XV. kolejka SKO junior A – 13 maja 2006 r.
Jantar Ustka – Pogoń Lębork 0:5 (0:1)
bramki: Bojarski 5’, Stępień 55’, Grzybiński 3 (73’ k., 77’, 89’)
Pogoń: Wojtowicz (kpt.) (80’ Lis) – Gniba, R. Walkusz, Buczkowski, Joniec (60’ Kraśnik) – Bojarski, Żółtowski (55’ Kozakiewicz), Stawikowski, Kaufmann – Szostak, Stępień (55’ Grzybiński)
Mecz w Ustce był niezwykle ważny z trzech powodów. Pierwszy to ciągły pościg za pozycją lidera i w związku z tym całkowity zakaz gubienia punktów. Drugi to niewyobrażalna okazja do awansu na tą pozycję, gdyż tego dnia odpoczywali zawodnicy Jantarii Pobłocia. Trzeci powód – najważniejszy – to widmo bezpośredniego meczu z pobłocianami, do którego moglibyśmy podchodzić albo jeszcze jako wicelider, albo już jako lider. Podopiecznym Rafała Bartoszka jednak nie w głowie było myśleć o takich kalkulacjach. Na boisko wychodzili jedynie z przeświadczeniem, że przyjechali tutaj tylko po zwycięstwo. Pierwszych kilkanaście sekund nie skłaniało raczej do przekonania, że Pogoń wywiezie stąd trzy punkty – Jantar zaatakował z impetem, lecz szczęśliwie dla lęborczan nie skończyło się to stratą bramki. Chwilę później goście mają pierwszą sytuację podbramkową – z lewej strony rzut rożny bił Robert Żółtowski, niestety bez powodzenia. 120 sekund później biegnący prawym skrzydłem Radosław Walkusz wypatrzył dobrze ustawionego Grzegorza Bojarskiego, zagrał do niego długą piłkę, a „Bojarowi” po jej opanowaniu nie pozostało nic, jak tylko strzelić tuż przy słupku – bramkarz tylko odprowadził futbolówkę wzrokiem. Moment po objęciu prowadzenia ten sam zawodnik mógł strzelić drugą bramkę, lecz minimalnie przestrzelił. Kolejne minuty potwierdzały dominację przyjezdnych, czego potwierdzeniem był groźny strzał z półobrotu Radosława Walkusza z 17. minuty. 10 minut później ustczanie bliscy byli strzelenia sobie bramki samobójczej – przed „swojakiem” uratowała ich trzeźwa interwencja jednego z obrońców, który tak wybił piłkę, że ta trafiła pod nogi Macieja Jońca. Obrońca Pogoni bramki jednak nie zdobył. Ostatni kwadrans gry mógł się podobać, zwłaszcza dzięki gospodarzom, którzy stworzyli kilka dobrych okazji do wyrównania. Za każdym razem plany rywali niweczyli dobrze dziś grający obrońcy Młodych Lwów, dyrygowani przez kapitana zespołu, Adama Wojtowicza. W doliczonym czasie gry szansę na bramkę do szatni miał jeszcze Przemysław Stępień, lecz sędzia słusznie złapał go na pozycji spalonej.
Druga połowa zaczęła się podobnie jak pierwsze 45 minut. Różnica polegała na tym, że w tej części gry podopieczni Rafała Bartoszka dominowali już bezsprzecznie i nie pozwolili rywalowi na rozwinięcie skrzydeł. Dziesięć minut po wznowieniu gry „Czeko” Żółtowski zainicjował akcję prawym skrzydłem, dobiegł do linii bramkowej i wycofał piłkę do Michała Stawikowskiego, który strzelił wprost w nadbiegającego obrońcę – do dobitki pośpieszył Stępień i po jego skutecznym uderzeniu piłka po raz drugi w spotkaniu znalazła się w bramce Jantara. Chwilę później „Stefana” zastąpił Mateusz Grzybiński, który miał się okazać głównym aktorem sobotniego widowiska – on to w 73. minucie wpadł lewą stroną w pole karne i został sfaulowany w samym jego rogu. Sędzia dyktuje „jedenastkę”, a sprawiedliwość wymierza sam poszkodowany. Cztery minuty po trzeciej bramce pada kolejna bramka dla pogonistów – „Grzybek” zostaje obsłużony znakomitym podaniem ze środka pola od Marka Kozakiewicza, zszedł na lewą flankę i strzelił nie do obrony. Kropkę nad i przyjezdni postawili w 89. minucie – piłkę do gry wprowadził Wojtowicz, Bojarski strącił ją do „Grzybka”, a ten przeszedł tym razem na prawą stronę i technicznym uderzeniem ustalił wynik gry, kompletując przy okazji klasyczny hat-trick. Co do zawodników Jantara warto wspomnieć, że w całej drugiej połowie oddali tylko jeden strzał na bramkę „Łysego”, ale jak na złość była to w dodatku jedyna okazja do zdobycia bramki.
Po tym zwycięstwie Pogoń awansowała na pierwsze miejsce w tabeli i ma 2 punkty więcej od następnej Jantarii oraz o jeden więcej rozegrany mecz. Jest to niezwykle ważne w kontekście przyszłotygodniowej rywalizacji tych zespołów w Lęborku. Aby myśleć o barażach pogoniści muszą to spotkanie koniecznie wygrać. Wystarczy uwierzyć we własne siły, a cel ten na pewno zostanie osiągnięty.