Pogoń Lębork - Sparta Sycewice 1-2 (1-2)
Bramki:
- 0-1 Borowiec (8)
- 1-1 Iwosa (24)
- 1-2 Chałubiński (27)
POGOŃ: Sęktas - Malek, Leyk (46 Żółtowski), Kozakiewicz (ż.) - Kaufmann, Bomba, Iwosa (kpt.), Konkel, Walkusz- Kołodziejski, Kijek
SPARTA: Kamykowski - Krzyżaniak, Jęcek (81 Ostrowski), Sitarczyk, Stasiak, Borowiec, Głębocki, Hładuniuk, Węckowicz (55 Jakubiak ż.), Kotłowski, Chałubiński
Po niezłym spotkaniu cztery dni wcześniej z Kaszubią
Studzienice kibice, jak i sami zawodnicy, liczyli na komplet punktów w
konfrontacji z następnym rywalem. Nadzieje te były po części uzasadnione, gdyż
w poprzedniej kolejce sycewiczanie ulegli w Dretyniu beniaminkowi, miejscowej
Iskrze, aż 6-0.
Trener Adam Pancerzyński desygnował do gry „jedenastkę" ze zwycięskiego meczu z Kaszubią. Po kilku chwilach wyrównanej gry, gdy wydawało się, że gospodarze zdecydowanie przejmą inicjatywę, doszło do kuriozalnej sytuacji w polu karnym Pogoni. W 8 minucie Sęktas wybiegł z bramki, aby przejąć piłkę, a asekurował go Walkusz. W to wszystko wmieszał się Borowiec i płaskim strzałem umieścił futbolówkę w siatce. W obozie gości zapanowała radość, natomiast wśród lęborczan konsternacja.
Strata bramki w takich okolicznościach podziała na nich deprymująco i dopiero Bomba w 17 minucie, strzelając z ok. 22 metrów, po którym piłka minimalnie minęła „okienko" bramki Kamykowskiego, dał sygnał do odrabiania strat. I rzeczywiście, w 24 minucie było już 1-1. Szybka wymiana podań i zagranie do wbiegającego w pole karne Kaufmanna, którego bezpardonowo fauluje Stasiak. Sędzia nie miał wyjścia i wskazał na „jedenastkę". Ponownie skutecznym egzekutorem okazał się Iwosa.
Wynik remisowy, niestety, nie utrzymał się długo. Trzy minuty później Malek nie przejął piłki na środku boiska, a ta przeleciała nad źle ustawionymi Kozakiewiczem i Leykiem. Dopadł do niej szybki Chałubiński i pognał w kierunki bramki. W polu karnym nie dał szans Sęktasowi, strzelając tuż przy słupku. W 33 minucie bliski wyrównania był Bomba, kiedy z najbliższej odległości uderzył głową pod poprzeczkę, ale Kamykowski jakimś sposobem wybił piłkę. Pięć minut przed gwizdkiem, świetną okazję do wyrównania zaprzepaścił nienajlepiej dysponowany tego dnia Konkel, kiedy po dośrodkowaniu z rzutu rożnego Kołodziejskiego strzelił z 5 metrów nad poprzeczką. Pierwsza połowa nie przyniosła już zmiany rezultatu.
W drugiej nie oglądaliśmy już wśród gospodarzy Leyka, którego zastąpił Żółtowski. Dwie minuty po gwizdku Kozakiewicz faulował wychodzącego na czystą pozycję Hładuniuka i powinien się cieszyć, że za to przewinienie nie ujrzał drugiej żółtej, a konsekwencji czerwonej kartki. Następne minuty przebiegły pod dyktando przyjezdnych, którzy kontrolowali boiskowe wydarzenia. Po stracie piłki cofali się na własną połowę i skutecznie rozbijali niemrawe ataki lęborczan. Tym z kolei brakowało pomysłu na przedostanie się pod bramkę Kamykowskiego. Grali wolno, przewidywalnie, tak, że przyjezdni zdołali wrócić i uporządkować szyki obronne. Z przodu wciąż trudny do upilnowania był Chałubiński, w środku pola wyróżniał się Hładuniuk, często próbujący strzałów z dystansu, w obronie dzielił i rządził doświadczony Jęcek (1968).
W ostatnim kwadransie zawodnicy Pogoni stworzyli jeszcze trzy dogodne sytuacje. W 76 minucie, po dośrodkowaniu z rzutu wolnego, Konkel nie trafił po uderzeniu głową z kilku metrów. Po kilkudziesięciu sekundach niewidoczny do tej pory Kijek oddal niesygnalizowany strzał z 20 metrów, którym mógł zaskoczyć Kamykowskiego, ale piłka wylądowała tylko na bocznej siatce. Wreszcie na cztery minuty przed końcem Malek potężnie uderzył z rzutu wolnego z ponad 20 metrów, ale nie trafił nawet w światło bramki.
