23. kolejka IV ligi, 10 kwietnia 2016 g. 16
Pogoń Lębork - KP Starogard Gdański 1:0 (1:0)
bramka: Damian Formela (‘22)
Pogoń: Katzor - Wesserling, Musuła, Kochanek, Skibicki - Sychowski, Morawski (‘84 Sadowski) - D. Formela, Madziąg (‘81 Kuss), Kłos (‘75 Stankiewicz) - Wardziński (‘67 Miszkiewicz).
KP: Paszkowski – Arndt, Prabucki (‘77 Neścior), Gołuński, Krystian Zieliński – Wohlert, Skórczewski (‘62 Wenta), Siora, Armatowski (‘62 Stanek) – Gronowski, Smuczyński ‘(67 Pryba).
żółta kartka: Wesserling (Pogoń)
sędziowie: Wnuk oraz Zaborowski, Skrzypiński
Znakomite, piłkarskie widowisko, trzymające w napięciu do ostatnich sekund, a co najważniejsze zwycięskie zobaczyła w niedzielne popołudnie rekordowa w tym sezonie liczba kibiców na meczu Pogoni w Lęborku. Mimo, że goście plany awansu muszą już raczej odłożyć na przyszły sezon, to zawiesili poprzeczkę wysoko. W zapowiedzi tego szlagierowego meczu trener gości Mariusz Majewski „odsłonił” słabą stronę w grze obronnej swojej drużyny, jaką są stałe fragmenty. A że Pogoń w tym aspekcie gry jest bardzo mocna, to w 22 minucie po dośrodkowaniu z wolnego Łukasza Kłosa Damian Formela wygrał pozycję z obrońcą gości i głową skierował piłkę do bramki. Po przerwie rywale przejęli inicjatywę, ale nasi piłkarze pokazali, że potrafią „cierpieć”, przetrwali napór starogardzian, a nawet potrafili odgryźć się kontratakami. Więcej goli kibice w Lęborku jednak nie zobaczyli, ale nikt z tego powodu nie mógł narzekać, bo przy remisie Rodła z Gedanią strata do lidera stopniała do 2 punktów.
Pogoniści przystąpili zatem do tego meczu z dodatkową presją, bo znali już wynik z Kwidzyna. Niedzielne spotkanie było pierwszym w tym roku na naturalnej nawierzchni. Skład Pogoni bez niespodzianek. W ataku gości Jakub Gronowski, współlider z 16 golami klasyfikacji strzelców. Jego mieliśmy obawiać się najbardziej, co pokazał tuż po rozpoczęciu. W pobliżu pola karnego sprytnie zagrał sobie piłkę do przodu i Wojciech Musuła musiał przerwać akcję faulem. Sędzia Leszek Wnuk w pierwszej chwili chyba zamierzał ukarać kapitana Pogoni żółtą kartką, ale ostatecznie nie uczynił tego.
Pierwszy kwadrans, mimo że bez klarownych okazji bramkowych, był znakomitym wstępem do meczu drugiej z trzecią drużyną w ligowej tabeli. Gra toczyła się w szybkim tempie, nikt nie odpuszczał, piłkarze sporo biegali, wymieniali pozycje.
W 22 minucie Damian Formela przyjął podanie, zastawił piłkę i ruszył do przodu na połowie rywali. Krystian Zieliński nie widział innej możliwości i przytrzymał nieprzepisowo skrzydłowego Pogoni. Do wolnego podszedł lewonożny Łukasz Kłos i wiadomo było, że dośrodkowanie będzie do bramki. W linii z zawodnikami gości ustawiło się pięciu zawodników Pogoni. Pozycję z Dariuszem Gołuńskim wygrał ten, który był faulowany i sam wymierzył sprawiedliwość. Padając głową z kilku metrów skierował piłkę do bramki. Pogoń objęła prowadzenie po stałym fragmencie gry wykorzystując swój wielki atut.
W 33 minucie rożnego mieli goście, ale po zgraniu i po uderzeniu głową Smuczyńskiego wylądowała na bocznej siatce. Groźniej było w 39 minucie, kiedy Michał Katzor wybiegł w bramki do dośrodkowania, ale piłka skozłowała przed nim i nie złapał jej przy pierwszej próbie. Na szczęście zachował przytomność i szybko naprawił swój błąd.
W 42 minucie napastnik Maciej Wardziński wrócił do środka pola i „przeczytał” zagranie Gronowskiego. Przejął piłkę i ruszył od połowy boiska. Puścił pierwszemu rywalowi piłkę między nogami, ale drugi już go powalił. Oszczędny w kartkowaniu sędzia i tym razem nie ukarał zawodnika ze Starogardu.
