Data 27 sierpnia 2021 roku przejdzie do historii. Zespół Pogoni Lębork po 42 latach wygrał ligowy mecz na stadionie przy Zielonej. Zwycięstwo 3:2 nad Gryfem Słupsk nie przyszło oczywiście łatwo. Losy spotkania ważyły się do samego końca.
A jak mecz Gryf Słupsk – Pogoń Lębork 2:3 oceniają trenerzy i zawodnicy?
Przedstawiamy pomeczowe wypowiedzi trenera Pogoni Waldemara Walkusza oraz szkoleniowca Gryfa Grzegorza Bednarczyka oraz zawodników Pogoni: Wojciecha Musuły, Wiktora Miotka, Damiana Formeli i Marcina Petrusa.
Po meczu powiedzieli:
Waldemar Walkusz, trener Pogoni Lębork: - Mecze Gryfa i Pogoni
zawsze miały swój wysoki ciężar gatunkowy i tak było i tym razem.
Trochę nerwowej atmosfery pod koniec. Gryf niesamowicie dążył do
zdobycia wyrównującej bramki. Udało się zmniejszyć tylko tą naszą
przewagę. Wielkie słowa uznania dla Marcina Petrusa, który w końcówce
wybronił strzał Daniela Piechowskiego. Tylko on wie, jak zdołał to
złapać, sparować, że nie było tej bramki na 3:3. Wszyscy jesteśmy
zadowoleni, cały zespół i kibice w Lęborku. Jest to pierwsza wygrana
Pogoni w Słupsku odkąd kluby istnieją. Myśmy przyjeżdżali tutaj dosyć
często w ostatnim okresie. Byliśmy tutaj w czerwcu, było 2:2, mecz też
dosyć nerwowy, ale i wynik w miarę sprawiedliwy. Dzisiaj to szczęście
było w końcu po naszej stronie. Nie można powiedzieć, że byliśmy
zespołem lepszym od Gryfa. Dużo walki było w pierwszej połowie. W
drugiej szczęście dopisało przy rykoszecie. Zrobiło się 2:1 i później
piłka w zasadzie wybijana na Damiana Formelę przez Wojciecha Musułę.
Wyszedł sam na sam, trafił. Do końca bałem się, że może trafić w
bramkarza, ale trafił i zrobiło się 3:1 dla nas. Gryf znalazł się wtedy
już w trudnej sytuacji. Do końca walka i emocje były. Dla kibiców mecz
ciekawy jak na IV ligę. Przede wszystkim dużo walki i ambicji.
Najlepszym dowodem jest to, że kibice gospodarzy nie mieli pretensji do
Gryfa, że takim wynikiem się to skończyło i dziękowali za walkę. Jest to
sympatyczne, bo o to chodzi w piłce nożnej. Tym razem po raz pierwszy
nam się udało. Niedługo pewnie, czas tak szybko leci, będzie okazja do
rewanżu i zawsze wynik może być w każdą stronę. Nie ukrywam, że tak to
sobie przygotowałem, by odciąć szybkie boki Gryfa. Do przerwy troszeczkę
to nie wychodziło. Od momentu straty bramki Gryf opanował troszeczkę
granie i staraliśmy się atakować skrzydłami. Oskar Zieliński był tutaj
niebezpieczny z lewej strony. Obawiałem się też o te skrzydła, bo
zagraliśmy bez dwóch podstawowych zawodników. Obowiązki służbowe
zatrzymały Kozerkiewicza, no i Atanackovicia, który na lekki uraz
narzekał. Czasami jest tak, że może mniej jakości, a więcej walki daje
na poziomie IV ligi ten sukces. Te dwie bramki straciliśmy nie ma co
ukrywać po bardzo ładnych akcjach Gryfa. To nie był przypadek, tak jak
choćby u nas przy bramce na 2:1. Żeby jednak przypadek mógł być, to
trzeba się starać kopnąć piłkę w stronę bramki. Tak zrobił Piór, piłka
poszła po nodze i wpadła za kołnierz bramkarzowi. Takie bramki już nie
raz widziałem i nie będę żałował, że to się tak stało. Nie będę
współczuł też Gryfowi, bo on sobie poradzi. Ma bardzo dobry zespół,
wrócił trener Grzegorz Bednarczyk. Myślę, że Gryf będzie znaczącym
zespołem w tej lidze. My mamy też swoje plany, żeby sobie grać. Głównym
celem jest górna połówka tabeli, ale to jest dopiero początek. Po
falstarcie z Władysławowem już będąc na Gedanii zagraliśmy bardzo dobre
spotkanie. Prowadziliśmy 1:0, mieliśmy sytuację sam na sam na 2:0.
