To był złoty rok piłkarskiej sekcji Pogoni Lębork. Zdobycie regionalnego Pucharu Polski, gra towarzyska z wielokrotnym mistrzem Serbii Partizanem Belgrad czy wreszcie powrót po 16 latach do III ligi to wydarzenia, które na długo zostaną w pamięci sympatyków Pogoni. Wszystkie te sukcesy to także zasługa prezesa piłkarskiej sekcji Marka Piotrowskiego. Rzutki menager, umie zjednywać ludzi, nie boi się podejmować decyzji, mocno zaangażowany w to co robi brzmią opinie ludzi, którzy mają z nim kontakt na co dzień. Na koniec roku zaprosiliśmy Pana Marka do rozmowy by podsumować jakże szczęśliwy dla klubu rok 2016.
„Mówić mało, pracować dużo”. Tak brzmiał tytuł naszej rozmowy sprzed roku, tuż po objęciu przez Pana stanowiska prezesa sekcji piłki nożnej Pogoni. Udało się wytrwać w tym postanowieniu w roku 2016?
- Patrząc z perspektywy czasu na pracę zawodową czy działalność społeczną zawsze pozostają obszary, w których można było zrobić coś więcej, lepiej. Z pewnością poświęciłem Pogoni mnóstwo czasu w przeciągu ostatniego roku. Czy była to wystarczająca ilość ? Patrząc na wynik sportowy chyba nie. Chcąc wymagać od innych trzeba wymagać od siebie.
Z drugiej strony codzienna praca na rzecz naszego Klubu jest nazwijmy to „mało efektowna”. To dziesiątki telefonów dziennie, sterty dokumentów do przerobienia. Paradoksalnie najspokojniej jest w trakcie rozgrywek gdy cała machina już ruszy. O wiele więcej pracy i stresu mamy w trakcie zimowej i letniej przerwy gdy dochodzą ruchy transferowe czy kwestie uzgadniania z zawodnikami ich warunków gry.
„Choćbym miał sam wejść na boisko, to 3 ligę w Lęborku utrzymamy”. Tymi słowami żegnał się Pan 1 grudnia w szatni z drużyną po jej ostatnim treningu. Naprawdę ma prezes taką determinację by 3 liga w Lęborku była dłużej? Przecież to tylko sport…
- Oczywiście. Pamiętajmy, że ta III liga wcale nie przyszła nam łatwo. Walczyliśmy o nią do samego końca. Biorąc pod uwagę fakt, że nie było nas na tym szczeblu 16 lat to nie była to łatwa droga. Należę do tego pokolenia kibiców którzy wspominali i marzyli o tym celu. Gdy już go zrealizowaliśmy to nie możemy pozwolić aby nasze marzenia wymknęły nam się z rąk. Trzeba o nie walczyć z całych sił. W klubie i w sztabie szkoleniowym zebrała się grupa naprawdę charakternych osób, którzy nie poddają się bez walki. Jeśli chodzi o moje osobiste zaangażowanie to piłkarz ze mnie żaden ale jeśli zajdzie potrzeba to trener Walkusz może liczyć, że będę najbardziej walecznym zawodnikiem w jego kadrze. W każdej chwili mogę być uprawniony do gry, ważne badania lekarskie także mam ;-)
Utrzymać III ligę chce nie tylko Pogoń. Jakie mamy atuty, by w Lęborku się udało?
- Przede wszystkim jesteśmy stabilnym klubem. To nasz wielki atut. Do tego charyzmatyczny trener, zdeterminowani działacze i oddani kibice. Nie da się ukryć, że w aspekcie sportowym potrzeba nam kilku wzmocnień. Mam nadzieję, że połączenie tych czynników da szczęśliwy finał rozgrywek.
Powróćmy do oceny kończącego się roku. Na początek seniorzy. Jak ocenia prezes ostatni rok, awans, no i przede wszystkim jesień w 3 lidze?
