XVI. kolejka SKO junior A – 20 maja 2006 r.

Pogoń Lębork – Jantaria/Orkan Pobłocie 1:0 (1:0)
Grzybiński 43’

Pogoń: Wojtowicz (kpt.) – Gniba, Grzenkowicz, R. Walkusz (84’ Joniec), Buczkowski – Bojarski, Żółtowski, Stawikowski (60’ Kozakiewicz), Kaufmann – Stępień (65’ Kraśnik), Szostak (35’ Grzybiński)

Spotkanie dwóch czołowych drużyn ligi miało przynieść wiele emocji i zawodnicy obydwu ekip robili wszystko, żeby ich nie zabrakło. Spotkanie nerwowo rozpoczęli gospodarze, którzy dopuścili do dwóch groźnych sytuacji ze strony przyjezdnych. Lęborczanie odpowiedzieli rzutem wolnym, z którego udało im się wywalczyć rzut rożny. Złe rozegranie tego stałego fragmentu gry zaowocowało kontrą Jantarii, jednak i tym razem pogoniści zażegnali niebezpieczeństwo. W 10. minucie bardzo dobrą sytuację do zdobycia bramki miał Przemysław Stępień, lecz piłka po jego strzale głową trafiła w słupek. Parę minut później zawodnikowi temu znów zabrakło kilku centymetrów do szczęścia. Tymczasem Jantaria nie pozostawała bierna i wyprowadzała niebezpieczne ataki, które dezorganizowały szyki obronne gospodarzy. Jedna z takich sytuacji zakończyła się tylko strzałem nad poprzeczką bramki Adama Wojtowicza. W 16. minucie po raz kolejny błysnął Stępień – „Stefan” wyskoczył zza pleców obrońców pobłocian, otrzymał prostopadłe podanie ze środka pola i wyszedł na czystą pozycję z bramkarzem, jednak przez zbyt mocne wypuszczenie piłki musiał zwolnić akcję, aby ją opanować i wszystko skończyło się fiaskiem. Z przewagi Pogoni powoli otrząsali się zawodnicy Jantarii i zaczęli sobie coraz śmielej poczynać na boisku. Wszystko zaczęło się od silnego strzału napastnika przyjezdnych na bramkę Wojtowicza, jednak „Łysy” pewnie go wyłapał. Kolejne stwarzane okazje siały panikę w szeregach lęborczan, którzy popełniali proste błędy, mając miejscami problemy z wybiciem piłki daleko od własnego pola karnego. Goście z Pobłocia na szczęście dla obrońców Młodych Lwów sami też się gubili i nie potrafili skorzystać z prezentów. W końcu pogonistom udaje się przeprowadzić kontrę – sygnał do nękania przyjezdnych dał Michał Stawikowski uderzając mocno na bramkę rywali – bez skutku. Od tej chwili na stadionie przy Kusocińskiego na dobre rozpoczął się festiwal niewykorzystanych sytuacji. W 30. minucie bramkarza gości próbował zaskoczyć Robert Żółtowski. Moment po tym jesteśmy już pod bramką Pogoni, gdzie napastników ekipy wicelidera skutecznie powstrzymywał Wojtowicz. Gra się nie układała jednemu i drugiemu zespołowi, walka toczyła się głównie w środku pola, wyraźniejszą przewagę osiągnęli miejscowi, lecz słaba dyspozycja co niektórych zawodników niweczyła wysiłki całej ekipy. W 35. minucie trener Bartoszek zdejmuje słabo spisującego się Wojciecha Szostaka i wystawia w jego miejsce Mateusza Grzybińskiego. Zmiana ta wprowadziła spore ożywienie w szeregach podopiecznych Rafała Bartoszka. Cztery minuty po wejściu na boisko „Grzybek” wrzucił piłkę w pole karne, gdzie już do strzału głową przymierzał się Stępień, lecz w ostatniej chwili bramkarz zdjął mu futbolówkę z głowy. Minutę później w pole karne wjechał Damian Kaufmann, który w tym spotkaniu zostawił zdrowie na boisku, ale z przykrością dla niego nie miał komu oddać piłki. Całość kończy się niegroźną kontrą rywali. Po wznowieniu gry lęborczanie szybko przenoszą się pod bramkę pobłocian, gdzie po raz kolejny dał im się we znaki „Grzybek”. W końcu nadchodzi 43. minuta: w zamieszaniu pod bramką Jantarii piłkę przechwycił Żółtowski, szybko zgrał do Grzybińskiego, a ten znalazł trochę wolnego miejsca i uderzył obok interweniującego golkipera gości – 1:0! Eksplozja radości zarówno na boisku, jak i ławce rezerwowych. Wszyscy mogli odetchnąć z ulgą, ale nie byli jeszcze świadomi, co ich czeka w drugiej połowie. Pierwszą połowę lęborczanie kończą rzutem rożnym, który Grzybiński zamyka strzałem głową.

