{jgxtimg
src:=[images/stories/tabela_jesien_seniorzy_2010.jpg] width:=[90] style:=[float:left;margin-right:5px]}Dobiegła końca pierwsza runda Słupskiej Klasy Okręgowej. W czołówce tabeli znalazły się drużyny zaliczane przed sezonem do faworytów. Co niezwykle cieszy, stawce przewodzi Pogoń, która, w co wszyscy chcemy wierzyć, znajduję się w połowie drogi do IV ligi.
Różnice punktowe w tabeli wskazują, że walka o dwa miejsca premiowane awansem, powinna się rozegrać między trzema drużynami. Pogoń i Bytovia II zgromadziły taki sam kapitał, a Czarni tracą do prowadzącej dwójki cztery oczka. W Lęborku i w Czarnem, w przeciwieństwie do ekipy z Bytowa, głośno mówi się o awansie.
Różnice punktowe w tabeli wskazują, że walka o dwa miejsca premiowane awansem, powinna się rozegrać między trzema drużynami. Pogoń i Bytovia II zgromadziły taki sam kapitał, a Czarni tracą do prowadzącej dwójki cztery oczka. W Lęborku i w Czarnem, w przeciwieństwie do ekipy z Bytowa, głośno mówi się o awansie.
Na 30 punktów zgromadzonych przez Pogoń złożyło się 9 zwycięstw, 3 remisy i przegrana. W 13 spotkaniach jej zawodnicy strzelili 26 goli, tyle samo, co wicelider z Bytowa, a przed nimi są Czarni (35), Chrobry (33), Polonez (30), Urania (27). Tylko Pogoń i Bytovia straciły poniżej 10 goli. W 7 spotkaniach podopieczni Romana Rubaja wystąpili w roli gospodarza, 6 zagrali na obcych boiskach (wiosną będzie odwrotnie). Na stadionie na Kusocińskiego, jak przystało na faworyta, wygrali prawie wszystkie mecze, remisując bezbramkowo tylko z Piastem Człuchów (bilans bramkowy 18-1). Z 6 wyjazdowych potyczek pogoniści przywieźli 11 punktów, za 3 wygrane i 2 remisy (Skotawia i Czarni). Przegrali z Bytovią II (bilans bramkowy 8-6).
Najskuteczniejsi w barwach Pogoni byli: Kacper Markowski 6, Oskar Jasiński 4 (1 z karnego), Damian Mielewczyk 4 (1 z karnego), Grzegorz Smolarek 3, Adam Żuchowski 2, Krzysztof Witkowski 2, Łukasz Chmielewski 1, Tomasz Kijek 1, Grzegorz Kowalski 1, Przemysław Żurawski 1.
Na początek lęborczanie sprawdzili formę czterech beniaminków, w tym dwa pierwsze mecze rozegrali u siebie. Na inaugurację pokonali 2-0 rezerwy słupskiego Gryfa z pierwszą „jedenastką”, której średnia wieku wynosiła 18,5 roku. W pierwszym składzie Pogoni wybiegło sześciu pozyskanych przed sezonem zawodników, ale o trzech punktach dla gospodarzy nie przesądził żaden z nich. Przed przerwą dośrodkowanie z rożnego Damiana Mielewczyka zamknął celnym strzałem głową obrońca Oskar Jasiński, a w końcówce wynik ustalił uderzeniem z woleja, także po podaniu z rożnego, tym razem Łukasza Chmielewskiego, inny defensor Grzegorz Smolarek. Pechowy był debiut w barwach Pogoni dla bramkarza Bartosz Kortasa, który doznał urazu i do ligowego składu wrócił później po prawie dwóch miesiącach.
Z 48 goli straconych przez MKS Debrzno (najwięcej w lidze) trzy były zasługą Pogoni, która i tak, biorąc pod uwagę liczbę wpuszczonych bramek przez ten zespół w kilku innych spotkaniach, obeszła się z rywalami łagodnie. Pogoń przeważała w pierwszej części, ale tylko bezbramkowo remisowała. Dopiero pojawienie się od początku drugiej połowy na murawie Andrzeja Kołuckiego i Adama Żuchowskiego odmieniło losy rywalizacji. Po 66 minutach trafił Damian Mielewczyk, chwilę później asystował Żuchowskiemu, a następnie także Krzysztofowi Witkowskiemu, kiedy dośrodkował z wolnego na jego głowę. To zwycięstwo pogoniści okupili aż czterema żółtymi kartkami.
