{jgxtimg
src:=[images/stories/news/sen/jantar_pogon_22_05_2010_zajawka.jpg] width:=[90] style:=[float:left;margin-right:5px] title:=[Radość po meczu w Ustce]}Sezon piłkarski 2009/2010 w Słupskiej Klasie Okręgowej zakończył się 19 czerwca. Teraz nadszedł czas podsumowań. Jaki on był dla lęborskiej Pogoni?
W uproszczonym skrócie można by ująć go tak: od niepewności połączonej z ciekawością, na co stać zmienioną personalnie drużynę pod wodzą nowego trenera przez dobre wyniki, które zrodziły szanse na awans po jednak niedosyt końcówką sezonu, spowodowany gorszymi meczami i w konsekwencji, pożegnaniem z promocją. Podobnego zdania jest trener Roman Rubaj, który wspominając początki w Pogoni nie krył obaw o efekt końcowy swojej pracy. - Stanowisko trenera obejmowałem w lipcu 2009 po spadku drużyny z 4 ligi. Po spadku odeszło z zespołu aż 9 zawodników i pierwszym zadaniem było sklejenie drużyny w całość, pozyskanie wartościowych zawodników. Przyszedł Chmielewski, Jasiński, Kozakiewicz, Stankiewicz i w tym składzie udało się zafunkcjonować na piątoligowej arenie. Celem było poprawienie atmosfery. Ten sezon to była dla nas wielka niewiadoma, a kolektyw który się związał na boisku i 3 miejsce na końcu sezonu pokazał że się udało.
W uproszczonym skrócie można by ująć go tak: od niepewności połączonej z ciekawością, na co stać zmienioną personalnie drużynę pod wodzą nowego trenera przez dobre wyniki, które zrodziły szanse na awans po jednak niedosyt końcówką sezonu, spowodowany gorszymi meczami i w konsekwencji, pożegnaniem z promocją. Podobnego zdania jest trener Roman Rubaj, który wspominając początki w Pogoni nie krył obaw o efekt końcowy swojej pracy. - Stanowisko trenera obejmowałem w lipcu 2009 po spadku drużyny z 4 ligi. Po spadku odeszło z zespołu aż 9 zawodników i pierwszym zadaniem było sklejenie drużyny w całość, pozyskanie wartościowych zawodników. Przyszedł Chmielewski, Jasiński, Kozakiewicz, Stankiewicz i w tym składzie udało się zafunkcjonować na piątoligowej arenie. Celem było poprawienie atmosfery. Ten sezon to była dla nas wielka niewiadoma, a kolektyw który się związał na boisku i 3 miejsce na końcu sezonu pokazał że się udało.
Trochę „urzędowo” Pogoń była wymieniana w gronie faworytów i przez większa część sezonu, z mniejszą lub większą różnicą punktową, utrzymywała się w ścisłej czołówce, by ostatecznie zając trzecie miejsce, za premiowanymi do IV ligi ekipami z Ustki i Pęplina. Na trzecią lokatę złożyło się 15 zwycięstw, 5 remisów i 6 porażek, co dało łącznie równe 50 punktów.
W pierwszej rundzie, w 13 meczach lęborczanie wywalczyli 29 punktów, przy bilansie bramkowym 23-10. Zaczęli od mocnego uderzenia, bo z pierwszych 8 spotkań wygrali siedem, remisując tylko bezbramkowo w Człuchowie, a najważniejsza była wygrana w Lęborku z Karolem Pęplino 2-1. Pierwsza przegrana miała miejsce w 9 kolejce, a jej autorem był Jantar. Drugi podział punktów lęborczanie zanotowali w tej rundzie u siebie w pierwszym, historycznym pojedynku z beniaminkiem - Aniołami Garczegorze, natomiast drugą porażkę ponieśli także z innym beniaminkiem, na zakończenie pierwszej rundy, w Lęborku z Diamentem Trzebielino.
