12. kolejka IV ligi, sezon 2015/2016, 24 października 2015 godz. 14
Pogoń Lębork – Gryf 2009 Tczew 1:0 (0:0)
bramka: Rafał Morawski (‘86)
Pogoń: Katzor – Wesserling, Musuła, Kochanek, Skibicki – Morawski, Miszkiewicz (‘59 Haraszczuk) - Formela (‘70 Ilanz), Sychowski, Ł. Kłos – Madziąg (‘80 Maciej Wierzbowski)
Gryf: D. Janiszewski – Malarski, Ł. Skalski, Karpiuk, Wiech – Ł. Olszewski (‘69 Zittrich ), Maciej Pietrzyk (‘63 M. Olszewski), Sroka (‘79 Kołodziej), Kotowski, Dmitrzyk, M. Gruszewski (‘85 T. Skalski)
żółte kartki: Morawski (Pogoń)
sędziowie: Dawid Michalski oraz Piotr Cwalina, Maciej Opczyński
Przez długie minuty Pogoni nie udawało się skruszyć muru obronnego gości, którzy na początku byli nawet bliscy objęcia prowadzenia, kiedy Dmitrzyk z dystansu trafił w słupek. Później to tczewian dwa razy ratował słupek i raz poprzeczka. Pogoń przeważała, ale nie potrafiła udokumentować tej przewagi golem. Dopiero w 86 minucie po długim wyrzucie z autu Wesserlinga jeden z najlepszych zawodników meczu Morawski swój dobry występ podsumował golem zdobytym głową na wagę bezcennych trzech punktów. Dla Pogoni to trzecie zwycięstwo z kolei, dla tczewian czwarta kolejna porażka i trzecia pod wodzą nowego trenera Ireneusza Cymanowskiego. Przy remisie Rodła Pogoń zmniejszyła stratę do lidera do 4 punktów.
- Mecz z gatunków tych ciężkich - przyznał po meczu trener Waldemar Walkusz. - Zresztą od jakiegoś czasu nikt do Lęborka nie przyjeżdża po pewne punkty, zespoły chronią się za podwójną gardą i tak to wygląda. Ciężko wtedy o rewelacyjne czy wysokie wyniki, aczkolwiek trzeba przyznać, że Gryf pokazał się z dobrej strony i kilkukrotnie zagroził naszej bramce. Dzięki dobrej grze Katzora zachowaliśmy czyste konto. Trzeba pochwalić zespół za walkę do końca. Rafał Morawski kolejny raz przytomnie znalazł się w polu karnym i wiedział co w nim ma zrobić. Zapewnił nam 3 punkty, choć z przebiegu gry punkty nam się należały.
Jednej zmiany w składzie dokonał w porównaniu z meczem z Aniołami trener Walkusz. Za 4 żółte kartki pauzował przymusowo Stankiewicz. Zyskał na tym młodzieżowiec Gracjan Miszkiewicz, który po raz drugi w tym sezonie (pierwszy był w Przechlewie) zagrał w wyjściowym składzie. W tygodniu poprzedzającym to spotkanie gruchnęła wiadomość, że zmagający się z odnawiającym urazem łydki Michał Pietrzyk poddaje się leczeniu i w tej rundzie już nie zagra. I tak wąska już kadra Pogoni została jeszcze bardziej uszczuplona.
Biorąc pod uwagę przepaść, jaka dzieli obie drużyny w ligowej tabeli, scenariusz sobotniego meczu nie był trudny do przewidzenia, tymczasem już w 3 minucie goście zaskoczyli. Mający dużo swobody przed polem karnym Michał Dmitrzyk uderzył z zaskoczenia i gdyby nie słupek goście objęliby niespodziewanie prowadzenie. Ta sytuacja chyba dodała gościom pewności, bo w tym krótkim fragmencie gry potrafili kontrolować środek pola i to Pogoń biegała za piłką. Nie trwało to długo.
