piotrowski_marek_2019_duze_korekta_700px.jpgKoniec roku i wybory w Klubie to dobry czas na długą rozmowę z „szeryfem” piłkarskiej sekcji. O tym co wydarzyło się w tym roku w Pogoni, jakie perspektywy ma sport młodzieżowy w Klubie, dlaczego tak ciężko pomorskim drużynom w tym Pogoni grać w III lidze i o wiele innych spraw zapytaliśmy Wiceprezesa Zarządu ds. piłki nożnej Pogoni Marka Piotrowskiego. Zapraszamy do lektury!

Dwa dni temu, 18 grudnia br. odbyło się Walne Zebranie Sprawozdawczo-Wyborcze Pogoni Lębork. To czas podsumowań, ale też wyboru władz Klubu na kolejną, 4-letnią kadencję. Decyzja o ponownym kandydowaniu była łatwa?
- Zgodnie ze statutem naszego Klubu co 4 lata wybieramy władze. Oczywiście jest to bardzo ważny moment w życiu Klubu. Nic nie trwa wiecznie, a mniejsze lub większe zmiany zawsze działają ożywczo na daną strukturę czy organizację. Już ponad rok temu sygnalizowałem władzom Klubu jak i współpracownikom w sekcji piłki nożnej, że z chęcią przekażę pałeczkę następcy. Rozmawialiśmy z wieloma osobami, ostatecznie jednak nikt nie podjął decyzji o kandydowaniu. Zgodziłem się kontynuować tą misję, ale już na nieco innych zasadach. Na inauguracyjnym spotkaniu zarządu sekcji piłki nożnej dokonamy nieco zmian w dotychczasowej organizacji naszej pracy. Jak już wcześniej zapowiadałem zajmę się głównie sprawami piłki dziecięcej i młodzieżowej.

Jakie były to 4 lata? Co się udało, a czego nie udało się zrealizować?
- Na pewno bardzo burzliwe, powiedziałbym nawet że zbyt burzliwe. Dziś z perspektywy czasu mogę stwierdzić, że przystąpienie do rozgrywek III ligi w sezonie 2016/2017 w naszych warunkach było porwaniem się z motyką na słońce. Z drugiej strony mając taką szansę na wyciągniecie ręki nie można było nie skonsumować tego awansu. To co się wydarzyło później tak na prawdę ustawiło kolejne lata działań naszej sekcji. Dostaliśmy srogą lekcję i trzeba było przez wiele miesięcy zmagać się z powstałymi trudnościami. Naszym sukcesem jest to że daliśmy radę, że to już za nami. Jeśli chodzi o to czego nie udało się zrealizować to miałem znacznie bardziej rozbudowane oczekiwania i plany jeśli chodzi o szkolenie młodzieży w naszym klubie. Tu wciąż mamy spore deficyty, ale na pewno nie jest tak, że te 4 lata w tym obszarze zostały zmarnowane. Wiele sytuacji unormowaliśmy, weszliśmy na dobry kurs. Przed nami sporo pracy, ale jestem optymistą.

Największym sukcesem był z pewnością awans do III ligi. Jakie wrażenia z tego poziomu rozgrywek?
- Tak jak już kiedyś powiedziałem to jest wskoczenie na poziom, w którym 4-5 wolontariuszy już nie wystarcza. Aby zbudować odpowiedni poziom sportowy trzeba mieć do tego warunki i zaplecze. Kluby z którymi przyszło nam rywalizować, były w tym obszarze znacznie bardziej rozwinięte niż my. Myślę tu o strukturze klubu, ilości zatrudnionych pracowników, podziale kompetencji itp. U nas w tym obszarze to wciąż był wolontariat i praca społeczna kilku osób. Tak się po prostu nie da. Sporym zaskoczeniem był oczywiście poziom sportowy. Wydawać by się mogło, że to tylko jeden poziom rozgrywek, ale różnica była widoczna gołym okiem. Najbardziej w pamięci utkwiły mi mecze z Lechem II Poznań (w składzie grał m.in obecny kadrowicz Jóźwiak) oraz Świtem Skolwin. Miłym zaskoczeniem była infrastruktura stadionowa na tym poziomie rozgrywek. Zdecydowana większość klubów dysponowała bardzo przyzwoitymi warunkami jeśli chodzi o samo boisko, trybuny jak i zaplecze socjalne. Pod tym względem nasz obiekt był w tej lidze na szarym końcu. O ile sama murawa jest jeszcze w dość dobrej kondycji to pozostała infrastruktura na pewno nie przynosi chluby naszemu miastu. Już w IV lidze jest wiele klubów, które dysponują znacznie lepszymi warunkami niż te które oferuje lęborski stadion. To w najbliższym czasie musi się diametralnie zmienić.