Ciężki bój o środek pola powodował, że piłki często były kierowane na wolne pole do skrzydłowych, żeby ci utrzymywali akcje w pobliżu pola karnego i albo sami wygrywali pojedynki, albo dogrywali do partnerów z przednich formacji. Fizyczne pojedynki toczyli szczególnie Formela i Madziąg a Łukasz Kłos miał szukać dryblingu. Tuż przed przerwą z rożnego dośrodkował Kłos. Na dalszym słupku zamykał Madziąg. Padając zdołał jeszcze kopnąć w bramkę, ale obrońca asekurował bramkarza. Do przerwy utrzymało się jednobramkowe prowadzenie Pogoni.
Od początku drugiej części goście zabrali się za odrabianie strat. Podeszli wyżej i gra długimi fragmentami toczyła się na połowie Pogoni. Teraz to nasi zawodnicy musieli wykonać tytaniczną, ofiarną pracę biegając za piłką. Konsekwentna gra w obronie sprawiła, że rywale nie potrafili stworzyć większego zagrożenia.
W 61 minucie doszło do kuriozalnej sytuacji, która mogła skończyć się drugim golem dla Pogoni. Pogoń zaatakował lewym skrzydłem, ale Kłos za daleko wypuścił sobie piłkę. Dariusz Gołuński wybił już ją na oślep i trafił w sędziego. Piłka wróciła w pole karne do Wardzińskiego, który uderzył na bramkę. Po rykoszecie minęła jednak słupek. Chwilę potem rzut rożny dla Pogoni. Dośrodkował Kłos a pojedynek w powietrzu wygrał Musuła. Uderzył głową, ale obrońca wybił piłkę, która trafiła do Rafała Morawskiego. Uderzenie lewą nogą obronił Jakub Paszkowski.
W 62 minucie trener gości wprowadził dwóch świeżych, ofensywnych zawodników – za Skórczewskiego i kapitana Armatowskiego na murawie pojawili się Stanek i Wenta.
Przy nikłym prowadzeniu Pogoni w 67 minucie trener Waldemar Walkusz ściągnął z boiska napastnika Wardzińskiego a wprowadził defensywnego pomocnika Gracjana Miszkiewicza. Ze skrzydła do ataku został przesunięty Formela. W 75 minucie Kłosa zmienił Stankiewicz.
W 78 minucie po dalekim wyrzucie z autu Wesserlinga piłkę tyłem do bramki i z obrońcą na plecach wycofał Sychowski do Miszkiewicza. Pomocnik Pogoni przyjął i szykował się do uderzenia. Paweł Arndt nie patyczkował się i ostro, nakładką zgarnął piłkę. Gwizdek arbitra milczał.
W 80 minucie Pogoń wyprowadziła podręcznikową kontrę. Rozpoczął Miszkiewicz, podał na skrzydło do Formeli, który starał się zagrać na drugą stronę do Stankiewicza. Ten był jednak lekko spóźniony i nie zdołał zamknąć akcji uderzeniem.
Z trybun mecz Pogoni oglądał trener Tomasz Dołotko w towarzystwie kilku zawodników Stolemu Gniewino, z którym Pogoń zagra w następnej kolejce. Jakie wnioski wyciągnął?
W końcówce więcej było takich akcji, także dlatego, że zmęczonemu nieustanną walką z obrońcami Madziągowi dobrą zmianę dał defensywny pomocnik Przemysław Kuss. Wiele piłek odebrał, wygrał kilka pojedynków w powietrzu, czyli zrobił wszystko, żeby dowieść skromne, ale bezcenne prowadzenie. Wynik mimo doliczonych minut nie uległ już zmianie i naszym piłkarzom należą się ogromne brawa za wspaniałą walkę o zwycięstwo.
- W ostatnim okresie gramy same mecze na szczycie tabeli z drużynami z czołówki. Cieszy mnie komplet zwycięstw. Trzeba pamiętać że na wyjeździe wygraliśmy w Kolbudach i Dzierzgoniu i dziś u siebie 1:0 ze Starogardem. Mecz mnie i zawodników kosztował dużo nerwów. Żałuję, że w końcówce nie potrafiliśmy wyprowadzić dokładnej kontry, wtedy ostatnie minuty byłyby spokojniejsze – mówił na gorąco po meczu trener Pogoni Waldemar Walkusz. – Spodziewałem się, że Starogard będzie tak grał w piłkę. Jest to czołowy zespół, który powinien z nami rywalizować o końcowy sukces do samego finału ligi. W tej chwili mają do nas 13 punktów straty, a więc sami się z tego awansu wykluczyli. Szkoda, bo jest to jeden z lepszych zespołów w tej lidze.
