{jgxtimg
src:=[images/stories/foto/kadra/przybylski_sobieslaw_net_1.jpg] width:=[80] style:=[float:left;margin-right:5px] title:=[Sobiesław Przybylski]}W sobotę 11 sierpnia o godzinie 17 wyjazdowym spotkaniem z Skotawią Dębnica Kaszubska nowy sezon piłkarski rozpocznie drużyna seniorow Pogoni Lębork. Na dwa dni przed startem ligi zapytaliśmy trenera Sobiesława Przybylskiego o nastroje przed pierwszym meczem, opinie o drużynie i ciężkiej pracy jaka włożył by zbudwać zespół, który za cel ma awans do 4 ligi. Zapraszamy do lektury.
Jakie nastawienie przed inauguracją? Lepiej byłoby grać pierwszy mecz w Lęborku?
- Nie mogę się doczekać. Jestem spokojny, choć lekko pod denerwowany.
Chcę już grać o punkty i zobaczyć, jak zespół funkcjonuje. Terminarz
jest, jaki jest. Nie ma to większego znaczenia. W każdym meczu zagramy o
trzy punkty, ale jak się nie da wygrać, trzeba zremisować.
Jak wypadła próba generalna przed ligą czyli mecz z Pomorzem Potęgowo? Wygrana na pewno cieszy, a jak ocenia Pan grę?
- W sparingach gra jest najważniejsza, ale cieszy każde zwycięstwo, czy to jest mecz sparingowy czy ligowy. W pierwszej połowie miałem dużo uwag, ale dlatego, że widzę w tych zawodnikach potencjał. I nie chodzi o to, że będą pompował balon i ich oszukiwał. Jeśli zrozumieją moją filozofię gry, to, co chce im przekazać, będzie widoczny jeszcze większy postęp. Z tygodnia na tydzień gra wygląda lepiej. Powoli zaczynają myśleć, tak jak ja bym to widział. Przyczepił bym się do gry obronnej ale całego zespołu, o krycie strefowe, aczkolwiek wygrywamy spotkanie, tracimy głupią, juniorską bramkę, a tak naprawdę gramy na zero z tyłu. Widzę dużo rzeczy, które będę musiał rysować na tablicy w szatni, pokazywać na boisku, jeśli chodzi o grę całego zespołu w obronie. Mam duży zgryz z bramkarzami. Za Dominikiem przemawia wiek, bo jest młodzieżowcem, ale na to tak do końca nie będę patrzył przy obsadzie bramki. Doświadczenie Michała będzie procentowało w walce o IV ligę, a nasz skład jest młody. Będą bronić do pierwszej wpadki, chociaż wiem, że bramkarz chciałby być numerem jeden i mieć spokój. Obaj mają zbliżone umiejętności. Jeden ma lepsze warunki fizyczne, drugi więcej doświadczenia. Chciałbym mieć trenera bramkarzy i jemu zostawić decyzję.
Miesiąc pracy za sobą w Pogoni. Zespół rodził się w dużych bólach. Nie chciał Pan zrezygnować?
- Dlaczego? Absolutnie. Spokojnie, bądźmy cierpliwi. Okres letnich przygotowań jest krótki. Było trochę perturbacji po spadku, ale nie jesteśmy wyjątkiem. Nie ukrywam, że mamy zupełnie nowy zespół, mimo, że zostało trzy czwarte składu z poprzedniego sezonu. Jest nowy trener, ktoś wrócił, ktoś przyszedł. Szanuje tradycje klubu, ambicje kibiców, ale mnie interesuje sezon 2012/2013.
Rozpoznał pan już umiejętności zawodników? Jaką rolę widzi pan dla doświadczonego Mariusza Kalamaszka?
- Tak. Jeśli wykonają, co im nakreślę, postęp będzie widoczny. Naprawdę mają potencjał. Staram się mieć z każdym zawodnikiem dobry kontakt, często rozmawiam indywidualnie ale w demokracji też ktoś musi rządzić, szef jest jeden. Mariusz ma większe doświadczenie boiskowe niż ja. Po drugie pomógł Aniołom Garczegorze w awansie do IV ligi, więc dobrze zna, na pewno lepiej niż ja słupską okręgówkę.
