27 kolejka IV ligi, 12 maja 2018, godz. 17
Pogoń Lębork – Cartusia Kartuzy 0:1 (0:0)
bramka: 0:1 Ryszard Dawidowski (’51)
Pogoń: Grzebiela – Janowicz, Ulatowski, Łapigrowski, Kozdra (’60 Zanewycz), Musuła, Szymański (’65 Krefft), Koniuszy (’46 Krzysztofik), Stankiewicz, Kłos (’45 Miotk), Miszkiewicz
Cartusia: Babiński – Dawidowski, Nurek, Wroński, Iwański, Sierszyński (’70 Leszkiewicz), Raulin, Sienkiewicz, Toporek, Niedźwiedzki, Giec
żółte kartki: Musuła, Stankiewicz – Toporek, Wroński
sędziowie: Brodzik, Wesserling, Sieradzki
Zacięta walka, optyczna przewaga, jeden błąd i po punktach. Mocno zawiedzeni byli dziś zawodnicy z trenerem oraz kibice obserwujący spotkanie 27. kolejki IV ligi Pogoń Lębork - Cartusia Kartuzy. Pogoń uległa zagrożonym spadkiem gościom z Kaszub, a jedyną bramkę meczu zdobył w 51 minucie Ryszard Dawidowski.
Rozpisując skład na mecz z Cartusią trener Lewandowski największy problem miał obsadą bramki. Postanowił postawić na debiutanta, 17-letniego Jakuba Grzebielę. Pierwszy występ młodego wychowanka Pogoni można uznać za obiecujący.
Już w 7 minucie grający drugi mecz w seniorach 16-letni Mateusz Koniuszy wypracował okazję na gola. Rajd prawą stroną boiska zakończył się strzałem ponad bramką. Chwilę później podobna akcja po której mógł paść gol. Pierwszą poważną interwencję nasz bramkarz miał w 10 minucie meczu. Grzebiela wybił piłkę do boku a stamtąd groźnie obok bramki strzelił zawodnik Cartusii. 22 minuta to z kolei atak lewą stroną Miszkiewicza. Już w polu karnym perfekcyjnie nawinął dwóch piłkarzy z Kartuz, finałowy strzał był jednak minimalnie niecelny. Kibice na Kusocińskiego za głowy złapali się po pół godzinie gry gdy po rzucie rożnym Kłosa z bliska do prawie pustej bramki strzelał najpierw Miszkiewicz, a za nim poprawił w poprzeczkę Ulatowski. „Jak to nie wpadło?” zastanawiała się publika. To była wyborna okazja na otwierającą bramkę.
Tuż przed przerwą opieka medyczna potrzebna była Łukaszowi Kłosowi. „Kłosik” po upadku z zabandażowaną nogą w okolicy kolana zszedł z boiska, zastąpił go Miotk. Wysoka temperatura i mocne słońce wymusiła dodatkowe przerwy na uzupełnienie płynów. Pierwsza połowa przedłużona została o 4 minuty.
W przerwie w Pogoni doszło do kolejnej zmiany. Koniuszego zastąpił Krzysztofik. Pogoń po zmianie strony ruszyła do ataku. Bramką zapachniało po mocnym strzale Musuły. To jednak goście otworzyli wynik. Strata Kozdry z prawej strony, piłkę przejmuje Dawidowski i strzałem w długi róg pokonuje Grzebielę. Od 51 minuty Cartusia prowadziła 1:0.
Mocno naszej obronie dał się we znaki zgodnie z przewidywaniami Mateusz Niedźwiecki. W 54 minucie jego mocny strzał przeleciał obok bramki, a zaraz potem z linii bramkowej piłkę po strzale tego zawodnika wybija Ulatowski. Groźną sytuację, uderzenie obok bramki wypracował też Sienkiewicz z Cartusii. Po godzinie gry z boiska z grymasem bólu i kulejąc schodzi Szymański. Podobnie jak tydzień wcześniej odezwał się mięsień dwugłowy uda. Trener Lewandowski wprowadza na boisko ofensywnego Zanewycza a Pogoń wypracowuje w tym czasie wiele rzutów rożnych czy fauli na połowie gości. Po jednym z takich fauli z rzutu wolnego Musuła strzela przy słupku a młody brakarz z Kartuz końcówkami palców wybija piłkę z bramki. W doliczonym czasie gry Zanewycz z bliska strzela w bramkarza, to była piłka meczowa tego spotkania. Wynik niestety nie uległ zmianie. W meczu z Cartusią bez punktów.