Zatem w pierwszej części rozgrywek Pogoń lepiej spisywała się na obcych boiskach, gdzie straciła tylko dwa punkty, a aż osiem w roli gospodarza, choć cztery czołowe ekipy przyjeżdżały do Lęborka. O sukcesie w pięciu meczach przesądzały gole w ostatnich dziesięciu minutach lub nawet w doliczonym czasie gry, co można pod pewnymi względami uznać za pozytyw.
Runda wiosenna przyniosła 21 punktów, za 6 wygranych i 3 remisy oraz bilans bramkowy 18-13. Podwoiła się liczba przegranych. Druga cześć rozgrywek zapowiadała się dla Pogoni znacznie trudniej, bo z niemal całą czołówką tabeli, poza Bytovią II, z którą nota bene i tak była porażka w Lęborku, czekały nas mecze na wyjeździe. Niestety nasze obawy miały odzwierciedlenie w wynikach. Remis w Ustce, porażka w Pęplinie, klęska w Garczegorzu, jedyna wygrana z Polonezem, remis w Charbrowie i przegrana w Trzebielinie – to bilans z górną połową tabeli. - Zawsze mogło być lepiej, szczególnie w końcówce gdzie przytrafiły nam się porażki. Zawodnicy bez walki oddali mecz w Garczegorzu i Trzebielinie. Zabrakło mobilizacji, wiary w sukces i mentalności że możemy grać o najwyższe cele. Nad tym musimy popracować, w profesjonalizmie i zaangażowaniu od pierwszej do ostatni minuty leży klucz do sukcesu – podsumował ostatnie kolejki sezonu trener Rubaj.
Trudno zatem jednoznacznie ocenić sezon 2009-2010 w wykonaniu Pogoni. Pogoń grała w ustawieniu wyjściowym 1-4-4-2 lub 1-3-5-2. Większość kadry, a co za tym idzie pierwszą „jedenastkę”, stanowili zawodnicy z roczników 1988-1991 i tu można szukać źródeł optymizmu na przyszłość, bo Roman Rubaj, który o ten rok pracy w Lęborku jest już bogatszy w doświadczenia, ma perspektywiczny zespół.
W minionym sezonie Pogoń straciła w 26 meczach 23 gole, co oznacza, że tylko najmocniejszemu Jantarowi rywale wbili mniej – 17, ale nie było w tym gronie lęborczan. Co ciekawe, 13 goli przeciwnicy zdobyli w Lęborku, a 10 Pogoń straciła na obcych murawach, z czego 4 w Garczegorzu. Aż 10 spotkań nasza drużyna kończyła bez straty gola. Przy Kusocińskiego tylko z Diamentem zaliczyła wpadkę, kiedy Michał Skrzypczak musiał trzy razy wyciągać piłkę z siatki, m.in. po dwóch skutecznych strzałach wice lidera napastników ostatniego sezonu, Tomasza Begera, autora 19 goli, który załatwił sobie tym transfer do III-ligowej Bytovii. Liderem defensywy był bez wątpienia 23-letni Oskar Jasiński, który przez „Głos Pomorza” został wybrany do „11” sezonu jako jedyny z pogonistów.
Po stronie zysków już nie jest tak fajnie. Tylko 41 goli strzelonych w 26 meczach nie świadczy dobrze o trzeciej ekipie ligi. Ustczanie trafiali 78 razy, Karol 62, Anioły 59. Można nawet powiedzieć, że atak Pogoń miała na poziomie spadkowiczów, bo zawodnicy zdegradowanych ekip zdobyli: Echa Biesowice - 40 goli, Brdy Przechlewo – 43, Granitu Koczała – 38. Jeszcze gorzej to wygląda, jeśli osobno policzymy cztery wyjątkowe mecze, w których lęborczanie podnieśli „normę”, mianowicie w Przechlewie i z Uranią w Udorpiu strzelili po cztery gole, pięć u siebie wbili najsłabszemu Granitowi, a trzy Brdzie. Zatem na pozostałe 22 spotkania pozostaje 25 bramek. W pięciu potyczkach Pogoń nie trafiła do bramki ani razu. Najskuteczniejszy zawodnik „okręgówki” Michał Podedworny ma na koncie 26 goli, a najlepszym pod tym względem pogonistą jest najstarszy w drużynie Łukasz Chmielewski, autor 9 trafień. Kolejni w tej klasyfikacji są: Damian Mielewczyk – 8, Krzysztof Witkowski – 7, Mateusz Stankiewicz – 6.
