13. kolejka IV ligi, sezon 2015/2016, 31 października 2015 godz. 11
GOSRiT/Wikęd Luzino – Pogoń Lębork 1:1 (0:1)
bramki: 0:1 Bartosz Haraszczuk (‘13), 1:1 Dariusz Mienik (‘50)
GOSRiT/Wikęd: Pranga – Miszka, Sobczyński, M. Maszota, Dąbrowski – Dariusz Mienik, Piątek, Pięta, Roppel ('58 A. Mienik), Rutkowski, Graczyk ('79 Wenta)
Pogoń: Katzor – Wesserling, Musuła, Kochanek, Skibicki – Haraszczuk ('46 Miszkiewicz), Sychowski – Stankiewicz, Madziąg ('61 Ilanz), Kłos – D. Formela
żółte kartki: Dąbrowski, M. Maszota - Haraszczuk, Kochanek, Stankiewicz, Kłos
sędziowie: Adamonis oraz Podjacki, Brieger
Ciekawy, zacięty pojedynek osłabionych gospodarzy z przeważającą przez większość część meczu Pogonią zobaczyli kibice w Luzinie. W 13 minucie faworyt objął prowadzenie, kiedy z wolnego Kłos wrzucił piłkę w pole karne, przepuścił ją nad głową Musuła, a zamknął skutecznie akcję Haraszczuk. Po golu goście kontrolowali boiskowe wydarzenia i na przerwę zeszli z prowadzeniem. Wyrównujący gol padł tuż po przerwie w kontrowersyjnych okolicznościach. Sędzia podyktował rzut wolny za rzekome przewinienie Kochanka. Grający trener luzinian Pięta wrzucił miękko piłkę w pole karne, a stojący tyłem do bramki tak uderzył ją głową, że po długim locie wpadła tuż przy słupku. Stracona bramka podziałała na gospodarzy mobilizująco i w tym okresie gry oni mieli inicjatywę. Końcówka meczu to zdecydowany pościg Pogoni za zwycięską bramkę. Okazje mięli Formela, Ilanz i przede wszystkim Kłos, który w 89 minucie z wolnego trafił w słupek. Wynik niestety nie uległ już zmianie. Z przebiegu gry i przede wszystkim okazji bramkowych podział punktów jest sukcesem gospodarzy, a dla Pogoni, która w końcówce zdecydowanie przeważała i do końca walczyła o zwycięską bramkę, to jednak strata dwóch punktów.
Kartki i kontuzje zdziesiątkowały luzinian przed meczem z Pogonią, którzy wystąpili m.in. bez najlepszego strzelca Krystiana Opłatkowskiego. Z konieczności od początku zagrał grający trener 39-letni Wojciech Pięta, który do tej pory zazwyczaj wchodził na końcówki. W środku pola partnerował mu Karol Piątek, pomocnik z przeszłością w ekstraklasie. W rolę jednego z dwóch środkowych obrońców musiał wcielić się wychowanek Pogoni Lębork, pomocnik Marcin Maszota. W Pogoni za kartki pauzować musiał Rafał Morawski, bohater spotkania z Gryfem Tczew.
Bramkowa akcja zaczęła się od faulu Maszoty przed polem karnym na Formeli. Kłos z wolnego posłał piłkę w pole bramkowe. Przelatywała nad głowami kolejnych zawodników, ale najważniejsze, że sprytnie przepuścił ją Musuła. Zamykający akcję Haraszczuk był w odpowiednim miejscu i czasie i mocnym, pewnym uderzeniem z bliskiej odległości dał Pogoni prowadzenie.
Po zdobyciu gola Pogoń spokojnie budowała kolejne akcje, którym jednak brakowało wykończenia. Gospodarze umiejętnie przeszkadzali broniąc dostępu do własnej bramki. Z kolei obronę Pogoni próbował rozrywać długimi, dokładnymi zagraniami Pięta. Nieprzyjemne, głębokie piłki pod bramkarza powodowały, że wracający na stare „śmieci” Katzor musiał być cały czas czujny. Niestety w 25 minucie dwa razy był obiektem ostrych wejść rywali. Najpierw z akcji, kiedy odważnie wyskoczył do piłki, a następnie po rożnym Piątka. Potrzebna była pomoc medyczna. W 35 minucie pierwszą żółtą kartką za pchnięcie zastawiającego piłkę rywala zobaczył Haraszczuk. Trener Walkusz miał duże pretensje do swojego pomocnika o lekkomyślne zachowanie. W 39 minucie po kolejnej długiej piłce Wesserling faulował Roppela. Piątek posłał półgórne zagranie w pole karne. Przeszywająca je piłka odbiła się od jednego z Pogonistów i trafiła do Roppela. Sytuacyjny strzał, ale Katzor był na posterunku.
Na przerwę Pogoń zeszła z prowadzeniem realizując swój plan. Druga połowa zaczęła się lepiej dla gospodarzy. Przed pole karne wyszedł Kochanek, a sędzia uznał, że interwencja była złamaniem przepisów. Do piłki podszedł Pięta i miękko wrzucił ją w pole karne. Stojący tyłem Dariusz Mienik tak ją uderzył, że lecąc wysokim lobem wpadła tuż przy słupku. Konsternacja w szeregach Pogoni. Gospodarze poszli za ciosem i uzyskali przewagę, która jednak nie przełożyła się poważne zagrożenie.