Po meczu na konferencji prasowej powiedzieli:
Grzegorz Lewandowski, trener Pogoni: - To my byliśmy faworytem, to my ten mecz powinniśmy wygrać. Okazuje się, że ten faworyt pozostał na papierze a życie wszystko weryfikuje. Wcześniej zdobyte punkty przed odejściem zimą kluczowych zawodników dają jakiś komfort, ale jeżeli takich meczy jak dzisiaj nie wygrywamy to gdzie mamy szukać punktów? Martwi mnie sytuacje kadrowa. Dziś doszły dwie kontuzje Kłosa i Szymańskiego. Nie przewidywałem takiego scenariusza spotkania, przed meczem nie zgodziłbym się nawet na remis. Piłka jest tak jak powiedział trener gości brutalna i jeden błąd pozbawił nas dziś punktów. W drugiej połowie stworzyliśmy sobie dużo sytuacji, dominowaliśmy w polu, ale przeciwnik był groźny w kontrach. Nie ukrywam, że nie jestem zadowolony z postawy niektórych zawodników. Po kontuzjach jakie mamy szansę dostaną inni zawodnicy, niech pokażą, że zasługują na grę.
Wojciech Musuła, zawodnik Pogoni: - Szukając pozytywów to dobrze, że młodzież jest wprowadzana do gry i całkiem dobrze sobie radzi. Natomiast nas seniorów rozlicza się z punktów, dziś punktów nie zdobywamy i myślę, że zawodzimy sami siebie.
Maciej Cieślik, trener Cartusii: - Chciałem przede wszystkim pogratulować mojemu zespołowi, bo waga tego spotkania była ogromna a przeciwnik był zacny, dawny trzecioligowiec. Myślę, że sprostaliśmy zadaniu. Gdzieś po cichu liczyliśmy na niespodziankę, choć remis przed takim meczem braliśmy w ciemno. Tak się złożyło, że jeden błąd obrońcy zadecydował o sytuacji bramkowej. Mecz generalnie w środku pola, tak zwany mecz walki. Stawka meczu powodowała, że nie było dziś wybitnej piłki nożnej. My jesteśmy w sytuacji podbramkowej dlatego duże uznanie dla zespołu, że wywalczył te 3 punkty. Z każdym meczem dochodzimy do celu – utrzymania IV ligi. Nie było dziś za dużo sytuacji, mecz być może był na 0:0, strzeliliśmy bramkę, cieszymy się, taka jest piłka nożna.
Artur Babiński, zawodnik Cartusii: - Pracy w bramce miałem dziś dużo. Tak jak powiedział trener. To są dla nas bezcenne punkty. Dużo było gry w środku pola, sytuacji bramkowych, potrafiliśmy wykorzystać tą jedną i mamy zwycięstwo.
Pogoń Lębork – Cartusia Kartuzy 0:1 (0:0)
bramka: 0:1 Ryszard Dawidowski (’51)
Pogoń: Grzebiela – Janowicz, Ulatowski, Łapigrowski, Kozdra (’60 Zanewycz), Musuła, Szymański (’65 Krefft), Koniuszy (’46 Krzysztofik), Stankiewicz, Kłos (’45 Miotk), Miszkiewicz
Cartusia: Babiński – Dawidowski, Nurek, Wroński, Iwański, Sierszyński (’70 Leszkiewicz), Raulin, Sienkiewicz, Toporek, Niedźwiedzki, Giec
żółte kartki: Musuła, Stankiewicz – Toporek, Wroński
sędziowie: Brodzik, Wesserling, Sieradzki
Zacięta walka, optyczna przewaga, jeden błąd i po punktach. Mocno zawiedzeni byli dziś zawodnicy z trenerem oraz kibice obserwujący spotkanie 27. kolejki IV ligi Pogoń Lębork - Cartusia Kartuzy. Pogoń uległa zagrożonym spadkiem gościom z Kaszub, a jedyną bramkę meczu zdobył w 51 minucie Ryszard Dawidowski.
Rozpisując skład na mecz z Cartusią trener Lewandowski największy problem miał obsadą bramki. Postanowił postawić na debiutanta, 17-letniego Jakuba Grzebielę. Pierwszy występ młodego wychowanka Pogoni można uznać za obiecujący.
Już w 7 minucie grający drugi mecz w seniorach 16-letni Mateusz Koniuszy wypracował okazję na gola. Rajd prawą stroną boiska zakończył się strzałem ponad bramką. Chwilę później podobna akcja po której mógł paść gol. Pierwszą poważną interwencję nasz bramkarz miał w 10 minucie meczu. Grzebiela wybił piłkę do boku a stamtąd groźnie obok bramki strzelił zawodnik Cartusii. 22 minuta to z kolei atak lewą stroną Miszkiewicza. Już w polu karnym perfekcyjnie nawinął dwóch piłkarzy z Kartuz, finałowy strzał był jednak minimalnie niecelny. Kibice na Kusocińskiego za głowy złapali się po pół godzinie gry gdy po rzucie rożnym Kłosa z bliska do prawie pustej bramki strzelał najpierw Miszkiewicz, a za nim poprawił w poprzeczkę Ulatowski. „Jak to nie wpadło?” zastanawiała się publika. To była wyborna okazja na otwierającą bramkę.
