3. kolejka III ligi, 21 sierpnia 2016 godz. 17
Pogoń Lębork - Leśnik Manowo 2:0 (2:0)
bramki: Patryk Pytlak (‘8), Łukasz Kłos (‘17)
Pogoń: Patryk Labuda – Wesserling, Musuła, Szałek, Kochanek – Tobiaski – Wardziński (‘78 Stankiewicz), Słowiński (‘46 Sychowski), Kłos (‘88 Miszkiewicz), Pytlak (‘66 D. Formela) – Wachowiak
Leśnik: Tkacz – Maślanka (‘57 Gorgol), Bień, Ejzygmann, Więckowski (‘55 Szostak), Myśliński, Karpiński, Jakubowski, Maciukajć (‘81 Bać), Rakowski, Sochaj (‘49 Saganowski)
żółte kartki: Słowiński, Pytlak (Pogoń) – Maślanka, Więckowski (Leśnik)
sędziowie: Kamil Rybiński oraz Grzegorz Górski i Sebastian Pakuszewski
Kontrolując przez niemal pełne 90 minut grę w niedzielnym spotkaniu przeciw innemu z III-ligowych beniaminków Pogoń odniosła pierwsze zwycięstwo w sezonie. Wynik otworzył już w 8 minucie Patryk Pytlak, który uderzeniem głową zamienił na gola dośrodkowanie Fabiana Słowińskiego. W 17 minucie wspaniałym strzałem zza pola karnego pod poprzeczkę podwyższył Łukasz Kłos. Dwubramkowe prowadzenie ustawiło spotkanie i Pogoń mogła spokojnie rozgrywać swoje akcje. Goście praktycznie ani razu nie stworzyli realnego zagrożenia pod bramką Patryka Labudy. Zwycięstwo gospodarzy pozwoliło awansować na 13 miejsce w ligowej tabeli.
Leśnik Manowo miał być tą drużyną, z którą Pogoń powinna pokusić się o punkty. W przeciwieństwie do naszej drużyny po awansie goście nie dokonali znaczących wzmocnień a do Lęborka przyjechali osłabieni brakiem dwóch podstawowych zawodników.
W trzecim kolejnym meczu trener Waldemar Walkusz wystawił nieco inną jedenastkę. Do bramki wrócił młodzieżowiec Patryk Labuda a w rezerwie pozostał Mateusz Machola. W zestawieniu defensywy miejsce zachowali Wesserling, Musuła i Szałek a uzupełnił ją rzadko grający na lewej stronie narzekający na przeziębienie Kochanek. W rolę drugiego młodzieżowca wcielił się defensywy pomocnik Jakub Tobiaski, który miał przed sobą kwartet ofensywnych pomocników, bo w tym spotkaniu to Pogoń miała przede wszystkim atakować. Na ławce rozpoczął Mateusz Sychowski a jego miejsce zajął grający do tej pory drugie połowy Fabian Słowiński. Na skrzydłach pojedynki mieli wygrywać Wardziński z Pytlakiem. Jedynym napastnikiem, podobnie jak w dwóch pierwszych spotkaniach, był Mateusz Wachowiak.
Tych kibiców, którzy chcieli być świadkami pierwszego, III-ligowego zwycięstwa nie mogła odstraszyć nawet deszczowa aura. Przez całą pierwszą połowę siąpiło z nieba z mniejszą lub większą intensywnością. Przestało dopiero w przerwie meczu, ale wtedy Pogoń prowadziła już 2-0.
Goście od początku ustawili się na własnej połowie czekając, co zrobią gospodarze. Po pierwszych, rozpoznających minutach akcje Pogoni zaczęły się coraz bardziej zazębiać. Przy długim posiadaniu piłki i grze głównie na połowie gości okazje bramkowe były kwestią czasu. W 7 minucie precyzyjną, górną piłkę ze środka Tobiaski posłał do Pytlaka. Ten poradził sobie w polu karnym z obrońcą i spod końcowej linii zagrał wzdłuż bramki. W centralnym miejscu pola karnego Wachowiakowi trochę zabrakło do zamknięcia akcji głową. Obrońca wybił piłkę, ale ta trafiła w Wardzińskiego. To jeszcze nie była ta sytuacja.
W 8 minucie kolejny rzut rożny dla Pogoni. Do piłki podszedł Słowiński. Pytlak zamarkował ruch w drugą stronę po czym zbiegł na pierwszy słupek. Obrońca gości Mateusz Bień spóźnił się ułamek sekundy i to wystarczyło, żeby skrzydłowy Pogoni zmieścił piłkę pod poprzeczką, mimo że był już tam bramkarz Leśnika. Uderzenie było jednak mocne i precyzyjne. To pierwsze ligowe trafienie Pytlaka dla Pogoni.