W 60 minucie w pobliżu narożnika pola karnego faulował Dąbrowski, za co zobaczył żółtą kartkę. Z wolnego wrzucił Kłos, piłka zgrana głową trafiła do Madziąga. Uderzył z powietrza, ale piłka po drodze ugrzęzła, zanim doleciała do bramki. Minutę potem Madziąga zmienił Ilanz. Mecz nabrał rumieńców. Było mniej kalkulacji, a więcej bezpośredniej gry. Piłka często zmieniała właściciela, mnożyły się faule. W 68 minucie za taktyczne przewinienie jeszcze na połowie rywali żółtą kartką został ukarany Stankiewicz. W 78 minucie przyciśnięci gospodarze wyprowadzili groźną kontrę. Kąśliwie zagraną piłkę Katzor z trudem obronił.
Dążąca do zdobycia gola na wagę trzech punktów Pogoń przeszła do ostatecznego natarcia. W 78 minucie po długim przerzucie Wesserlinga w pole karne rezerwowy Miszkiewicz uderzył bez przyjęcia z powietrza, ale źle złożył stopę i strzał był nieudany. To była tylko zapowiedź dużo groźniejszych akcji gości. W 79 minucie akcja prawym skrzydłem. Piłka trafia na środek do Ilanza, który uderza mocno w światło bramki. Miszka ofiarnie rzuca się i ciałem blokuje piłkę. W 83 minucie piłkę wywalczył Stankiewicz i posłał prostopadłe podanie do Formeli. Mocno naciskał go obrońca, ale skrzydłowy Pogoni utrzymał się przy piłce, podciągnął w pole karne i uderzył płasko po długim rogu. Piłka minimalnie minęła słupek.
Najbliżej zwycięskiego, zasłużonego gola było jednak w 89 minucie. Zaczęło się od długiego wykopu z pola karnego przez Katzora. Piłkę zgrał głową Formela, a bezpardonowo tuż przed linią pola karnego Ilanza powalił Maszota, za co zobaczył kartkę. Do wolnego podeszli Sychowski i Kłos. Przymierzył ten ostatni. Uderzył mocno i precyzyjnie, ale ku naszej rozpaczy trafił w słupek. To była meczowa piłka. Sędzia Adamonis doliczył 3 minuty, jeszcze kartkę dostał Kłos i na tym zakończyło się to spotkanie.
GOSRiT/Wikęd Luzino – Pogoń Lębork 1:1 (0:1)
bramki: 0:1 Bartosz Haraszczuk (‘13), 1:1 Dariusz Mienik (‘50)
GOSRiT/Wikęd: Pranga – Miszka, Sobczyński, M. Maszota, Dąbrowski – Dariusz Mienik, Piątek, Pięta, Roppel ('58 A. Mienik), Rutkowski, Graczyk ('79 Wenta)
Pogoń: Katzor – Wesserling, Musuła, Kochanek, Skibicki – Haraszczuk ('46 Miszkiewicz), Sychowski – Stankiewicz, Madziąg ('61 Ilanz), Kłos – D. Formela
żółte kartki: Dąbrowski, M. Maszota - Haraszczuk, Kochanek, Stankiewicz, Kłos
sędziowie: Adamonis oraz Podjacki, Brieger
Ciekawy, zacięty pojedynek osłabionych gospodarzy z przeważającą przez większość część meczu Pogonią zobaczyli kibice w Luzinie. W 13 minucie faworyt objął prowadzenie, kiedy z wolnego Kłos wrzucił piłkę w pole karne, przepuścił ją nad głową Musuła, a zamknął skutecznie akcję Haraszczuk. Po golu goście kontrolowali boiskowe wydarzenia i na przerwę zeszli z prowadzeniem. Wyrównujący gol padł tuż po przerwie w kontrowersyjnych okolicznościach. Sędzia podyktował rzut wolny za rzekome przewinienie Kochanka. Grający trener luzinian Pięta wrzucił miękko piłkę w pole karne, a stojący tyłem do bramki tak uderzył ją głową, że po długim locie wpadła tuż przy słupku. Stracona bramka podziałała na gospodarzy mobilizująco i w tym okresie gry oni mieli inicjatywę. Końcówka meczu to zdecydowany pościg Pogoni za zwycięską bramkę. Okazje mięli Formela, Ilanz i przede wszystkim Kłos, który w 89 minucie z wolnego trafił w słupek. Wynik niestety nie uległ już zmianie. Z przebiegu gry i przede wszystkim okazji bramkowych podział punktów jest sukcesem gospodarzy, a dla Pogoni, która w końcówce zdecydowanie przeważała i do końca walczyła o zwycięską bramkę, to jednak strata dwóch punktów.
