{jgxtimg src:=[images/stories/foto/kadra/walkusz_waldemar_net_kwiecien_2015.jpg] width:=[80] style:=[float:left;margin-right:5px] title:=[Waldemar Walkusz]}Rozmowa z trenerem I zespołu Waldemarem Walkuszem z 8 lipca 2015.

Co słychać w Pogoni na początku przygotowań?
- Rozpoczęliśmy treningi 8 lipca tylko dlatego, że nie będzie jeszcze wszystkich. Chciałem rozpocząć przygotowania już 4 lipca. Miesiąc do ligi wystarczy, żeby przygotować zespół. Będziemy trenować 4 razy w tygodniu plus sparing. Do tego na pewno tydzień, a jak się uda to dwa, kiedy będziemy trenować dwa razy dziennie. Solidna praca czeka nas zimą, żeby być jeszcze lepszym. Od początku chcemy punktować w lidze, a nie tylko mieć dobrą wiosnę, a jesień straconą, tak jak to ostatnio bywało. Zagramy 6 sparingów i myślę, że to dosyć sporo. Przekrój solidnych zespołów. Celowo tak dobrane, żeby sprawdzić wszystkich zawodników.

Jakieś zmiany kadrowe się szykują?
- Wierzę, ze trzon zespołu, który ma tą podbudową po zimie, zostanie. Przydałoby się 3-4 zawodników, którzy wnieśliby trochę jakości, już przygotowanych do gry nie tylko w IV, ale i w III lidze. Na razie jest to sprawa odległa. Kilka nazwisk się przewija, kilka rozmów zostało przeprowadzonych. Trzeba pamiętać, że zawodnik patrzy na to, żeby grać jak najwyżej i za jak największe pieniądze. Z całym szacunkiem, ale w Lęborku mamy na razie IV ligę. Jeśli chodzi o finanse wielkich rewelacji nie ma. Gramy, bo wszyscy chcemy. Kto chcę się rozwijać zapraszam do nas. Jestem w stanie dużo osobiście poświęcić, tylko zawodnicy muszą chcieć ciężko pracować. Ubolewam, że Byczkowski mógł trenować tylko dwa razy w tygodniu. Ma duży potencjał, żeby przy większym treningu grać wyżej. Porażka z Gryfem może nam bardzo dużo dać. Będziemy mieli motywację do ciężkiej pracy.

Wracając jeszcze do poprzedniego sezonu. Dopiero musiał przyjść Waldemar Walkusz, żeby odmienić grę Pogoni? Czy trener też tak to odbiera?
- Wierzę w ciężką pracę i wtedy efekty muszą przyjść. Humorystycznie mówiłem, że jest do wygrania 17 meczów i 51 punktów do zdobycia, ale to może nie dać awansu. I to by nie dało. Nie mamy się co wstydzić tej rundy. Moim celem było, żeby zgrać ten zespół i zrobić jak najlepszy wynik. Realnym celem było zostanie najlepszą drużyną rundy wiosennej. Po fatalnym występie z Gryfem Słupsk zabrakło nam niewiele, chociaż teraz patrzę inaczej na to spotkanie. O dwóch karnych można dyskutować, wynik pewnie ułożyłby się inaczej. Nie było Adriana Kochanka, który wiadomo, ile dla nas znaczy. Stracone punkty pozbawiły nas pierwszego miejsca na rzecz Gryfa. Cel prawie został osiągnięty. Aczkolwiek głównym i poważnym celem od początku było utrzymanie w IV lidze. To zrobiliśmy w cuglach. Możemy powiedzieć, że wykonaliśmy kawał solidnej roboty. Podstawą sukcesu były głowy zawodników – żeby zaczęli wygrywać mecze, po tym, jak rundę jesienną zakończyli 5 porażkami z kolei. Na pierwszym spotkaniu głowy pospuszczane, bali się cokolwiek powiedzieć. Najcięższa praca to było przekonanie ich do tego, że posiadają umiejętności i jak popracują będą jeszcze lepsi. Kluczem była ciężka praca wykonana zimą. Uważam też, że dopiero po dwóch latach można oceniać pracę trenera. Tak naprawdę były aż trzy porażki i nie chciałbym ich usprawiedliwiać. Miałem już rundy wiosenne bez porażki. I wierzę, że to będzie też w przyszłym roku. W Kolbudach pierwszy mecz po zejściu ze sztucznej. Wynik mógłby być w każdą stronę a remis był na wyciągnięcie ręki. Utwierdził mnie w przekonaniu, że idziemy w dobrym kierunku. Końcówka z samą górą też pokazała, że jesteśmy w stanie podjąć walkę z każdym.

