Pogoń Lębork - Karol Pęplino 1 - 2 (1 - 1)
0 - 1 Makurat (17), 1 - 1 Iwosa (24 k.), Kostka 1 - 2 (58)
POGOŃ: Sęktas - Malek, Leyk, Kozakiewicz - Kaufmann, Bomba, Iwosa (kpt.), Konkel (69 Żółtowski), Walkusz - Kołodziejski, Kijek
KAROL: Petrus - Wasylko (ż.), Boniek (ż.), Kostka, Pytlak, Gołąb, Kądziela, Urbanowicz (30 D. Petrus), Makurat, K. Petrus, Stańczyk
Podobnie jak w meczu ze Spartą, to goście dosyć szybko i łatwo objęli prowadzenie. W 17 minucie piłka znalazła się polu karnym Sęktasa, po czym przeleciała nad głowami obrońców Pogoni a zamykającemu akcję przy drugim słupku Makuratowi nie pozostało nic innego, jak z najbliższej odległości umieścić ją w siatce. Na tym nie koniec podobieństw, gdyż w 24 minucie imponujący warunkami fizycznymi kapitan i stoper gości Boniek zagrał ręką w polu karnym i uważnie prowadzący zawody arbiter odgwizdał "jedenastkę". Do piłki podszedł etatowy wykonawca rzutów karnych Iwosa i mimo, że Petrus pofrunął we właściwą stronę, to nie zdołał obronić precyzyjnego uderzenia. Minutę później Pogoń mogła objąć prowadzenie. Kto wie jak zakończyłoby się to spotkanie, gdyby Kijek, który sprytnie wymanewrował obrońców, trafił z 16 metrów do siatki, zamiast w słupek. Swoją szansę mieli też goście, kiedy po strzale Stańczyka w 41 minucie, piłka trafiła w zewnętrzną część słupka. Do końca pierwszej połowy utrzymał się wynik remisowy.
Sytuacji do zdobycia kolejnych bramek było jak na lekarstwo i dopiero druga część spotkania miała przynieść rozstrzygnięcie. Cztery minuty po przerwie, w niepotrzebny drybling przy bocznej linii pola karnego wdał się Leyk i stracił piłkę, po czym faulował. Tym razem jeszcze dośrodkowanie było zbyt mocne i piłka przeleciała nad głowami zawodników obu drużyn. Jednak, jak się miało szybko okazać, była to prorocza sytuacja. Wcześniej jednak to Pogoń była bliższa objęcia prowadzenia. W 51 minucie zakotłowało się pod bramką Petrusa, gdy jeden z obrońców gości zbyt krótko wybił piłkę. Kanonada strzałów Kołodziejskiego, Malka i Walkusza nie przyniosła oczekiwanego skutku. Wreszcie nadeszła feralna dla Pogoni 58 minuta i ponownie rzut wolny spod bocznej linii. Do dośrodkowanej piłki najwyżej wyskoczył Kostka, jeden z dwóch wysokich, środkowych obrońców z Pęplina, i nie dał szans Sęktasowi. Okazję do wyrównania zmarnował dwie minuty później Bomba, kiedy piłka po jego rzucie wolnym minęła o kilka metrów słupek. Do następnego rzutu wolnego, odgwizdanego po faulu na Konkelu, na dziesięć minut przed końcem, podszedł już Kołodziejski ale Petrus nie miał najmniejszych problemów z wyłapaniem lekkiego, technicznego strzału. W tym okresie pęplinianie ograniczali się od oddalania gry od własnej "szesnastki", nie siląc się na jakieś przemyślane akcje. Niestety gospodarzom brakowało konceptu na stworzenie sobie dogodnych sytuacji. Coraz częściej grali długimi podaniami do osamotnionych napastników, którzy bez wsparcia reszty zawodników nic nie mogli wskórać. Mimo niekorzystnego wyniku lęborczanie, być może z braku sił, nie rzucili się do huraganowych ataków i goście dowieźli zwycięstwo do końca.
Sytuacji do zdobycia kolejnych bramek było jak na lekarstwo i dopiero druga część spotkania miała przynieść rozstrzygnięcie. Cztery minuty po przerwie, w niepotrzebny drybling przy bocznej linii pola karnego wdał się Leyk i stracił piłkę, po czym faulował. Tym razem jeszcze dośrodkowanie było zbyt mocne i piłka przeleciała nad głowami zawodników obu drużyn. Jednak, jak się miało szybko okazać, była to prorocza sytuacja. Wcześniej jednak to Pogoń była bliższa objęcia prowadzenia. W 51 minucie zakotłowało się pod bramką Petrusa, gdy jeden z obrońców gości zbyt krótko wybił piłkę. Kanonada strzałów Kołodziejskiego, Malka i Walkusza nie przyniosła oczekiwanego skutku. Wreszcie nadeszła feralna dla Pogoni 58 minuta i ponownie rzut wolny spod bocznej linii. Do dośrodkowanej piłki najwyżej wyskoczył Kostka, jeden z dwóch wysokich, środkowych obrońców z Pęplina, i nie dał szans Sęktasowi. Okazję do wyrównania zmarnował dwie minuty później Bomba, kiedy piłka po jego rzucie wolnym minęła o kilka metrów słupek. Do następnego rzutu wolnego, odgwizdanego po faulu na Konkelu, na dziesięć minut przed końcem, podszedł już Kołodziejski ale Petrus nie miał najmniejszych problemów z wyłapaniem lekkiego, technicznego strzału. W tym okresie pęplinianie ograniczali się od oddalania gry od własnej "szesnastki", nie siląc się na jakieś przemyślane akcje. Niestety gospodarzom brakowało konceptu na stworzenie sobie dogodnych sytuacji. Coraz częściej grali długimi podaniami do osamotnionych napastników, którzy bez wsparcia reszty zawodników nic nie mogli wskórać. Mimo niekorzystnego wyniku lęborczanie, być może z braku sił, nie rzucili się do huraganowych ataków i goście dowieźli zwycięstwo do końca.