- Nie ma co mówić rok był dla nas bardzo udany. Upragniony awans, na deser zwycięstwo w Pucharze Polski na szczeblu regionalnym. Nie sposób nie wspomnieć o bardzo atrakcyjnych grach kontrolnych w Gniewienie. Najpierw Partizan Belgrad potem Al Nasr Club Dubaj. To wszystko pozwoliło nam przeskoczyć na nieco inny poziom. O ile w IV lidze sportowo i organizacyjnie byliśmy wyróżniającą się ekipą to w nowej III lidze w obu tych dziedzinach wypadamy bardzo przeciętnie. Jesień była czasem uczenia się nowej ligi i obnażyła nasze niedociągnięcia. Oczywiście zakładałem nieco lepszą rundę w wykonaniu naszych piłkarzy. Myślę ze miejsca 10-12 były w zasięgu naszych możliwości. Jako beniaminek w kilku meczach zapłaciliśmy frycowe tracąc punkty w końcówce spotkań.
Dlaczego wyniki były poniżej oczekiwań?
- Przyczyn jest mnóstwo. Do rywalizacji w III lidze przystąpiliśmy z dość wyostrzonymi apetytami. Przed startem rozgrywek pozyskaliśmy 9 nowych zawodników. Teoretycznie wyglądało to całkiem dobrze. Początek rundy też nie była tragiczny. Przypomnę, że na inaugurację rozegraliśmy bardzo ciekawy mecz z jednym z faworytów KKS Kalisz. Jednak im dalej w głąb rundy tym gorzej. Trzeba pamiętać, że z uwagi na rywalizację w PP mieliśmy bardzo mało czasu w okresie przygotowawczym przed ligą. W środku rundy wypadł nam z kadry ważny młodzieżowiec Jakub Tobiaski, potem kontuzje złapał kapitan Wojtek Musuła. Z urazami borykali się Łukasz Kłos i Patryk Pytlak. Spora część naszej kadry to zawodnicy którzy wywalczyli awans z IV do III ligi i trzeba przyznać, że dla części z nich ten przeskok był zbyt duży.
Najlepszy i najgorszy mecz jesieni?
- Nie miałem okazji obserwować meczów wyjazdowych stąd mój obraz gry koncentruje się tylko na tym co zobaczyłem w Lęborku. Najgorszy mecz to moim zdaniem 0:4 z Lechem II Poznań. Oddaliśmy mecz kompletnie bez walki. Młodzi zawodnicy Lecha byli w każdym aspekcie gry dwa poziomy wyżej. Przytłaczająca była również przegrana z Wdą Świecie. Po dobrej pierwszej połowie schodziliśmy z prowadzeniem 1:0. Po przerwie w niewytłumaczalny sposób dostajemy 5 bramek.
Dobre choć przegrane zawody rozegraliśmy na inauguracje z KKS Kalisz oraz zwycięstwo z faworyzowaną Jarotą Jarocin.
Zdecydowanie najdziwniejszą sytuacją i to nie tylko w przekroju tej rundy, ale w ogóle w historii meczów które oglądałem w Lęborku to bramka na 2:2 w meczu ze Świtem Skowlin. Dwóch zawodników Świtu mijało 6 Pogonistów niczym tyczki w slalomie gigancie.
Klub zapowiada transfery, a kibice dopytują o nazwiska. Co się wydarzy w kadrze w przerwie zimowej?
- W takiej sytuacji w jakiej jesteśmy zmiany muszą być. Pierwsze decyzje już za nami. Kamil Klimas mimo statusu młodzieżowca nie zdołał się przebić do meczowej 18 i w konsekwencji nie zagrał ani minuty w III lidze. Maciej Wardziński zrobił nam świetne robotę w IV lidze zdobywając 10 bramek w lidze i 6 w pucharach. W III szło mu nieco gorzej, nie zyskał uznania w oczach trenera Walkusza i w przekroju całej rundy był zawodnikiem mocno rezerwowym. Mateusza Sychowskiego zapamiętamy z dobrej gry w IV lidze, ale w III na jego pozycji potrzebujemy zdecydowanie mocniejszych argumentów. To z pewnością nie koniec roszad. Kolejne decyzje będą zapadały już niebawem. Zależy nam na wzmocnieniu linii środkowej i formacji ofensywnych. Przydałby się boczny obrońca. Celujemy w zawodników z doświadczeniem co najmniej III i II ligowym. Na pewno ilościowo te ruchy nie będą tak liczne jak latem, stawiamy na jakość.
Konkrety?
