Sparing 7 marca 2010r. godz. 13 Bożepole Wielkie

Pogoń Lębork – Stolem Gniewino 2:1 (1:0)
Bramki: 1:0 Chmielewski (8’), 1:1 Stolem (68’), 2:1 Żuchowski (89’)

Pogoń: Skrzypczak (80’ Staszewski) – Błaszkowski, Jasiński, Smolarek, Kołucki, Stankiewicz (80’ Kijek), Witkowski, Iwosa (75’ Malek), Mielewczyk, Chmielewski (’70 Michta), Żuchowski

Stolem: Waldemar Wenta, (45' Piotr Leyk), Adam Dolotko, (70' Paweł Kowalewski), Tomasz Funk, Damian Robakowski, Adam Dolny, (45' Rafał Pendowski), Krzysztof Wiśniewski, (55' Michał Tarnawski), Bartosz Sznycer, Paweł Żaczek, Piotr Basiński, Aleksander Jakubik, (55' Jarosław Trocki), Bartosz Chojnacki, (45' Łukasz Czarnecki).

Trzecią wygraną z rzędu odnotowali piłkarze Pogoni przygotowujący się do rozgrywek ligowych, które startują w końcu marca. Na zmrożonym i nieco zaśnieżonym boisku w Bożympolu Pogoń spotkała się z ekipą Stolemu Gniewino. Mecz obfitował w walkę, a przewaga Pogoni choć potwierdzona tylko dwoma trafieniami była bezdyskusyjna. Stolem z gry nie miał wielu okazji podbramkowych, choć nadrabiał to dużą ilością stałych fragmentów gry na naszej połowie.

Wynik otworzył już w ósmej minucie Chmielewski, który z 6 metrów bez problemu pokonał bramkarza Stolemu po dośrodkowaniu od Stankiewicza. W 14 minucie mocny strzał w kierunku bramki Mielewczyka został zablokowany przez obrońców z Gniewina. Jeszcze tylko żółte kartki dla Witkowskiego i Iwosy i to wszystkie ważne wydarzenia z pierwszej odsłonie sparingu.

Świetną okazję na zdobycie bramki Pogoń miała w 65 minucie. Wtedy to po rzucie rożnym bitym przez Kołuckiego piłka trafia do Mielewczyka, który kieruje ją na głowę Chmielewskiego. Od bramki futbolówkę dzieliły tylko centymetry… Trzy minuty później Jarosław Trocki Stolemu z 16 metrów pięknym strzałem pokonuje Skrzypczaka, który przy tej sytuacji był bez szans. Ostatnie minuty to nawałnica lęborczan. Najpierw rajd Witkowskiego i niecelny strzał obok bramki Piotra Leyka, który w II połowie bronił siatki Stolemu. Dwie minuty później ładna wrzutka Mielewczyka z rzutu rożnego trafia do Żuchowskiego który z główki zdobywa zwycięskiego gola. Na koniec jeszcze Michta próbuje wyjść sam na sam z bramkarzem, ale obrońca wybija piłkę spod nóg i wynik nie ulega zmianie.