Wrzesień rozpoczął się dla drużyny Romana Rubaja od wyjazdu do Kusowa na mecz ze Skotawią Dębnica Kaszubska. Spotkanie z inicjatywą i kilkoma dobrymi okazjami w drugiej połowie dla Pogoni zakończyło się rozczarowującym 0-0. Gospodarze włożyli serce i dopisywało im szczęście. Zawiodła skuteczność lęborczan i kibice obu stron, z powodu wtargnięcia których na murawę, mecz został na kilka minut przerwany.
Serię gier z beniaminkami kończył mecz ze Swe Pol Link Bruskowo Wielkie. Bruskowianie w trzech poprzedzających spotkaniach stracili 13 goli i już wtedy, co zresztą nie zmieniło się do dzisiaj, okupowali ostatnie miejsce w tabeli. W Lęborku oglądaliśmy jednostronne spotkanie z festiwalem niewykorzystanych przez gospodarzy okazji. Przełamał gości dopiero w końcówce Damian Mielewczyk, najpierw po asyście Mateusza Stankiewicza, a później uderzeniem do siatki z 16 metrów.
Diament Trzebielino, beniaminek w poprzednim sezonie, był wówczas jedyną drużyną, która niespodziewanie wygrała dwa mecze z Pogonią. Nie miał w porażkach udziału Kacper Markowski, który nic sobie z tego nie robił, i strzelił swoje dwa pierwsze gole na wagę zwycięstwa Pogoni. Na pierwszego, którego strzelił głową po rożnym Mielewczyka, pięć minut później gospodarze znaleźli odpowiedź. Na drugiego, po przerwie, kiedy wyłożył mu piłkę Jasiński i dopełnił formalności, już nie. Dla Markowskiego były to ważne gole, bo poprzednich spotkaniach, szczególnie z Bruskowem, zmarnował wiele okazji.
Cztery punkty po pięciu kolejkach miał na koncie Chrobry, kiedy przyjeżdżał do Lęborka. „Pięć goli, trzy rzuty karne, z których dwa obronione, bramka samobójcza, dwie czerwone i kilka żółtych kartek, krew z rozbitej głowy” – tak zaczynała się relacja z derbów powiatu lęborskiego. Po męczarniach w poprzednim sezonie tym razem Pogoń dyktowała warunki i zasłużenie zwyciężyła. To jedyny mecz z udziałem lęborczan, w którym kibice obejrzeli pięć goli, a Piotr Kwidziński to zdobywca jedynej bramki dla rywali na stadionie w Lęborku w rundzie jesiennej.
Na półmetku rundy doszło do pojedynku obecnych liderów. W Bytowie na sztucznej murawie gospodarze postawili wysokie wymagania i po kwadransie prowadzili po karnym. Po przerwie Pogoń rzuciła się do odrabiania strat, ale nie wykorzystała żadnej z kilku niezłych okazji, a sama w końcówce została skarcona jeszcze dwukrotnie. To była jedyna porażka ekipy Romana Rubaja w pierwszej rundzie. Po tej kolejce na czele tabeli pięć drużyn miało po 16 punktów.
Jakie znaczenie może mieć syntetyczna trawa, pokazują wyniki Uranii Udorpie, która w roli gospodarza gra w Bytowie. Na półmetku zajmuje ósme miejsce, a 15 z 19 punktów zdobyła właśnie na takim boisku. Dodatkowo Urania tydzień wcześniej rozbiła na nim Czarnych Czarne i na mecz do Lęborka przyjeżdżała w bojowych nastrojach. Obie drużyny dzieliły raptem trzy punkty, ale po bardzo jednostronnym spotkaniu, wygranym przez gospodarzy 3-0, kibice zachodzili w głowę, jak to możliwe, że tylko trzy. Nie miał problemu z zachowaniem czystego konta Bartosz Kortas, który wrócił między słupki po kontuzji odniesionej w pierwszej kolejce. Tomasz Kijek i Grzegorz Kowalski zaliczyli premierowe trafienia, Markowski strzelił swojego trzeciego gola, ale pierwszego przed własnymi kibicami.
