piotrowski_marek_2016_600px.jpgTradycyjnie jak co roku czas na wywiad ze sternikiem sekcji piłki nożnej Pogoni Lębork. Do przedświątecznej rozmowy zaprosiliśmy Wiceprezesa Zarządu Pogoni Lębork ds. piłki nożnej Marka Piotrowskiego.

„O marzenia trzeba walczyć z całych sił” brzmiał tytuł naszej rozmowy sprzed roku. Wtedy drużyna Pogoni była na półmetku III ligi. Niestety, walka o utrzymanie nie powiodła się. Długo będziemy czekać na powrót Pogoni na ten poziom rozgrywek?
- Oprócz sił trzeba mieć jeszcze arsenał amunicji i odpowiednich ludzi. Zimą zeszłego roku rzeczywiście mieliśmy świadomość, że sporo odstajemy od ligowych realiów. Stąd też decyzja o solidnych wzmocnieniach. Niestety nasz plan ratowania III ligi nie zafunkcjonował tak jakbyśmy to sobie wyobrażali. Dziś trudno jest mi wyobrazić szybki powrót na ten szczebel rozgrywkowy. Granie na tym poziomie wymaga do Klubów bardzo stabilnej sytuacji organizacyjnej, zaangażowania wielu osób. Nie mamy takich możliwości finansowych i organizacyjnych jak choćby kluby z Torunia, Gdyni czy Szczecina. Budowanie solidnej piłki w Lęborku wymaga od nas przemyślanych działań i rozłożenia tego procesu w czasie.


Czegoś nas ta III liga nauczyła?
- Chyba przede wszystkim pokory i trzeba przyznać, że była to sroga lekcja. To jest już taki poziom rywalizacji, że nie ma miejsca na tzw. ułańską fantazję. Mówi się, że liczby nie kłamią i to się potwierdziło. Nasze miejsce w tabeli odzwierciedlało również zasobność naszego budżetu na tle rywali. Miniony sezon pokazał nam, że gra na szczeblu centralnym to poważne wyzwanie organizacyjne, które nie może opierać się na wolontariacie garstki osób. Tu potrzebna jest sprawna machina klubowa z kilkoma pracownikami etatowymi.

Po spadku trzeba było się pozbierać. Co prezes zobaczył w szatni po krótkiej wakacyjnej przerwie?
- Zobaczyłem mniej więcej te same twarze co na ostatnim meczu ligowym w III lidze. Doskonale wiedzieliśmy kogo możemy się spodziewać, a kto na pewno się nie pojawi. Początki były trudne, mnóstwo wzajemnych pretensji. Finansowa zadyszka po III-ligowym sezonie też dała o sobie znać. Na szczęście zarząd wraz z trenerem i grupą zaangażowanych osób stanął na wysokości zadania i udało się skompletować bardzo solidny zespół jak na IV-ligowe realia. W to wszystko musieliśmy wkomponować naszą młodzież.

Ocena rundy jesiennej...
- Rundę należy ocienić dobrze. Biorąc pod uwagę perturbacje jakie przechodziliśmy przed jej rozpoczęciem to zajęliśmy najwyższe z możliwych miejsc. Radunia i Grom ze swoimi budżetami są na dzień dzisiejszy poza zasięgiem pozostałych IV–ligowców.

Najlepszy i najgorszy mecz?
- Uważam, że najlepiej zagraliśmy w inauguracyjnym spotkaniu z rezerwami Arki w Gdyni oraz w wygranych derbach z Gryfem Słupsk. Najgorszy mecz to ostatni pojedynek i męczarnia z Sokołem Wyczechy. W meczu otwarcia szczególnie radosne były bramki naszych młodzieżowców. To z pewnością utwierdziło nas w przekonaniu, że warto na tych młodych chłopaków stawiać. Tą drogę chcemy podążać.

Kibice dopytują się możliwe transfery przed wiosnę 2018. Zdradzi Pan nazwiska potencjalnych nowych zawodników?
- Na pewno nie będzie jakiejś transferowej ofensywy. W perspektywie roku, małymi krokami będziemy chcieli odmładzać kadrę pierwszego zespołu. Za wcześnie na nazwiska, rozmowy trwają.

Wspominał prezes o finansowej zadyszce po spadku z III ligi. Jak dziś wygląda budżet sekcji piłki nożnej i jakie mamy perspektywy na rok 2018?
- Po ostatnim sezonie mówiąc dyplomatycznie nasz budżet jest mocno nadszarpnięty. Podejmujemy zdecydowane kroki aby tę sytuację jak najszybciej wyprostować. Idzie nam dość dobrze. Jeśli chodzi o przyszły rok to kluczową sprawą jak zawsze będzie poziom miejskiej dotacji, bo to wciąż nasz podstawowy przychód.

