janusz_pomorski_czerwiec_2014_120px.jpgPrezentujemy drugą część rozmowy z wieloletnim członkiem Zarządu sekcji piłki nożnej, a zarazem redaktorem naczelnym serwisu www.pogon.lebork.pl Januszem Pomorskim.
W pierwszej części długiej rozmowy poruszony został temat wyników w III lidze, roli wychowanków i wielu spraw związanych z organizacją meczów. Zapis rozmowy dostępny jest TUTAJ 

W drugiej części mowa będzie o szkoleniu młodzieży, w tym o 50 drużynach juniorów starszych, które w przeciągu 5 lat zniknęły z mapy Pomorza. Nie zabrakło tematów związanych z działaniami promocyjnymi, klubowej telewizji i zaskakującej opinii czym Pogoń Lębork jest dla mieszkańców naszego miasta. Zapraszamy do lektury.

Porozmawiajmy o naszej młodzieży. Kiedy Pogoń wychowa zawodnika na poziomie chociażby ekstraklasy?


- Podobne pytanie zadałem trenerowi Andrzejowi Brendlerowi ponad 20 lat temu na spotkaniu z kibicami. Odpowiedział żartobliwie, że przecież mamy już gwiazdę, „Kierę”. Chodziło o Jarosława Kierszkę, który był dobrym, lubiącym korzystać z życia zawodnikiem, testowanym w tym czasie przez kluby z I ligi. Tak na marginesie Jarek pochodził z Kępic i nie był naszym wychowankiem, aczkolwiek mieszkał tu, długo grał więc traktowaliśmy go jak swojego. Nadal nie mamy wychowanka, który zagrał na najwyższym szczeblu, choć kilku jest na dobrej drodze. Trójka z największymi perspektywami gra obecnie w innych klubach. Walczymy by z ich CV Pogoń nie zniknęła, bo zgodnie z przepisami UEFA za wychowanka uznaje się zawodnika, który trenuje w danym klubie co najmniej 3 lata od 15 do 21 roku życia. Wychodzi na to, że ich pobyt w Pogoni wedle przepisów piłkarskich w ogóle się nie liczy… Jest jeszcze kolejna sprawa. Nasi przed wiekiem 15 lat przechodzili do lepszych klubów, trenując przez 4 i więcej lat w Pogoni, a wcześniej też np. w UKS-ie Trójka. Jeżeli zrobią karierę nasz klub raczej się nie wzbogaci. Z tzw. funduszu solidarnościowego dostaniemy ułamek procenta i to nie zawsze. Mówię to też dlatego, bo jest to bolączka mniejszych klubów. Tracą utalentowanych zawodników praktycznie za darmo (do 15 roku życia nie ma możliwości podpisania kontraktu) i nie mogą liczyć na profity gdy ich kariery się rozwiną.

Nazwiska?
- Jakub Bach rocznik 1997 gra obecnie w drugoligowej Olimpii Zambrów. Zimą 2012 przeszedł do juniorów Arki Gdynia, po kilku latach był wyróżniającym się zawodnikiem rezerw Arki w III lidze. Rezerwy spadły do IV ligi i Jakub szukał czegoś wyżej. Kontaktowaliśmy się z nim proponując grę u nas po awansie. Wysoko oceniany młodzieżowiec na skrzydle bardzo by się nam przydał. „Bachu” wybrał II ligę, wprawdzie daleko na wschodzie, ale uważam że to dobry ruch. Musi pokazać się gdzieś wyżej. Wszystko jeszcze przed nim. Trenerem Bacha w Pogoni był Rafał Bartoszek.
Bardzo dobrze rozwija się Mateusz Żukowski, rocznik 2001. Zdecydowanie wyróżniał się on w drużynie trenera Andrzeja Małeckiego. Miał oferty Legii i Lechii, wybrał to drugą, mieszka w internacie. Gra w juniorach młodszych, ale zadebiutował też w starszych w Centralnej Lidze Juniorów. Miał wtedy 14 lat i 11 miesięcy. Muszą w nim widzieć potencjał. Trener Małecki mówił ostatnio, że Mateusz dojrzał, na sprawy patrzy poważnie. To ważne, bo jednak „głowa” u piłkarza oprócz umiejętności jest kluczowa. Nawet w tak wyselekcjonowanej grupie karierę zrobi tylko kilku zawodników. Przebywanie poza domem w tak młodym wieku potrafi zawrócić. Na szczęście kluby coraz bardziej zwracają na to uwagę i opieka nad młodymi piłkarzami w akademiach jest lepsza niż jeszcze parę lat temu.
No i Jakub Michor, rocznik 2002, mój sąsiad z osiedla. Legia Warszawa i wszystko jasne. Ma za sobą też konsultacje w kadrze Polski U-15. Super zawodnik, super sportowiec w każdej szkolnej dyscyplinie (SP8, trener Rafał Bartoszek) i świetnie się uczy. Rozmawiam z czasem z jego ojcem Rafałem o Jakubie i na razie wygląda to dobrze. Legia to przecież poważny klub, budują nową akademię. Żałuję tylko kompletnego braku kontaktu z „wojskowymi”. Przy transferze poprosiliśmy o zdjęcie Jakuba w stroju Legii, komentarz trenera czy skauta, rozmowę z pracownikami akademii o warunkach jakie będzie miał nasz wychowanek u nich. Mimo kilku prób z naszej strony nie udało się nawiązać jakiegokolwiek kontaktu. To jest właśnie ta nasza walka o tożsamość. Za chwilę przeczytamy, że Jakub to wychowanek Akademii Legii, a przecież przez wiele lat grał u nas. Jego koledzy z drużyny dalej grają w Pogoni, wszyscy mu kibicują. Jakub tu się urodził, odwiedza kolegów na treningach (ostatni raz był przed świętami), utrzymuje kontakt. Też chcemy się cieszyć radością z rozwoju piłkarza, który pierwsze i drugie piłkarskie kroki stawiał na Kusocińskiego.

