyłuskał mu ją czystym wślizgiem kapitan Pogoni Oskar Jasiński. Sędzia popełnił błąd i wskazał na rzut karny. Wyznaczony egzekutor odmówił wykonania i w jego zastępstwie Piotr Jankiewicz podszedł do „jedenastki”. Strzelił w środek, a Bartosz Kortas wytrzymał próbę nerwów i obronił to uderzenie, a później jeszcze dobitkę. Zostałby bohaterem ostatniego już w tym roku meczu, gdyby nie nieszczęsna 89 minuta. Czarni mieli rzut wolny spod bocznej linii, z wysokości swojej ławki rezerwowych. Pogoń zbyt głęboko ustawiła się w polu karnym i dośrodkowanie na szósty metr strzałem głową zamienił na gola nie pilnowany Szymon Łagoda.
Tadeusz Datta, trener Czarnych, powiedział po meczu: - Z przebiegu meczu nie zasłużyliśmy na remis, a na zwycięstwo. W II połowie Pogoń nie stworzyła żadnej składnej akcji. Remis uratował im bramkarz. Przy golu bardzo dobrze zachował się strzelec. Graliśmy bez trzech zawodników, którzy w dziwnych okolicznościach dostali kartki. Dziękuję moim zawodnikom za walkę. Pogoń ma młodą, perspektywiczną drużynę, próbującą ciekawie grać, ale jeśli się nie wzmocnią, to będzie im ciężko w IV lidze. Życzę powodzenia.