Tuż przed przerwą opieka medyczna potrzebna była Łukaszowi Kłosowi. „Kłosik” po upadku z zabandażowaną nogą w okolicy kolana zszedł z boiska, zastąpił go Miotk. Wysoka temperatura i mocne słońce wymusiła dodatkowe przerwy na uzupełnienie płynów. Pierwsza połowa przedłużona została o 4 minuty.
W przerwie w Pogoni doszło do kolejnej zmiany. Koniuszego zastąpił Krzysztofik. Pogoń po zmianie strony ruszyła do ataku. Bramką zapachniało po mocnym strzale Musuły. To jednak goście otworzyli wynik. Strata Kozdry z prawej strony, piłkę przejmuje Dawidowski i strzałem w długi róg pokonuje Grzebielę. Od 51 minuty Cartusia prowadziła 1:0.
Mocno naszej obronie dał się we znaki zgodnie z przewidywaniami Mateusz Niedźwiecki. W 54 minucie jego mocny strzał przeleciał obok bramki, a zaraz potem z linii bramkowej piłkę po strzale tego zawodnika wybija Ulatowski. Groźną sytuację, uderzenie obok bramki wypracował też Sienkiewicz z Cartusii. Po godzinie gry z boiska z grymasem bólu i kulejąc schodzi Szymański. Podobnie jak tydzień wcześniej odezwał się mięsień dwugłowy uda. Trener Lewandowski wprowadza na boisko ofensywnego Zanewycza a Pogoń wypracowuje w tym czasie wiele rzutów rożnych czy fauli na połowie gości. Po jednym z takich fauli z rzutu wolnego Musuła strzela przy słupku a młody brakarz z Kartuz końcówkami palców wybija piłkę z bramki. W doliczonym czasie gry Zanewycz z bliska strzela w bramkarza, to była piłka meczowa tego spotkania. Wynik niestety nie uległ zmianie. W meczu z Cartusią bez punktów.
Po meczu na konferencji prasowej powiedzieli:
Grzegorz Lewandowski, trener Pogoni: - To my byliśmy faworytem, to my ten mecz powinniśmy wygrać. Okazuje się, że ten faworyt pozostał na papierze a życie wszystko weryfikuje. Wcześniej zdobyte punkty przed odejściem zimą kluczowych zawodników dają jakiś komfort, ale jeżeli takich meczy jak dzisiaj nie wygrywamy to gdzie mamy szukać punktów? Martwi mnie sytuacje kadrowa. Dziś doszły dwie kontuzje Kłosa i Szymańskiego. Nie przewidywałem takiego scenariusza spotkania, przed meczem nie zgodziłbym się nawet na remis. Piłka jest tak jak powiedział trener gości brutalna i jeden błąd pozbawił nas dziś punktów. W drugiej połowie stworzyliśmy sobie dużo sytuacji, dominowaliśmy w polu, ale przeciwnik był groźny w kontrach. Nie ukrywam, że nie jestem zadowolony z postawy niektórych zawodników. Po kontuzjach jakie mamy szansę dostaną inni zawodnicy, niech pokażą, że zasługują na grę.
Wojciech Musuła, zawodnik Pogoni: - Szukając pozytywów to dobrze, że młodzież jest wprowadzana do gry i całkiem dobrze sobie radzi. Natomiast nas seniorów rozlicza się z punktów, dziś punktów nie zdobywamy i myślę, że zawodzimy sami siebie.
Maciej Cieślik, trener Cartusii: - Chciałem przede wszystkim pogratulować mojemu zespołowi, bo waga tego spotkania była ogromna a przeciwnik był zacny, dawny trzecioligowiec. Myślę, że sprostaliśmy zadaniu. Gdzieś po cichu liczyliśmy na niespodziankę, choć remis przed takim meczem braliśmy w ciemno. Tak się złożyło, że jeden błąd obrońcy zadecydował o sytuacji bramkowej. Mecz generalnie w środku pola, tak zwany mecz walki. Stawka meczu powodowała, że nie było dziś wybitnej piłki nożnej. My jesteśmy w sytuacji podbramkowej dlatego duże uznanie dla zespołu, że wywalczył te 3 punkty. Z każdym meczem dochodzimy do celu – utrzymania IV ligi. Nie było dziś za dużo sytuacji, mecz być może był na 0:0, strzeliliśmy bramkę, cieszymy się, taka jest piłka nożna.
Artur Babiński, zawodnik Cartusii: - Pracy w bramce miałem dziś dużo. Tak jak powiedział trener. To są dla nas bezcenne punkty. Dużo było gry w środku pola, sytuacji bramkowych, potrafiliśmy wykorzystać tą jedną i mamy zwycięstwo.