2. kolejka IV ligi pomorskiej, 16 sierpnia 2014 godz. 11
Polonia Gdańsk – Pogoń Lębork 0:3 (0:0)
Bramki: 0:1 Damian Formela (55’), 0:2 Arkadiusz Byczkowski (83’), 0:3 Damian Formela (’85)
Polonia: Bartosz Olszacki – Jakub Zgliński, Łukasz Skarżyński, Łukasz Rusinek, Mateusz Wiącek – Michał Mikołajczak, Mariusz Bloch (71’ Michał Cejer), Patryk Pikulski – Krzysztof Kulas (62’ Robert Cichocki), Daniel Jaśniewski (71’ Bartosz Anusik), Daniel Drożdżak (71’ Marek Modrzejewski)
Pogoń: Krasiński – Pionk, Jasiński, Musuła (kapitan), Janowicz – Miszkiewicz, Kochanek, Wesserling (89’ Paweł Labuda) – Sz. Bach (76’ Fudala), Czeszewski (38’ Formela), Stankiewicz (72’ Byczkowski)
Żółte kartki: Zgliński, Modrzejewski, Wiącek – Janowicz, Miszkiewicz (dwie), Jasiński, Byczkowski
Sędzia: Mariusz Kuczkowski
Po pierwszej mało emocjonującej połowie meczu w Gdańsku niewiele wskazywało, że druga dostarczy ich tak wiele. Widząc, że gospodarze są do ogrania, w przerwie trener Sobiesław Przybylski zarządził grę o pełną pulę. To przyniosło efekty już w 55 minucie, kiedy precyzyjne dośrodkowanie Bacha uderzeniem głową zamienił na swojego pierwszego gola dla Pogoni Damian Formela. Kiedy w ciągu 4 minut Miszkiewicz został ukarany dwoma żółtymi kartkami i Pogoń została skazana na grę przez pół godziny w osłabionym składzie, gospodarze zwietrzyli szansę. Wtedy jednak na wysokości zadania stanął debiutujący w bramce Paweł Krasiński, broniąc w kilku groźnych sytuacjach. Pogoń przetrzymała napór i w końcówce jeszcze podwyższyła prowadzenie. W 83 minucie rekonwalescent Byczkowski wygrał pojedynek z obrońcą i uderzył w długi róg. Dwie minuty później uderzając z miejsca Formela trafił w słupek i piłka wpadła do bramki.
- Cieszą 3 punkty na ciężkim terenie, cieszą 3 zdobyte bramki, fajnie, że zagraliśmy po raz kolejny na zero z tyłu - mówi trener Pogoni. - Był to mecz na przełamanie, w przerwie powiedzieliśmy sobie, że atakujemy. Szybko zdobywamy bramkę, następnie czerwona kartka dla Gracjana, bójka na boisku i w tym momencie drużyna pokazała charakter, pokazała, że przyjechała tutaj po 3 punkty. Grając w dziesiątkę wierzyłem w to, że wygramy i chłopcy muszą wybiegać zwycięstwo. Dobrze zadebiutował w bramce Krasiński. Chciałem pochwalić i podziękować wszystkim zawodnikom za walkę w tym spotkaniu. Myślę, że to jest mecz przełomowy.
- Szczerze to zasłużona porażka, po raz drugi w tej rundzie. Nie do końca przebiegł gry oddawał to, że było 3:0, bo sytuacje Pogoń miała takie, że mogła wygrać 5:0. Bardzo irytujące jest to, że przegrywa się mecze, w którym pomaga się przeciwnikowi strzelić bramki. Błędy, które popełniamy cały czas, decydują o przebiegu meczów. Tak było w Kokoszkach, tak było też dziś. Cały czas uczulam, że trzeba być skoncentrowanym, mimo to, drużyna popełnia błędy i pomaga rywalom zdobyć bramki. Póki tego nie wyeliminujemy, to będziemy pierwszym kandydatem do spadku - surowo ocenił Paweł Pagieła, trener Polonii.