Po pierwszej rundzie wyjechał do pracy zagranicą i wiosną już nie grał Mariusz Władyka, jeden z liderów i ważna postać w drużynie Romana Rubaja. W trakcie drugiej części rozgrywek ubył doświadczony obrońca Sławomir Trawiński. Przed rundą rewanżową dołączyli: Grzegorz Smolarek, który stał się podstawowym obrońcą oraz pomocnik Adam Żuchowski, grający z większym lub mniejszym powodzeniem oraz najmłodszy z nich napastnik Patrycjusz Gaffke. Z różnych powodów obecną kadrę zespołu stanowią poza dwoma zawodnikami wychowankowie Pogoni. Można to różnie oceniać, ale z pewnością przed następnym sezonem, jeśli aspiruje się do awansu, należy nie tylko poszerzyć, ale wzmocnić obecny skład. Brak konkurencji nie sprzyjał dobrym wynikom.
W pierwszej rundzie, w 13 meczach lęborczanie wywalczyli 29 punktów, przy bilansie bramkowym 23-10. Zaczęli od mocnego uderzenia, bo z pierwszych 8 spotkań wygrali siedem, remisując tylko bezbramkowo w Człuchowie, a najważniejsza była wygrana w Lęborku z Karolem Pęplino 2-1. Pierwsza przegrana miała miejsce w 9 kolejce, a jej autorem był Jantar. Drugi podział punktów lęborczanie zanotowali w tej rundzie u siebie w pierwszym, historycznym pojedynku z beniaminkiem - Aniołami Garczegorze, natomiast drugą porażkę ponieśli także z innym beniaminkiem, na zakończenie pierwszej rundy, w Lęborku z Diamentem Trzebielino.
Zatem w pierwszej części rozgrywek Pogoń lepiej spisywała się na obcych boiskach, gdzie straciła tylko dwa punkty, a aż osiem w roli gospodarza, choć cztery czołowe ekipy przyjeżdżały do Lęborka. O sukcesie w pięciu meczach przesądzały gole w ostatnich dziesięciu minutach lub nawet w doliczonym czasie gry, co można pod pewnymi względami uznać za pozytyw.
Runda wiosenna przyniosła 21 punktów, za 6 wygranych i 3 remisy oraz bilans bramkowy 18-13. Podwoiła się liczba przegranych. Druga cześć rozgrywek zapowiadała się dla Pogoni znacznie trudniej, bo z niemal całą czołówką tabeli, poza Bytovią II, z którą nota bene i tak była porażka w Lęborku, czekały nas mecze na wyjeździe. Niestety nasze obawy miały odzwierciedlenie w wynikach. Remis w Ustce, porażka w Pęplinie, klęska w Garczegorzu, jedyna wygrana z Polonezem, remis w Charbrowie i przegrana w Trzebielinie – to bilans z górną połową tabeli. - Zawsze mogło być lepiej, szczególnie w końcówce gdzie przytrafiły nam się porażki. Zawodnicy bez walki oddali mecz w Garczegorzu i Trzebielinie. Zabrakło mobilizacji, wiary w sukces i mentalności że możemy grać o najwyższe cele. Nad tym musimy popracować, w profesjonalizmie i zaangażowaniu od pierwszej do ostatni minuty leży klucz do sukcesu – podsumował ostatnie kolejki sezonu trener Rubaj.
