XVIII. kolejka SKO junior A – 3 czerwca 2006 r.
Stal Jezierzyce – Pogoń Lębork 1:1 (0:0)
Bramki: M. Jurczuk 75’ – Kijek 78’
Żółte kartki: Rawski, Ł. Jurczuk/ Grzybiński
Czerwona kartka: Stępień (Pogoń) – 89’, za uderzenie przeciwnika
Pogoń: Wojtowicz (kpt.) - Gniba, Grzenkowicz, R. Walkusz, Buczkowski – Szostak (46’ Kozakiewicz), Stawikowski (63’ Kijek), Żółtowski, Bojarski – Grzybiński, Stępień
Z ręką na sercu można stwierdzić, że tym spotkaniem żyły całe Jezierzyce. Stawka tego meczu była wszak bardzo wysoka – baraże o Makroregion. Liderującej Pogoni starczał remis, gospodarze musieli ten mecz koniecznie wygrać. Problemem lęborczan było spore osłabienie kadrowe (m. in. brak Damiana Kaufmanna, Marcina Kraśnika, Macieja Jońca) i jednocześnie krótka ławka rezerwowych. Wiadomo było, że w tej sytuacji trudno będzie przetrzymać masowe ataki miejscowych, które były rzeczą oczywistą. Smaczku całej rywalizacji dodawał jeszcze fakt, że naprzeciw siebie staną dwie równorzędne ekipy, które w dotychczasowych siedmiu rewanżowych spotkaniach odniosły komplet zwycięstw.
Pierwsze piętnaście minut to istna obrona Częstochowy w wykonaniu przyjezdnych. Już pierwszy strzał gospodarzy mógł dać im prowadzenie. Pogoń odpowiedziała ni to wrzutką, ni to strzałem Mateusza Grzybińskiego. W 11. minucie gospodarze mieli kolejną dobrą okazję do zdobycia bramki – wykonywali rzut wolny, lecz strzał poszybował nad poprzeczką bramki Adama Wojtowicza. Kolejne sekundy podkreślają przewagę Stali – minutę po wspomnianym rzucie wolnym na bramkę „Łysego” sunął kolejny atak, jednak został w porę powstrzymany przez lęborskich defensorów. Nie koniec na tym – w przeciągu minuty na bramkę Pogoni oddano dwa niebezpieczne strzały, na szczęście dla Młodych Lwów na posterunku był Wojtowicz, który w efektownym stylu obronił drugie uderzenie na swoją bramkę, przenosząc piłkę nad poprzeczkę. Gospodarze nie składali jednak broni – szybko wykonali zdobyty rzut rożny i po raz kolejny zatrudnili naszego golkipera, który znowu sparował piłkę na korner. Nawałnica sunęła dalej – znowu szybkie rozegranie stałego fragmentu gry i równie szybki strzał na bramkę, który Wojtowicz odprowadził tylko wzrokiem – piłka odbija się od poprzeczki i dopada do niej Szostak, próbując wyprowadzić kontratak. Całość kończy się faulem na lęborczaninie. Kiedy wydaje się, że goście powoli otrząsają się z przewagi rywala, błąd popełniają pomocnicy i zainicjowali groźną kontrę Stali. Na drodze gospodarzy po raz kolejny stanął jednak Wojtowicz, który bronił jak w transie. Koniec końców do głosu zaczęli wreszcie dochodzić podopieczni Rafała Bartoszka, czego efektem był nieśmiały atak Grzybińskiego. Akcja kończy się tylko na aucie dla kolegów „Grzybka”. Pierwsza dogodna sytuacja pogonistów ma miejsce w 25. minucie – nie atakowany przez nikogo Radosław Walkusz zdecydował się na bieg ku bramce jezierzycan, kiwnął trzech rywali i mając dużo swobody oddał z okolic 20 metrów silny strzał, który minimalnie ominął słupek bramki gospodarzy. Sygnał do ataku podchwycili jego koledzy i kilkanaście sekund później wywalczyli korner – dośrodkowywał Robert Żółtowski, a akcję strzałem głową zamykał Przemysław Stępień – niestety niecelnie. Jezierzycanie nie dali zbić się z tropu i stworzyli kolejną sytuację bramkową, ale po raz kolejny na ich drodze stanęła ostoja Pogoni, czyli kapitan drużyny, Adam Wojtowicz. Wynik do przerwy nie uległ zmianie, choć na to obydwie jedenastki miały jeszcze duże szanse – jeszcze raz bramce „Łysego” zagrozili gospodarze, zmuszając go do efektownej robinsonady, za to Młodym Lwom aż trzykrotnie udaje się przedostać w obręb szesnastki rywali – najpierw Żółtowski z autu zagrywa do Stępnia, dogrywa do Grzybińskiego, a ten znalazł się w znakomitej sytuacji do pokonania bramkarza miejscowych. Temu jednak udało się wybronić nogą uderzenie „Grzybka”. Swoich szans próbują jeszcze Stępień i Żółtowski – „Stefan” niczego ostatecznie niczego nie wskórał, a strzał „Czekolady” mija bramkę.