Jest jeszcze paru innych zawodników np. w Arce Gdynia, ale trudno teraz wyrokować jak potoczą się ich piłkarskie losy.

Wszyscy Ci zawodnicy grają jednak poza Lęborkiem. Wróćmy do poprzedniego pytania. Czy w Lęborku możemy wychować piłkarską gwiazdę?
- Do pewnego poziomu na pewno tak. Patrząc na obecny mistrzowski skład reprezentacji Polski zdecydowana większość zawodników pochodzi z małych miejscowości i małych klubów. Trenowali tam do wieku 14-16 lat i dopiero później przechodzili do lepszych klubów. Jak skomplikowana jest droga piłkarza, świadczy przypadek Roberta Lewandowskiego. Tam też ktoś się nie poznał. Tak naprawdę często przypadek sprawia, że ktoś dostanie szansę. Talent, szczęście, bywa, że układ i kontakty. Wszystko ma znaczenie.

To dlaczego jeszcze nam się to nie udało?
- Szkolenie to długotrwały proces, trwa 9-10 lat. Wierze, że wśród naszej młodzieżowej kadry są piłkarze, których stać na zrobienia sukcesu. Na pewno mają ku temu predyspozycje. Może opowiem o czynnikach, które przeszkadzają w tym. Na wychowanie młodego kompletnego piłkarza składa się wiele czynników. Dobry trener to duży atut, ale są jeszcze inne czynniki, np. rodzina, szkoła. Dobre oceny w szkole, zachowanie, nad tym też trzeba pracować, a problemy w tych obszarach odciągają młodzież od sportu. W całym kraju, także w Lęborku widzimy rodziców wyrzucających dzieciaków pod stadionem i czekających po treningu w aucie. Trener przez miesiące potrafi nie widzieć opiekunów, nie interesują się, nie współpracują. Jeżeli ktoś myśli, że Pogoń sama wyszkoli mu piłkarza to jest w błędzie. Zawodnicy muszą pracować indywidualnie, mieć piłkę w domu, co nie zawsze jest regułą (!), grać z kolegami na „Orlikach”, uprawiać inne sporty. Tak samo zbytnia obawa o zdrowie, przeziębienia podczas jesiennych czy zimowych treningów na świeżym powietrzu. 5-6 stopni, czasem lekki deszczyk nie zrobi nikomu krzywdy. Trzeba się hartować. Kolejna sprawa to żywienie. Jako anegdotkę opowiadam o młodym piłkarzu, który na każdy wyjazd zabierał 2 litry coli i dużą paczkę chipsów. Wszystko zamiarem spożycia tego jeszcze przed meczem. Trenerzy mocno pracują, by te negatywne zachowania wyeliminować, ale tutaj trzeba współpracy. Tak z samo z dbaniem o higieniczny tryb życia. Pamiętam taki mecz, że w sobotę rano połowa juniorów zaspana snuła się po boisku. O 3 w nocy walczył Gołota… Gry w sieci, komórki sieją spustoszenie w relacjach międzyludzkich młodego pokolenia. Przez obozem najważniejszą kwestią dla chłopaków jest sprawa zabierania przez trenera telefonów. Mogą korzystać tylko wieczorem. Wszyscy to strasznie przeżywają. Znam trenerów u nas, którzy wsiadając do busa na wyjazd wszystkie telefony chowają do torby. Inaczej w busie panowałaby cisza… Każdy gapił by się w telefon i tak przebiegła by podróż. To młode chłopaki, normą są wygłupy, żarty. Tak buduje się team. Kiedyś taka stymulacja nie była potrzebna. Bycie w drużynie było największą satysfakcją. Teraz bodźców trzeba więcej. Pokazuję, że na to czy ktoś zostanie piłkarzem wpływa wiele czynników. To bardzo konkurencyjna dyscyplina sportu. Tysiące chłopaków chce zostać piłkarzami, udaje się nielicznym. A przecież to co wymieniłem to nie koniec zagrożeń…