Jaką rolę odegrały zmiany kadrowe?
- W styczniu każdy, kto chciał mógł przyjść na treningi. Z całym szacunkiem, ale Łukasz Kłos ponad rok nie grał w piłkę. Skibicki podobna sytuacja. Pograł dosyć dobrze i nawet kilka asyst zaliczył. Michał Pietrzyk i Sylwester Ilanz doskoczyli w ostatnim momencie i nie uczestniczyli w obozie. Formę, jaką prezentował „Ili” wszyscy widzieli. Z nim była podwójna robota, bo był zawiedziony, że na wyższym poziomie nie miał okazji się sprawdzić. Przeszkadzały mu sprawy zawodowe. Pietrzyk po rozstaniu z Przodkowem miał mecze lepsze i słabsze. Bracia Rekowscy. Maciej ma pewne umiejętności, ale życie pokazało, że jego problemy osobiste są jego największym przeciwnikiem. Końcówkę zupełnie odpuścił. Bartek nigdy nie grał wyżej, jak liga okręgowa. Miał kilka fajnych wejść. Bramkarz Michał Katzor w sytuacji, gdy Patryk Labuda był zdołowany rundą jesienną, odciążył go od stresu. W końcówce wyszło zmęczenie a Patryk się odbudował. I pokazał z dobrej strony. Haraszczuk też nie grał długo, kontuzje. Jest to zawodnik, który może wnieść coś więcej do zespołu. Pamiętajmy, że to tylko 5 miesięcy pracy. Każdy coś wniósł, choć wszyscy tak naprawdę zaczynali z tego samego pułapu. Kłos i Pietrzyk to doświadczenie. Kłos z Byczkowskim rozbujał skrzydła, choć początkowo był przewidywany jako zawodnik rozgrywający, podwieszony pod napastnika. Jednak wszystkich zaskoczył na plus Mateusz Sychowski. Chyba miał najlepszą rundę w Pogoni. Potrafił zdobywać ważne gole i asystować. Nie spodziewałem się, że zagra aż tak dobrze.

Jak ocenia trener poziom rozgrywek? Wynik Pogoni świadczy na ich plus czy przeciwnie?
- Nie chciałbym deprecjonować naszego wyniki, bo to byłoby dziwne. Było kilka fajnych drużyn. Zdecydowanie najlepszy był Gryf Słupsk i nie dlatego, że nas zlali na koniec. KP Starogard pokazał , że gra fajną piłkę i ma niezłych zawodników. Wierzycę widziałem w jednym meczu, w którym pokonaliśmy ją 3-0, ale trzeba ją oceniać za cały sezon a wywalczyła awans. Na pewno bardzo pozytywne zaskoczenie dla wszystkich to Anioły Garczegorze. Zrobili bardzo dobry wynik, wiosną zdobyli 33 punkty. Dosyć solidnie prezentował się Jaguar Gdańsk, w którym grali zawodnicy pozbierani z trójmiejskich klubów. Były też zespoły, które zdecydowanie odstawały, jak Amator Kiełpino. Start Miastko nie może zapisać do udanych rundy wiosennej. Więcej spodziewałem się po Władysławowie. Na przykładzie Luzina, które uratowało się jako ostatni zespół, a zrobiło więcej jeśli chodzi o transfery możemy docenić pracę, jaką nasi zawodnicy wykonali zimą.