Wynik nie uległ już zmianie i goście mogą cieszyć się z trzech punktów. Nie zagrali może olśniewająco, ale wykorzystali błędy rywala. Natomiast Pogonistom nie zabrakło ambicji i woli walki, niestety tego dnia to było za mało choćby do zdobycia punktu. Po raz kolejny dał o sobie znać brak wartościowych zmienników, którzy mogliby odwrócić wynik meczu.
Z nadzieją na rehabilitację kibice Pogoni oczekiwać będą kolejnego spotkania już w najbliższą niedzielę, przy Kusocińskiego o godz. 12., kiedy do Lęborka zawita Karol Pęplino.
Trener Adam Pancerzyński desygnował do gry „jedenastkę" ze zwycięskiego meczu z Kaszubią. Po kilku chwilach wyrównanej gry, gdy wydawało się, że gospodarze zdecydowanie przejmą inicjatywę, doszło do kuriozalnej sytuacji w polu karnym Pogoni. W 8 minucie Sęktas wybiegł z bramki, aby przejąć piłkę, a asekurował go Walkusz. W to wszystko wmieszał się Borowiec i płaskim strzałem umieścił futbolówkę w siatce. W obozie gości zapanowała radość, natomiast wśród lęborczan konsternacja.
Strata bramki w takich okolicznościach podziała na nich deprymująco i dopiero Bomba w 17 minucie, strzelając z ok. 22 metrów, po którym piłka minimalnie minęła „okienko" bramki Kamykowskiego, dał sygnał do odrabiania strat. I rzeczywiście, w 24 minucie było już 1-1. Szybka wymiana podań i zagranie do wbiegającego w pole karne Kaufmanna, którego bezpardonowo fauluje Stasiak. Sędzia nie miał wyjścia i wskazał na „jedenastkę". Ponownie skutecznym egzekutorem okazał się Iwosa.
Wynik remisowy, niestety, nie utrzymał się długo. Trzy minuty później Malek nie przejął piłki na środku boiska, a ta przeleciała nad źle ustawionymi Kozakiewiczem i Leykiem. Dopadł do niej szybki Chałubiński i pognał w kierunki bramki. W polu karnym nie dał szans Sęktasowi, strzelając tuż przy słupku. W 33 minucie bliski wyrównania był Bomba, kiedy z najbliższej odległości uderzył głową pod poprzeczkę, ale Kamykowski jakimś sposobem wybił piłkę. Pięć minut przed gwizdkiem, świetną okazję do wyrównania zaprzepaścił nienajlepiej dysponowany tego dnia Konkel, kiedy po dośrodkowaniu z rzutu rożnego Kołodziejskiego strzelił z 5 metrów nad poprzeczką. Pierwsza połowa nie przyniosła już zmiany rezultatu.
W drugiej nie oglądaliśmy już wśród gospodarzy Leyka, którego zastąpił Żółtowski. Dwie minuty po gwizdku Kozakiewicz faulował wychodzącego na czystą pozycję Hładuniuka i powinien się cieszyć, że za to przewinienie nie ujrzał drugiej żółtej, a konsekwencji czerwonej kartki. Następne minuty przebiegły pod dyktando przyjezdnych, którzy kontrolowali boiskowe wydarzenia. Po stracie piłki cofali się na własną połowę i skutecznie rozbijali niemrawe ataki lęborczan. Tym z kolei brakowało pomysłu na przedostanie się pod bramkę Kamykowskiego. Grali wolno, przewidywalnie, tak, że przyjezdni zdołali wrócić i uporządkować szyki obronne. Z przodu wciąż trudny do upilnowania był Chałubiński, w środku pola wyróżniał się Hładuniuk, często próbujący strzałów z dystansu, w obronie dzielił i rządził doświadczony Jęcek (1968).
W ostatnim kwadransie zawodnicy Pogoni stworzyli jeszcze trzy dogodne sytuacje. W 76 minucie, po dośrodkowaniu z rzutu wolnego, Konkel nie trafił po uderzeniu głową z kilku metrów. Po kilkudziesięciu sekundach niewidoczny do tej pory Kijek oddal niesygnalizowany strzał z 20 metrów, którym mógł zaskoczyć Kamykowskiego, ale piłka wylądowała tylko na bocznej siatce. Wreszcie na cztery minuty przed końcem Malek potężnie uderzył z rzutu wolnego z ponad 20 metrów, ale nie trafił nawet w światło bramki.
Wynik nie uległ już zmianie i goście mogą cieszyć się z trzech punktów. Nie zagrali może olśniewająco, ale wykorzystali błędy rywala. Natomiast Pogonistom nie zabrakło ambicji i woli walki, niestety tego dnia to było za mało choćby do zdobycia punktu. Po raz kolejny dał o sobie znać brak wartościowych zmienników, którzy mogliby odwrócić wynik meczu.
Z nadzieją na rehabilitację kibice Pogoni oczekiwać będą kolejnego spotkania już w najbliższą niedzielę, przy Kusocińskiego o godz. 12., kiedy do Lęborka zawita Karol Pęplino.