W tym roku pojawili nowi sponsorzy, Klub 100 TPL nadal zasila finansami konto klubu. Ma prezes dobre wiadomości nt. nowych sponsorów?
- Od września nowym sponsorem Klubu został duży zakład produkcyjny z Lęborka – firma AMG. Wciąż zabiegamy o nowych, ale zdajemy sobie sprawę, że po sportowej porażce jaką był spadek z III ligi nie będzie to łatwe. Liczymy, że od nowego roku grono naszych sponsorów się powiększy. Mamy już wstępne zapewnienia.
Jeśli chodzi o Klub 100 TPL to tej formuły będę zawsze bronił. Są to ludzie na których zawsze można liczyć. Nie liczy się wielkość wsparcia, ale fakt że jest ono stałe i systematyczne. To bardzo cieszy. Na tę chwilę w Klubie 100 skupiamy ponad 20 osób i firm. Młodzież.

Jak ocenia prezes wejście wychowanków w drużynę seniorów?
- To największa radość minionej rundy. Uważam, że IV liga to świetny moment aby zdolni juniorzy debiutowali w seniorskiej piłce. Oczywiście jeszcze wiele im brakuje, dużo muszą się nauczyć, ale wszystko przed nimi. Z bardzo dobrej strony pokazał się Filip Krefft. W stawce młodzieżowców był i jest pewniakiem do pierwszej „11”. Oby omijały go kontuzje. Trzymam kciuki za pozostałych. To nasza przyszłość.

Klub od wielu miesięcy przygotowuje się do wdrożenie nowatorskiego systemu szkoleniowego. Uchyli prezes rąbka tajemnicy?
- Już od dłuższego czasu widzieliśmy potrzebę skoordynowania i sprofesjonalizowania szkolenia młodzieży w naszym Klubie. Jestem przekonany, że robimy wielki krok naprzód i idziemy w dobrym kierunku. O szczegółach będziemy z pewności jeszcze informować bo to złożony projekt. Nadmienię jedynie, że Lęborski Klub Sportowy Pogoń nawiązał współpracę z firmą Polish Soccer Skills. W procesie szkolenia najmłodszych adeptów piłki nożnej będziemy korzystać z ich wiedzy i doświadczenia.

Jesteśmy kilka dni po Walnym Zebraniu Sprawozdawczym Klubu Pogoń. Jak w kontekście sekcji piłki nożnej ocenia prezes nasz „stan posiadania”?
- Generalnie naszą sytuację oceniam dobrze. Mimo wielu przeciwności Klub realizuje swoją misję. Oczywiście wiele jest jeszcze do zrobienia. Dziś zamiast o konkretnych wynikach powinniśmy rozmawiać o celach. Na dzień dzisiejszy naszym podstawowym celem powinno być szkolić, szkolić i jeszcze raz szkolić. Dobre, ugruntowane zaplecze juniorskie jest podstawą do budowania wyników w seniorach. Marzy mi się, co najmniej 10 juniorskich grup rozgrywkowych. Naszym największym wyzwaniem są nasze ambicje. Chcemy aby Pogoń zawsze walczyła o najwyższe cele, a nie zawsze są takie możliwości.

Od września tego roku korzystając z nabytych uprawnień UEFA C prowadzi Pan drużynę „Szkółki Pogoni”. Czy wśród tych chłopców jest drugi Lewandowski?
- To bardzo ciekawe doświadczenie. Sama praca z dzieciakami to dla mnie świetna odskocznia od obowiązków zawodowych. Nasze maluchy zarażają pozytywną energią, ich zaangażowanie i radość z gry dodaje chęci do wytrwałej i cierpliwej pracy. Nie wiem czy będzie tam następca Lewandowskiego ale liczę, że wychowamy jeszcze kilku Żukowskich, Michorów lub Bachów. Sukces tych chłopaków pokazuje, że Lębork i Pogoń jest dobrym miejscem w którym można rozpocząć piłkarską karierę.

Ostatnie dni to wielka radość w Pogoni z powodu debiutu naszego wychowanka Mateusza Żukowskiego w Ekstraklasie. Jak odbiera prezes jego sukces?
- To jest moment na który długie lata czekała cała piłkarska Pogoń. To oczywiście wielka radość i satysfakcja. Na słowa uznania zasługuje tu praca i postawa trenera Andrzeja Małeckiego. Przykład Mateusza pokazuje, że poziom szkolenia w lęborskiej Pogoni stoi na bardzo dobrym poziomie. Warto skorzystać z naszej oferty. -

Dziękujemy za rozmowę.

piotrowski_marek_2016_600px.jpg