Wielkie pola manewru przy wyborze pierwszej jedenastki nie ma. Ta jedenastka ze sparingu z Pomorzem pewnie już nie będzie się bardzo zmieniać.
- Nie zapominajmy o Grzesiu Kowalskim, który wyjechał w sprawach zawodowych, ale będzie już na pierwszym meczu.
Jaki jest pański sposób prowadzenia zespołu? W sparingach na bieżąco udzielał pan głośno wskazówek.
- Jestem trenerem, który cały czas „żyje” na boisku. Reaguje bezpośrednio na to, co się dzieje. Przychodząc do Pogoni, wiedziałem, że był problem z atmosferą w drużynie. Jako nowy trener musiałem szatnię zjednoczyć, zawodnicy mogą do mnie przyjść i porozmawiać na każdy temat, pożartuje, ale zaczynając od najstarszego Mariusza Kalamaszka, z którym poza treningiem jesteśmy na „ty”, bo trudno, żeby było inaczej, na treningu jestem dla wszystkich trenerem. Ja mam zawodnikom coś do zaoferowania, przekazania jakąś wiedzę. Jestem przygotowany na każdy trening, nie robię popeliny. Zawodnicy to widzą i tak buduje się autorytet na wiedzy, zaangażowaniu. Pewnej granicy jednak nie mogą przekroczyć.
Sylwester Ilanz to nowy napastnik w Pogoni. Strzelił wiele goli w sparingach, ale też ma takie fragmenty w meczu, że jest niewidoczny.
- Uczyłem się go prowadząc Koronę Żelistrzewo, przez pół roku. To jest taki specyficzny zawodnik. Nie ma co go porównywać do Markowskiego. To jest Ilanz. Nie ma takiego charakteru do walki i biegania. To jest zawodnik, który stoi, stoi, stoi, ale jak przyspieszy dynamicznie, to strzeli gola. Z takim przeciwnikiem jak Baza kombinował, ale z Pomorzem przyjął raz, dwa uderzył, zrobił to jak profesor. Jak złapie luz, a zespół na niego pracuje, to strzela 30 goli, ale tak naprawdę to są bramki całego zespołu.
Nie ma dla niego alternatywy?
- Spokojnie, mamy coś w zanadrzu last minute, jeśli chodzi o transfer, ale też o sposób gry. Można grać bez napastników.
Dziękujemy za rozmowę
Jak wypadła próba generalna przed ligą czyli mecz z Pomorzem Potęgowo? Wygrana na pewno cieszy, a jak ocenia Pan grę?
- W sparingach gra jest najważniejsza, ale cieszy każde zwycięstwo, czy to jest mecz sparingowy czy ligowy. W pierwszej połowie miałem dużo uwag, ale dlatego, że widzę w tych zawodnikach potencjał. I nie chodzi o to, że będą pompował balon i ich oszukiwał. Jeśli zrozumieją moją filozofię gry, to, co chce im przekazać, będzie widoczny jeszcze większy postęp. Z tygodnia na tydzień gra wygląda lepiej. Powoli zaczynają myśleć, tak jak ja bym to widział. Przyczepił bym się do gry obronnej ale całego zespołu, o krycie strefowe, aczkolwiek wygrywamy spotkanie, tracimy głupią, juniorską bramkę, a tak naprawdę gramy na zero z tyłu. Widzę dużo rzeczy, które będę musiał rysować na tablicy w szatni, pokazywać na boisku, jeśli chodzi o grę całego zespołu w obronie. Mam duży zgryz z bramkarzami. Za Dominikiem przemawia wiek, bo jest młodzieżowcem, ale na to tak do końca nie będę patrzył przy obsadzie bramki. Doświadczenie Michała będzie procentowało w walce o IV ligę, a nasz skład jest młody. Będą bronić do pierwszej wpadki, chociaż wiem, że bramkarz chciałby być numerem jeden i mieć spokój. Obaj mają zbliżone umiejętności. Jeden ma lepsze warunki fizyczne, drugi więcej doświadczenia. Chciałbym mieć trenera bramkarzy i jemu zostawić decyzję.
