1 kolejka IV ligi sezon 2015/16, 9 sierpnia 2015 godz. 18

Pogoń Lębork – GKS Kolbudy 1:0 (0:0)
bramka: Mateusz Wesserling (90+1)

Pogoń: Katzor – Wesserling, Pietrzyk, Musuła, Skibicki – Kochanek, Haraszczuk (‘61 Morawski), Sychowski – Formela, Ilanz (‘75 Sadowski), Madziąg (‘78 Stankiewicz)

Kolbudy: P. Cisewski – M. Zieliński, Malkowski, Krysiński, Łaszczuk – P. Żuk, Groszek (’46 Pastuszka), Stanisławski (kapitan) – Serocki, Kwasny (‘69 M. Gruchała), K. Borkowski (’86 Ciecholewski)

żółte kartki: Skibicki, Morawski (obaj Pogoń)
sędziowie: Radosław Mordaka oraz Rafał Brieger, Artur Zakrzewski

W inaugurującym sezon meczu z Kolbudami piłkarze Pogoni długo bili jak głową w mur i zanosiło się na bezbramkowy podział punktów. Determinacja naszych zawodników i walka o zwycięstwo do samego końca została jednak nagrodzona. Gola godnego spotkań o najwyższą stawkę już w doliczonym czasie zdobył wspaniałym uderzeniem w „okienko” bohater spotkania Mateusz Wesserling, który tym samym ukoronował swój znakomity występ. Drużyna trenera Waldemara Walkusza zdobyła bezcenne trzy punkty.

- Pierwszy mecz sezonu to wielka niewiadoma, a trafiliśmy na trudnego i niewygodnego przeciwnika - analizuje spotkanie trener Pogoni Waldemar Walkusz. - Pierwsze 15 minut należało zdecydowanie do nas, potem mecz się wyrównał, a od 60 minuty ponownie dominowaliśmy. Walczyliśmy, szarpaliśmy do końca i udało się. Bramka Wesserlinga z cyklu „stadiony świata”, gratuluję chłopakom wyniku. Z powodu kontuzji Kłosa, Janowicza i Miszkiewicza do dyspozycji miałem tylko 15 zawodników. To nie była komfortowa sytuacja. Kolejne mecze przed nami, widziałem zmęczenie wśród zawodników, ale to efekt dobrze przepracowanego okresu przygotowawczego. Zaprocentuje on w dalszej części sezonu.

W składzie Pogoni bez niespodzianek – taka sama jedenastka jak w próbie generalnej przed tygodniem z Chwaszczynem. Duet młodzieżowców stanowił lewy obrońca Krzysztof Skibicki i napastnik Mateusz Madziąg. W drużynie gości był to prawy obrońca Maciej Zieliński i napastnik Filip Serocki. Obie drużyny zaczęły w podobnym ustawieniu.

Na odejściu Byczkowskiego i wobec kontuzji Kłosa najwięcej zyskał Bartosz Haraszczuk. I to on już w pierwszym ataku Pogoni zagrał miękko na dalszy słupek do Formeli, któremu zabrakło centymetrów, żeby z bliska skierować piłkę głową do bramki. To byłby mocny, wymarzony początek. Goście odpowiedzieli w 6 minucie. Po długim, krzyżowym przerzucie Kamil Borkowski uderzył półwolejem wysoko nad bramką. Kilkadziesiąt sekund później Pogoń miała jeszcze lepszą okazję bramkową. Ofensywnie grający Skibicki otrzymał prostopadłe, otwierające drogę do bramki podanie z głębi pola. Cisewski wybiegł w porę z bramki i skracając kąt obronił w sytuacji sam na sam.

Początek meczu i otwarta gra z obu stron zapowiadały duże emocje i gole. Po zagraniach z pominięciem drugiej linii akcję przenosiły się spod jednego pod drugie pole karne. Kibice nie nudzili się oglądając boiskowe wydarzenia. Po kwadransie Pogoń uspokoiła grę i zbudowała dłuższy, pozycyjny atak, który celnym, ale jednak zbyt słabym uderzeniem z 18 metrów zakończył Kochanek. Wśród gości wyróżniał się w ofensywie szybki, lewonożny Kamil Borkowski. W 21 minucie zagrał półgórną, przeszywającą pole karne, piłkę. Zawodnicy obu drużyn stali jak wmurowani. Mogło być groźnie. Chwilę potem sędzia przerwał grę na uzupełnienie przez zawodników płynów.

Gra się uspokoiła. W 38 minucie z tego boiskowego letargu wyrwał nas kapitan gości Olgierd Stanisławki. Po indywidualnej akcji wypracował sobie z dala od pola karnego pozycję strzelecką. Mierzył przy słupku, którego odprowadzona wzrokiem przez Katzora piłka minęła. Na odpowiedź Pogoni nie musieliśmy długo czekać. Już w 39 minucie ofensywnie grający Wesserling zakręcił Łaszczukiem i dośrodkował. Formeli ponownie zabrakło centymetrów do skutecznego sfinalizowania akcji. Czasami w polu karnym brakowało też naszym zawodnikom pazerności, agresywności.