Po tym, jak na inaugurację Pogoń zremisowała u siebie bezbramkowo z Kolbudami a Polonia przegrała na wyjeździe z beniaminkiem Jaguarem, dla obu drużyn sobotni mecz był okazją na pierwsze zwycięstwo. Na pamiętającym jeszcze czasy II-ligowej świetności pojawiło się raptem może około 30 kibiców. Wśród nich legendarny przywódca Solidarności Jerzy Borowczak.
Trener Przybylski nie mógł skorzystać w tym meczu z Sychowskiego, który tego dnia była na ślubie oraz wciąż leczącego uraz Morawskiego. Na ławce zasiadł już Byczkowski i miał dostać swoje minuty po przerwie. Dopiero tuż przed meczem trener Pogoni podjął decyzję, że w bramce stanie debiutujący, 28-letni Paweł Krasiński, zastępując zmagającego się w ostatnich dniach z grypą żołądkową Patryka Labudę. Na lewej stronie defensywy szansę z w meczu z Kolbudami wykorzystał Janowicz i także tym razem wybiegł w pierwszym składzie. Na ławce zaczął Formela, narzekający na kontuzjowaną kostkę. Jego miejsce zajął na środku ataku Czeszewski, a na prawym skrzydle zagrał Bach.
Obie drużyny zaczęły mecz ostrożnie. Pierwsi śmielej ruszyli do przodu gospodarze, ale nie zagrozili bramce Pogoni. Po kilku minutach inicjatywę przejęła Pogoń. Dwa stałe fragmenty gry, wolny i rożny, których egzekutorem był Wesserling, nie dały także efektu. W 18 minucie najlepsza akcja Polonistów, zakończona dośrodkowaniem i uderzeniem głową, po którym bramkarz Pogoni rzucił się asekuracyjnie, bo piłka jednak minęła poprzeczkę w bezpiecznej odległości. W tym fragmencie gra toczyła się częściej na połowie gospodarzy. Pogoń potrafiła dłużej rozgrywać piłkę, także, dzięki Czeszewskiemu, który potrafił się przy niej utrzymać, aż podciągną koledzy. W 30 minucie zaiskrzyło między zawodnikami po raz pierwszy w tym meczu. Sędzia ukarał żółtą kartką Janowicza, choć powinien był chyba ją zobaczyć Stankiewicz. Chwilę potem w jednym ze starć ucierpiało kolano rozgrywającego się z każdą minutą Czeszewskiego. Jeszcze kilka wytrzymał na boisku, ale w 38 minucie poprosił o zmianę, nie chcąc ryzykować poważniejszego urazu. Zmiana, choć konieczna okazać się miała szczęśliwa, choć pamiętajmy, że Formela usiadł na ławce z powodu bolącej kostki.
W 39 minucie na indywidualny popis zdecydował się Drożdżak. Mijał kolejnych obrońców i został sfaulowany tuż przed polem karnym. Uderzenie z wolnego przy słupku kontrolował Krasiński. Tuż przed przerwą groźna wrzutka z lewej strony, po której Krasiński minął się z piłką, a piłkarz Polonii minimalnie strzelił obok bramki. I tak dobiegła końca pierwsza połowa.
Emocje po przerwie zaczęły się w 55 minucie. Pogoń w ataku pozycyjnym. Formela wyłuskał piłkę w dużym zamieszaniu i zagrał na wolne pole do skrzydłowego Bacha, a sam ruszył w pole karne. Bach popatrzył i idealnie dośrodkował na głowę Formeli. Napastnik Pogoni rzucił się jeszcze i piłka odbiła się od słupka i wpadła do bramki. Pogoń uwierzyła, że trzy punkty są w zasięgu.
W 57 minucie za opóźnianie wznowienia gra żółtą kartką został ukarany Miszkiewicz. Trzy minuty później doszło do potężnego zamieszanie w środku boiska, w którym brały udział niemal całe drużyny. Za kopnięcie przeciwnika bez piłki drugą żółtą kartkę zobaczył Miszkiewicz i musiał opuścić boisko. Za niesportowe zachowanie kartkami zostali także ukarania Jasiński i Byczkowski, który wbiegł na boisko z ławki rezerwowych. Z gospodarzy kartkę zobaczył Zgliński.