Czego w III lidze nam zabrakło, czego brakuje też innym pomorskim drużynom? Rok na tym poziomie grała nasza Pogoń, później rok Wierzyca Pelplin, a teraz widzimy z jakimi trudnościami o utrzymanie w III lidze walczy Grom Nowy Staw. Wciąż słyszymy na trybunach, że Lębork zasługuje na III ligę…
- To, że zasługuje wiemy wszyscy. Tylko żeby to zadziałało potrzebna jest determinacja i zaangażowanie wielu ludzi, jeszcze większej przychylności samorządu i lokalnego biznesu. Gdyby każdy z przychodzących na nasze mecze osób przekazywał systematycznie, miesięcznie 100 zł na potrzeby pierwszego zespołu, wtedy można by śmiało coś trwałego budować, nie tylko mówić. Realia są zgoła odmienne. Finanse to oczywiście jeden z problemów, ale nie jedyny. Jak w każdym sporcie zazwyczaj jest ich za mało. W obecnej III lidze bardzo dobrze radzą sobie kluby z Wielkopolski. Jest to region bardzo płonny jeśli chodzi o piłkarzy (szkolenie w wielkich klubach jak Lech czy Warta Poznań) o zdecydowanie większym potencjale gospodarczym niż Pomorze Środkowe.
Są kluby, które nie mają ogromnych budżetów, ale radzą sobie na tym poziomie właśnie dzięki dość łatwemu napływowi w miarę dobrze wyszkolonych zawodników (przykładem mogą tu być Jarota Jarocin, Sokół Kleczew, Górnik Konin, Nielba Wągrowiec). Oczywiście wszystkie te kluby prowadza też szerokie szkolenie młodzieży i w miarę możliwości wdrażają na tym poziomie swoich wychowanków. Nawet bardzo dobre szkolenie młodzieży nie daje jednak gwarancji sukcesu na tym poziomie rozgrywek. Przekonują się o tym rezerwy Pogoni II Szczecin czy słynący z bardzo dobrej akademii Chemik Bydgoszcz, który co chwile awansuje i spada z III ligi. Można mieć zatem nie wysoki budżet i umiejętnie wdrażać swoich zawodników i tych z regionu. Można też mieć bardzo mocny budżet i wtedy nie trzeba bazować na zawodnikach z regionu, można ich szukać w całej Polsce czego przykładem jest Radunia Stężyca i Kotwica Kołobrzeg. Przypadek Wierzycy Pelplin czy Gromu Nowy Staw pokazuje, że w pomorskiej piłce budowanie silnej pozycji na szczeblu centralnym przychodzi bardzo ciężko.

Jaka sytuacja finansowa sekcji piłki nożnej Pogoni na koniec roku 2019?
- Patrząc na to z czym przyszło nam się mierzyć po spadku z III ligi uważam, że nasza sytuacja jest dobra. Oczywiście nie jest idealnie, zawsze są jakieś trudności, zwłaszcza w końcówkach roku, ale jest to niejako wkomponowane na naszą działalność. Nie są to sprawy które by nas przerastały.

W jakim stanie organizacyjno-sportowym jest sekcja piłki nożnej?
- Myślę, że całkiem przyzwoita może z małą, ale bardzo zaangażowaną grupą działaczy, przyjaciół piłki. Od prawie 20 lat żyję tym Klubem i nadal chcę przykładać swoją cegiełkę do jego rozwoju. W nowej kadencji moja uwaga skupi się głównie na sprawach naszej klubowej młodzieży.