Pogoń Lębork - KP Starogard Gdański 1:0 (1:0)
bramka: Damian Formela (‘22)
Pogoń: Katzor - Wesserling, Musuła, Kochanek, Skibicki - Sychowski, Morawski (‘84 Sadowski) - D. Formela, Madziąg (‘81 Kuss), Kłos (‘75 Stankiewicz) - Wardziński (‘67 Miszkiewicz).
KP: Paszkowski – Arndt, Prabucki (‘77 Neścior), Gołuński, Krystian Zieliński – Wohlert, Skórczewski (‘62 Wenta), Siora, Armatowski (‘62 Stanek) – Gronowski, Smuczyński ‘(67 Pryba).
żółta kartka: Wesserling (Pogoń)
sędziowie: Wnuk oraz Zaborowski, Skrzypiński
Znakomite, piłkarskie widowisko, trzymające w napięciu do ostatnich sekund, a co najważniejsze zwycięskie zobaczyła w niedzielne popołudnie rekordowa w tym sezonie liczba kibiców na meczu Pogoni w Lęborku. Mimo, że goście plany awansu muszą już raczej odłożyć na przyszły sezon, to zawiesili poprzeczkę wysoko. W zapowiedzi tego szlagierowego meczu trener gości Mariusz Majewski „odsłonił” słabą stronę w grze obronnej swojej drużyny, jaką są stałe fragmenty. A że Pogoń w tym aspekcie gry jest bardzo mocna, to w 22 minucie po dośrodkowaniu z wolnego Łukasza Kłosa Damian Formela wygrał pozycję z obrońcą gości i głową skierował piłkę do bramki. Po przerwie rywale przejęli inicjatywę, ale nasi piłkarze pokazali, że potrafią „cierpieć”, przetrwali napór starogardzian, a nawet potrafili odgryźć się kontratakami. Więcej goli kibice w Lęborku jednak nie zobaczyli, ale nikt z tego powodu nie mógł narzekać, bo przy remisie Rodła z Gedanią strata do lidera stopniała do 2 punktów.
Pogoniści przystąpili zatem do tego meczu z dodatkową presją, bo znali już wynik z Kwidzyna. Niedzielne spotkanie było pierwszym w tym roku na naturalnej nawierzchni. Skład Pogoni bez niespodzianek. W ataku gości Jakub Gronowski, współlider z 16 golami klasyfikacji strzelców. Jego mieliśmy obawiać się najbardziej, co pokazał tuż po rozpoczęciu. W pobliżu pola karnego sprytnie zagrał sobie piłkę do przodu i Wojciech Musuła musiał przerwać akcję faulem. Sędzia Leszek Wnuk w pierwszej chwili chyba zamierzał ukarać kapitana Pogoni żółtą kartką, ale ostatecznie nie uczynił tego.
Pierwszy kwadrans, mimo że bez klarownych okazji bramkowych, był znakomitym wstępem do meczu drugiej z trzecią drużyną w ligowej tabeli. Gra toczyła się w szybkim tempie, nikt nie odpuszczał, piłkarze sporo biegali, wymieniali pozycje.
W 22 minucie Damian Formela przyjął podanie, zastawił piłkę i ruszył do przodu na połowie rywali. Krystian Zieliński nie widział innej możliwości i przytrzymał nieprzepisowo skrzydłowego Pogoni. Do wolnego podszedł lewonożny Łukasz Kłos i wiadomo było, że dośrodkowanie będzie do bramki. W linii z zawodnikami gości ustawiło się pięciu zawodników Pogoni. Pozycję z Dariuszem Gołuńskim wygrał ten, który był faulowany i sam wymierzył sprawiedliwość. Padając głową z kilku metrów skierował piłkę do bramki. Pogoń objęła prowadzenie po stałym fragmencie gry wykorzystując swój wielki atut.
W 33 minucie rożnego mieli goście, ale po zgraniu i po uderzeniu głową Smuczyńskiego wylądowała na bocznej siatce. Groźniej było w 39 minucie, kiedy Michał Katzor wybiegł w bramki do dośrodkowania, ale piłka skozłowała przed nim i nie złapał jej przy pierwszej próbie. Na szczęście zachował przytomność i szybko naprawił swój błąd.
W 42 minucie napastnik Maciej Wardziński wrócił do środka pola i „przeczytał” zagranie Gronowskiego. Przejął piłkę i ruszył od połowy boiska. Puścił pierwszemu rywalowi piłkę między nogami, ale drugi już go powalił. Oszczędny w kartkowaniu sędzia i tym razem nie ukarał zawodnika ze Starogardu.