Słuchamy więc dalej…
- Kilka tygodni temu odbyłem jak zawsze ciekawą rozmowę z naszym byłym zawodnikiem i trenerem, a dziś dyrektorem GOSRiT-u w Luzinie Piotrem Klechą. Jednym z wielu tematów było funkcjonowanie starszych grup juniorskich. Generalnie kluby mają z tym problem, my także. Coraz trudniej jest utrzymać w drużynach zawodników w wieku 15-18 lat. Wielu z nich traci motywacje, rezygnują z gry. W tym wieku przechodzą trudny okres, koniec gimnazjum, nowe towarzystwo, bywa że dziewczyny, imprezy i wiele innych pokus, które odciągają ich od treningów. Wciąż szukamy bodźców i warunków, które pozwolą im kontynuować sportową przygodę do końca wieku juniora. Robimy to przede wszystkich dla tych, którzy chcą się rozwijać dalej. Piłka nożna to gra zespołowa, by mówić o szkoleniu musi być drużyna, 18-20 ludzi do gry. O tym się nie powszechnie nie mówi, ale w ostatnich 5 latach przez Pomorze w szkoleniu w starszych grupach juniorskich przeszedł huragan. Mamy bardzo rozbudowaną piramidę szkolenia, czyli wiele młodszych drużyn na dole i obcięty czubek na górze.

Dowody?
- Oczywiście, wszystko jest policzone. W sezonie 2011/2012 na Pomorzu w rozgrywkach juniora A występowało 72 drużyn. W juniorze D1 i D2 drużyn tych było 99. Pięć lat później znacznie rozrosły się grupy młodsze, jest ich obecnie w D1 i D2 157. Tymczasem zespołów w juniorze A zostało tylko… 19! Np. w tym sezonie, w podokręgu słupskim nie ma już żadnej drużyny juniora A. W sezonie 2011/2012 takich drużyn było 29. Odliczając trzy drużyny z Pomorza grające w Centralnej Lidze Juniorów w ciągu 5 lat zniknęło na Pomorzu aż 50 drużyn juniorów starszych!!!

Co z tym zrobić?
- No właśnie. To jest pytanie do wielu, m.in. Wydziału Rozgrywek PomZPN. W lutym 2013 roku wystosowaliśmy list otwarty pod tytułem „14 pomysłów na pomorską piłkę” na który zresztą nie otrzymaliśmy do dziś odpowiedzi. System szkolenia starszych zawodników z każdym rokiem się załamuje i trzeba coś z tym zrobić. To, że kluby masowo wycofują starsze drużyny z rozgrywek ma wiele przyczyn. Warto się temu dogłębnie przyjrzeć i jakoś temu zaradzić. Przecież ostatnie lata to eksplozja różnej maści szkółek piłkarskich i znaczny wzrost liczby szkolonych dzieci. Powinniśmy być więc świadkami tendencji odwrotnej. Ilość i poziom starszych grup wiekowych powinna rosnąć, a nie maleć! Przy okazji warto przytoczyć statystykę Juniora B. Tu w ciągu ostatnich 5 lat mamy spadek z 89 do 74 drużyn. 15 drużyn zniknęło. Analizując te dane wychodzi na to, że dla większości chłopców szkolenie piłki nożnej kończy się w wieku 14-15 lat.

To może Ci juniorzy zamiast w drużynach juniorskich grają w seniorach?
- To były pojedyncze przypadki np. Bałtyku Gdynia, gdzie zlikwidowano drużynę juniorską i przesunięto zawodników do seniorskiej A-klasy. Porównując liczbę drużyn występujących w A czy B-klasie w ciągu 5 lat też nastąpił spadek. W wyższych ligach pozostało bez zmian. Pamiętam 6 lat temu jak udało się drużynie Pogoni/Ratusza awansować do Pomorskiej Ligi Juniorów Starszych. Myślałem, że złapaliśmy Pana Boga za nogi. Bardzo trudno było tam się dostać, wysoki poziom, 14 drużyn. Obecnie Pomorska Liga Juniorów to liga na zapisy, w której kolejny rok nie udaje się skompletować 12 czy 14 drużyn. W zeszłym sezonie w trakcie rozgrywek wycofały się trzy drużyny, w tym już dwie. Do tego dochodzą odwołane mecze z powodu niestawienia się gości na zawodach.

Jest na to rada?
- Na razie wsłuchując się w wypowiedzi prezesa Bońka m.in. w sprawie licencji trenerskich wygląda na to, że kluby muszą sobie radzić same... Ale sobie nie radzą… Systemowa zmiana jest niezbędna. Może rozwiązaniem byłoby przejęcie części kosztów przez Związek? Dziś Pomorska Liga Juniorów Starszych to jeżdżenie po całym województwie, trzech sędziów i generalnie koszty porównywalne z grą seniorów w okręgówce. To pewnie także powód, że tych drużyn jest coraz mniej. Dodatkowa motywacja i pomoc Związku klubom na pewno by się przydała. A może bonusy za wychowanków grających w drużynie seniorów? Może wymóg licencyjny posiadania w IV czy III lidze, nie mówiąc o wyższych klasach rozgrywkowych obligatoryjnie drużyn w juniorze A i B? Może czas obniżyć wymagania w uprawnieniach trenerskich pozwalając np. trenerom z UEFA B prowadzić drużyny w A i B w PLJ? To rzucone naprędce pomysły. Naprawdę oczekuję od piłkarskiej federacji czegoś więcej. Kilkadziesiąt piłek, kamera jest okej. Ale dziś w Pogoni rozmawiamy o konieczności wdrożenia spójnego systemu szkolenia, programu komputerowego wspierającego szkoleniowców czy koordynatora który by to wdrożył. Wszystko to możemy sobie kupić komercyjnie. Niestety na dziś na wszystko nas nie stać.