W 7 minucie z rożnego dośrodkował Sychowski, a na dalszym słupku uderzeniem głową zamknął akcję Morawski. Piłka odbiła się jeszcze od murawy, ale Janiszewski zdołał przesunąć się i obronił trudne uderzenie. Minutę potem za protesty pod adresem arbitra jedyną jak się miało okazać żółtą kartkę w tym meczu zobaczył Morawski. Pogoń przenosiła akcje na połowę rywala długimi zagraniami z obrony. W 11 minucie długi przerzut wykonał Wesserling. Sychowski przyjął piłkę i odegrał za siebie do Formeli. Półgórne podanie zostało wybite, ale czekający na takie piłki przed polem karnym Morawski uprzedził obrońcę i uderzył przy słupku. Bramkarz ponownie popisał się skuteczną interwencją. W 23 minucie Pogoń zawiązała akcję na lewej stronie. Z piłką przy nodze rozpędzający się Kłos złamał akcję do środka i został popchnięty tuż przed polem karnym. Na trybunach rozległ się dźwięk nazwiska Sychowskiego i pomocnik Pogoni podszedł do piłki. Krótki zamach i piłka trafiła w słupek. Było bardzo blisko, ale nie tak dobrze, jak z Aniołami. W 26 minucie Morawski mierzył sprzed pola karnego, ale piłka w znacznej odległości przefrunęła nad poprzeczką.
Goście prezentowali się nieźle w walce fizycznej i w kilku starciach byli górą. Pogoń rozgrywała długie akcje w ataku pozycyjnym, także z zaangażowaniem obrońców. W dużych opałach byli goście w 34 minucie, kiedy ich pole karne przeżyło prawdziwe oblężenie. Zaczęło się od dalekiego wybicia Katzora. Sychowski wygrał pozycję przed polem karnym, ale osaczony przez zamykających mu światło bramki dwóch obrońców wycofał piłkę. Powstało potężne zamieszanie, które uderzeniem zakończył Formela. Rzut rożny, znowu zamieszanie i tym razem Sychowski z woleja kopnął mocno i nad poprzeczką. W 37 minucie w długi drybling wdał się Madziąg. Przerwany faulem popis i Sychowski głęboko dośrodkował w pole karne wprost w ręce bramkarzowi. Minutę potem odpowiedzieli goście, kiedy z sytuacyjnej piłki Gruszewski kopnął w Katzora. W 43 minucie piłkę subtelnie wyłuskał nacierającemu rywalowi Kochanek i rozpoczął kontrę. Przekazał piłkę Kłosowi, a ten rozpędził się i także głęboko dośrodkował w kierunki Formeli. Piłka padła łupem bramkarza.
Formela mógł zostać bohaterem w przedostatniej minucie pierwszej połowy. Mierzonym wolejem sprzed pola karnego trafił w słupek. Byłaby efektowna bramka, a tak mimo przewagi w polu i w sytuacjach było tylko rozczarowujący, bezbramkowy remis.
Drugą połowę obie drużyny rozpoczęły bez zmian. Pierwszy jej kwadrans upłynął bez fajerwerków. Miszkiewicza, który do końca nie mógł być zadowolony ze swojej gry, zastąpił Haraszczuk. Po godzinie gry akcja gości. Górną piłkę w pole bramkowe Kochanek zgrał głową do bramkarza. Próbował wmieszać się w to jeszcze jeden z tczewian, ale na szczęście nic nie wskórał. Goście pokazali jednak, że nie rezygnują z walki o korzystny wynik. Dwie minuty potem po dośrodkowaniu z rożnego walkę powietrzną wygrał kapitan gości Łukasz Skalski, ale uderzenie głową minęło słupek.
W 67 minucie Pogoń po raz trzeci w tym meczu obiła bramkę. W tym przypadku po miękkim, górnym zagraniu Sychowskiego z głębi pola za obrońców lewy obrońca Skibicki uderzył głową tak, że opadająca piłka spadła na poprzeczkę. Mający jeszcze zapas sił goście podeszli wyżej, co spowodowało, że Pogoń zbyt szybko pozbywała się piłki. W 82 minucie po raz ostatni zagrozili bramce Pogoni. Po stracie na własnej połowie rezerwowy Zittrich wygrał pojedynek biegowy z Musułą, ale uderzył w bramkarza.
Wreszcie nadeszła najważniejsza chwila spotkania. Z autu długim wyrzutem popisał się Wesserling. Mimo asysty dwóch obrońców najwyżej do piłki wyskoczył Morawski i precyzyjnym uderzeniem głową przelobował lekko wysuniętego Janiszewskiego. Pomocnik Pogoni w ciągu całego spotkania chyba nie przegrał żadnego pojedynku w powietrzu i w tym najważniejszym momencie także pokazał, że jest to jego bardzo mocna strona. Nie tylko golem zasłużył sobie na miano bohatera meczu. Był jedną z wiodących postaci zwycięskiej ekipy.
W 70 minucie Formelę zastąpił Ilanz, ale wciąż mu daleko do dawnej dyspozycji. W 80 minucie Madziąga zmienił wychowanek Pogoni Maciej Wierzbowski, który wyleczył uraz i zadebiutował w IV lidze.