Różnie to się mogło potoczyć, ale ulegliśmy Gedanii. Później Gryf
Wejherowo z 0:2 na 4:2 no i tutaj bardzo ciężki mecz w Słupsku. Mam dużo
satysfakcji i gratuluję chłopakom, dziękuję im za walkę i życzę takiego
podejścia w następnych meczach, a będziemy mogli ze spokojem patrzeć w
przyszłość.
Grzegorz Bednarczyk, trener Gryfa Słupsk: - Mieliśmy inne plany na
dzisiejsze popołudnie. Liczyliśmy na to, że to my zdobędziemy komplet
punktów. Niestety Pogoń te punkty zabierze do domu. Staraliśmy się do
ostatniej minuty, żeby ten wynik poprawić, żeby chociaż punkt wywalczyć.
Mimo to, że mieliśmy w końcówce meczu dużą przewagę, niestety nie udało
się znaleźć drogi do bramki. Mieliśmy kilka doskonałych sytuacji,
niestety zabrakło szczęścia. Jeśli można mówić o szczęściu w piłce
nożnej, to w tym meczu naprawdę go nie mieliśmy, bo przy straconej
bramce rykoszet, a przy naszych strzałach gdzieś ta piłka odbijała się i
nie znalazła drogi do bramki. Za mało akcji ofensywnych
przeprowadzaliśmy skrzydłami, a takie na pewno mamy założenia. Zabrakło
tego jednak, nie dlatego, że nie chcieliśmy, ale zespół Pogoni był
dobrze przygotowany do tego i odcinał nas od bocznych sektorów. Były
pojedynki praktycznie jeden na dwóch za każdym razem. W tych momentach
zdecydowanie bardziej powinniśmy dośrodkowywać i oddawać strzałów.
Wszyscy jednak chcieli skonstruować coś bardzo dobrego i sytuacje
stwarzaliśmy. Zabrakło troszkę szczęścia, może konsekwencji i niestety
przegraliśmy.
Wojciech Musuła, kapitan drużyny Pogoni: - Derby jak to derby
mają swój smaczek i atmosferę, było sporo kibiców ale szkoda, że
zabrakło fanów Pogoni. Emocji nie brakowało jak zawsze, była twarda gra,
przepychanki i sporo sytuacji bramkowych także mogło i powinno się
podobać. Zwycięstwo niesamowicie nas cieszy bo wiadomo ile na nie
czekaliśmy jeżeli chodzi o rywalizację z Gryfem Słupsk. Ja jestem w
Pogoni 8 lat i wreszcie się doczekałem. Żartowaliśmy po meczu, że teraz
już mogę kończyć granie. Oczywiście jest teraz czas na zasłużoną radość,
odpoczynek ale wiemy że był to mecz ligowy i rozgrywki toczą się dalej
więc od poniedziałku skupiamy się na kolejnym przeciwniku.
Wiktor Miotk, zdobywca pierwszej bramki dla Pogoni: - Drużyna
podeszła z chęcią wygrania. Bramka z początku meczu pokazała nam że
można wywieźć stąd komplet punktów. Bramka padła po dośrodkowaniu Pawła
Pióra z prawej strony, wyprzedziłem obrońcę i z 5 metra wpakowałem nogą
piłkę do bramki. Jeśli będziemy grać w każdym meczu z takim
zaangażowaniem możemy wygrać z każdym.
Damian Formela, zdobywca trzeciej bramki dla Pogoni: - Ciężki
mecz w którym każdy z nas był zdeterminowany i wiedział, że to może być
ten dzień żeby w końcu pokonać słupskiego Gryfa. Fajnie się mecz dla nas
ułożył. Szybko strzelamy gola na 1:0 i konsekwentnie gramy swoje. Po
utracie bramki na 1:1 wcale nas to nie przygasiło, a wręcz jeszcze
bardziej zmotywowało czego efektem było strzelanie dwóch bramek w ciągu 8
minut. I gdy już się wydawało, że mecz mamy pod kontrolą to w tym
momencie Gryf Słupsk zaczął naprawdę dobrze grać i stwarzać groźne
sytuacje. Na szczęście dobrą grą wykazał się bramkarz Marcin Petrus. Co
do mojej bramki dostałem kapitalnie prostopadle podanie od Wojtka Musuły
i praktycznie biegłem przez pół boiska na bramkę Gryfa. Czułem przez
ten czas, że na moich barkach jest duża odpowiedzialność i myślałem co
zrobić żeby nie zmarnować tak dobrej sytuacji. Skupiłem się, żeby dobrze
trafić w piłkę i uderzyć na dalszy słupek bramki. Tak też się stało i
piłka wylądowała w siatce. Bardzo się cieszę, że wracając po 4-letniej
przerwie do Pogoni możliwe było wygranie meczu z odwiecznym rywalem i
strzelić tak bardzo ważnego gola w kontekście dalszego przebiegu
spotkania. Wielkie słowa uznania dla całej drużyny za walkę i
determinację i co najważniejsze zapisanie się do historii.