Pociągnijmy to dalej. W Pogoni jest system szkolenia. Młodzi uczą się grać systemem, jakim grają seniorzy?
- Te wszystkie opowieści o trenowaniu pod pierwszą drużynę to taki futbolowy mit. Zawodnika szkoli się 8-10 lat, a w tym samym czasie w seniorach 5-6, a nawet i 10 razy zmienia się trener, a wraz z nim zmienia się system gry, strategia, cele drużyny. Tak to wygląda. Nam chodzi o „wyprodukowanie” dobrze wyszkolonego technicznie zawodnika, o dobrej motoryce, myślącego na boisku, przystosowanego do reżimu treningowego, obowiązkowego no i co równie ważnie mocnego mentalnie. Tak naprawdę ostatnia cecha jest najbardziej dla mnie istotna, biorąc pod uwagę to o czym mówiłem wcześniej.

Zniknęła nam radość z gry…
- Wiadomo, piłkarz powinien lubić grać w piłkę, ba, powinno być to dla niego bardzo ważne i przyjemne. Pamiętajmy jednak, że gra w piłkę w Pogoni to obowiązki i może powiem górnolotnie, także wyróżnienie.

Czyli presja od małego…
- No tak. Piłka nożna to rywalizacja i presja, a przede wszystkim chęć samodoskonalenia i wygrywania.

No ale przecież wyniki w juniorach podobno nie są najważniejsze…
- Nie są, ale wyznaczają jakiś poziom. Pozwalają porównać zawodników, drużyny. Bardzo modne jest mówienie, że wyniki nie są ważne. Mam wrażenie, że mówią to głównie osoby, których tych wyników nie mają... Łatwo przykryć tym słabość. Jak czują się zawodnicy co ciągle przegrywają? Jak można ich tak maltretować? Każdy dzieciak na boisku chce strzelić gola i cieszyć się z wygranej. O to w futbolu przecież chodzi! Dla mnie gra na wynik do desygnowanie do grania wąskiego składu, mała wymienność na pozycjach no i celebracja wyniku jako najważniejszego celu. To, że ktoś wygra 5:0 świadczy, że w tym meczu był lepszy. Że indywidualne i zespołowe umiejętności były wyższe. Nie możemy oszukiwać dzieci i ich rodziców. W Pogoni chcemy mieć najlepszych zawodników z Lęborka i okolic i grać o najwyższe cele. Zabawa i rekreacja oprócz najmłodszych grup naborowych nas nie interesuje. Jesteśmy Lęborskim Klubem Sportowym. Nie Rekreacyjnym, nie Rozrywkowym, powtarzam Sportowym. Jest u nas ciężka praca, jest presja, są wymagania. Czujemy zobowiązanie do miasta, które przekazuje nam środki na funkcjonowanie grup młodzieżowych, do rodziców, sponsorów, darczyńców. Chcemy zrobić wszystko by to co mamy wykorzystać jak najlepiej.

A jak ktoś by jego dziecko po prostu się tylko ruszało na świeżym powietrzu?
- To faktycznie ma problem… Do 10 roku życia są szkółki piłkarskie, jakieś SKS-y w szkołach, potem tej oferty nie ma. Już o tym mówiłem. My stawiamy na wyczyn. Gra rekreacyjna to jest nisza, w sumie warta zagospodarowania. Stworzyć ofertę dla nastolatków chcących rekreacyjnie potrenować i pograć w piłkę. To może chwycić.

Powróćmy do szkolenia. To może lepiej juniorów od razu ogrywać w seniorskich drużynach, rezerwach?
- Zawsze byłem przeciwnikiem takiego rozwiązania, choć z każdym rokiem moja niechęć maleje. Dla mnie gra w PLJ to dla chłopaków możliwość dotknięcia poważniejszej piłki. Pojadą do Starogardu Gdańskiego, na Narodowy Stadion Rugby do Gdyni, czy do niedawna na Traugutta, do Bytowa, Chojnic by zagrać z piłkarskimi markami, często na głównych boiskach (taki jest przepis). Gra w takich miejscach, z takimi drużynami powinna motywować, otwierać oczy, zachęcać do pracy. W seniorskiej A-klasie gra jest w ośrodkach wiejskich, często ze słabą infrastrukturą i na słabych boiskach. Pytanie gdzie lepiej chłonąć piłkarskie wzorce, gdzie kreować cele? Z drugiej strony seniorzy to twardsza gra i szybka weryfikacja umiejętności, charakteru. Wszystko to trzeba wyważyć. W przypadku Lęborka mamy już zespół rezerw, który ma szansę na awans do A-klasy oraz przychylność do wdrażania nowych rozwiązań. Zobaczymy jak to się potoczy. Przyznaję. Debiut w Pogoni przy tym poziomie rozgrywek i walce seniorów o utrzymanie III-ligowego bytu jest trudny. W IV czy V lidze z pewnością mieliby łatwiej.