W 14 minucie po odbiorze piłki w środku pola Wachowiak ruszył pod pole karne po czym podał na skrzydło do Wardzińskiego. Sam wbiegł w pole karne, ale zwrotne podanie otrzymał za plecy i z nieźle zapowiadającej się akcji nic nie wyszło.
Akcja dająca podwyższenie prowadzenia rozpoczęła się od podania z obrony do Słowińskiego. Ten dalekim zagraniem poszukał Wachowiaka, któremu jednak uciekła piłka. Nie dał za wygraną i zdołał ją jeszcze opanować wślizgiem. Ograł dwóch rywali i uderzył z ostrego kąta. Dobrze ustawiony Tkacz obronił nogą. Piłka poszybowała w górę w okolice 16 metra, gdzie skoczyli do głowy Wardziński i jeden z przyjezdnych. Z całej sytuacji skorzystał Kłos i uderzył lewą nogą z 18 metrów pod poprzeczkę zdobywając gola rzadkiej urody. - Mieliśmy takie założenia by od początku meczu usiąść na zespół Leśnika i starać się jak najszybciej rozstrzygnąć losy meczu. Jak padła bramka? Zamknąłem oczy… nie zastanawiałem się…, no i wpadło - zdradził po meczu zdobywca drugiej bramki Łukasz Kłos.
Pogoń dominowała i prowadziła już 2-0. Mimo straty dwóch goli obraz gry nie uległ zmianie, bo akcje gości były szybko rozbijane. Także stałe fragmenty nie mogły zagrozić bramce Labudy. Do przerwy wynik nie uległ już zmianie.
W przerwie na najwierniejszych kibiców czekała gratisowa gorąca kawa i herbata.
Przed drugą częścią wreszcie przestało padać. W Pogoni doszło do jednej zmiany. Ukaranego w 42 minucie żółtą kartką Słowińskiego zastąpił Sychowski. Druga połowa nie przyniosła już bramek. Mecz nadal toczył się pod dyktando gospodarzy. Pewnie grała defensywa. Goście próbowali grać długą piłką, ale bez efektu. Obaj trenerzy wykorzystali komplet zmian. Drugą żółtą kartkę z zawodników Pogoni zobaczył w 64 minucie Pytlak.
W 79 minucie goście zawiązali jedną z nielicznych udanych akcji. Głębokiego zagrania Rakowskiego ze skrzydła nie zamknęli jednak ani Saganowski ani Jakubowski.
Mecz zakończył się w pełni zasłużonym zwycięstwem Pogoni. Ozdobą spotkania był gol Kłosa.
Po meczu powiedzieli:
Waldemar Walkusz, trener Pogoni: - Po tych dwóch pierwszych meczach gdzie trochę nieodpowiedzialnie traciliśmy bramki dziś chcieliśmy się skoncentrować. Konsekwentnie graliśmy przez całe 90 minut, można tylko żałować, że nie było tej kropki nad „i” w postaci trzeciej bramki. Przy wyniki 2:0 ciągle trzeba było czujnym. Pokazaliśmy dziś dojrzałą piłkę, spokojnie zagraliśmy to co powinniśmy zagrać, dobrze ustawialiśmy się przy stałych fragmentach gry. Myślę, że to zwycięstwo doda chłopakom wiary w to co robimy. Punkty były nam bardzo potrzebne, z tego trzeba się cieszyć. Kibicom, którzy przybyli na stadion mimo takiej pogody serdecznie dziękuję że byli z nami, że są, że nas wspierają.
Łukasz Drożdżal, trener Leśnika: - Chciałem na początek pogratulować trenerowi Walkuszowi i zawodnikom w jego zespole, bo pokazali, że nie są przypadkowo w tej III lidze. My dziś nie mieliśmy żadnych argumentów by odeprzeć ich ataki, przede wszystkich mieliśmy problem z przodu by coś zorganizować. Po strzeleniu dwóch bramek Pogoń cofnęła się. My dziś graliśmy bez dwóch podstawowych zawodników, plus do tego zmęczenie niektórych, bo sprawy prywatne i wyglądało to jak wyglądało. Kadra okrojona, wiedziałem, że będzie tu ciężko i tak było. Mamy zespół ludzi, którzy walką, determinacją wywalczyli awans z 4 do 3 ligi i nasz skład się zmienił. Przyszli ludzie z niższych lig. Nie mamy tak doświadczonych zawodników jak Pogoń – Michał Szałek czy Fabian Słowiński czy Adrian Kochanek.