Na przerwę to jednak goście mogli schodzić z prowadzeniem. Już od dłuższej chwili skrzydłowy gości Borkowski grał po zamianie z Serockim na prawym skrzydle. Po podaniu z głębi pola za plecy Skibickiego ten ostatni musiał ratować się faulem taktycznym na Borkowskim, który miałby otwartą drogę w pole karne. Sędzia ukarała naszego obrońcę pierwszą, żółtą kartką w tym spotkaniu. Z wolnego sam poszkodowany uderzył wysoko nad bramką. Pierwsza połowa najlepszy miała początek. Obie drużyny miały swoje okazje, jednak zawsze czegoś brakowało. To mógł być zatem mecz, który rozstrzygnie jeden gol.

Jednej zmiany dokonał trener gości Dariusz Stasiak, były obrońca Pogoni w IV lidze. Pomocnika Dawida Groszka zastąpił mocno zbudowany napastnik Maciej Pastuszka. Trener Walkusz jeszcze wstrzymał się z roszadami. W 48 minucie duży błąd popełnił Cisewski. Po rożnym Sychowskiego brawurowo rzucił się w tłum i chciał piąstkować piłkę, ale przeliczył się. Z tego zamieszania nie skorzystali jednak nasi zawodnicy i piłka opuściła pole karne.

Początek drugiej połowy był chaotyczny z obu stron. Piłka często zmieniała właściciela, mnożyły się niedokładności i nieprzemyślane zagrania. Trwało to jakiś kwadrans. Po tym czasie z dystansu uderzył Sychowski. Z trybun wyglądało na bardzo dobre, groźne uderzenie, jednak na dobrych wrażeniach się skończyło. Brawa za decyzję, wykonanie do poprawki. Czas uciekał, a z boiska coraz bardziej pachniało remisem. Po nieco ponad godzinie Haraszczuka zmienił Morawski i dał dobrą zmianę.

W 63 minucie aktywny już wcześniej Wesserling zaczął pracować na miano bohatera. W 63 minucie zakręcił dwoma rywalami, ale próbę dogrania w pole karne przerwał obrońca. W 65 minucie na lewym skrzydle znalazł się Formela. Prawą nogą dośrodkował w okolice 5 m, ale tam był tylko Łaszczuk. I właśnie lewy obrońca gości wybijając piłkę głową o mało nie skierował jej do własnej bramki.

Im bliżej było końca, tym bardziej Pogoń intensyfikowała swoje ataki, a goście zaczęli koncentrować się na obronie remisu. W 71 minucie z prawego skrzydła dośrodkował Morawski. Sychowski jednak za bardzo podszedł pod piłkę i i minęła poprzeczkę. Wesserling spróbował z dystansu, chwilę potem uczynił to Morawski i piłka w niewielkiej odległości minęła słupek. W końcówce obok Wesserlinga coraz więcej brał na siebie Kochanek. W 78 minucie wyprowadził akcję z własnej połowy. Skrzydłem uciekał wprowadzony chwilę wcześniej za bezbarwnego Ilanza Sadowski, ale Kochanek tylko zamarkował podanie i ruszył środkiem. Nabierając szybkości minął dwóch rywali i podał do Formeli. Ten ostatni z obrońcą na plecach odwrócił się w stronę bramki i uderzył lewą nogą tylko w boczną siatkę. Minutę później Wesserling wycofał podanie spod końcowej linii do Kochanka na 16 m. Uderzenie lewą nogą zatrzymał tuż przed bramką Łaszczuk. Wyręczył bramkarza i uratował swój zespół. W ostatnich minutach Pogoń przechodziła już na grę trzema obrońcami rzucając wszystko na jedną kartę. W 78 minucie Stankiewicz zmienił Madziąga. W 87 minucie wydawało się, że Pogoń ma piłkę meczową, a bohaterem zostanie Sadowski. Po krzyżowym zagraniu stykowej piłki nie przeciął obrońca i Sadowski miał otwartą drogę do bramki. Na wysokości zadania stanął jednak Cisewski i młodzieżowcowi Pogoni już zabrakło pomysłu, żeby o pokonać.

Goście już wyraźnie grali na dowiezienie remisu, ale Pogoń miała Wesserlinga. W pierwszej z trzech doliczonych minut Stankiewicz zagrał ze skrzydła do Kochanka, a ten odegrał lekko do Formeli. Formela podał do Pietrzyka na skrzydło, a ten ostatni wycofał do Wesserlinga. Wszystko na małej przestrzeni i na jeden kontakt. Wesserling z miejsca prawą nogą uderzył niezbyt mocno, ale za to super precyzyjnie. Lecąca wysokim łukiem piłka wpadła w samo okienko. Wspaniałe zwieńczenie meczu w wykonaniu jednego z najlepszych zawodników, a na pewno bohatera spotkania. Jako prawy obrońca był motorem napędowym wielu ofensywnych akcji. Gol należał mu się jak mało komu. Po nim dał sygnał do kołyski.

Remis w tym spotkaniu byłby jednak krzywdzący dla Pogoni, która była drużyną do końca walczącą o zwycięstwo.