Trafione zmiany w składzie, walka od pierwszej minuty, dobra gra przy słabej pogodzie i szczęśliwy finał. Tak wyglądał mecz Pogoni z 6. drużyną III ligi Jarotą Jarocin. W porównaniu do meczu w Chwaszczynie trener Walkusz mocno zmodyfikował wyjściową „11”. Od pierwszej minuty po raz pierwszy w sezonie zagrał Krzysztof Skibicki, a w środku polu swojemu dobremu koledze Gracjanowi Miszkiewiczowi miał towarzyszyć w boju Łukasz Janowicz.
- Ja osobiście czuję się po tym spotkaniu jakbym 3 tony węgla przerzucił, no ale taka jest rola trenera, trzeba to wszystko znosić - mówił po meczu zmęczony, ale szczęśliwy szkoleniowiec Pogoni. - Dla kibiców było to kolejne spotkanie w którym pada aż 5 bramek, dobrze, że dzisiaj z happy endem i w naszą stronę. Myślę, że dzisiaj widowisko było bardzo dobre.
- Ja osobiście czuję się po tym spotkaniu jakbym 3 tony węgla przerzucił, no ale taka jest rola trenera, trzeba to wszystko znosić - mówił po meczu zmęczony, ale szczęśliwy szkoleniowiec Pogoni. - Dla kibiców było to kolejne spotkanie w którym pada aż 5 bramek, dobrze, że dzisiaj z happy endem i w naszą stronę. Myślę, że dzisiaj widowisko było bardzo dobre.