Kto z juniorów ma szansę wskoczyć w najbliższym czasie do seniorskiej drużyny?
- Nazwisk nie podam, ale są w Pogoni zawodnicy, których warto spróbować, potencjał na pewno mają. Mamy obecnie małą lukę pokoleniową. Wiele lat temu jeden z roczników 1999 otworzył dzisiejszy Lew Lębork. W Pogoni nie było zawodników tego rocznika. We wrześniu tego roku Lew z dnia na dzień rozwiązał tę drużynę. 3 czy 4 zawodników przeszło do nas, reszta nie gra już w piłkę. Z uwagą śledzimy dalsze losy tych zawodników, także w seniorskiej piłce. Pozwoli to w pełni ocenić ten eksperyment, którego w ostatnich latach byliśmy świadkami. Na razie nie wygląda to za dobrze.

Bez nazwisk? Może choć kilka…
- To może inaczej. Wymienię tych najbardziej pracowitych Pogonistów, Ci jeszcze mają czas. Grają na różnym poziomie i są w różnym wieku, ale ich podejście do piłki jest wzorowe. Bardzo cenię takich zawodników, mogą być przykładem dla wielu. To jest mentalność na którą musimy stawiać. Michał Kliński (2000), Filip Korda (2001), Oskar Wrześniewski (2002), Jakub Gosz (2002), Czarek Kochman 92003), Michał Gulewicz (2003) czy pewnie mało znany kibicom Maciek Stankiewicz (2003). Oni naprawdę ciężko pracują na sukces. Do Maćka mam szczególny stosunek. Nie wiem jak się dalej potoczą jego sportowe losy, ale jako człowiek i sportowiec już wygrał. Zresztą bardzo cenię ten swoisty kult pracy i dyscypliny obowiązujący w drużynie trenera Musuły. Nasz seniorski kapitan wkłada dużo serca i zaangażowania w chłopaków. Liczę, że ta mentalność zaprocentuje już niedługo. Naprawdę mamy wielu ciekawych trenerów. Rafał Bartoszek ma rękę do wynajdowania perełek i ma swoim koncie kilku wychowanków grających w seniorach Pogoni i nie tylko. Z kolei trener Andrzej Małecki jak zawsze ma świetnie zorganizowane drużyny i wykorzystuje potencjał szkoły, klasy sportowej, UKS-u Trójka, angażuje rodziców. To przynosi efekty w postaci wielu wychowanków (m.in. Kłos. Pietrzyk, Miszkiewicz, Żukowski). Od czerwca z juniorami starszymi pracuje trener Roman Rubaj. Także duże doświadczenie, poparte karierą piłkarską, w tym zagraniczną. Z młodych szkoleniowców mamy Tomasza Gnibę, Damiana Formelę, którzy zajmują się najmłodszymi rocznikami. No i Wiesław Krefft, mega zaangażowany kierownik kilku drużyn, który przez lata terminował przy boku kilku trenerów, by teraz po kursie trenerskim samodzielnie objąć drużynę junior F. Jeżeli miałbym kogoś specjalnie wyróżnić za społeczną pracę przy juniorskich drużynach to Pan Wiesiu jest na pierwszym miejscu. Tuż za nim jest Sebastian Brzozowski, Artur Okrój, Wojciech Klinkosz czy Robert Koniuszy. Przy młodzieżowych drużynach działa tez kilka aktywnych mam z Panią Anną Rudnicką na czele. Bez zaangażowania tych rodziców, czasem pieniędzy mielibyśmy o wiele trudniej. Nigdy nie było dobrej okazji by im podziękować. Robię to teraz. Dziękuję. No i jeszcze Marcin Gosz, były prezes, rodzic, obecnie członek Zarządu z którym wspólnie zajmujemy się juniorskimi tematami.