Teraz to gospodarze uwierzyli, że jedna bramka jest do odrobienia. Pogoń przeszła na grę z jedynym Formelą z przodu. Gospodarze mocniej zaatakowali, ale w bramce Pogoni był Krasiński. Najpierw obronił mocne uderzenie z bliska, którego dobić nie pozwolił Pionk, a następnie zaliczył kolejną udaną interwencję łącznie z dobitką.
W 71 minucie trener Polonii Paweł Pagieła postawił wszystko na jedną kartę, dokonując trzech zmian, ale to zmiana Stankiewicza za Byczkowskiego okazała się kluczowa dla losów spotkania. W 83 minucie Formela utrzymał się przy piłce w środku pola i posłał długie podanie do Byczkowskiego. Skrzydłowy Pogoni wygrał siłowy pojedynek z obrońcą i ze spokojem posłał piłkę w długi róg bramki Olszackiego. Prowadzenie Pogoni było już dwubramkowe a do końca meczu pozostało raptem kilka minut.
Grająca z kontry Pogoń dobiła rywali w 85 minucie. Formela otrzymał podanie w polu karny, i uderzył z miejsca. Piłka leciała w „okienko”, ale odbiła się od słupka i wpadła do bramki. Trzy do zera to był nokaut grających przecież w przewadze gospodarzy. Euforia w obozie Pogoni. Takiego zwycięstwa chyba mało kto się spodziewał. Kwadrans przed końcem na boisku pojawił się Fudala, z zadaniem gry na skrzydle. Nie wykorzystał dwóch bramkowych okazji. Najpierw piłkę wyłożył mu Kochanek, który zachował się altruistycznie, bo mógł sam strzelać. Obrońca wślizgiem zablokował uderzenie. W drugiej sytuacji Fudala uderzył mocno, ale nad poprzeczką.
Polonia Gdańsk – Pogoń Lębork 0:3 (0:0)
Bramki: 0:1 Damian Formela (55’), 0:2 Arkadiusz Byczkowski (83’), 0:3 Damian Formela (’85)
Polonia: Bartosz Olszacki – Jakub Zgliński, Łukasz Skarżyński, Łukasz Rusinek, Mateusz Wiącek – Michał Mikołajczak, Mariusz Bloch (71’ Michał Cejer), Patryk Pikulski – Krzysztof Kulas (62’ Robert Cichocki), Daniel Jaśniewski (71’ Bartosz Anusik), Daniel Drożdżak (71’ Marek Modrzejewski)
Pogoń: Krasiński – Pionk, Jasiński, Musuła (kapitan), Janowicz – Miszkiewicz, Kochanek, Wesserling (89’ Paweł Labuda) – Sz. Bach (76’ Fudala), Czeszewski (38’ Formela), Stankiewicz (72’ Byczkowski)
Żółte kartki: Zgliński, Modrzejewski, Wiącek – Janowicz, Miszkiewicz (dwie), Jasiński, Byczkowski
Sędzia: Mariusz Kuczkowski
Po pierwszej mało emocjonującej połowie meczu w Gdańsku niewiele wskazywało, że druga dostarczy ich tak wiele. Widząc, że gospodarze są do ogrania, w przerwie trener Sobiesław Przybylski zarządził grę o pełną pulę. To przyniosło efekty już w 55 minucie, kiedy precyzyjne dośrodkowanie Bacha uderzeniem głową zamienił na swojego pierwszego gola dla Pogoni Damian Formela. Kiedy w ciągu 4 minut Miszkiewicz został ukarany dwoma żółtymi kartkami i Pogoń została skazana na grę przez pół godziny w osłabionym składzie, gospodarze zwietrzyli szansę. Wtedy jednak na wysokości zadania stanął debiutujący w bramce Paweł Krasiński, broniąc w kilku groźnych sytuacjach. Pogoń przetrzymała napór i w końcówce jeszcze podwyższyła prowadzenie. W 83 minucie rekonwalescent Byczkowski wygrał pojedynek z obrońcą i uderzył w długi róg. Dwie minuty później uderzając z miejsca Formela trafił w słupek i piłka wpadła do bramki.