Ciężki bój o środek pola powodował, że piłki często były kierowane na wolne pole do skrzydłowych, żeby ci utrzymywali akcje w pobliżu pola karnego i albo sami wygrywali pojedynki, albo dogrywali do partnerów z przednich formacji. Fizyczne pojedynki toczyli szczególnie Formela i Madziąg a Łukasz Kłos miał szukać dryblingu. Tuż przed przerwą z rożnego dośrodkował Kłos. Na dalszym słupku zamykał Madziąg. Padając zdołał jeszcze kopnąć w bramkę, ale obrońca asekurował bramkarza. Do przerwy utrzymało się jednobramkowe prowadzenie Pogoni.
Od początku drugiej części goście zabrali się za odrabianie strat. Podeszli wyżej i gra długimi fragmentami toczyła się na połowie Pogoni. Teraz to nasi zawodnicy musieli wykonać tytaniczną, ofiarną pracę biegając za piłką. Konsekwentna gra w obronie sprawiła, że rywale nie potrafili stworzyć większego zagrożenia.
W 61 minucie doszło do kuriozalnej sytuacji, która mogła skończyć się drugim golem dla Pogoni. Pogoń zaatakował lewym skrzydłem, ale Kłos za daleko wypuścił sobie piłkę. Dariusz Gołuński wybił już ją na oślep i trafił w sędziego. Piłka wróciła w pole karne do Wardzińskiego, który uderzył na bramkę. Po rykoszecie minęła jednak słupek. Chwilę potem rzut rożny dla Pogoni. Dośrodkował Kłos a pojedynek w powietrzu wygrał Musuła. Uderzył głową, ale obrońca wybił piłkę, która trafiła do Rafała Morawskiego. Uderzenie lewą nogą obronił Jakub Paszkowski.
W 62 minucie trener gości wprowadził dwóch świeżych, ofensywnych zawodników – za Skórczewskiego i kapitana Armatowskiego na murawie pojawili się Stanek i Wenta.
Przy nikłym prowadzeniu Pogoni w 67 minucie trener Waldemar Walkusz ściągnął z boiska napastnika Wardzińskiego a wprowadził defensywnego pomocnika Gracjana Miszkiewicza. Ze skrzydła do ataku został przesunięty Formela. W 75 minucie Kłosa zmienił Stankiewicz.
W 78 minucie po dalekim wyrzucie z autu Wesserlinga piłkę tyłem do bramki i z obrońcą na plecach wycofał Sychowski do Miszkiewicza. Pomocnik Pogoni przyjął i szykował się do uderzenia. Paweł Arndt nie patyczkował się i ostro, nakładką zgarnął piłkę. Gwizdek arbitra milczał.
W 80 minucie Pogoń wyprowadziła podręcznikową kontrę. Rozpoczął Miszkiewicz, podał na skrzydło do Formeli, który starał się zagrać na drugą stronę do Stankiewicza. Ten był jednak lekko spóźniony i nie zdołał zamknąć akcji uderzeniem.
Z trybun mecz Pogoni oglądał trener Tomasz Dołotko w towarzystwie kilku zawodników Stolemu Gniewino, z którym Pogoń zagra w następnej kolejce. Jakie wnioski wyciągnął?
W końcówce więcej było takich akcji, także dlatego, że zmęczonemu nieustanną walką z obrońcami Madziągowi dobrą zmianę dał defensywny pomocnik Przemysław Kuss. Wiele piłek odebrał, wygrał kilka pojedynków w powietrzu, czyli zrobił wszystko, żeby dowieść skromne, ale bezcenne prowadzenie. Wynik mimo doliczonych minut nie uległ już zmianie i naszym piłkarzom należą się ogromne brawa za wspaniałą walkę o zwycięstwo.
- W ostatnim okresie gramy same mecze na szczycie tabeli z drużynami z czołówki. Cieszy mnie komplet zwycięstw. Trzeba pamiętać że na wyjeździe wygraliśmy w Kolbudach i Dzierzgoniu i dziś u siebie 1:0 ze Starogardem. Mecz mnie i zawodników kosztował dużo nerwów. Żałuję, że w końcówce nie potrafiliśmy wyprowadzić dokładnej kontry, wtedy ostatnie minuty byłyby spokojniejsze – mówił na gorąco po meczu trener Pogoni Waldemar Walkusz. – Spodziewałem się, że Starogard będzie tak grał w piłkę. Jest to czołowy zespół, który powinien z nami rywalizować o końcowy sukces do samego finału ligi. W tej chwili mają do nas 13 punktów straty, a więc sami się z tego awansu wykluczyli. Szkoda, bo jest to jeden z lepszych zespołów w tej lidze.