W drugiej połowie przewaga Pogoni była już zdecydowana, poczynania Jantarii były już bardziej kontrolowane. Bolączką za to były katastrofalna nieskuteczność Grzybka i spółki. Zachowanie miejscowych zawodników miejscami wołało o pomstę do nieba. Już pierwszych pięć minut przyniosły trzy wyśmienite okazje do podwyższenia rezultatu – w 47. minucie Stawikowski uderzył nad bramką, minutę później „Stefan” Stępień po dośrodkowaniu z rzutu rożnego trafił w słupek, a po kolejnym rzucie rożnym egzekwowanym przez Grzybka, Stefan minął się z piłką. W kolejnej sytuacji znów główną rolę odegrał Stępień – szybko rozegraną akcję z klepki kończy strzałem na bramkę, bramkarz odbija piłkę przed siebie, a dobijający ją praktycznie do pustej bramki Bojarski pudłuje z 3 metrów nad bramką... W tej sytuacji wszyscy obawiali się, czy nie sprawdzi się stara piłkarska maksyma o niewykorzystanych sytuacjach. Przyjezdni robili wszystko, aby się sprawdziła – w 56. minucie wykonywali rzut rożny, który napędził lęborczanom sporo strachu. Dwadzieścia minut przed ostatnim gwizdkiem wykonywali dwa rzuty wolne – na wysokości zadania stanął jednak Wojtowicz i Pogoń nadal prowadziła 1:0. Na kwadrans przed końcem stuprocentową sytuację wypracował sobie strzelec jedynej dotąd bramki – Grzybiński – jednak podobnie jak wcześnie Bojarski, tak i on strzelił z bliskiej odległości wysoko nad bramką. Zaraz potem kolejny strzał oddaje tym razem Radosław Walkusz, piłka ugrzęzła gdzieś między nogami pobłockich obrońców, wywalczył ją jeszcze Grzybek, lecz skończyło się tylko na wywalczeniu kolejnego korneru. Kilka minut przed końcem bramkarza rywali próbował zaskoczyć wprowadzony wcześniej Marcin Kraśnik – efekt identyczny jak u poprzedników. Kanonadę nieskuteczności kończy Bojar, strzelając obok prawego słupka. Sędzia po wybiciu piłki przez bramkarza Jantarii odgwizdał koniec tego emocjonującego spotkania. Tym samym zawodnikom Pogoni udało się zrewanżować za jesienną porażkę 0:2.

Dzięki temu zwycięstwu Młode Lwy odskoczyły od pokonanego rywala na 5 punktów i baraże o Makroregion są na wyciągnięcie ręki. W następną sobotę pogoniści pauzują, lecz z uwagą będę nasłuchiwać wieści z Jezierzyc, gdzie miejscowa Stal podejmować będzie Jantarię. Obydwie ekipy mają po 16 kolejkach równą ilość punktów. Remis w tym spotkaniu oznaczać będzie grę w barażach Pogoni, bez względu na wynik ostatniego spotkania. Każdy inny rezultat zmusza podopiecznych Rafała Bartoszka do walki o punkty. Na dzień dzisiejszy trzeba jednak mocno popracować nad skutecznością Grzybka i spółki, bo z taką, jaką zaprezentowali w sobotnim spotkaniu, w meczach z Bytovią nie mają czego szukać. Bądźmy dobrej myśli.