Miesiąc pracy za sobą w Pogoni. Zespół rodził się w dużych bólach. Nie chciał Pan zrezygnować?
- Dlaczego? Absolutnie. Spokojnie, bądźmy cierpliwi. Okres letnich przygotowań jest krótki. Było trochę perturbacji po spadku, ale nie jesteśmy wyjątkiem. Nie ukrywam, że mamy zupełnie nowy zespół, mimo, że zostało trzy czwarte składu z poprzedniego sezonu. Jest nowy trener, ktoś wrócił, ktoś przyszedł. Szanuje tradycje klubu, ambicje kibiców, ale mnie interesuje sezon 2012/2013.
Rozpoznał pan już umiejętności zawodników? Jaką rolę widzi pan dla doświadczonego Mariusza Kalamaszka?
- Tak. Jeśli wykonają, co im nakreślę, postęp będzie widoczny. Naprawdę mają potencjał. Staram się mieć z każdym zawodnikiem dobry kontakt, często rozmawiam indywidualnie ale w demokracji też ktoś musi rządzić, szef jest jeden. Mariusz ma większe doświadczenie boiskowe niż ja. Po drugie pomógł Aniołom Garczegorze w awansie do IV ligi, więc dobrze zna, na pewno lepiej niż ja słupską okręgówkę.
Wielkie pola manewru przy wyborze pierwszej jedenastki nie ma. Ta jedenastka ze sparingu z Pomorzem pewnie już nie będzie się bardzo zmieniać.
- Nie zapominajmy o Grzesiu Kowalskim, który wyjechał w sprawach zawodowych, ale będzie już na pierwszym meczu.
Jaki jest pański sposób prowadzenia zespołu? W sparingach na bieżąco udzielał pan głośno wskazówek.
- Jestem trenerem, który cały czas „żyje” na boisku. Reaguje bezpośrednio na to, co się dzieje. Przychodząc do Pogoni, wiedziałem, że był problem z atmosferą w drużynie. Jako nowy trener musiałem szatnię zjednoczyć, zawodnicy mogą do mnie przyjść i porozmawiać na każdy temat, pożartuje, ale zaczynając od najstarszego Mariusza Kalamaszka, z którym poza treningiem jesteśmy na „ty”, bo trudno, żeby było inaczej, na treningu jestem dla wszystkich trenerem. Ja mam zawodnikom coś do zaoferowania, przekazania jakąś wiedzę. Jestem przygotowany na każdy trening, nie robię popeliny. Zawodnicy to widzą i tak buduje się autorytet na wiedzy, zaangażowaniu. Pewnej granicy jednak nie mogą przekroczyć.
Sylwester Ilanz to nowy napastnik w Pogoni. Strzelił wiele goli w sparingach, ale też ma takie fragmenty w meczu, że jest niewidoczny.
- Uczyłem się go prowadząc Koronę Żelistrzewo, przez pół roku. To jest taki specyficzny zawodnik. Nie ma co go porównywać do Markowskiego. To jest Ilanz. Nie ma takiego charakteru do walki i biegania. To jest zawodnik, który stoi, stoi, stoi, ale jak przyspieszy dynamicznie, to strzeli gola. Z takim przeciwnikiem jak Baza kombinował, ale z Pomorzem przyjął raz, dwa uderzył, zrobił to jak profesor. Jak złapie luz, a zespół na niego pracuje, to strzela 30 goli, ale tak naprawdę to są bramki całego zespołu.
Nie ma dla niego alternatywy?
- Spokojnie, mamy coś w zanadrzu last minute, jeśli chodzi o transfer, ale też o sposób gry. Można grać bez napastników.
Dziękujemy za rozmowę