Pogoń Lębork - Leśnik Manowo 2:0 (2:0)
bramki: Patryk Pytlak (‘8), Łukasz Kłos (‘17)
Pogoń: Patryk Labuda – Wesserling, Musuła, Szałek, Kochanek – Tobiaski – Wardziński (‘78 Stankiewicz), Słowiński (‘46 Sychowski), Kłos (‘88 Miszkiewicz), Pytlak (‘66 D. Formela) – Wachowiak
Leśnik: Tkacz – Maślanka (‘57 Gorgol), Bień, Ejzygmann, Więckowski (‘55 Szostak), Myśliński, Karpiński, Jakubowski, Maciukajć (‘81 Bać), Rakowski, Sochaj (‘49 Saganowski)
żółte kartki: Słowiński, Pytlak (Pogoń) – Maślanka, Więckowski (Leśnik)
sędziowie: Kamil Rybiński oraz Grzegorz Górski i Sebastian Pakuszewski
Kontrolując przez niemal pełne 90 minut grę w niedzielnym spotkaniu przeciw innemu z III-ligowych beniaminków Pogoń odniosła pierwsze zwycięstwo w sezonie. Wynik otworzył już w 8 minucie Patryk Pytlak, który uderzeniem głową zamienił na gola dośrodkowanie Fabiana Słowińskiego. W 17 minucie wspaniałym strzałem zza pola karnego pod poprzeczkę podwyższył Łukasz Kłos. Dwubramkowe prowadzenie ustawiło spotkanie i Pogoń mogła spokojnie rozgrywać swoje akcje. Goście praktycznie ani razu nie stworzyli realnego zagrożenia pod bramką Patryka Labudy. Zwycięstwo gospodarzy pozwoliło awansować na 13 miejsce w ligowej tabeli.
Leśnik Manowo miał być tą drużyną, z którą Pogoń powinna pokusić się o punkty. W przeciwieństwie do naszej drużyny po awansie goście nie dokonali znaczących wzmocnień a do Lęborka przyjechali osłabieni brakiem dwóch podstawowych zawodników.
W trzecim kolejnym meczu trener Waldemar Walkusz wystawił nieco inną jedenastkę. Do bramki wrócił młodzieżowiec Patryk Labuda a w rezerwie pozostał Mateusz Machola. W zestawieniu defensywy miejsce zachowali Wesserling, Musuła i Szałek a uzupełnił ją rzadko grający na lewej stronie narzekający na przeziębienie Kochanek. W rolę drugiego młodzieżowca wcielił się defensywy pomocnik Jakub Tobiaski, który miał przed sobą kwartet ofensywnych pomocników, bo w tym spotkaniu to Pogoń miała przede wszystkim atakować. Na ławce rozpoczął Mateusz Sychowski a jego miejsce zajął grający do tej pory drugie połowy Fabian Słowiński. Na skrzydłach pojedynki mieli wygrywać Wardziński z Pytlakiem. Jedynym napastnikiem, podobnie jak w dwóch pierwszych spotkaniach, był Mateusz Wachowiak.
Tych kibiców, którzy chcieli być świadkami pierwszego, III-ligowego zwycięstwa nie mogła odstraszyć nawet deszczowa aura. Przez całą pierwszą połowę siąpiło z nieba z mniejszą lub większą intensywnością. Przestało dopiero w przerwie meczu, ale wtedy Pogoń prowadziła już 2-0.
Goście od początku ustawili się na własnej połowie czekając, co zrobią gospodarze. Po pierwszych, rozpoznających minutach akcje Pogoni zaczęły się coraz bardziej zazębiać. Przy długim posiadaniu piłki i grze głównie na połowie gości okazje bramkowe były kwestią czasu. W 7 minucie precyzyjną, górną piłkę ze środka Tobiaski posłał do Pytlaka. Ten poradził sobie w polu karnym z obrońcą i spod końcowej linii zagrał wzdłuż bramki. W centralnym miejscu pola karnego Wachowiakowi trochę zabrakło do zamknięcia akcji głową. Obrońca wybił piłkę, ale ta trafiła w Wardzińskiego. To jeszcze nie była ta sytuacja.
W 8 minucie kolejny rzut rożny dla Pogoni. Do piłki podszedł Słowiński. Pytlak zamarkował ruch w drugą stronę po czym zbiegł na pierwszy słupek. Obrońca gości Mateusz Bień spóźnił się ułamek sekundy i to wystarczyło, żeby skrzydłowy Pogoni zmieścił piłkę pod poprzeczką, mimo że był już tam bramkarz Leśnika. Uderzenie było jednak mocne i precyzyjne. To pierwsze ligowe trafienie Pytlaka dla Pogoni.
