17 kolejka IV ligi Pomorskiej R-GOL.com, 16 listopada 2013r., godz. 13
Pogoń Lębork – Żuławy Nowy Dwór Gdański 2:0 (0:0)
Bramki: 1:0 Ilanz (‘71), 2:0 Ilanz (‘76)
Pogoń: Labuda – Bach, Jasiński, Morawski, B. Żmudzki – Wesserling, J. Żmudzki (86 Bulczak), Sychowski – Waczkowski (88 Iwosa), Ilanz, Byczkowski (90+1 Fudala)
Żuławy: Talik – Szwec (kapitan), Kuśnierek, Domagała, Boniecki, Koller, Ciechanowski (46 Malarczyk), Gruszewski, Klein, Studziński (90+4 Kiełczyński), Suchecki
Zwycięstwem pożegnała pierwszą rundę rozgrywek IV ligi drużyna Pogoni, ale długo musieliśmy patrzeć, jak nasi piłkarze męczą się z niżej notowanymi Żuławami. Nie najlepszą grę, szczególnie do przerwy, wynagrodził nam nie kto inny, jak Sylwester Ilanz strzelając pięknego gola w 71 minucie. Pięć minut później „Ili” z zimną krwią zamienił na gola prostopadłe podanie Rafała Morawskiego i w niezłych nastrojach, choć z małym niedosytem punktowym, będziemy czekać na rundę rewanżową. Po tej wygranej nasza drużyna awansowała na 10 miejsce w ligowej tabeli.
W pierwszych minutach Pogoń zyskała przewagę nad skupionymi na obronie rywalami i były nawet okazję, żeby objąć prowadzenie. W 7 minucie po uderzeniu skrzydłowego Jędrzeja Waczkowskiego piłka trafiła w rękę jednego z gości. Wszystko to działo się w polu karnym, jednak gwizdek sędziego milczał. Pięć minut później precyzyjnym podaniem za plecy obrońcy błysnął Mateusz Sychowski. Do piłki wybiegł bramkarz gości Jarosław Talik, ale szybszy był adresat tego podania Arkadiusz Byczkowski, który miał przed sobą bramkę i asekurującego swojego bramkarza obrońcę. Strzał „Byczka” prawą nogą był na tyle słaby, że zatrzymał się właśnie na obrońcy. Pogoń miała nadal inicjatywę. Po kwadransie przed polem karnym dryblował Jakub Żmudzki, aż przekazał piłkę do Byczkowskiego. Ten ostatni technicznym uderzeniem pod poprzeczkę nie zaskoczył Talika. Po kwadransie emocje zaczęły powoli spadać. Niby Pogoń dalej dyktowała warunki, ale nie mogła uchwycić płynności. Akcje były szarpane, mnożyły się niedokładne podanie, prawie wszystkie strzały mijały światło bramki. Kiedy nie wychodziły akcje zespołowe, z większą liczbą podań, nasi piłkarze próbowali indywidualnie, jednak i ten sposób niewiele wskórali.
Przy słabo grającej Pogoni swoich szans szukali goście. W 16 minucie wydawało się, że jeden z przyjezdnych był na pozycji spalonej. Sędzia nie przerwał gry i przy wysoko ustawionej obronie Szymon Bach musiał dobre kilkadziesiąt metrów gonić rywala. Żeby zażegnać większe niebezpieczeństwo tuż przedpolem karnym faulował. Z wolnego Boniecki pomylił się niewiele. Duży problem obrońcom Pogoni sprawiały rzucane z obrony długie piłki na wolne pole, które dezorganizowały nasze szyki obronne. Na szczęście goście niczego więcej nie zdołali uzyskać, tyle, że kilka ostrych przebieżek trzeba było wykonać. W 23 minucie coraz bardziej poirytowany Ilanz wziął sprawy w swoje ręce. Mijał rywali przed polem karnym aż doszedł do pozycji strzeleckiej. Uderzenie było celne, ale nie zagroziło wynikowi. Jeśli efektów nie przynosiły przygotowane akcje, gospodarzom mógł pomoc przypadek. W 28 minucie Bach zagrał wzdłuż bocznej linii do Waczkowskiego. Skrzydłowy Pogoni kopnął w pole karne tak, że wyszedł „centrostrzał”, po którym piłka zmierzała pod poprzeczkę. Talik zachował czujność i wybił ją za bramkę.