Jeżeli jesteśmy już przy dzieciach i młodzieży, to co się tu wydarzyło w ostatnich latach? Jaki jest pomysł na zarządzanie tą częścią Pogoni?
- Młodzieżowy temat potrzebuje specjalnej troski. Mam świadomość, że nie wszystko udało się zrealizować. W ostatnim czasie udało nam się uporządkować formalnie wiele spraw związanych ze szkoleniem młodzieży. Pracujemy tylko na swój własny rachunek firmując każdy zespół herbem Pogoni. Aktualnie prowadzimy 5 zespołów juniorskich występujących w rozgrywkach oraz jedną grupę nierozgrywkową. Skompletowaliśmy kadrę młodych, chcących się rozwijać trenerów. Praktycznie w każdym zespole młodzieżowym zajęcia prowadzi trener plus asystent, co z pewnością przekłada się na jakość tych jednostek treningowych. Przed nami wiele pracy. Mam całą masę pomysłów do wdrożenia. Zrobimy wszystko aby Pogoń znów była wiodącym ośrodkiem szkolącym młodych piłkarzy w naszym regionie.

W ostatnich tygodniach głośno było o certyfikatach dla szkółek piłkarskich przyznawanych przez Polski Związek Piłki Nożnej. W województwie pomorskim zabrakło w wykazie kilku znanych piłkarskich marek, w tym Pogoni Lębork. Nie byliśmy tym zainteresowani?
- Oczywiście, że jesteśmy zainteresowani. Aplikowaliśmy o brązową gwiazdkę. Niestety nie udało się dopełnić na czas wszystkich formalności. Plus tej sytuacji jest taki, że 90% mamy już gotowe i w drugiej turze certyfikacji na pewno wystartujemy. Zrobimy wszystko aby taki certyfikat otrzymać. W drużynach, które mają zostać objęte programem tj. U6 - U13 zaczęliśmy już pracować według wytycznych piłkarskiej centrali.

Jakie perspektywy ma sport młodzieżowy, także pod kątem coraz mniejszej aktywności fizycznej młodego pokolenia? Co zrobić ze starszymi rocznikami, które odchodzą od sportu w wieku 16-18 lat? Ten problem dotyczy wielu dyscyplin.
- Tak z jednej strony zaczynamy pracować z dziećmi zdecydowanie wcześniej niż kiedyś (aktualnie 5 i 6-latki, a jeszcze kilka lat temu 10-12 latki) co wiąże się z tym, że w wieku 16-18 lat zawodnicy są już po 9-10 roku szkolenia i ciężko jest utrzymać w nich odpowiedni poziom motywacji. Rozmawiając z wieloma trenerami prowadzącymi drużyny seniorskie skłaniam się ku koncepcji, by już w wieku 16-18 lat juniorzy byli wdrażani w zespoły seniorskie. Nasz wychowanek Mateusz Żukowski debiutował w Ekstraklasie mając niespełna 17 lat. Na zachodzie 19 i 20 latkowie są już wiodącymi postaciami w mocnych klubach. Takich przykładów nie brakuje też u nas. 18-letni Wiktor Miotk jest podstawowym zawodnikiem trenera Walkusza w IV lidze. Rozgrywa praktycznie komplet minut w każdym meczu. Do tego asystuje, strzela bramki. W ostatnim meczu ligowym trener Musuła mógł zagrać na boisku ze swoimi wychowankami z rocznika 2003. Jesteśmy po wstępnych rozmowach zarówno z trenerem Walkuszem jak i z trenerem Musułą i na wiosnę na pewno będziemy chcieli jeszcze mocniej włączyć tych chłopców w seniorską piłkę. Z kolei do drzwi Juniora B coraz odważniej pukają zawodnicy Juniora C od trenera Nowakowskiego. Jeśli chodzi o komunikację między trenerami i wymianę zawodników w rocznikach to w końcu udało nam się wypracować optymalne warunki. Ten element w ostatnich latach mocno szwankował. Dobry trend potwierdzają nasze wyniki w systemie Pro Junior System. W zeszłym sezonie zostaliśmy sklasyfikowani na 5 miejscu w stawce IV ligowych klubów. W tym sezonie planujemy poprawić ten wynik.