Trudno zatem jednoznacznie ocenić sezon 2009-2010 w wykonaniu Pogoni. Pogoń grała w ustawieniu wyjściowym 1-4-4-2 lub 1-3-5-2. Większość kadry, a co za tym idzie pierwszą „jedenastkę”, stanowili zawodnicy z roczników 1988-1991 i tu można szukać źródeł optymizmu na przyszłość, bo Roman Rubaj, który o ten rok pracy w Lęborku jest już bogatszy w doświadczenia, ma perspektywiczny zespół.
W minionym sezonie Pogoń straciła w 26 meczach 23 gole, co oznacza, że tylko najmocniejszemu Jantarowi rywale wbili mniej – 17, ale nie było w tym gronie lęborczan. Co ciekawe, 13 goli przeciwnicy zdobyli w Lęborku, a 10 Pogoń straciła na obcych murawach, z czego 4 w Garczegorzu. Aż 10 spotkań nasza drużyna kończyła bez straty gola. Przy Kusocińskiego tylko z Diamentem zaliczyła wpadkę, kiedy Michał Skrzypczak musiał trzy razy wyciągać piłkę z siatki, m.in. po dwóch skutecznych strzałach wice lidera napastników ostatniego sezonu, Tomasza Begera, autora 19 goli, który załatwił sobie tym transfer do III-ligowej Bytovii. Liderem defensywy był bez wątpienia 23-letni Oskar Jasiński, który przez „Głos Pomorza” został wybrany do „11” sezonu jako jedyny z pogonistów.
Po stronie zysków już nie jest tak fajnie. Tylko 41 goli strzelonych w 26 meczach nie świadczy dobrze o trzeciej ekipie ligi. Ustczanie trafiali 78 razy, Karol 62, Anioły 59. Można nawet powiedzieć, że atak Pogoń miała na poziomie spadkowiczów, bo zawodnicy zdegradowanych ekip zdobyli: Echa Biesowice - 40 goli, Brdy Przechlewo – 43, Granitu Koczała – 38. Jeszcze gorzej to wygląda, jeśli osobno policzymy cztery wyjątkowe mecze, w których lęborczanie podnieśli „normę”, mianowicie w Przechlewie i z Uranią w Udorpiu strzelili po cztery gole, pięć u siebie wbili najsłabszemu Granitowi, a trzy Brdzie. Zatem na pozostałe 22 spotkania pozostaje 25 bramek. W pięciu potyczkach Pogoń nie trafiła do bramki ani razu. Najskuteczniejszy zawodnik „okręgówki” Michał Podedworny ma na koncie 26 goli, a najlepszym pod tym względem pogonistą jest najstarszy w drużynie Łukasz Chmielewski, autor 9 trafień. Kolejni w tej klasyfikacji są: Damian Mielewczyk – 8, Krzysztof Witkowski – 7, Mateusz Stankiewicz – 6.
Po pierwszej rundzie wyjechał do pracy zagranicą i wiosną już nie grał Mariusz Władyka, jeden z liderów i ważna postać w drużynie Romana Rubaja. W trakcie drugiej części rozgrywek ubył doświadczony obrońca Sławomir Trawiński. Przed rundą rewanżową dołączyli: Grzegorz Smolarek, który stał się podstawowym obrońcą oraz pomocnik Adam Żuchowski, grający z większym lub mniejszym powodzeniem oraz najmłodszy z nich napastnik Patrycjusz Gaffke. Z różnych powodów obecną kadrę zespołu stanowią poza dwoma zawodnikami wychowankowie Pogoni. Można to różnie oceniać, ale z pewnością przed następnym sezonem, jeśli aspiruje się do awansu, należy nie tylko poszerzyć, ale wzmocnić obecny skład. Brak konkurencji nie sprzyjał dobrym wynikom.