3. kolejka IV ligi, 20 sierpnia 2014r. godz. 18
Pogoń Lębork – Koral Dębnica 1:0 (1:0)
bramka: Mateusz Stankiewicz ('38)
Pogoń: Krasiński – Pionk, Jasiński, Musuła (kapitan), Wesserling – Kochanek, Miszkiewicz (68’ Janowicz), Sychowski (90’ Fudala) – Sz. Bach (49’ Paweł Labuda), Formela, Stankiewicz (60’ Byczkowski)
Koral: Kuć – Krzoska, Węglowski, Kowalczyk, Kubiszewski – Kierski (kapitan) (75’ Wrzesiński), Skiba (67’ Gołuński), Podgórski (79’ Kołodziej), Gibczyński, Arndt (85’ Zalewski), Pestka
Żółte karki: Stankiewicz, Pionk – Krzoska (dwie) , Kubiszewski, Kowalczyk
Sędziowie: Jewgienij Adamonis oraz Arkadiusz Łangowski, Grzegorz Czyż
Jedyny gol w meczu Mateusza Stankiewicza i skuteczna, konsekwentna, ofiarna gra w defensywie, która mimo przewagi po przerwie gości, pozwoliła obronić skromne prowadzenie to był klucz do zdobycia trzech punktów w trudnym boju ze spadkowiczem z III ligi. Na pochwały zasłużyła gra obronna Pogoni, a szczególnie formacja defensywna z Jasińskim i Musułą jako liderami. Skutecznie rozbijała akcje ofensywne przyjezdnych, nie pozwalając na stworzenie większego zagrożenia bramki rozgrywającego drugi mecz w IV lidze Krasińskiego. Siedem punktów w trzech pierwszych meczach z czystym kontem wywindowało Pogoń na 4. miejsce w ligowej tabeli. Na niedzielny pojedynek w Garczegorzu nasza drużyna pojedzie w dobrych nastrojach.
- Bardzo cieszymy się z wygranej z trudnym rywalem. Kolejny mecz na zero z tyłu. Cały zespół zasłużył na duże słowa uznania, a w szczególności blok defensywny. Lepszego prezentu imieninowego nie mogłem otrzymać i za to chciałem chłopakom podziękować. Myślę, że powoli zaczynamy się docierać, ale wiemy, ile pracy przed nami i ile ciężkich spotkań jeszcze w tej rundzie, bo to przecież dopiero początek zmagań – powiedział Sobiesław Przybylski.
- Uważam, że mój zespół pod względem gry prezentował się zdecydowanie lepiej. Pogoń nie stworzyła sobie klarownych sytuacji do 75 minuty, kiedy odkryliśmy się i szukaliśmy wyrównującej bramki. Pogoń dostała gola w prezencie, bo jeden z naszych zawodników źle wyskoczył i umożliwił zawodnikowi Pogoni strzelenie gola. Mieliśmy więcej klarownych sytuacji. Brakuje jeszcze szczęścia i zgrania temu zespołowi. Z biegiem czasu będzie nasza gra wyglądała lepiej. Gratuluje gospodarzom trzech punktów, bo to jest najważniejsze. Wynik idzie w świat. Mam nadzieję, że już od następnej kolejki będziemy gonić Pogoń. Życzę powodzenia – powiedział po meczu Daniel Fabich, jeden z dwóch grających trenerów Korala, obecnie wracający do zdrowia.
Drużyna z Dębnicy przez niektórych ekspertów była przed sezonem wymieniana w gronie faworytów. Na inaugurację prowadziła w Dzierzgoniu do 78 minuty 3:1, ale straciła gola w 90 minucie i tylko zremisowała. W drugiej serii Koral podejmował w Dębnicy Jaguara Kokoszki. Gospodarze przegrywali już 0:2, ale odrobili straty. Ostatnie słowo należało do beniaminka, który z gorącego terenu wywiózł trzy punkty. Tak więc na środowy mecz do Lęborka Koral przyjechał z zamiarem powalczenia o 3 punkty.
Po udanym debiucie w Gdańsku trener Przybylski ponownie postawił w bramce na Krasińskiego. W bloku defensywnym zaszła jedna zmiana. Na lewej stronie zamiast Janowicza, który zasiadł na ławce, zagrał Wesserling. Do pomocy wrócił Sychowski a leczącego jeszcze uraz Czychowskiego zastąpił na środku ataku Formela, strzelec dwóch goli z Polonią.
Po spadku w Koralu pozostało kilku zawodników, którzy mają być liderami drużyny, jak Kowalczyk i grający trener Węglowski w obronie, Kierski, Pestka czy Gibczyński w ofensywie.