Następny tydzień przyniósł dwa pojedynki z Aniołami Garczegorze, w których liczyło się coś jeszcze poza wynikiem. Pierwszy pucharowy w Lęborku długo przebiegał po myśli gości, którzy wygrywali do 68 minuty. Wyrównał i w końcówce wyprowadził gospodarzy na prowadzenie Markowski, a w ostatniej minucie trafił jeszcze Kijek. Jednak to był tylko przedsmak emocji, których kibice oczekiwali w ligowym starciu. Obie ekipy przystępowały do tej rywalizacji w krańcowo odmiennych nastrojach. Garczegorzanie, z wówczas czterema porażkami i golami w ośmiu kolejkach, jednym zwycięstwie, dopiero dziesiątym miejscu myśleli tylko o uniknięciu porażki. Pogoniści przegrali tylko raz ale potrzebowali rehabilitacji za nieudane występy z Aniołami w poprzednim sezonie. Od początku przejęli inicjatywę i już do przerwy losy pojedynku mogły być przesądzone, ale strzelił skutecznie tylko Oskar Jasiński po niemal kwadransie z rzutu wolnego. Po przerwie trener Mariusz Misiak postawił wszystko na jedną kartę, wpuszczając dwóch napastników. Po godzinie wyrównał Jan Syldatk, ale końcówka należała do przyjezdnych za sprawą trafień Grzegorza Smolarka i Przemysława Żurawskiego, dla którego był to pierwszy gol dla Pogoni. Fotel lidera byłby nagrodą dla niesionej euforią po pokonaniu Aniołów Pogoni za trzy punkty u siebie w następnej kolejce.
Wystarczyło pokonać siódmego Piasta. Skończyło się bezbramkowym remisem, bo zdyscyplinowani i konsekwentni goście, mimo gry w osłabieniu przez niemal pół godziny, zachowali czyste konto.
Na zwycięski kurs podopieczni trenera Rubaja wrócili w Sycewicach. Trzecia wówczas, ale od końca Sparta otrzymała dwa nokautujące ciosy między 16 a 21 minutą, najpierw od Markowskiego a później od Jasińskiego, i już się nie podniosła. W przedostatniej kolejce pojawiła się okazja do trzeciego ataku Pogoni na pozycję lidera, wreszcie skutecznego.
Polonez Bobrowniki do przerwy utrzymywał bezbramkowy remis, ale w drugiej połowie gasł z każdą minutą, by dostać cztery gole w niecały kwadrans. Do najwyższego zwycięstwa Pogoni przyczyniły się bramki Witkowskiego, Jasińskiego z karnego, Markowskiego i Smolarka.
Wyprawa do Czarnego wczesnym, sobotnim porankiem czekała lidera w trzynastej, ostatniej już kolejce klasy okręgowej. Trzy punkty były blisko, po tym, jak Markowski po samotnym rajdzie tuż przed przerwą dał swojej drużynie prowadzenie. W drugiej połowie Pogoń była skupiona na obronie korzystnego wyniku, a Bartosz Kortas obronił karnego i dobitkę. W 89 minucie padło wyrównanie i lęborczanie wracali do domu z lekkim niedosytem.
Najskuteczniejsi w barwach Pogoni byli: Kacper Markowski 6, Oskar Jasiński 4 (1 z karnego), Damian Mielewczyk 4 (1 z karnego), Grzegorz Smolarek 3, Adam Żuchowski 2, Krzysztof Witkowski 2, Łukasz Chmielewski 1, Tomasz Kijek 1, Grzegorz Kowalski 1, Przemysław Żurawski 1.
Na początek lęborczanie sprawdzili formę czterech beniaminków, w tym dwa pierwsze mecze rozegrali u siebie. Na inaugurację pokonali 2-0 rezerwy słupskiego Gryfa z pierwszą „jedenastką”, której średnia wieku wynosiła 18,5 roku. W pierwszym składzie Pogoni wybiegło sześciu pozyskanych przed sezonem zawodników, ale o trzech punktach dla gospodarzy nie przesądził żaden z nich. Przed przerwą dośrodkowanie z rożnego Damiana Mielewczyka zamknął celnym strzałem głową obrońca Oskar Jasiński, a w końcówce wynik ustalił uderzeniem z woleja, także po podaniu z rożnego, tym razem Łukasza Chmielewskiego, inny defensor Grzegorz Smolarek. Pechowy był debiut w barwach Pogoni dla bramkarza Bartosz Kortasa, który doznał urazu i do ligowego składu wrócił później po prawie dwóch miesiącach.