Czy lepiej pracuje się wiedząc, że praktycznie 3 z 4 spadkowiczów już znamy po pierwszej rundzie?
- Dla mnie to kompletnie nie miało znaczenia. Ani przez moment nie dopuszczałem możliwości, że będziemy do końca walczyć o utrzymanie w tej lidze. Byłem przekonany, że utrzymamy się i bardziej to była kwestia zajęcia jak najwyższego miejsca w lidze. Remis z w Luzinie i porażka u siebie ze Starogardem – inaczej kalkulowałem sobie te wyniki. Gdyby nie to zrobilibyśmy maksa i byłoby 6 miejsce, przy innych wynikach innych drużyn. Przypominam, że po jesieni mieliśmy kilkunastopunktową stratę do drużyn ze środka tabeli.

Kto trzymałby słynne piłkarskie Oskary od trenera?
- Zdecydowanie na plus jest Mateusz Sychowski. Bardzo fajna jest grupa młodych zawodników. Przykładem jest Łukasz Janowicz, który bardzo ciężko pracował, nie wiem czy nie najciężej ze wszystkich, bo jest bardzo ambitny. Nie miał za sobą jednak tak ciężkiej pracy i młody organizm nie był w stanie tego wytrzymać. Początek miał całkiem fajny, wydawało się, że wskoczy do pierwszej jedenastki, ale pojawiły się kontuzje. Odzyskał siły pod koniec rundy i w przyszłym sezonie będzie na pewno bardzo wartościowym zawodnikiem. Gracjan Miszkiewicz wstrzelił się na początku, ale później dało o sobie znać zmęczenie. Zaskoczył wszystkich Damian Formela. Z Pogonią Szczecin był jednym z najlepszych naszych zawodników. Już widać, że walczy i co zrobić z piłką. Może grać na skrzydle i na środku ataku. Szukał formy jesienią a dziś jest tym, na którym będziemy opierać grę. Potrafi się zastawić, odwrócić, dograć, gorzej ze skutecznością. U mnie każdy powinien umieć grać na 2-3 pozycjach, to nie będzie problemu z ustawieniem zespołu. Obecnie każdy zawodnik powinien być uniwersalny. Biorąc pod uwagę samą wiosnę, to my mieliśmy defensywę i atak w czołówce.

Czy w stosunku do tego, ile trener poświęcił zdrowia, czasu i pewnie pieniędzy, ma pan pełną satysfakcję z tego, jak Pogoń grała wiosną?
- Nigdy nie jestem w pełni zadowolony, bo zawsze chce się więcej. Ligę skończyliśmy na 7 miejscu, więc przeskok z 14. Największa satysfakcja i zadowolenie jest z tego, że zawodnicy lepiej wyglądają. Umawiałem się jednak z klubem na trzy lata współpracy i zobaczymy, jak i gdzie będziemy wtedy. Cieszy mnie coraz większa frekwencja kibiców. Marzy mi się, żeby była jak na Gryfie czy Pogoni. Dla kibiców gramy. Niektórzy zawodnicy dostali propozycję z innych klubów, ale nie chcą iść tam gdzieś, bo wierzą, że tutaj zbudujemy coś wielkiego, dla tych kibiców. Oby tylko chcieli. Wierzę też, że znajdą się sponsorzy, a i kibiców będzie jeszcze więcej. To wszystko się napędza. Nie chciałbym czekać 3 lata na pierwszy awans. I jeszcze na koniec chciałbym podziękować wszystkim, którzy angażują się w Pogoń. Zawodnikom, działaczom, kibicom. Wierzę, że idziemy w dobrym kierunku.

Dziękuję za rozmowę.

/rozmawiał Marcin Kapela/