W pierwszym kwadransie żadnej z drużyn nie udało się przejąć inicjatywy na dłużej. Piłka często zmieniała właściciela. Akcje były szarpane. Kilka ofensywnych wypadów z obu stron nie przyniosło zagrożenia. W 13 minucie Stankiewicz wdał się w przepychankę ze swoim rywalem z prawej obrony i obaj zostali ukarani żółtymi kartkami. Pierwszy kwadrans zakończyło uderzenie z dystansu Krzoski, które na raty obronił Krasiński. Po wyrównanej wymianie ciosów goście zaczęli zdobywać przewagę w środku pola. W jednym z nielicznych ataków Pogoni Miszkiewicz zagrał krzyżowe podanie, które jednak przejął głęboko cofnięty pod pole karne Gibczyński. Z piłką przy nodze przemierzył kilkadziesiąt metrów pod drugą „16” i zagrał na wolne pole do Arndta. Mocne uderzenie z bliska Krasiński obronił na raty. W 26 minucie kombinacyjna, nieco improwizowana akcja Pogoni. Kiedy piłka trafiła już w pole karne, goście zdołali zażegnać niebezpieczeństwo. W 34 minucie Sychowski krótko rozegrał rzut różny z Wesserlingiem. Ten ostatni zamarkował podanie zwrotne, zmylił obrońcę i uderzył może metr nad poprzeczką. Mimo niecelnego strzału zebrał sporo braw za efektowny popis. Chwilę później odpowiedzieli goście. Młodzieżowiec Podgórski zbiegł z piłką do środka i uderzył. Piłka w bezpiecznej odległości minęła słupek.
W 38 minucie padł jedyny gol w meczu. Wydawało się, że akcja jak kilka poprzednich załamie się w najważniejszej fazie. Wcześniej Bach zamienił się skrzydłami ze Stankiewiczem. Zbiegł do końcowej linii i dośrodkował w okolice 5 m. Stankiewicz wcale nie był najwyższy, ale to on sięgnął wysoko zawieszonej piłki pakując ją głową pod poprzeczkę. Bach zaliczył drugą asystę w tym sezonie. W Gdańsku po jego dośrodkowaniu głową strzelił gola Formela.
W 42 minucie ponownie uderzeniem z dystansu sprawdzili naszego bramkarza goście. Krasiński odczuł mocne uderzenie wybijając piłkę. Asekurujący Wesserling sprzątnął piłkę sprzed nosa sposobiącemu się do dobitki rywalowi. Gościom zaczęły puszczać nerwy. W ciągu dwóch minut żółte kartki dostali Kubiszewski i Kowalczyk.
Na drugą połowę obie drużyny wyszły bez zmian, ale nie czujący się na siłach do kontynuowania gry Bach poprosił o zmianę i już w 49 minucie wszedł za niego Paweł Labuda, który w dwóch poprzednich spotkaniach wchodził na końcówki. Do mocniejszych ataków ruszyli dębniczanie. W 51 minucie środkiem atakował Kierski. Jasiński stanął mu na drodze i sędzia odgwizdał faul. Bardzo niecelne uderzenie oddał lewy obrońca Kubiszewski. Piłka opuściła stadion. W 57 minucie Kowalczyk przymierzył już znacznie lepiej. Po paradzie Krasiński odbił piłkę na róg. Po godzinie gry autora gola zmienił Byczkowski, który miał wnieść ożywienie i nadać tempa atakom Pogoni. W 68 minucie Miszkiewicza zastąpił w środku pola Janowicz. Gościom zaczęło się bardzo spieszyć. Jednobramkowa strata była do odrobienia. W 70 minucie ciężko pracujący Pionk za trzymanie szybkiego Gibczyńskiego dostał żółtą kartkę. Gibczyński przeniósł się na drugie skrzydło po tym, jak Wesserling skutecznie nie pozwolił mu na rozwinięcie skrzydeł. Przy Pionku także niewiele wskórał.
W ostatnim kwadransie goście postawili wszystko na jedną kartę. Weszło trzech świeżych zawodników. Zepchnięta do obrony Pogoń musiała grać z kontry. W 77 minucie rozpędzony Byczkowski wypuścił Formelę, ale Kuc skrócił mu kąt broniąc w sytuacji sam na sam. Momentami Pogoń broniła się już całym zespołem i to przyniosło zamierzony efekt. Goście bili głową w mur nie móc przełamać oporu rywali.
Doliczając 4 minuty sędzia nie oszczędził nerwów kibicom. W pierwszej drugą żółtą kartkę dostał Krzoska i Koral kończył mecz w „10”. Chwilę później błyskawiczna kontra Pogoni zakończyła się uderzeniem Byczkowskiego, z którego ponownie obronną ręką wyszedł Kuc. Wynik nie uległ już zmianie i mogliśmy głęboko odetchnąć z ulgą.
