Sparing, 26 lutego 2014r. godz. 18.30
Pogoń Lębork – Lechia II Gdańsk 1:0 (0:0)
bramki: 1:0 Waczkowski (’55)
Pogoń: Labuda – Łapigrowski, Musuła, B. Żmudzki, Bach, Wesserling, Sychowski, Morawski, Kołucki (’70 Naczk), Stankiewicz (’75 Kolke), Waczkowski
Lechia II: Małkowski – Powszuk, Iwanowski, Bejrowski, Przybylski, Żmijewski (’46 Kawa), Bobowski, Gorczyca (’46 Sypniewski), Gołuński, Telesiński, Kugiel
- Spodziewałem się że Lechia będzie chciała nam się zrewanżować za poprzedni mecz. My z kolei byliśmy po 3 porażkach z rzędu i obawialiśmy się tego spotkania - powiedział po meczu trener Pogoni Sobiesław Przybylski. - Zagraliśmy na zero z tyłu, to było dla mnie ważne, ogólnie mecz mógł się podobać.
Można powiedzieć, że ekipa Pogoni znalazła patent na Lechię. Mecz był wyrównany i trzeba jasno powiedzieć, że goście stwarzali sobie dużo sytuacji bramkowych. Jedyną bramkę wieczoru zdobył w 55 minucie Jędrzej Waczkowski przy asyście Mateusza Stankiewicza.
Dramatycznie było w ostatniej minucie meczu, gdy w starciu po bramką ucierpiał dopiero co powracający po kontuzji nasz bramkarz Patryk Labuda. Z pierwszych oględzin wygląda na to, że skończyło się na bolesnym obiciu piszczela.
Pogoń Lębork – Lechia II Gdańsk 1:0 (0:0)
bramki: 1:0 Waczkowski (’55)
Pogoń: Labuda – Łapigrowski, Musuła, B. Żmudzki, Bach, Wesserling, Sychowski, Morawski, Kołucki (’70 Naczk), Stankiewicz (’75 Kolke), Waczkowski
Lechia II: Małkowski – Powszuk, Iwanowski, Bejrowski, Przybylski, Żmijewski (’46 Kawa), Bobowski, Gorczyca (’46 Sypniewski), Gołuński, Telesiński, Kugiel
- Spodziewałem się że Lechia będzie chciała nam się zrewanżować za poprzedni mecz. My z kolei byliśmy po 3 porażkach z rzędu i obawialiśmy się tego spotkania - powiedział po meczu trener Pogoni Sobiesław Przybylski. - Zagraliśmy na zero z tyłu, to było dla mnie ważne, ogólnie mecz mógł się podobać.
Można powiedzieć, że ekipa Pogoni znalazła patent na Lechię. Mecz był wyrównany i trzeba jasno powiedzieć, że goście stwarzali sobie dużo sytuacji bramkowych. Jedyną bramkę wieczoru zdobył w 55 minucie Jędrzej Waczkowski przy asyście Mateusza Stankiewicza.
Dramatycznie było w ostatniej minucie meczu, gdy w starciu po bramką ucierpiał dopiero co powracający po kontuzji nasz bramkarz Patryk Labuda. Z pierwszych oględzin wygląda na to, że skończyło się na bolesnym obiciu piszczela.