W 32 minucie Pogoń stworzyła jedną z nielicznych akcji, która mogła się podobać. Szybka wymiana podań, aż piłka trafiła do Ilanza. Sprytny, niewygodny strzał po ziemi bramkarza końcami palców zdołał obronić, a Sychowskiemu i J. Żmudzkiemu niewiele zabrakło, żeby dobić to uderzenie.
W drugiej połowie gra uległa jednak dużej, w porównaniu z pierwszą, poprawie i przewaga Pogoni stawała się z każdą minutą wyraźniejsza. W 54 minucie Sychowski długim podaniem jeszcze z własnej połowy uruchomił Ilanza, na którym skupieni byli trzej obrońcy gości. Bez krycia pozostał Byczkowski, który dośrodkował nieco za wysoko na głowę Waczkowskiego. Jednak już w 58 minucie Pogoń miała znakomitą okazję, żeby zaoszczędzić nam nerwów. Wreszcie pokazał się Jakub Żmudzki. Ruszył dynamicznie w swoim stylu środkiem i zagrał w pole karne do pozostawionego bez krycia Byczkowskiego. Strzał „Byczka” wołał o pomstę do nieba.
Coraz więcej Pogonistów angażowało się w grę ofensywną i to przyniosło efekt. W 71 minucie Byczkowski zagrał górną piłkę w pole karne, gdzie tuż przed końcową linią, nieco z boku od bramki stał Ilanz. Pozostawiony bez krycia przyjął piłkę i po koźle uderzył mocno lewą nogą pod poprzeczkę. Piłka odbiła się jeszcze od niej, następnie od słupka i zatrzymała się w bramce. To 16 trafienie naszego snajpera i jedno z ładniejszych. Techniczny majstersztyk.
W 76 minucie Pogoń udokumentowała swoją przewagę drugim golem. Tym razem Rafał Morawski posłał prostopadłe podanie do Ilanza, a ten mając przed sobą tylko bramkarza, ze spokojem godnym rasowego snajpera posłał piłkę obok Talika.
Pogoń Lębork – Żuławy Nowy Dwór Gdański 2:0 (0:0)
Bramki: 1:0 Ilanz (‘71), 2:0 Ilanz (‘76)
Pogoń: Labuda – Bach, Jasiński, Morawski, B. Żmudzki – Wesserling, J. Żmudzki (86 Bulczak), Sychowski – Waczkowski (88 Iwosa), Ilanz, Byczkowski (90+1 Fudala)
Żuławy: Talik – Szwec (kapitan), Kuśnierek, Domagała, Boniecki, Koller, Ciechanowski (46 Malarczyk), Gruszewski, Klein, Studziński (90+4 Kiełczyński), Suchecki
Zwycięstwem pożegnała pierwszą rundę rozgrywek IV ligi drużyna Pogoni, ale długo musieliśmy patrzeć, jak nasi piłkarze męczą się z niżej notowanymi Żuławami. Nie najlepszą grę, szczególnie do przerwy, wynagrodził nam nie kto inny, jak Sylwester Ilanz strzelając pięknego gola w 71 minucie. Pięć minut później „Ili” z zimną krwią zamienił na gola prostopadłe podanie Rafała Morawskiego i w niezłych nastrojach, choć z małym niedosytem punktowym, będziemy czekać na rundę rewanżową. Po tej wygranej nasza drużyna awansowała na 10 miejsce w ligowej tabeli.