Mamy cenioną kadrę trenerską, ale mimo tego jest wielu rodziców, którzy wysyłają swoje dzieci do klubów poza Lęborkiem
- Mają do tego prawo. Jeżeli chcą by ich dzieci całe życie grały poza Lęborkiem to ich wybór. Jeszcze za wcześnie by to podsumować. Jeżeli wybitny zawodnik idzie to większego klubu i tam też jest wiodąca postacią to jest to w porządku. Wielu jednak rozwija się w tym samym, a nawet mniejszym tempie niż piłkarze u nas. Do tego dochodzą dojazdy na treningi, szkoła i mniej czasu na zajęcia pozalekcyjne, odrabianie lekcji, często gorsze oceny. No i finanse. Taka opcja mocno drenuje kieszeń rodziców. Cieszę się, gdy komuś się uda, ale znam wiele przypadków gdzie nie jest różowo, a wręcz skończyło się źle. Wielu nie chce się do tego przyznać, ale żałuje porzucenia Pogoni.
I jeszcze jeden wtręt. Wychowując piłkarza musimy pokazywać mu prawidłową ścieżkę kariery. To jest kamyczek do całego środowiska piłkarskiego. Sport sportem, ale jest też nauka, zawód, praca. Zbyt wielu młodych chłopaków 19-20 letnich próbuje na poziomie V, IV czy III ligi zawodowo żyć z piłki. A przecież i starsi zawodnicy to robią. To nie jest dobra ścieżka i naprawdę kluby robią krzywdę tym ludziom. Życie za kilkaset złotych, tysiąc, może i dwa jak dobrze pójdzie, bez składek emerytalnych, bez obowiązków. Zawodowi piłkarze w amatorskiej lidze… Tutaj trzeba pracy wszystkich, życie tym chłopakom przecieka przez palce, a my im w tym pomagamy. A przecież nie wszędzie zapłacą to co obiecali, czasem trafi się kontuzja… Zostają z niczym, budzą się po trzydziestce zaczynając życie na nowo. Straty nie ma jeżeli coś z gry w piłkę odłożyli, ale wiadomo jak jest.

Kolejny raz zmieniamy temat. Najczęściej widzimy Pana z aparatem na stadionie. Po co tyle zdjęć?
- Ano na przykład po to by wypełnić nasze zobowiązania wobec sponsorów. Mamy i mieliśmy różne umowy sponsorskie które zobowiązywały nas do spełnienia wielu kryteriów. Wszystko musi być udokumentowane. Liczba nośników reklamowych, ich ekspozycja, ilość artykułów w mediach, zdjęcia gdzie pojawiło się logo sponsora. W reżimie rozbudowanej sprawozdawczość jesteśmy od lat i dobrze nam to wychodzi.

A te zdjęcia robione kibicom?
- Tak naprawdę to sami kibice o to prosili. Zresztą więcej robi ich na trybunach nasz fotoreporter Jacek Zaborowski. Ludzie chcą być na zdjęciu, chcą być w internecie, chcą się odznaczać na Facebooku, komentować, chwalić się uczestnictwem w meczach Pogoni.

Kto ma największe szanse na znalezienie się w fotograficznym kadrze?
- Piękna kobieta :-) Kibice sami pozują do zdjęć, część prosi o papierową odbitkę. Jeszcze tego nie oferujemy, ale może kiedyś? Przez ostatnie lata zebraliśmy bogatą dokumentację zdjęciowa meczów, trybun, zawodników, trenerów, wydarzeń związanych z piłkarską sekcją Pogoni. Do wielki kapitał. Mogę nawet się pokusić o opinię, że część przychodzi na mecze by właśnie mieć zdjęcie. Każda motywacja jest dobra by pojawić się na Kusocińskiego.

Kiedy nowa strona internetowa Pogoni?
- Jesteśmy praktycznie gotowi. Jakub Urbański wykonał dużą pracę, pozostaje nam przerzucić stare rzeczy na nową stronę, no i trochę podszkolić się z bieżącej obsługi. Mieliśmy robić to w tym roku, myślę, że wyrobimy się przed pierwszym meczem rundy rewanżowej.

Szykują się jakieś nowości?
- Po 10 latach trzeba odświeżyć stronę, a przede wszystkim oprogramowanie, które nie wytrzymało próby czasu i nowych standardów. Spowodowało to m.in. utratę pewnych funkcjonalności. Dziś połowa ruchu generowana jest z urządzeń mobilnych i odsetek ten rośnie. Nowa strona będzie do tego przystosowana i mam nadzieję, że pozwoli nam na kolejne 10 lat spokoju. Jednak największym naszym atutem jest bogaty content.

???
- Treść, ilość przygotowywanych materiałów własnych i bogate archiwum. Naprawdę możemy być dumni z naszej strony internetowej i jej zawartości. Średnio raz dziennie ukazuje się jeden artykuł no i bazujemy przede wszystkim na naszej pracy, a nie kopiowaniu treści od innych. Teraz w III lidze mamy łatwiej. Można tu znaleźć o wiele więcej informacji o drużynach z którymi rywalizujemy niż w 4 lidze. Więcej komentarzy, opinii, wypowiedzi trenerów, ułatwia to m.in. przygotować zapowiedz meczową. Naszą największą mordęga było zawsze napisanie zapowiedzi meczu z GKS-em Kolbudy. Oprócz Skarbu Kibica w „Dzienniku Bałtyckim” nie sposób było się dowiedzieć o tym klubie nic więcej. Przy ważniejszych spotkaniach czy artykułach o pozyskiwanych zawodnikach dzwonimy do trenerów czy zawodników innych klubów, myślę, że niewiele serwisów tak robi. Pracujemy często jak redakcja gazety. Dzięki temu nasze materiały często wykorzystują inne media. Myślę, że to niedocenione działania, ale nasze artykuły, nasze zdjęcia są podstawą do 80-90% artykułów o sekcji piłki nożnej jakie ukazują się w mediach. Wygląda to tak, że jeżeli chcemy przeczytać coś o Pogoni to musimy sam o tym napisać :-) Wyjątkiem jest czasem Głos Pomorza, Echo Ziemi Lęborska czy pomorski-zpn.pl Podsumowując. Jesteśmy wiarygodnym, opiniotwórczym serwisem z którym spokojnie możemy pokazać się w III lidze i wyżej. Naszą rozmowę przeczyta grubo ponad 1000 osób i będzie to o wiele szersze grono niż sympatycy Pogoni. Monitorujemy to na bieżąco.