W Lęborku gościliśmy kilkukrotnie Mobilną Akademię Młodych Orłów. Jakie korzyści ma nasz Klub ze współpracy z MAMO?
- Jestem wielkim fanem tego projektu. Myślę, że za kilka lat przeniesie on bardzo wymierne korzyści całej polskiej piłce. Dla takich małych ośrodków jak Lębork to szansa na ciągłe i systematyczne podnoszenie kwalifikacji trenerów. Trenerzy prowadzący MAMO w naszym województwie to świetni fachowcy. Każde spotkanie z nimi to dawka pożytecznej wiedzy, a dla zawodników motywacja do dalszej pracy. Oprócz trenerów i zawodników MAMO włącza też rodziców w proces edukacji. To również bardzo szybki i powszechny dostęp do materiałów szkoleniowych i publikacji z zakresu szkolenia dzieci i młodzieży.

Jest Pan także trenerem drużyn młodzieżowych. Proszę o przypomnienie kogo Pan i z kim trenuje?
- Wraz z trenerem Maćkiem Frąckiem prowadzimy zespół juniora E (rocznika 2010/2011), juniora F (rocznik 2012) oraz zajęcia w ramach Szkółki Pogoni (roczniki 2013/2014).

Pogoń jest najwyżej sklasyfikowanym Klubem piłkarskim w powiecie lęborskim. Funkcjonują w nim starsze roczniki juniorów, można by powiedzieć, że jest na szczycie szkoleniowej piramidy w okolicy. Jak wygląda współpraca z okolicznymi klubami i akademiami?
- Myślę, że etap "złej krwi" pomiędzy lokalnymi klubami czy akademiami jest już za nami. Szanujemy wzajemnie swoją pracę. Nasi zawodnicy na co dzień to bardzo często koledzy ze szkolnych ławek i o żadnych antagonizmach nie może być mowy. Gramy razem w ligach czy turniejach. Ze swojego doświadczenia mogę powiedzieć, że przyświeca nam czysto sportowa rywalizacja. Myślę, że ta współpraca może się jeszcze zacieśnić. Mamy ambicję by prowadzić jak najwięcej zawodników do najstarszych kategorii wiekowych, to jest nasz nadrzędny cel. To też wyróżnia nas od pozostałych lokalnych klubów czy akademii. Trenerzy rocznika 2008/2009 współpracują z trenerami Akademii Diego. W tym sezonie nasz zespół Juniora D2 zasilił ich wychowanek Mateusz Dudek. Nasz zawodnik Natan Łukaszuk uczestniczył w międzynarodowym turnieju z AP Diego w Kaliningradzie. Całkiem niedawno zawodnicy Diego z rocznika 2009 wraz z kolegami z Pogoni wzięli udział w turnieju Gdynia CUP. Myślę, że już dziś każdy rozumie, że dobra współpraca może przynieść wiele korzyści całemu środowisku piłkarskiemu w naszym mieście.

Wybrany został Pan kompletem głosów Walnego Zebrania Klubu ponownie na funkcję prezesa sekcji piłki nożnej Pogoni. Czego można życzyć na kolejną, 4-letnią kadencję?
- Myślę, że spokoju i dobrej atmosfery do pracy. Mam nadzieję, że ten najbardziej burzliwy okres za nami. Teraz możemy się skupić na pracy, a nie wiecznie pokutować za błędy z przeszłości. Liczę na to, że grono osób zaangażowanych w życie naszej sekcji jeszcze się powiększy.
Korzystając z okazji wszystkim trenerom, zawodnikom, działaczom, sponsorom oraz kibicom lęborskiej Pogoni życzę ciepłych, rodzinnych Świąt Bożego Narodzenia oraz jak najwięcej zwycięstw z Nowym 2020 Roku.

Dziękujemy za rozmowę.

piotrowski_marek_2019_duze_korekta_700px.jpg