Z 48 goli straconych przez MKS Debrzno (najwięcej w lidze) trzy były zasługą Pogoni, która i tak, biorąc pod uwagę liczbę wpuszczonych bramek przez ten zespół w kilku innych spotkaniach, obeszła się z rywalami łagodnie. Pogoń przeważała w pierwszej części, ale tylko bezbramkowo remisowała. Dopiero pojawienie się od początku drugiej połowy na murawie Andrzeja Kołuckiego i Adama Żuchowskiego odmieniło losy rywalizacji. Po 66 minutach trafił Damian Mielewczyk, chwilę później asystował Żuchowskiemu, a następnie także Krzysztofowi Witkowskiemu, kiedy dośrodkował z wolnego na jego głowę. To zwycięstwo pogoniści okupili aż czterema żółtymi kartkami.
Wrzesień rozpoczął się dla drużyny Romana Rubaja od wyjazdu do Kusowa na mecz ze Skotawią Dębnica Kaszubska. Spotkanie z inicjatywą i kilkoma dobrymi okazjami w drugiej połowie dla Pogoni zakończyło się rozczarowującym 0-0. Gospodarze włożyli serce i dopisywało im szczęście. Zawiodła skuteczność lęborczan i kibice obu stron, z powodu wtargnięcia których na murawę, mecz został na kilka minut przerwany.
Serię gier z beniaminkami kończył mecz ze Swe Pol Link Bruskowo Wielkie. Bruskowianie w trzech poprzedzających spotkaniach stracili 13 goli i już wtedy, co zresztą nie zmieniło się do dzisiaj, okupowali ostatnie miejsce w tabeli. W Lęborku oglądaliśmy jednostronne spotkanie z festiwalem niewykorzystanych przez gospodarzy okazji. Przełamał gości dopiero w końcówce Damian Mielewczyk, najpierw po asyście Mateusza Stankiewicza, a później uderzeniem do siatki z 16 metrów.
Diament Trzebielino, beniaminek w poprzednim sezonie, był wówczas jedyną drużyną, która niespodziewanie wygrała dwa mecze z Pogonią. Nie miał w porażkach udziału Kacper Markowski, który nic sobie z tego nie robił, i strzelił swoje dwa pierwsze gole na wagę zwycięstwa Pogoni. Na pierwszego, którego strzelił głową po rożnym Mielewczyka, pięć minut później gospodarze znaleźli odpowiedź. Na drugiego, po przerwie, kiedy wyłożył mu piłkę Jasiński i dopełnił formalności, już nie. Dla Markowskiego były to ważne gole, bo poprzednich spotkaniach, szczególnie z Bruskowem, zmarnował wiele okazji.
Cztery punkty po pięciu kolejkach miał na koncie Chrobry, kiedy przyjeżdżał do Lęborka. „Pięć goli, trzy rzuty karne, z których dwa obronione, bramka samobójcza, dwie czerwone i kilka żółtych kartek, krew z rozbitej głowy” – tak zaczynała się relacja z derbów powiatu lęborskiego. Po męczarniach w poprzednim sezonie tym razem Pogoń dyktowała warunki i zasłużenie zwyciężyła. To jedyny mecz z udziałem lęborczan, w którym kibice obejrzeli pięć goli, a Piotr Kwidziński to zdobywca jedynej bramki dla rywali na stadionie w Lęborku w rundzie jesiennej.
Na półmetku rundy doszło do pojedynku obecnych liderów. W Bytowie na sztucznej murawie gospodarze postawili wysokie wymagania i po kwadransie prowadzili po karnym. Po przerwie Pogoń rzuciła się do odrabiania strat, ale nie wykorzystała żadnej z kilku niezłych okazji, a sama w końcówce została skarcona jeszcze dwukrotnie. To była jedyna porażka ekipy Romana Rubaja w pierwszej rundzie. Po tej kolejce na czele tabeli pięć drużyn miało po 16 punktów.