- Nazwisk jeszcze zdradzić nie mogę. Na dzień dzisiejszy mocno zaawansowane rozmowy prowadzimy już z kilkoma zawodnikami. Na pewno przed 10 stycznia poznamy pierwsze nazwiska.
III liga to nowe wyzwania. Co po awansie musiało się organizacyjnie zmienić w klubie, a co musi jeszcze się wydarzyć?
- Z pewnością wzrosły wymagania dotyczące organizacji samych meczów mistrzowskich. Obecność na meczach ratownika medycznego, organizacja depozytu, zwiększona ilość służb porządkowych. Musieliśmy się zmierzyć z wyzwaniem jakim były przyjazdy zorganizowanych grup kibiców drużyn przyjezdnych. Ten czynnik generował dodatkowe koszty. To tylko te niektóre najbardziej widoczne aspekty. Zmieniła się również skala organizacji meczów wyjazdowych. Z uwagi na ograniczenia budżetowe ani razu w tej rundzie nie decydowaliśmy się na wyjazd z noclegiem. Jednak podróże do wielkopolski czy na skraj województwa Zachodniopomorskiego to odległości ok. 300 – 400 km. Wiąże się to z koniecznością zapewnienie drużynie posiłków na trasie. Sporo jest jeszcze do zrobienia w zakresie infrastruktury naszego stadionu. Tu mocno odstajemy od realiów tej ligi. Z nadzieję jednak patrzymy na plany władz miasta które zakładają gruntowną modernizację trybuny w niedalekiej przyszłości.
Czy klubowy budżet predysponuje nas do gry w III lidze? Jak w tym względzie wyglądamy na tle innych?
- W tej lidze są klubu dużo bogatsze niż my, ale z pewnością nie jesteśmy na szarym końcu. Najważniejsze jest to, że nasza sytuacja finansowa jest stabilna i przewidywalna. Nie mamy problemów z regulowaniem bieżących zobowiązań finansowych. Po awansie na wysokości zadania stanął Pan Burmistrz i władze miasta. Nie zawiedli nas również nasi sponsorzy. Wciąż zabiegamy o nowych. Nasze ambicje sięgają dalej niż walka o III ligowy byt. Będziemy mocno pracować, aby te plany i perspektywy miały szansę realizacji.
Pogoń to nie tylko seniorzy którymi wszyscy mocno się interesują, ale też grupy młodzieżowe...
- Przed sezonem mieliśmy sporo zawirowań jeśli chodzi o nasze grupy młodzieżowe. Sytuację udało się uporządkować. Cieszę się, że ruszyła kolejna bardzo liczna grupa naborowa w ramach projektu „Szkółki Pogoni”. Szkolimy coraz młodsze dzieciaki i to procentuje w starszych rocznikach. Udało się wprowadzić nowy element jak indywidualne zajęcia bramkarskie, których wcześniej nie było. W tej materii czeka nas jeszcze bardzo dużo pracy. Moim marzeniem jest aby co roku najzdolniejsi juniorzy starsi zasilali kadrę pierwszego zespołu.
Pogoń w tym roku była na fali, a frekwencja na stadionie biła rekordy. Co trzeba zrobić by ten trend zachować?
- Po prostu trzeba jak najwięcej wygrywać. Wielką radość przysporzył mi widok zapełnionych trybun. Mecze z Kotwicą Kołobrzeg, KKS Kalisz czy w końcu z Elaną Toruń obserwowało kilkuset widzów plus kibice gości. W meczu z Elaną Toruń ta liczba oscylowała wokół 800. Frekwencje mamy z pewnością jedną z lepszych w tej lidze. Głośny doping, sporo bramek i emocje to czynniki, które przyciągają ludzi na nasz stadion. Mamy nadzieję, że częstsze zwycięstwa wiosną zachęcą kolejnych lęborczan do odwiedzania naszego stadionu.
Korzystając z okazji wszystkim zawodnikom, trenerom, działaczom i kibicom LKS Pogoń Lębork chciałbym złożyć najserdeczniejsze życzenia z okazji zbliżających się świąt Narodzenia Pańskiego oraz życzyć pomyślności na nadchodzącym Nowym Roku. Do zobaczenia na stadionie.
Dziękujemy za rozmowę.