Wzrosło zainteresowanie dziennikarzy Pogonią po awansie do III ligi?
- Trochę tak, ale nie za dużo. Mamy trochę nowych kontaktów z mediami z Wielkopolski czy Kujaw gdzie gramy z ich drużynami. W naszych regionalnych mediach wiele się nie zmieniło. Lębork leży niestety zbyt daleko od Trójmiasta by naszymi meczami żył np. Dziennik Bałtycki czy Trojmiasto.pl z fajnie prowadzonym działem sportowym. Z kolei Głos Pomorza zlikwidował jakiś czas wydanie lokalne, poza tym nie cieszy się wielkim zainteresowaniem w naszym mieście. Pozostało nam lokalne Echo Ziemi Lęborskiej i Express Powiatu Lęborskiego. O Pogoni w prasie czytają głównie mieszkańcy naszego powiatu. Dlatego tym bardziej stawiamy na własne media, na własne działania, mocną stronę internetową, klubową telewizję, aktywny Facebook. W odwodzie mamy jeszcze Istagram, a nawet pierwsze próby z Snapchatem. Bardzo dobrze rozwinęła się nasza klubowa telewizja PogońGolTV. Skróty z meczów, często prezentowane 3-4 godziny po ostatnim gwizdku są naszą wizytówką. Łukasz Hrycyk, który to prowadzi jest strasznie konsekwentny w działaniu. Mimo dużych odległości podróżuje z kamerą na wyjazdach i pokazuje nam przebieg spotkań. Liczba odsłon w porównaniu z innymi klubowymi kanałami na youtubie jest bardzo wysoka, możemy być z tego dumni. Np. czerwcowy 9 odcinkowy mega wywiad z trenerem Walkuszem. Nikt tego nie robi.

A transmisje na żywo z wyjazdów?
- Nie jesteśmy jeszcze na to gotowi. Wymaga to co najmniej 2 osób, dodatkowego sprzętu i szybkiego łącza. Z Lęborka transmisji nie zamierzamy prowadzić, na wyjazdach nie zawsze to możliwe. Niektóre kluby wprowadzają ograniczenia. Np. Toruń, zależy im na wysokiej frekwencji na stadionie, sprzedaży biletów. Dużo zamieszania było ostatnio na Bałtyku Gdynia, gdzie klub zablokował możliwość transmisji bojąc się o frekwencję. Ostatecznie transmisja była, ale po nacisku kibiców. Myślę, że przyszłością na tym poziomie rozgrywek mogą być płatne transmisje. Ile jednak osób jest w stanie za to zapłacić?

A Facebook?
- O ile strona internetowa to przede wszystkim szeroka dokumentacja wydarzeń z życia piłkarskiej sekcji to facebook to emocje. Przez te lata stworzyła się bardzo aktywna społeczność, tutaj interakcja to podstawa. Jakub Urbański co jakiś czas przedstawia nam raporty z zasięgu, liczby lajków i innych ważnych parametrów dla naszego profilu. Wyniki są rewelacyjne. W naszej lidze rywalizujemy z dużo większym miastem i klubem Elaną Toruń, a wygrywamy zasięgiem z Koninem, Kaliszem czy Koszalinem nie mówiąc o innych piłkarskich ośrodkach. Pogoń Lębork jest na fali, kibice chcą się z nami utożsamiać, kibicować. Wciąż myślimy jak to zmonetyzować. Jak przyciągnąć ludzi na stadion, jak sprzedać im klubową pamiątkę, jak zachęcić do wstąpienia do Klubu 100 czy zaangażować w inny sposób, no i wreszcie jak tą społeczność pokazać sponsorom, darczyńcom by potwierdzić, że warto się u nas pokazać.

Już ponad 10 lat kieruje Pan serwisem internetowym Pogoni. Marzenia?
- Żeby kiedyś odpocząć, wyłączyć się… To jednak raczej niemożliwe. Wysoko powiesiliśmy sobie poprzeczkę i trzeba to ciągnąć. Fajnie byłoby, gdyby pojawili się nowi ludzie. Nasza redakcyjna ekipa robi się coraz starsza, średnia to 35 lat. Przewinęło się tutaj wiele ciekawych osób. Przecież nasz obecny prezes Marek Piotrowski swoją społeczną aktywność na Pogoni zaczynał od robienia zdjęć i pisania na stronę Pogoni. Marcin Kapela został dziennikarzem sportowym, inny kolega kolejną kadencję jest radnym. Dajemy dobrą szkołę życia.