Jakie znaczenie może mieć syntetyczna trawa, pokazują wyniki Uranii Udorpie, która w roli gospodarza gra w Bytowie. Na półmetku zajmuje ósme miejsce, a 15 z 19 punktów zdobyła właśnie na takim boisku. Dodatkowo Urania tydzień wcześniej rozbiła na nim Czarnych Czarne i na mecz do Lęborka przyjeżdżała w bojowych nastrojach. Obie drużyny dzieliły raptem trzy punkty, ale po bardzo jednostronnym spotkaniu, wygranym przez gospodarzy 3-0, kibice zachodzili w głowę, jak to możliwe, że tylko trzy. Nie miał problemu z zachowaniem czystego konta Bartosz Kortas, który wrócił między słupki po kontuzji odniesionej w pierwszej kolejce. Tomasz Kijek i Grzegorz Kowalski zaliczyli premierowe trafienia, Markowski strzelił swojego trzeciego gola, ale pierwszego przed własnymi kibicami.
Następny tydzień przyniósł dwa pojedynki z Aniołami Garczegorze, w których liczyło się coś jeszcze poza wynikiem. Pierwszy pucharowy w Lęborku długo przebiegał po myśli gości, którzy wygrywali do 68 minuty. Wyrównał i w końcówce wyprowadził gospodarzy na prowadzenie Markowski, a w ostatniej minucie trafił jeszcze Kijek. Jednak to był tylko przedsmak emocji, których kibice oczekiwali w ligowym starciu. Obie ekipy przystępowały do tej rywalizacji w krańcowo odmiennych nastrojach. Garczegorzanie, z wówczas czterema porażkami i golami w ośmiu kolejkach, jednym zwycięstwie, dopiero dziesiątym miejscu myśleli tylko o uniknięciu porażki. Pogoniści przegrali tylko raz ale potrzebowali rehabilitacji za nieudane występy z Aniołami w poprzednim sezonie. Od początku przejęli inicjatywę i już do przerwy losy pojedynku mogły być przesądzone, ale strzelił skutecznie tylko Oskar Jasiński po niemal kwadransie z rzutu wolnego. Po przerwie trener Mariusz Misiak postawił wszystko na jedną kartę, wpuszczając dwóch napastników. Po godzinie wyrównał Jan Syldatk, ale końcówka należała do przyjezdnych za sprawą trafień Grzegorza Smolarka i Przemysława Żurawskiego, dla którego był to pierwszy gol dla Pogoni. Fotel lidera byłby nagrodą dla niesionej euforią po pokonaniu Aniołów Pogoni za trzy punkty u siebie w następnej kolejce.
Wystarczyło pokonać siódmego Piasta. Skończyło się bezbramkowym remisem, bo zdyscyplinowani i konsekwentni goście, mimo gry w osłabieniu przez niemal pół godziny, zachowali czyste konto.
Na zwycięski kurs podopieczni trenera Rubaja wrócili w Sycewicach. Trzecia wówczas, ale od końca Sparta otrzymała dwa nokautujące ciosy między 16 a 21 minutą, najpierw od Markowskiego a później od Jasińskiego, i już się nie podniosła. W przedostatniej kolejce pojawiła się okazja do trzeciego ataku Pogoni na pozycję lidera, wreszcie skutecznego.
Polonez Bobrowniki do przerwy utrzymywał bezbramkowy remis, ale w drugiej połowie gasł z każdą minutą, by dostać cztery gole w niecały kwadrans. Do najwyższego zwycięstwa Pogoni przyczyniły się bramki Witkowskiego, Jasińskiego z karnego, Markowskiego i Smolarka.
Wyprawa do Czarnego wczesnym, sobotnim porankiem czekała lidera w trzynastej, ostatniej już kolejce klasy okręgowej. Trzy punkty były blisko, po tym, jak Markowski po samotnym rajdzie tuż przed przerwą dał swojej drużynie prowadzenie. W drugiej połowie Pogoń była skupiona na obronie korzystnego wyniku, a Bartosz Kortas obronił karnego i dobitkę. W 89 minucie padło wyrównanie i lęborczanie wracali do domu z lekkim niedosytem.