Pogoń Lębork – Koral Dębnica 1:0 (1:0)
bramka: Mateusz Stankiewicz ('38)
Pogoń: Krasiński – Pionk, Jasiński, Musuła (kapitan), Wesserling – Kochanek, Miszkiewicz (68’ Janowicz), Sychowski (90’ Fudala) – Sz. Bach (49’ Paweł Labuda), Formela, Stankiewicz (60’ Byczkowski)
Koral: Kuć – Krzoska, Węglowski, Kowalczyk, Kubiszewski – Kierski (kapitan) (75’ Wrzesiński), Skiba (67’ Gołuński), Podgórski (79’ Kołodziej), Gibczyński, Arndt (85’ Zalewski), Pestka
Żółte karki: Stankiewicz, Pionk – Krzoska (dwie) , Kubiszewski, Kowalczyk
Sędziowie: Jewgienij Adamonis oraz Arkadiusz Łangowski, Grzegorz Czyż
Jedyny gol w meczu Mateusza Stankiewicza i skuteczna, konsekwentna, ofiarna gra w defensywie, która mimo przewagi po przerwie gości, pozwoliła obronić skromne prowadzenie to był klucz do zdobycia trzech punktów w trudnym boju ze spadkowiczem z III ligi. Na pochwały zasłużyła gra obronna Pogoni, a szczególnie formacja defensywna z Jasińskim i Musułą jako liderami. Skutecznie rozbijała akcje ofensywne przyjezdnych, nie pozwalając na stworzenie większego zagrożenia bramki rozgrywającego drugi mecz w IV lidze Krasińskiego. Siedem punktów w trzech pierwszych meczach z czystym kontem wywindowało Pogoń na 4. miejsce w ligowej tabeli. Na niedzielny pojedynek w Garczegorzu nasza drużyna pojedzie w dobrych nastrojach.
- Bardzo cieszymy się z wygranej z trudnym rywalem. Kolejny mecz na zero z tyłu. Cały zespół zasłużył na duże słowa uznania, a w szczególności blok defensywny. Lepszego prezentu imieninowego nie mogłem otrzymać i za to chciałem chłopakom podziękować. Myślę, że powoli zaczynamy się docierać, ale wiemy, ile pracy przed nami i ile ciężkich spotkań jeszcze w tej rundzie, bo to przecież dopiero początek zmagań – powiedział Sobiesław Przybylski.
- Uważam, że mój zespół pod względem gry prezentował się zdecydowanie lepiej. Pogoń nie stworzyła sobie klarownych sytuacji do 75 minuty, kiedy odkryliśmy się i szukaliśmy wyrównującej bramki. Pogoń dostała gola w prezencie, bo jeden z naszych zawodników źle wyskoczył i umożliwił zawodnikowi Pogoni strzelenie gola. Mieliśmy więcej klarownych sytuacji. Brakuje jeszcze szczęścia i zgrania temu zespołowi. Z biegiem czasu będzie nasza gra wyglądała lepiej. Gratuluje gospodarzom trzech punktów, bo to jest najważniejsze. Wynik idzie w świat. Mam nadzieję, że już od następnej kolejki będziemy gonić Pogoń. Życzę powodzenia – powiedział po meczu Daniel Fabich, jeden z dwóch grających trenerów Korala, obecnie wracający do zdrowia.
Drużyna z Dębnicy przez niektórych ekspertów była przed sezonem wymieniana w gronie faworytów. Na inaugurację prowadziła w Dzierzgoniu do 78 minuty 3:1, ale straciła gola w 90 minucie i tylko zremisowała. W drugiej serii Koral podejmował w Dębnicy Jaguara Kokoszki. Gospodarze przegrywali już 0:2, ale odrobili straty. Ostatnie słowo należało do beniaminka, który z gorącego terenu wywiózł trzy punkty. Tak więc na środowy mecz do Lęborka Koral przyjechał z zamiarem powalczenia o 3 punkty.
Po udanym debiucie w Gdańsku trener Przybylski ponownie postawił w bramce na Krasińskiego. W bloku defensywnym zaszła jedna zmiana. Na lewej stronie zamiast Janowicza, który zasiadł na ławce, zagrał Wesserling. Do pomocy wrócił Sychowski a leczącego jeszcze uraz Czychowskiego zastąpił na środku ataku Formela, strzelec dwóch goli z Polonią.
Po spadku w Koralu pozostało kilku zawodników, którzy mają być liderami drużyny, jak Kowalczyk i grający trener Węglowski w obronie, Kierski, Pestka czy Gibczyński w ofensywie.