W pierwszych minutach Pogoń zyskała przewagę nad skupionymi na obronie rywalami i były nawet okazję, żeby objąć prowadzenie. W 7 minucie po uderzeniu skrzydłowego Jędrzeja Waczkowskiego piłka trafiła w rękę jednego z gości. Wszystko to działo się w polu karnym, jednak gwizdek sędziego milczał. Pięć minut później precyzyjnym podaniem za plecy obrońcy błysnął Mateusz Sychowski. Do piłki wybiegł bramkarz gości Jarosław Talik, ale szybszy był adresat tego podania Arkadiusz Byczkowski, który miał przed sobą bramkę i asekurującego swojego bramkarza obrońcę. Strzał „Byczka” prawą nogą był na tyle słaby, że zatrzymał się właśnie na obrońcy. Pogoń miała nadal inicjatywę. Po kwadransie przed polem karnym dryblował Jakub Żmudzki, aż przekazał piłkę do Byczkowskiego. Ten ostatni technicznym uderzeniem pod poprzeczkę nie zaskoczył Talika. Po kwadransie emocje zaczęły powoli spadać. Niby Pogoń dalej dyktowała warunki, ale nie mogła uchwycić płynności. Akcje były szarpane, mnożyły się niedokładne podanie, prawie wszystkie strzały mijały światło bramki. Kiedy nie wychodziły akcje zespołowe, z większą liczbą podań, nasi piłkarze próbowali indywidualnie, jednak i ten sposób niewiele wskórali.
Przy słabo grającej Pogoni swoich szans szukali goście. W 16 minucie wydawało się, że jeden z przyjezdnych był na pozycji spalonej. Sędzia nie przerwał gry i przy wysoko ustawionej obronie Szymon Bach musiał dobre kilkadziesiąt metrów gonić rywala. Żeby zażegnać większe niebezpieczeństwo tuż przedpolem karnym faulował. Z wolnego Boniecki pomylił się niewiele. Duży problem obrońcom Pogoni sprawiały rzucane z obrony długie piłki na wolne pole, które dezorganizowały nasze szyki obronne. Na szczęście goście niczego więcej nie zdołali uzyskać, tyle, że kilka ostrych przebieżek trzeba było wykonać. W 23 minucie coraz bardziej poirytowany Ilanz wziął sprawy w swoje ręce. Mijał rywali przed polem karnym aż doszedł do pozycji strzeleckiej. Uderzenie było celne, ale nie zagroziło wynikowi. Jeśli efektów nie przynosiły przygotowane akcje, gospodarzom mógł pomoc przypadek. W 28 minucie Bach zagrał wzdłuż bocznej linii do Waczkowskiego. Skrzydłowy Pogoni kopnął w pole karne tak, że wyszedł „centrostrzał”, po którym piłka zmierzała pod poprzeczkę. Talik zachował czujność i wybił ją za bramkę.
W 32 minucie Pogoń stworzyła jedną z nielicznych akcji, która mogła się podobać. Szybka wymiana podań, aż piłka trafiła do Ilanza. Sprytny, niewygodny strzał po ziemi bramkarza końcami palców zdołał obronić, a Sychowskiemu i J. Żmudzkiemu niewiele zabrakło, żeby dobić to uderzenie.
W drugiej połowie gra uległa jednak dużej, w porównaniu z pierwszą, poprawie i przewaga Pogoni stawała się z każdą minutą wyraźniejsza. W 54 minucie Sychowski długim podaniem jeszcze z własnej połowy uruchomił Ilanza, na którym skupieni byli trzej obrońcy gości. Bez krycia pozostał Byczkowski, który dośrodkował nieco za wysoko na głowę Waczkowskiego. Jednak już w 58 minucie Pogoń miała znakomitą okazję, żeby zaoszczędzić nam nerwów. Wreszcie pokazał się Jakub Żmudzki. Ruszył dynamicznie w swoim stylu środkiem i zagrał w pole karne do pozostawionego bez krycia Byczkowskiego. Strzał „Byczka” wołał o pomstę do nieba.
Coraz więcej Pogonistów angażowało się w grę ofensywną i to przyniosło efekt. W 71 minucie Byczkowski zagrał górną piłkę w pole karne, gdzie tuż przed końcową linią, nieco z boku od bramki stał Ilanz. Pozostawiony bez krycia przyjął piłkę i po koźle uderzył mocno lewą nogą pod poprzeczkę. Piłka odbiła się jeszcze od niej, następnie od słupka i zatrzymała się w bramce. To 16 trafienie naszego snajpera i jedno z ładniejszych. Techniczny majstersztyk.
W 76 minucie Pogoń udokumentowała swoją przewagę drugim golem. Tym razem Rafał Morawski posłał prostopadłe podanie do Ilanza, a ten mając przed sobą tylko bramkarza, ze spokojem godnym rasowego snajpera posłał piłkę obok Talika.