Mówił Pan ostatnio, że Lębork ma już Pogoń w swoim DNA. Jak to rozumieć?
- Pogoń ma już ponad 71 lat i jest najstarszym klubem w mieście. Związani jesteśmy z nim na stałe. Proszę zapytać się o klub czy sportowca z Lęborka w dowolnym miejscu Polski. Jaka będzie odpowiedz? Pogoń! Często przytaczam ten przykład, mając na uwadze te dyskusje o promocji miasta przez sport. Lepszego nośnika niż Pogoń nie ma i nie będzie. Mamy piękna i długą historię, ale też mocną pozycję. Jesteśmy po prostu dobrzy w te klocki. Nie ma na rynku badań o rozpoznawalności lokalnych marek sportowych, możemy za to bazować na wskaźniki w internecie. Tu wszystko da się wyliczyć, możemy się porównać. A DNA? Patrzę na to przez pryzmat lokalnej tożsamości. Ostatnie 20 lat to czas w którym to przybrało na sile. Przykład sprzed tygodnia. Wysyp urodzinowych tortów z herbem Pogoni. Pokazaliśmy to na Facebooku. 108 lajków i prawie 5 tys. odbiorców. Dziś ambicją kibica, piłkarza jest mieć taki tort, pokazać go z dumą innym. Moda na noszenie klubowych barw, wytatuowane ramionach, łydkach herby Pogoni. To wyszło dalej niż oglądanie piłki nożnej. Lęborczanie pokazują swoje narodzone dzieci z emblematami Pogoni, wieszają przy łóżku herb, a choinki co widzieliśmy w te święta stroją w klubowe ozdoby, by na koniec życia zabrać do grobu klubowy szalik czy koszulkę… Byłem tego świadkiem… Na cmentarnych pomnikach pojawiają się pierwsze herby. Pogoń to już nie klub, to styl życia. DNA miasta…

No ale co styl nam daje?
- Nieśmiertelność…

Uff… Dużo poszło pieniędzy na smsy w Plebiscycie „Dziennika Bałtyckiego” na najpopularniejszego Sportowca, Trenera, Drużynę powiatu lęborskiego?
- Nie, z mojej strony kilka smsów wystarczyło. Naszą siłą jest liczba oddanych fanów i dobra organizacja. Kolejny raz nasi ludzie i drużyny wygrały sportowy plebiscyt. W środę 4 stycznia jedziemy na Galę do Gdańska, będzie transmisja w regionalnej TVP. To nie przypadek. Pogoń jest popularna i doceniana. Przed nami „Sportowe Laury Powiatu Lęborskiego” i Powiatowa Gala Sportu. Jak co roku złożymy swoje kandydatury, dbamy o takie rzeczy. Trochę żałuję tylko, że w kategoriach indywidualnych naszym piłkarzom trudno rywalizować z przedstawicielami sportów indywidualnych. Piłka nożna to bardzo konkurencyjna dyscyplina sportu. Możemy mieć fajnego piłkarza, ale Mistrzostwa Polski na koncie mieć nie będzie. Nie można nam jednak odmówić tego, że nie pracujemy. Treningi 3-4 razy w tygodniu i to na zewnątrz, przy każdej pogodzie, w weekend mecz, a do tego letnie i zimowe obozy. W tych kategoriach nasza praca jest porównywalna do sportowców uprawiających inne dyscypliny. Trudniej nam jednak zrobić taki wynik by być dostrzeżonym w tego typu rywalizacji.

Ostatnie pytanie. Marzenia związane z Pogonią?
- Jest ich kilka. Zrobić krok, a nawet dwa kroki do przodu w szkoleniu dzieci i młodzieży, okrzepnąć w III lidze, no i by Pogoń grała na zmodernizowanym stadionie. Są też mniejsze marzenia. Brakuje mi młodzieży z szalikami na trybunach, dopingu na każdym meczu, no i aktywnej w wielu obszarach grupy kibiców. Stowarzyszenie SSPL nie działa od dłuższego czasu, wielka szkoda. Mało mamy ostatnio tych miękkich, np. charytatywnych działań, a przecież jest tyle starszych wiekiem kibiców, których warto wykorzystać, wciągnąć do działania. Piłkarska Pogoń to chyba mały fenomen. Większość ludzi aktywnych w klubie wywodzi się z trybun, a nie ze środowiska sportowego. Żałuję, że tak mało byłych piłkarzy pomaga klubowi. To szerszy, temat, ale pewnie na następną rozmowę.

To kiedy rozmawiamy?
- Ja już swoje powiedziałem. To moja pierwsza rozmowa w tej formule na łamach www.pogon.lebork.pl i niech ten głos dobrze wybrzmi. Na kolejną możemy się umówić, ale nie wcześniej niż w grudniu 2020 roku. Teraz czas na innych ludzi Pogoni…