W pierwszym kwadransie żadnej z drużyn nie udało się przejąć inicjatywy na dłużej. Piłka często zmieniała właściciela. Akcje były szarpane. Kilka ofensywnych wypadów z obu stron nie przyniosło zagrożenia. W 13 minucie Stankiewicz wdał się w przepychankę ze swoim rywalem z prawej obrony i obaj zostali ukarani żółtymi kartkami. Pierwszy kwadrans zakończyło uderzenie z dystansu Krzoski, które na raty obronił Krasiński. Po wyrównanej wymianie ciosów goście zaczęli zdobywać przewagę w środku pola. W jednym z nielicznych ataków Pogoni Miszkiewicz zagrał krzyżowe podanie, które jednak przejął głęboko cofnięty pod pole karne Gibczyński. Z piłką przy nodze przemierzył kilkadziesiąt metrów pod drugą „16” i zagrał na wolne pole do Arndta. Mocne uderzenie z bliska Krasiński obronił na raty. W 26 minucie kombinacyjna, nieco improwizowana akcja Pogoni. Kiedy piłka trafiła już w pole karne, goście zdołali zażegnać niebezpieczeństwo. W 34 minucie Sychowski krótko rozegrał rzut różny z Wesserlingiem. Ten ostatni zamarkował podanie zwrotne, zmylił obrońcę i uderzył może metr nad poprzeczką. Mimo niecelnego strzału zebrał sporo braw za efektowny popis. Chwilę później odpowiedzieli goście. Młodzieżowiec Podgórski zbiegł z piłką do środka i uderzył. Piłka w bezpiecznej odległości minęła słupek.
W 38 minucie padł jedyny gol w meczu. Wydawało się, że akcja jak kilka poprzednich załamie się w najważniejszej fazie. Wcześniej Bach zamienił się skrzydłami ze Stankiewiczem. Zbiegł do końcowej linii i dośrodkował w okolice 5 m. Stankiewicz wcale nie był najwyższy, ale to on sięgnął wysoko zawieszonej piłki pakując ją głową pod poprzeczkę. Bach zaliczył drugą asystę w tym sezonie. W Gdańsku po jego dośrodkowaniu głową strzelił gola Formela.
W 42 minucie ponownie uderzeniem z dystansu sprawdzili naszego bramkarza goście. Krasiński odczuł mocne uderzenie wybijając piłkę. Asekurujący Wesserling sprzątnął piłkę sprzed nosa sposobiącemu się do dobitki rywalowi. Gościom zaczęły puszczać nerwy. W ciągu dwóch minut żółte kartki dostali Kubiszewski i Kowalczyk.
Na drugą połowę obie drużyny wyszły bez zmian, ale nie czujący się na siłach do kontynuowania gry Bach poprosił o zmianę i już w 49 minucie wszedł za niego Paweł Labuda, który w dwóch poprzednich spotkaniach wchodził na końcówki. Do mocniejszych ataków ruszyli dębniczanie. W 51 minucie środkiem atakował Kierski. Jasiński stanął mu na drodze i sędzia odgwizdał faul. Bardzo niecelne uderzenie oddał lewy obrońca Kubiszewski. Piłka opuściła stadion. W 57 minucie Kowalczyk przymierzył już znacznie lepiej. Po paradzie Krasiński odbił piłkę na róg. Po godzinie gry autora gola zmienił Byczkowski, który miał wnieść ożywienie i nadać tempa atakom Pogoni. W 68 minucie Miszkiewicza zastąpił w środku pola Janowicz. Gościom zaczęło się bardzo spieszyć. Jednobramkowa strata była do odrobienia. W 70 minucie ciężko pracujący Pionk za trzymanie szybkiego Gibczyńskiego dostał żółtą kartkę. Gibczyński przeniósł się na drugie skrzydło po tym, jak Wesserling skutecznie nie pozwolił mu na rozwinięcie skrzydeł. Przy Pionku także niewiele wskórał.
W ostatnim kwadransie goście postawili wszystko na jedną kartę. Weszło trzech świeżych zawodników. Zepchnięta do obrony Pogoń musiała grać z kontry. W 77 minucie rozpędzony Byczkowski wypuścił Formelę, ale Kuc skrócił mu kąt broniąc w sytuacji sam na sam. Momentami Pogoń broniła się już całym zespołem i to przyniosło zamierzony efekt. Goście bili głową w mur nie móc przełamać oporu rywali.
Doliczając 4 minuty sędzia nie oszczędził nerwów kibicom. W pierwszej drugą żółtą kartkę dostał Krzoska i Koral kończył mecz w „10”. Chwilę później błyskawiczna kontra Pogoni zakończyła się uderzeniem Byczkowskiego, z którego ponownie obronną ręką wyszedł Kuc. Wynik nie uległ już zmianie i mogliśmy głęboko odetchnąć z ulgą.