- Cieszą 3 punkty na ciężkim terenie, cieszą 3 zdobyte bramki, fajnie, że zagraliśmy po raz kolejny na zero z tyłu - mówi trener Pogoni. - Był to mecz na przełamanie, w przerwie powiedzieliśmy sobie, że atakujemy. Szybko zdobywamy bramkę, następnie czerwona kartka dla Gracjana, bójka na boisku i w tym momencie drużyna pokazała charakter, pokazała, że przyjechała tutaj po 3 punkty. Grając w dziesiątkę wierzyłem w to, że wygramy i chłopcy muszą wybiegać zwycięstwo. Dobrze zadebiutował w bramce Krasiński. Chciałem pochwalić i podziękować wszystkim zawodnikom za walkę w tym spotkaniu. Myślę, że to jest mecz przełomowy.
- Szczerze to zasłużona porażka, po raz drugi w tej rundzie. Nie do końca przebiegł gry oddawał to, że było 3:0, bo sytuacje Pogoń miała takie, że mogła wygrać 5:0. Bardzo irytujące jest to, że przegrywa się mecze, w którym pomaga się przeciwnikowi strzelić bramki. Błędy, które popełniamy cały czas, decydują o przebiegu meczów. Tak było w Kokoszkach, tak było też dziś. Cały czas uczulam, że trzeba być skoncentrowanym, mimo to, drużyna popełnia błędy i pomaga rywalom zdobyć bramki. Póki tego nie wyeliminujemy, to będziemy pierwszym kandydatem do spadku - surowo ocenił Paweł Pagieła, trener Polonii.
Po tym, jak na inaugurację Pogoń zremisowała u siebie bezbramkowo z Kolbudami a Polonia przegrała na wyjeździe z beniaminkiem Jaguarem, dla obu drużyn sobotni mecz był okazją na pierwsze zwycięstwo. Na pamiętającym jeszcze czasy II-ligowej świetności pojawiło się raptem może około 30 kibiców. Wśród nich legendarny przywódca Solidarności Jerzy Borowczak.
Trener Przybylski nie mógł skorzystać w tym meczu z Sychowskiego, który tego dnia była na ślubie oraz wciąż leczącego uraz Morawskiego. Na ławce zasiadł już Byczkowski i miał dostać swoje minuty po przerwie. Dopiero tuż przed meczem trener Pogoni podjął decyzję, że w bramce stanie debiutujący, 28-letni Paweł Krasiński, zastępując zmagającego się w ostatnich dniach z grypą żołądkową Patryka Labudę. Na lewej stronie defensywy szansę z w meczu z Kolbudami wykorzystał Janowicz i także tym razem wybiegł w pierwszym składzie. Na ławce zaczął Formela, narzekający na kontuzjowaną kostkę. Jego miejsce zajął na środku ataku Czeszewski, a na prawym skrzydle zagrał Bach.
Obie drużyny zaczęły mecz ostrożnie. Pierwsi śmielej ruszyli do przodu gospodarze, ale nie zagrozili bramce Pogoni. Po kilku minutach inicjatywę przejęła Pogoń. Dwa stałe fragmenty gry, wolny i rożny, których egzekutorem był Wesserling, nie dały także efektu. W 18 minucie najlepsza akcja Polonistów, zakończona dośrodkowaniem i uderzeniem głową, po którym bramkarz Pogoni rzucił się asekuracyjnie, bo piłka jednak minęła poprzeczkę w bezpiecznej odległości. W tym fragmencie gra toczyła się częściej na połowie gospodarzy. Pogoń potrafiła dłużej rozgrywać piłkę, także, dzięki Czeszewskiemu, który potrafił się przy niej utrzymać, aż podciągną koledzy. W 30 minucie zaiskrzyło między zawodnikami po raz pierwszy w tym meczu. Sędzia ukarał żółtą kartką Janowicza, choć powinien był chyba ją zobaczyć Stankiewicz. Chwilę potem w jednym ze starć ucierpiało kolano rozgrywającego się z każdą minutą Czeszewskiego. Jeszcze kilka wytrzymał na boisku, ale w 38 minucie poprosił o zmianę, nie chcąc ryzykować poważniejszego urazu. Zmiana, choć konieczna okazać się miała szczęśliwa, choć pamiętajmy, że Formela usiadł na ławce z powodu bolącej kostki.