W drugiej połowie gra częściej toczyła się w środku pola, niemniej jednak im bliżej było końca meczu, tym ataki jezierzycan były częstsze i coraz to groźniejsze. Zawodnikom Pogoni powoli zaczynało brakować sił, a przez uraz z boiska musiał zejść Michał Stawikowski. Zastąpił go Tomasz Kijek, który miał uspokajać grę w środku pola i ewentualnie podłączać się do akcji ofensywnych. Jego obecność nie powstrzymała mimo wszystko nieszczęścia, jakie spotkało pogonistów w 75. minucie – katastrofalny błąd przed własnym polem karnym popełnił Krystian Buczkowski, który w dziecinny sposób pozwolił sobie odebrać piłkę przez zawodnika Stali, Marcina Jurczuka – młody napastnik popędził w kierunku bramki lęborczan i mimo starań Wojtowicza zdołał umieścić piłkę w siatce. Nastąpiła dosłowna eksplozja radości w obozie gospodarzy – z trybun słychać było huk petard, mieszkańcy położonych rzut kamieniem od boiska bloków otwierali szampany(!), a kibice wprost oszaleli ze szczęścia. Z kolei wśród zawodników spod znaku lwa zapanowała cisza i konsternacja – baraże nagle oddaliły się i aby je odzyskać trzeba było stanąć na głowie. Jednak od czego ma się Tomasza Kijka – gdy wydawało się, że będący na fali gospodarze pójdą za ciosem i po raz kolejny zaatakują, że będą kontrolować grę i że gra lęborczan będzie teraz wyglądać jak bicie głową w mur, na jeszcze jeden zryw zdecydował się Grzegorz Bojarski. Popędził prawym skrzydłem, zszedł w kierunku bramki i kropnął z 16 metrów. Bramkarz miejscowych sparował futbolówkę przed siebie, a tam czekał już na nią wszędobylski Kijek, który z zimną krwią wpakował piłkę do bramki z odległości 6 metrów. W tym momencie nad jezierzyckim stadionem zapanował grobowa cisza, którą mąciły tylko radosne okrzyki lęborskich juniorów. Brawa jednak dla gospodarzy, których nie załamał taki obrót spraw i jeszcze kilkakrotnie mieli okazje, aby to oni schodzili z boiska w glorii zwycięzców. Jednak im bliżej końcowego gwizdka sędziego, tym więcej spięć towarzyszyło tym zawodom. Na minutę przed upływem regulaminowego czasu gry doszło do kolejnego zgrzytu – na połowie lęborczan kopnięty został Przemysław Stępień, czego nie dopatrzył się żaden z arbitrów. „Stefan” nie chciał pozostać rywalowi dłużny i uderzył go lekko w twarz. Doszło do przepychanek między zawodnikami obydwu ekip. Skłóconych piłkarzy musiał godzić sędzia, który usunął z boiska „Stefana”, tym samym osłabiając zespół Pogoni w kontekście baraży. Tym samym zawodnik ten rozegrał ostatni mecz w barwach juniorów starszych, gdyż ze względu na wiek od przyszłego sezonu zostanie przeniesiony do kadry seniorów. Na pewno nie takiego pożegnania oczekiwał. W każdym razie kilkanaście sekund później arbiter odgwizduje koniec spotkania, a to oznacza, że Pogoń zwyciężyła bój o baraże. Radości i śmiechu nie było końca. Jednak prawdziwa euforia nastąpi 17 czerwca, jeśli Młode Lwy zapewnią sobie awans do PLJ. Lecz pokonać Bytovię nie będzie łatwo. Trener Bartoszek ma teraz tydzień czasu, aby skompletować zespół i odpowiednio przygotować go do najważniejszych meczy w sezonie. Czas goni, a do zrobienia jest wiele. Trzymajmy kciuki za Grzybka i spółkę – Makroregion jest na wyciągnięcie ręki.