
Dość wcześnie szeregi Pogoni opuścił bramkarz Mateusz Oszmaniec. Było to związane z przenosinami do szkoły średniej w Gdańsku, gdzie reprezentował barwy miejscowego Debiutanta. Przygodę z seniorską piłką Mateusz rozpoczął w Trąbkach Wielkich reprezentując przez dwa sezony barwy miejscowego Orła. Jego dobra postawa na czwarto ligowym poziomie i stosunkowo młody wiek skusiły działaczy Bytovii. Od sezonu 2008/2009 Mateusz jest bezapelacyjnie numerem jeden w bramce bytowskiego zespołu.
Michał Pietrzyk to z kolei piłkarz z bogatym stażem. Po opuszczeniu szeregów Pogoni reprezentował on barwy silnych pomorskich drużyn. Był zawodnikiem Kaszubi Kościerzyna, Bytovi Bytów i Bałtyku Gdynia z którym awansował i grał w II lidze. Do Bytovi trafił po raz pierwszy już w sezonie 2005/2006 oraz ponownie w rozgrywkach 2010/2011.
Trzeci z wymienionych Łukasz Kłos okrzyknięty kiedyś nadzieją lęborskiej piłki kilka tygodni temu został ponownie piłkarzem Bytovi. 29-letni lewonożny pomocnik, którym kiedyś interesowały się takie kluby jak Amica Wronki czy Lechia Gdańsk trafił do Bytowa z III – ligowego Gryfa Wejherowo. Ostatni raz oglądaliśmy Kłosa w barwach Pogoni w sezonie 2003/2004. Zawodnik ten swoją karierę kontynuował w Powiślu Dzierzgoń, Bytovi Bytów, Orkanie Rumia, wspomnianym Gryfie Wejherowo by ostatecznie u progu II-ligi znów trafić do Bytowa.
Swoimi refleksjami na temat macierzystego klubu podzielił się z nami jeden z trójki bohaterów, Mateusz Oszmaniec. Mateusz gdy tylko może śledzi na żywo mecze Pogoni, miłym gestem z jego strony była wizyta na ostatnim meczu sezonu Pogoni z Czarnymi, gdzie szampanem od stóp do głów zmoczył kolegę w bramkarskim fachu Michała Skrzypczaka. - Moja przygoda z piłką rozpoczęła się tak jak chyba każdego młodego chłopaka - na podwórku. Grać chodziliśmy do „mini Parku” niedaleko Placu Piastowskiego. Tam mięliśmy swoją osiedlową drużynę „KONOPNICKA”. Często rozgrywaliśmy derbowe mecz z osiedlem Czołgistów. Z Pogonią było tak, że w pewne wakacje graliśmy na turnieju lęborskich dzikich drużyn i tam nas zauważył, a później przejął trener Andrzej Małecki. Czy wciąż interesujesz się losami Pogoni, śledzisz jej aktualne poczynania? - Oczywiście. Mam tam wielu kolegów, a nawet ostatnio gra tam Mój Przyjaciel. Pogoń Lębork to klub z wielkimi tradycjami, w którym łatwo się nie gra. Wszyscy ludzie pragną Pogoni takiej jak była za czasów Miasnikowa, Leyka, Walkusza i wielu innych bardzo dobrych piłkarzy. Piłkarze wraz z trenerem starają się powoli budować piłkarski Lębork, i jak widać są tego efekty- awans do 4 ligi. Myślę , że stać ich również na kolejny krok - awans do 3 ligi.
Michał Pietrzyk to z kolei piłkarz z bogatym stażem. Po opuszczeniu szeregów Pogoni reprezentował on barwy silnych pomorskich drużyn. Był zawodnikiem Kaszubi Kościerzyna, Bytovi Bytów i Bałtyku Gdynia z którym awansował i grał w II lidze. Do Bytovi trafił po raz pierwszy już w sezonie 2005/2006 oraz ponownie w rozgrywkach 2010/2011.
Trzeci z wymienionych Łukasz Kłos okrzyknięty kiedyś nadzieją lęborskiej piłki kilka tygodni temu został ponownie piłkarzem Bytovi. 29-letni lewonożny pomocnik, którym kiedyś interesowały się takie kluby jak Amica Wronki czy Lechia Gdańsk trafił do Bytowa z III – ligowego Gryfa Wejherowo. Ostatni raz oglądaliśmy Kłosa w barwach Pogoni w sezonie 2003/2004. Zawodnik ten swoją karierę kontynuował w Powiślu Dzierzgoń, Bytovi Bytów, Orkanie Rumia, wspomnianym Gryfie Wejherowo by ostatecznie u progu II-ligi znów trafić do Bytowa.
Swoimi refleksjami na temat macierzystego klubu podzielił się z nami jeden z trójki bohaterów, Mateusz Oszmaniec. Mateusz gdy tylko może śledzi na żywo mecze Pogoni, miłym gestem z jego strony była wizyta na ostatnim meczu sezonu Pogoni z Czarnymi, gdzie szampanem od stóp do głów zmoczył kolegę w bramkarskim fachu Michała Skrzypczaka. - Moja przygoda z piłką rozpoczęła się tak jak chyba każdego młodego chłopaka - na podwórku. Grać chodziliśmy do „mini Parku” niedaleko Placu Piastowskiego. Tam mięliśmy swoją osiedlową drużynę „KONOPNICKA”. Często rozgrywaliśmy derbowe mecz z osiedlem Czołgistów. Z Pogonią było tak, że w pewne wakacje graliśmy na turnieju lęborskich dzikich drużyn i tam nas zauważył, a później przejął trener Andrzej Małecki. Czy wciąż interesujesz się losami Pogoni, śledzisz jej aktualne poczynania? - Oczywiście. Mam tam wielu kolegów, a nawet ostatnio gra tam Mój Przyjaciel. Pogoń Lębork to klub z wielkimi tradycjami, w którym łatwo się nie gra. Wszyscy ludzie pragną Pogoni takiej jak była za czasów Miasnikowa, Leyka, Walkusza i wielu innych bardzo dobrych piłkarzy. Piłkarze wraz z trenerem starają się powoli budować piłkarski Lębork, i jak widać są tego efekty- awans do 4 ligi. Myślę , że stać ich również na kolejny krok - awans do 3 ligi.