W 14 minucie po odbiorze piłki w środku pola Wachowiak ruszył pod pole karne po czym podał na skrzydło do Wardzińskiego. Sam wbiegł w pole karne, ale zwrotne podanie otrzymał za plecy i z nieźle zapowiadającej się akcji nic nie wyszło.
Akcja dająca podwyższenie prowadzenia rozpoczęła się od podania z obrony do Słowińskiego. Ten dalekim zagraniem poszukał Wachowiaka, któremu jednak uciekła piłka. Nie dał za wygraną i zdołał ją jeszcze opanować wślizgiem. Ograł dwóch rywali i uderzył z ostrego kąta. Dobrze ustawiony Tkacz obronił nogą. Piłka poszybowała w górę w okolice 16 metra, gdzie skoczyli do głowy Wardziński i jeden z przyjezdnych. Z całej sytuacji skorzystał Kłos i uderzył lewą nogą z 18 metrów pod poprzeczkę zdobywając gola rzadkiej urody. - Mieliśmy takie założenia by od początku meczu usiąść na zespół Leśnika i starać się jak najszybciej rozstrzygnąć losy meczu. Jak padła bramka? Zamknąłem oczy… nie zastanawiałem się…, no i wpadło - zdradził po meczu zdobywca drugiej bramki Łukasz Kłos.
Pogoń dominowała i prowadziła już 2-0. Mimo straty dwóch goli obraz gry nie uległ zmianie, bo akcje gości były szybko rozbijane. Także stałe fragmenty nie mogły zagrozić bramce Labudy. Do przerwy wynik nie uległ już zmianie.
W przerwie na najwierniejszych kibiców czekała gratisowa gorąca kawa i herbata.
Przed drugą częścią wreszcie przestało padać. W Pogoni doszło do jednej zmiany. Ukaranego w 42 minucie żółtą kartką Słowińskiego zastąpił Sychowski. Druga połowa nie przyniosła już bramek. Mecz nadal toczył się pod dyktando gospodarzy. Pewnie grała defensywa. Goście próbowali grać długą piłką, ale bez efektu. Obaj trenerzy wykorzystali komplet zmian. Drugą żółtą kartkę z zawodników Pogoni zobaczył w 64 minucie Pytlak.
W 79 minucie goście zawiązali jedną z nielicznych udanych akcji. Głębokiego zagrania Rakowskiego ze skrzydła nie zamknęli jednak ani Saganowski ani Jakubowski.
Mecz zakończył się w pełni zasłużonym zwycięstwem Pogoni. Ozdobą spotkania był gol Kłosa.
Po meczu powiedzieli:
Waldemar Walkusz, trener Pogoni: - Po tych dwóch pierwszych meczach gdzie trochę nieodpowiedzialnie traciliśmy bramki dziś chcieliśmy się skoncentrować. Konsekwentnie graliśmy przez całe 90 minut, można tylko żałować, że nie było tej kropki nad „i” w postaci trzeciej bramki. Przy wyniki 2:0 ciągle trzeba było czujnym. Pokazaliśmy dziś dojrzałą piłkę, spokojnie zagraliśmy to co powinniśmy zagrać, dobrze ustawialiśmy się przy stałych fragmentach gry. Myślę, że to zwycięstwo doda chłopakom wiary w to co robimy. Punkty były nam bardzo potrzebne, z tego trzeba się cieszyć. Kibicom, którzy przybyli na stadion mimo takiej pogody serdecznie dziękuję że byli z nami, że są, że nas wspierają.
Łukasz Drożdżal, trener Leśnika: - Chciałem na początek pogratulować trenerowi Walkuszowi i zawodnikom w jego zespole, bo pokazali, że nie są przypadkowo w tej III lidze. My dziś nie mieliśmy żadnych argumentów by odeprzeć ich ataki, przede wszystkich mieliśmy problem z przodu by coś zorganizować. Po strzeleniu dwóch bramek Pogoń cofnęła się. My dziś graliśmy bez dwóch podstawowych zawodników, plus do tego zmęczenie niektórych, bo sprawy prywatne i wyglądało to jak wyglądało. Kadra okrojona, wiedziałem, że będzie tu ciężko i tak było. Mamy zespół ludzi, którzy walką, determinacją wywalczyli awans z 4 do 3 ligi i nasz skład się zmienił. Przyszli ludzie z niższych lig. Nie mamy tak doświadczonych zawodników jak Pogoń – Michał Szałek czy Fabian Słowiński czy Adrian Kochanek.