11. kolejka IV ligi „Saltex”, 7 października 2017 godz. 16

Pogoń Lębork – Radunia Stężyca 0:1 (0:0)
bramki: 0:1 Łuczak (’81, k.-)

Pogoń: Szlaga – Łapigrowski, Musuła, Nowakowski (’84 Stankiewicz), Szałek, Miszkiewicz (’84 Kazubowski), Krefft (’76 Zanewycz), Kłos (’71 Madziąg), Klimas, Słowiński

Radunia: Kotłowski – Domaschke, Karasiński, Klawikowski, Gębiś, Wysiecki, Kaszuba, Łuczak (90+1 Stencel), Naczk (90+3 Olszewski), Formela, Kugiel (’76 Skierkowski)

żółte kartki: Nowakowski, Kłos, Madziąg – Naczk, Formela
sędziowie: Łukasz Karski, Andrzej Szerszeń i Krzysztof Świgoń

To był prawdziwy hit kolejki. W 11. kolejce IV ligi „Saltex” w Lęborku spotkały się dwie czołowe drużyny ligi. Pogoń podejmowała na Kusocińskiego jednego z faworytów do awansu Radunię Stężyca. Mecz zagwarantował wysoki poziom emocji i wiele sytuacji bramkowych po których widzowie podrywali się z miejsc. Wygrała 0:1 Radunia po golu Mateusza Łuczaka z rzutu karnego w końcówce spotkania. Dla Pogoni była to pierwsza porażka w sezonie.

 Pogoń do meczu z Radunią podchodziła bez trzech podstawowych zawodników. W kadrze lęborczan zabrakło Wesserlinga, Szymańskiego i Witkowskiego co osłabiło przede wszystkim linię pomocy.

Mecz zaczął się dosyć spokojnie a pierwszy kwadrans minął na badaniu się obu zespołów i grę w środku pola. W 19 minucie na bramkę Kotłowskiego strzelał Słowiński, lecz nie za mocny strzał po ziemi przy słupku broni golkiper gości. 25 minuta to kontra Raduni i wycofanie piłki do Łuczaka, którzy mocno strzela tuż nad bramką Szlagi. To właśnie zawodnik z numerem „10” Mateusz Łuczak co chwila dawał się we znaki naszym obrońcom i stwarzał wraz z Arturem Formelą największe zagrożenie. Łuczak ponowni dał o sobie znać pod koniec pierwszej połowy, gdy po kontrze uderzył tuż przy słupku. W rewanżu z kontrą ruszył Miszkiewicz, lecz Krefft do którego dograna została piłka był na pozycji spalonej.

Po przerwie refleksem wykazał się Szlaga i wybił na bok piłkę do uderzeniu Łuczaka. 52 minuta to strzał z dystansu Miszkiewicza, a 58 uderzenie z bliska Naczka wprost w bramkarza Pogoni. Faul na Kłosie tuż przed polem karnym Raduni skutkował rzutem wolnym bitym przez Słowińskiego. Piłka niestety uderzyła w mur, dobitka podobnie.

Jedyna bramka meczu padła po rzucie karnym. Szałek blokując wślizgiem atak Raduni nieświadomie dotyka piłkę ręką. Sędzia nie waha się pokazać rzutu karnego, a skutecznym egzekutorem jest w 81 minucie Mateusz Łuczak. Radość z bramki drużyny ze Stężycy była tak wielka, że podbiegli aż pod trybunę kibiców Pogoni gdzie prowokacyjnie cieszyli ze zdobytego gola. To było zupełnie niepotrzebne a zarazem niebezpieczne zachowanie gości.

W 84 minucie trener Walkusz zarządza podwójną zmianę. Za Nowakowskiego wchodzi Stankiewicz, a za Miszkieiwcza Kazubowski. Od tej chwili Pogoń grała trójką obrońców z tyłu i robiła wszystko by wyrównać. Bliski tego był w 86 minucie Mateusz Zanewycz. Piłkę po uderzeniu z głowy wybili z linii bramkowej zawodnicy Raduni. Swoją okazję mieli także goście, lecz skuteczny strzał do siatki Formeli został odgwizdany jako spalony, a za protesty zawodnik obejrzał żółtą kartkę.

Po meczu powiedzieli:

Waldemar Walkusz, trener Pogoni: - Mieliśmy utrudnione zadanie bo zagraliśmy dziś bez trzech podstawowych zawodników. Mowa tu o Wesserlingu, Witkowskim i Szymańskim. Utrudniło to manewry z ustawieniem co nie zmienia faktu, że mecz był bardzo wyrównany a o zwycięstwie zdecydowała jedna bramka. Michał Szałek na pewno nie chciał zagrać w polu karnym ręką. Sędziowie jednak ocenili to inaczej i podyktowali rzut karny. Mieliśmy szanse w końcówce gdy po główce Zanewycza obrońcy Raduni wybili piłkę z linii bramkowej. Należy podziękować zawodnikom za walkę do końca.

Ireneusz Stencel, trener Raduni: - Jadąc tutaj spodziewaliśmy się trudnego meczu i taki rzeczywiście był. Pogoń to solidny zespół, najlepiej grający w lidze w defensywie. Wiedzieliśmy, że obronę tą sforsować będzie nam bardzo trudno. Na szczęście udało się dojść do kilku sytuacji, a po jednej z nich sędzia podyktował karnego. Łuczak przy strzale się nie pomylił. Cieszymy się, że z kompletem punktów wracamy do Stężycy. Mecz mógł się podobać. Poziom emocji był wysoki, a Ci którzy wybrali się na stadion nie byli zawiedzeni.