Pogoń Lębork – Gryf 2009 Tczew 1:0 (0:0)
bramka: Rafał Morawski (‘86)
Pogoń: Katzor – Wesserling, Musuła, Kochanek, Skibicki – Morawski, Miszkiewicz (‘59 Haraszczuk) - Formela (‘70 Ilanz), Sychowski, Ł. Kłos – Madziąg (‘80 Maciej Wierzbowski)
Gryf: D. Janiszewski – Malarski, Ł. Skalski, Karpiuk, Wiech – Ł. Olszewski (‘69 Zittrich ), Maciej Pietrzyk (‘63 M. Olszewski), Sroka (‘79 Kołodziej), Kotowski, Dmitrzyk, M. Gruszewski (‘85 T. Skalski)
żółte kartki: Morawski (Pogoń)
sędziowie: Dawid Michalski oraz Piotr Cwalina, Maciej Opczyński
Przez długie minuty Pogoni nie udawało się skruszyć muru obronnego gości, którzy na początku byli nawet bliscy objęcia prowadzenia, kiedy Dmitrzyk z dystansu trafił w słupek. Później to tczewian dwa razy ratował słupek i raz poprzeczka. Pogoń przeważała, ale nie potrafiła udokumentować tej przewagi golem. Dopiero w 86 minucie po długim wyrzucie z autu Wesserlinga jeden z najlepszych zawodników meczu Morawski swój dobry występ podsumował golem zdobytym głową na wagę bezcennych trzech punktów. Dla Pogoni to trzecie zwycięstwo z kolei, dla tczewian czwarta kolejna porażka i trzecia pod wodzą nowego trenera Ireneusza Cymanowskiego. Przy remisie Rodła Pogoń zmniejszyła stratę do lidera do 4 punktów.
- Mecz z gatunków tych ciężkich - przyznał po meczu trener Waldemar Walkusz. - Zresztą od jakiegoś czasu nikt do Lęborka nie przyjeżdża po pewne punkty, zespoły chronią się za podwójną gardą i tak to wygląda. Ciężko wtedy o rewelacyjne czy wysokie wyniki, aczkolwiek trzeba przyznać, że Gryf pokazał się z dobrej strony i kilkukrotnie zagroził naszej bramce. Dzięki dobrej grze Katzora zachowaliśmy czyste konto. Trzeba pochwalić zespół za walkę do końca. Rafał Morawski kolejny raz przytomnie znalazł się w polu karnym i wiedział co w nim ma zrobić. Zapewnił nam 3 punkty, choć z przebiegu gry punkty nam się należały.
Jednej zmiany w składzie dokonał w porównaniu z meczem z Aniołami trener Walkusz. Za 4 żółte kartki pauzował przymusowo Stankiewicz. Zyskał na tym młodzieżowiec Gracjan Miszkiewicz, który po raz drugi w tym sezonie (pierwszy był w Przechlewie) zagrał w wyjściowym składzie. W tygodniu poprzedzającym to spotkanie gruchnęła wiadomość, że zmagający się z odnawiającym urazem łydki Michał Pietrzyk poddaje się leczeniu i w tej rundzie już nie zagra. I tak wąska już kadra Pogoni została jeszcze bardziej uszczuplona.
Biorąc pod uwagę przepaść, jaka dzieli obie drużyny w ligowej tabeli, scenariusz sobotniego meczu nie był trudny do przewidzenia, tymczasem już w 3 minucie goście zaskoczyli. Mający dużo swobody przed polem karnym Michał Dmitrzyk uderzył z zaskoczenia i gdyby nie słupek goście objęliby niespodziewanie prowadzenie. Ta sytuacja chyba dodała gościom pewności, bo w tym krótkim fragmencie gry potrafili kontrolować środek pola i to Pogoń biegała za piłką. Nie trwało to długo.