W 39 minucie na indywidualny popis zdecydował się Drożdżak. Mijał kolejnych obrońców i został sfaulowany tuż przed polem karnym. Uderzenie z wolnego przy słupku kontrolował Krasiński. Tuż przed przerwą groźna wrzutka z lewej strony, po której Krasiński minął się z piłką, a piłkarz Polonii minimalnie strzelił obok bramki. I tak dobiegła końca pierwsza połowa.
Emocje po przerwie zaczęły się w 55 minucie. Pogoń w ataku pozycyjnym. Formela wyłuskał piłkę w dużym zamieszaniu i zagrał na wolne pole do skrzydłowego Bacha, a sam ruszył w pole karne. Bach popatrzył i idealnie dośrodkował na głowę Formeli. Napastnik Pogoni rzucił się jeszcze i piłka odbiła się od słupka i wpadła do bramki. Pogoń uwierzyła, że trzy punkty są w zasięgu.
W 57 minucie za opóźnianie wznowienia gra żółtą kartką został ukarany Miszkiewicz. Trzy minuty później doszło do potężnego zamieszanie w środku boiska, w którym brały udział niemal całe drużyny. Za kopnięcie przeciwnika bez piłki drugą żółtą kartkę zobaczył Miszkiewicz i musiał opuścić boisko. Za niesportowe zachowanie kartkami zostali także ukarania Jasiński i Byczkowski, który wbiegł na boisko z ławki rezerwowych. Z gospodarzy kartkę zobaczył Zgliński.
Teraz to gospodarze uwierzyli, że jedna bramka jest do odrobienia. Pogoń przeszła na grę z jedynym Formelą z przodu. Gospodarze mocniej zaatakowali, ale w bramce Pogoni był Krasiński. Najpierw obronił mocne uderzenie z bliska, którego dobić nie pozwolił Pionk, a następnie zaliczył kolejną udaną interwencję łącznie z dobitką.
W 71 minucie trener Polonii Paweł Pagieła postawił wszystko na jedną kartę, dokonując trzech zmian, ale to zmiana Stankiewicza za Byczkowskiego okazała się kluczowa dla losów spotkania. W 83 minucie Formela utrzymał się przy piłce w środku pola i posłał długie podanie do Byczkowskiego. Skrzydłowy Pogoni wygrał siłowy pojedynek z obrońcą i ze spokojem posłał piłkę w długi róg bramki Olszackiego. Prowadzenie Pogoni było już dwubramkowe a do końca meczu pozostało raptem kilka minut.
Grająca z kontry Pogoń dobiła rywali w 85 minucie. Formela otrzymał podanie w polu karny, i uderzył z miejsca. Piłka leciała w „okienko”, ale odbiła się od słupka i wpadła do bramki. Trzy do zera to był nokaut grających przecież w przewadze gospodarzy. Euforia w obozie Pogoni. Takiego zwycięstwa chyba mało kto się spodziewał. Kwadrans przed końcem na boisku pojawił się Fudala, z zadaniem gry na skrzydle. Nie wykorzystał dwóch bramkowych okazji. Najpierw piłkę wyłożył mu Kochanek, który zachował się altruistycznie, bo mógł sam strzelać. Obrońca wślizgiem zablokował uderzenie. W drugiej sytuacji Fudala uderzył mocno, ale nad poprzeczką.