XI kolejka Słupskiej Klasy Okręgowej, 15.10.2006r., godz. 15:00

Start Łeba - Pogoń Lębork   0:5  (0:0)

0:1 samobójcza (46), 0:2 Kołodziejski (52), 0:3 Kołodziejski (56), 0:4 Kijek (84), 0:5 Kijek (86)

START: Hermann, T.Wicki, Czaja, Tubacki, Żółć, Dąbrowski, Klejna (71 Sz.Wicki), Kołsut (23 Milewczyk), Chustak, Szul, Orlańczyk

POGOŃ: Wojtowicz, Kozakiewicz, Malek, Konkel, Żółtowski, Łapigrowski, Bojarski, E.Iwosa, Kaufmann, Kołodziejski, Kijek


Gdyby pojedynki derbowe odbywały się co tydzień, to lęborska Pogoń z pewnością zajmowałaby wyższą lokatę w ligowej tabeli. Miesiąc temu odprawiła z kwitkiem Leśnika w Cewicach (1:4), a w ostatnią niedzielę, po najlepszych 45 minutach w tym sezonie, zasłużenie i efektownie pokonała w Pobłociu Start Łeba 0:5, po golu samobójczym i trafieniach Kołodziejskiego (2) i Kijka (2). Tak więc nie ma wątpliwości, która ekipa jest obecnie najlepsza w powiecie lęborskim.

Do przerwy żadnej ze stron nie udało się objąć prowadzenia, choć było ku temu kilka okazji. Pierwszą wypracowali sobie goście już w 2 minucie, gdy Kołodziejski łatwo minął obrońcę i spod bocznej linii podał do stojącego na linii pola karnego Łapigrowskiego, który jednak nie trafił nawet w tzw. światło bramki. Łebianie odpowiedzieli trzy minuty później, kiedy mocno strzelał jeden z nich, a debiutujący tym występem na ligowych boiskach Wojtowicz nie starał się nawet złapać piłki.

Żadna z drużyn nie mogła uzyskać znaczącej przewagi, a przede wszystkim nie chciała stracić gola. Najgroźniejsze sytuacje miały miejsce po kontratakach lub stałych fragmentach. W 17  minucie piłkę na własnej połowie przejęli goście i ruszyli środkiem boiska. Znajdując się już przed polem karnym Startu, Kołodziejski podał do Kijka, a ten oddał do lepiej ustawionego Łapigrowskiego. Pomocnik Pogoni uderzył niecelnie i akcja, która mogła dać prowadzenie, skończyła się fiaskiem.

W 23 minucie za Kołsuta pojawił się napastnik Milewczyk, który poprzedni sezon spędził w Gryfie Słupsk. Już pięć minut po wejściu otrzymał świetne podanie z głębi pola między obrońców Kozakiewicza i Malka, choć wydawało się, że znajdował się na spalonym. Arbiter nie przerwał gry, ale Milewczyk tego nie wykorzystał, strzelając tyleż mocno, co niecelnie.

W 36 minucie konto gości mógł otworzyć Łapigrowski, kiedy po jego precyzyjnym uderzeniu z rzutu wolnego piłka zmierzała w „okienko". Hermann popisał się efektowną paradą, ratując swój zespół od utraty gola. Już minutę potem, po dośrodkowaniu z wolnego, piłka przeleciała nad głowami większości zawodników i niechybnie trafiłaby do Milewczyka, który z najbliższej odległości nie miałby problemu z trafieniem do siatki. W ostatniej chwili, jak z podziemi wyrósł Żółtowski i uprzedził napastnika z Łeby.

Jednak najbliżej zdobycia gola byli gospodarze w 39 minucie, kiedy dwóch z nich wymieniło ze sobą kilka podań, aż piłka trafiła do Milewczyka. W ostatnim momencie zablokował go Malek. Po chwili do piłki wyrzuconej z autu doszedł ponownie Milewczyk i mając przed sobą tylko Wojtowicza, strzelił obok słupka. Jak nie wykorzystał tej szansy, pozostanie jego tajemnicą.

W drugiej połowie oglądaliśmy już koncert gry w wykonaniu Pogonistów. Worek z golami rozwiązał się już minutę po przerwie, przede wszystkim za sprawą rozkręcających się z każdą chwilą młodych napastników z Lęborka. Kijek ostro dośrodkował, a piłka przeleciała przez pole bramkowe Hermanna. Przy dalszym słupku czekał już Kołodziejski, jednak uprzedził go obrońca Startu, pakując futbolówkę do własnej bramki.

Wyrównanie mogło paść trzy minuty później, kiedy para napastników Startu Milewczyk i Orlańczyk łatwo wymanewrowała defensywę rywala, jednak ten pierwszy strzelił tuż obok słupka. Niewykorzystane sytuacje zemściły się szybko i zamiast remisu, mieliśmy w 52 minucie podwyższenie prowadzenia. Kołodziejski zachował zimną krew, kiedy otrzymał piłkę już w polu bramkowym, po czym założył obrońcy tzw. sombrero, czyli przerzucił nad nim piłkę jedną nogą, a drugą spokojnie strzelił w tzw. długi róg. To jego piąte trafienie w debiutanckim sezonie w dorosłej piłce. Ale to nie był koniec jego popisów. Już minutę potem kropnął w spojenie.

Gospodarze wyraźnie opadli z sił i lęborczanie z coraz większą swobodą i łatwością stwarzali sobie kolejne sytuacje. W 56 minucie Kołodziejski ponownie zaprezentował znakomitą dyspozycję. Obrońca nie przejął podania, a napastnik Pogoni plasowanym strzałem z ok. 16 m tuż przy słupku nie dał szans Hermannowi na skuteczną interwencję. Trener Startu Andrzej Kaufmann, którego wychowankiem jest Kołodziejski i u którego uczył się przez wiele lat piłkarskiego rzemiosła, mógł mieć z tego powodu gorzką satysfakcję.

To było dziesięć minut, które przesądziło losy spotkania. Nawet rzut karny, podyktowany w 65 minucie za zagranie ręką Żółtowskiego, nie został wykorzystany przez Milewczyka, który strzelił obok słupka. W derbach z Leśnikiem gospodarze także przestrzelili karnego. Swojego gola mógł strzelić także aktywny Łapigrowski, który w 72 minucie przedarł się środkiem boiska, jednak jego strzał Hermann zdołał instynktownie obronić.

Końcówka spotkania należała natomiast do partnera Kołodziejskiego z ataku Kijka, który nie chciał być od niego gorszy. Jeszcze w poprzednim sezonie obaj nękali bramkarzy w rozgrywkach juniorskich. Teraz coraz lepiej wychodzi im strzelanie wśród dorosłych. Sześć minut przed końcem Kijek przyjął piłkę w polu karnym i urządził sobie slalom między trzema obrońcami Startu, a na końcu położył jeszcze Hermanna, po czym spokojnie kopnął do siatki. 120 sekund później otrzymał podanie na wolne pole i strzelił tuż przy słupku, ustalając wynik meczu na 5- 0. Było to zarazem jego siódme trafienie w w rozgrywkach i tym samym został najlepszym strzelcem swojego zespołu, gdyż Kołodziejski i Iwosa mają o jedno trafienie mniej.