Kartki i kontuzje zdziesiątkowały luzinian przed meczem z Pogonią, którzy wystąpili m.in. bez najlepszego strzelca Krystiana Opłatkowskiego. Z konieczności od początku zagrał grający trener 39-letni Wojciech Pięta, który do tej pory zazwyczaj wchodził na końcówki. W środku pola partnerował mu Karol Piątek, pomocnik z przeszłością w ekstraklasie. W rolę jednego z dwóch środkowych obrońców musiał wcielić się wychowanek Pogoni Lębork, pomocnik Marcin Maszota. W Pogoni za kartki pauzować musiał Rafał Morawski, bohater spotkania z Gryfem Tczew.
Bramkowa akcja zaczęła się od faulu Maszoty przed polem karnym na Formeli. Kłos z wolnego posłał piłkę w pole bramkowe. Przelatywała nad głowami kolejnych zawodników, ale najważniejsze, że sprytnie przepuścił ją Musuła. Zamykający akcję Haraszczuk był w odpowiednim miejscu i czasie i mocnym, pewnym uderzeniem z bliskiej odległości dał Pogoni prowadzenie.
Po zdobyciu gola Pogoń spokojnie budowała kolejne akcje, którym jednak brakowało wykończenia. Gospodarze umiejętnie przeszkadzali broniąc dostępu do własnej bramki. Z kolei obronę Pogoni próbował rozrywać długimi, dokładnymi zagraniami Pięta. Nieprzyjemne, głębokie piłki pod bramkarza powodowały, że wracający na stare „śmieci” Katzor musiał być cały czas czujny. Niestety w 25 minucie dwa razy był obiektem ostrych wejść rywali. Najpierw z akcji, kiedy odważnie wyskoczył do piłki, a następnie po rożnym Piątka. Potrzebna była pomoc medyczna. W 35 minucie pierwszą żółtą kartką za pchnięcie zastawiającego piłkę rywala zobaczył Haraszczuk. Trener Walkusz miał duże pretensje do swojego pomocnika o lekkomyślne zachowanie. W 39 minucie po kolejnej długiej piłce Wesserling faulował Roppela. Piątek posłał półgórne zagranie w pole karne. Przeszywająca je piłka odbiła się od jednego z Pogonistów i trafiła do Roppela. Sytuacyjny strzał, ale Katzor był na posterunku.
Na przerwę Pogoń zeszła z prowadzeniem realizując swój plan. Druga połowa zaczęła się lepiej dla gospodarzy. Przed pole karne wyszedł Kochanek, a sędzia uznał, że interwencja była złamaniem przepisów. Do piłki podszedł Pięta i miękko wrzucił ją w pole karne. Stojący tyłem Dariusz Mienik tak ją uderzył, że lecąc wysokim lobem wpadła tuż przy słupku. Konsternacja w szeregach Pogoni. Gospodarze poszli za ciosem i uzyskali przewagę, która jednak nie przełożyła się poważne zagrożenie.
W 60 minucie w pobliżu narożnika pola karnego faulował Dąbrowski, za co zobaczył żółtą kartkę. Z wolnego wrzucił Kłos, piłka zgrana głową trafiła do Madziąga. Uderzył z powietrza, ale piłka po drodze ugrzęzła, zanim doleciała do bramki. Minutę potem Madziąga zmienił Ilanz. Mecz nabrał rumieńców. Było mniej kalkulacji, a więcej bezpośredniej gry. Piłka często zmieniała właściciela, mnożyły się faule. W 68 minucie za taktyczne przewinienie jeszcze na połowie rywali żółtą kartką został ukarany Stankiewicz. W 78 minucie przyciśnięci gospodarze wyprowadzili groźną kontrę. Kąśliwie zagraną piłkę Katzor z trudem obronił.
Dążąca do zdobycia gola na wagę trzech punktów Pogoń przeszła do ostatecznego natarcia. W 78 minucie po długim przerzucie Wesserlinga w pole karne rezerwowy Miszkiewicz uderzył bez przyjęcia z powietrza, ale źle złożył stopę i strzał był nieudany. To była tylko zapowiedź dużo groźniejszych akcji gości. W 79 minucie akcja prawym skrzydłem. Piłka trafia na środek do Ilanza, który uderza mocno w światło bramki. Miszka ofiarnie rzuca się i ciałem blokuje piłkę. W 83 minucie piłkę wywalczył Stankiewicz i posłał prostopadłe podanie do Formeli. Mocno naciskał go obrońca, ale skrzydłowy Pogoni utrzymał się przy piłce, podciągnął w pole karne i uderzył płasko po długim rogu. Piłka minimalnie minęła słupek.
Najbliżej zwycięskiego, zasłużonego gola było jednak w 89 minucie. Zaczęło się od długiego wykopu z pola karnego przez Katzora. Piłkę zgrał głową Formela, a bezpardonowo tuż przed linią pola karnego Ilanza powalił Maszota, za co zobaczył kartkę. Do wolnego podeszli Sychowski i Kłos. Przymierzył ten ostatni. Uderzył mocno i precyzyjnie, ale ku naszej rozpaczy trafił w słupek. To była meczowa piłka. Sędzia Adamonis doliczył 3 minuty, jeszcze kartkę dostał Kłos i na tym zakończyło się to spotkanie.