W 7 minucie z rożnego dośrodkował Sychowski, a na dalszym słupku uderzeniem głową zamknął akcję Morawski. Piłka odbiła się jeszcze od murawy, ale Janiszewski zdołał przesunąć się i obronił trudne uderzenie. Minutę potem za protesty pod adresem arbitra jedyną jak się miało okazać żółtą kartkę w tym meczu zobaczył Morawski. Pogoń przenosiła akcje na połowę rywala długimi zagraniami z obrony. W 11 minucie długi przerzut wykonał Wesserling. Sychowski przyjął piłkę i odegrał za siebie do Formeli. Półgórne podanie zostało wybite, ale czekający na takie piłki przed polem karnym Morawski uprzedził obrońcę i uderzył przy słupku. Bramkarz ponownie popisał się skuteczną interwencją. W 23 minucie Pogoń zawiązała akcję na lewej stronie. Z piłką przy nodze rozpędzający się Kłos złamał akcję do środka i został popchnięty tuż przed polem karnym. Na trybunach rozległ się dźwięk nazwiska Sychowskiego i pomocnik Pogoni podszedł do piłki. Krótki zamach i piłka trafiła w słupek. Było bardzo blisko, ale nie tak dobrze, jak z Aniołami. W 26 minucie Morawski mierzył sprzed pola karnego, ale piłka w znacznej odległości przefrunęła nad poprzeczką.
Goście prezentowali się nieźle w walce fizycznej i w kilku starciach byli górą. Pogoń rozgrywała długie akcje w ataku pozycyjnym, także z zaangażowaniem obrońców. W dużych opałach byli goście w 34 minucie, kiedy ich pole karne przeżyło prawdziwe oblężenie. Zaczęło się od dalekiego wybicia Katzora. Sychowski wygrał pozycję przed polem karnym, ale osaczony przez zamykających mu światło bramki dwóch obrońców wycofał piłkę. Powstało potężne zamieszanie, które uderzeniem zakończył Formela. Rzut rożny, znowu zamieszanie i tym razem Sychowski z woleja kopnął mocno i nad poprzeczką. W 37 minucie w długi drybling wdał się Madziąg. Przerwany faulem popis i Sychowski głęboko dośrodkował w pole karne wprost w ręce bramkarzowi. Minutę potem odpowiedzieli goście, kiedy z sytuacyjnej piłki Gruszewski kopnął w Katzora. W 43 minucie piłkę subtelnie wyłuskał nacierającemu rywalowi Kochanek i rozpoczął kontrę. Przekazał piłkę Kłosowi, a ten rozpędził się i także głęboko dośrodkował w kierunki Formeli. Piłka padła łupem bramkarza.
Formela mógł zostać bohaterem w przedostatniej minucie pierwszej połowy. Mierzonym wolejem sprzed pola karnego trafił w słupek. Byłaby efektowna bramka, a tak mimo przewagi w polu i w sytuacjach było tylko rozczarowujący, bezbramkowy remis.
Drugą połowę obie drużyny rozpoczęły bez zmian. Pierwszy jej kwadrans upłynął bez fajerwerków. Miszkiewicza, który do końca nie mógł być zadowolony ze swojej gry, zastąpił Haraszczuk. Po godzinie gry akcja gości. Górną piłkę w pole bramkowe Kochanek zgrał głową do bramkarza. Próbował wmieszać się w to jeszcze jeden z tczewian, ale na szczęście nic nie wskórał. Goście pokazali jednak, że nie rezygnują z walki o korzystny wynik. Dwie minuty potem po dośrodkowaniu z rożnego walkę powietrzną wygrał kapitan gości Łukasz Skalski, ale uderzenie głową minęło słupek.
W 67 minucie Pogoń po raz trzeci w tym meczu obiła bramkę. W tym przypadku po miękkim, górnym zagraniu Sychowskiego z głębi pola za obrońców lewy obrońca Skibicki uderzył głową tak, że opadająca piłka spadła na poprzeczkę. Mający jeszcze zapas sił goście podeszli wyżej, co spowodowało, że Pogoń zbyt szybko pozbywała się piłki. W 82 minucie po raz ostatni zagrozili bramce Pogoni. Po stracie na własnej połowie rezerwowy Zittrich wygrał pojedynek biegowy z Musułą, ale uderzył w bramkarza.
Wreszcie nadeszła najważniejsza chwila spotkania. Z autu długim wyrzutem popisał się Wesserling. Mimo asysty dwóch obrońców najwyżej do piłki wyskoczył Morawski i precyzyjnym uderzeniem głową przelobował lekko wysuniętego Janiszewskiego. Pomocnik Pogoni w ciągu całego spotkania chyba nie przegrał żadnego pojedynku w powietrzu i w tym najważniejszym momencie także pokazał, że jest to jego bardzo mocna strona. Nie tylko golem zasłużył sobie na miano bohatera meczu. Był jedną z wiodących postaci zwycięskiej ekipy.
W 70 minucie Formelę zastąpił Ilanz, ale wciąż mu daleko do dawnej dyspozycji. W 80 minucie Madziąga zmienił wychowanek Pogoni Maciej Wierzbowski, który wyleczył uraz i zadebiutował w IV lidze.