Pogoń Lębork - Leśnik Cewice 1:0 (0:0)
1:0 Patryk Małecki (48)POGOŃ: Tomaszewicz P. Małecki, T. Małecki, Mądrzak Kijek (46 Łapigrowski), Iwosa (88 Kołodziejski), Malek, Górski, Tkaczenko, Kurdziel (75 Stawikowski), Sulima (46 Mielewczyk)
LEŚNIK: Antonowicz, Brudzyński, Jabłoński, Bibliw, Wica, Walkusz, Kowalewski, Bojarski, Maciej Mosór, Mrosk, Oświęcimski (80 Kamionka)
Lider sięgnął po kolejne trzy punkty i zrobił następny krok do
upragnionego celu, którym jest awans. To najważniejsza informacja dla
wszystkich sympatyków Pogoni. A że tylko raz znalazł drogę do siatki ?
Można narzekać, ale można też docenić regularność i konsekwencję, z jaką
gra nasza drużyna, czy to zwyciężając minimalnie z wiceliderem czy z
rywalem z dolnej części tabeli.
Mecz z Leśnikiem był dla Pogoni ostatnim z serii czterech z rzędu, wygranych spotkań w roli gospodarza i miał dosyć zaskakujący przebieg. Skazywany na pożarcie przeciwnik, osłabiony brakiem Marka Mosóra, Roberta Łapigrowskiego i Roberta Żółtowskiego, nie mając nic do stracenia, nie przyjechał się tylko bronić, a słabsza postawa faworyta jeszcze wzmocniła jego nadzieję na korzystny, końcowy rezultat. Artur Mrosk, już na początku, w 6 i w 7 minucie, dwa razy strzelał na bramkę Romana Tomaszewicza. Najpierw, z ok. 22 m, trafił w poprzeczkę, a następnie, już z rzutu wolnego, uderzył minimalnie za wysoko. W odpowiedzi Radosław Sulima szybko wznowił grę z autu do wbiegającego w pole karne Sebastiana Kurdziela, ale jego uderzenie należałoby pozostawić bez komentarza. Po pół godzinie Daniel Malek, dysponujący niezłym uderzeniem z dystansu, zaskakująco strzelił z ok. 20 m i gdyby trafił w światło bramki, to Antonowicz mógłby wyciągać piłkę z siatki. Ostatniej okazji dla gospodarzy nie wykorzystał Tymoteusz Małecki, który jak zwykle przy stałych fragmentach wbiega w pole karne i prawie zawsze kończy się to strzałem głową, tym razem po dośrodkowaniu Tomasza Kijka. W końcówce pierwszej połowy goście domagali się rzutu karnego za rzekome dotknięcie piłki ręką przez Roberta Mądrzaka, ale sędzią pozostał głuchy na ich protesty.
W przerwie trener Andrzej Małecki dokonał dwóch zmian: za Sulimę wszedł Damian Mielewczyk, a Kijka zmienił Łukasz Łapigrowski. I mieliśmy częściowo powtórkę z sobotniego meczu z Koralem, kiedy to wprowadzony w przerwie zawodnik staje się współautorem gola na wagę zwycięstwa. W 48 minucie kapitan Grzegorz Górski zagrał prostopadle w uliczkę do Łapigrowskiego, który dośrodkował w pole karne, a tam zamykał akcję Patryk Małecki, popisując się pięknym szczupakiem . Takie zagranie oglądaliśmy jeszcze raz w tym meczu Zanim jednak to nastąpiło Mrosk ponownie zatrudnił Tomaszewicza, kiedy piłka dośrodkowana z boku zmierzała pod poprzeczkę. W 62 minucie najgroźniejszy w szeregach Leśnika Mrosk za próbę wymuszenia rzutu karnego ujrzał żółtą kartkę. Po chwili akcja przeniosła się pod drugą bramkę. Kurdziel dostrzegł wbiegającego lewą stroną Mielewczyka i obsłużył go idealnym podaniem. Niestety temu ostatniemu zabrakło zdecydowania i obrońcy zablokowali jego strzał.
Na osobny akapit zasługuje zdarzenie z 77 minuty. Wtedy to niezwykłym interwencją, która wywołała wielki aplauz wśród kibiców, popisał się bramkarz Pogoni Roman Tomaszewicz i nie był to szczupak na wywołanie poklasku, ale obrona na miarę trzech punktów. Mrosk podał między obrońców do Macieja Mosóra i wspomniany już Tomaszewicz, przytomnym wybiegiem przed pole karne i ofiarną główką zażegnał niebezpieczeństwo. Jeśli Tomaszewicz, zawodowy żołnierz, z takim poświęceniem, będzie bronił Ojczyzny, to możemy być spokojni. O tym wydarzeniu kibice rozprawiali jeszcze długo po ostatnim gwizdku, ale zanim ten wybrzmiał, oglądaliśmy jeszcze dwie okazje dla każdej z drużyn. Tyle tylko, że ta dla gości była przypadkowa, gdyż Mrosk ponownie dośrodkował, a piłka dziwnym lotem zmierzała pod porzeczkę. W 84 minucie Mielewczyk wymienił podanie z Górskim, ale fatalnie przestrzelił.
Mecz z Leśnikiem był dla Pogoni ostatnim z serii czterech z rzędu, wygranych spotkań w roli gospodarza i miał dosyć zaskakujący przebieg. Skazywany na pożarcie przeciwnik, osłabiony brakiem Marka Mosóra, Roberta Łapigrowskiego i Roberta Żółtowskiego, nie mając nic do stracenia, nie przyjechał się tylko bronić, a słabsza postawa faworyta jeszcze wzmocniła jego nadzieję na korzystny, końcowy rezultat. Artur Mrosk, już na początku, w 6 i w 7 minucie, dwa razy strzelał na bramkę Romana Tomaszewicza. Najpierw, z ok. 22 m, trafił w poprzeczkę, a następnie, już z rzutu wolnego, uderzył minimalnie za wysoko. W odpowiedzi Radosław Sulima szybko wznowił grę z autu do wbiegającego w pole karne Sebastiana Kurdziela, ale jego uderzenie należałoby pozostawić bez komentarza. Po pół godzinie Daniel Malek, dysponujący niezłym uderzeniem z dystansu, zaskakująco strzelił z ok. 20 m i gdyby trafił w światło bramki, to Antonowicz mógłby wyciągać piłkę z siatki. Ostatniej okazji dla gospodarzy nie wykorzystał Tymoteusz Małecki, który jak zwykle przy stałych fragmentach wbiega w pole karne i prawie zawsze kończy się to strzałem głową, tym razem po dośrodkowaniu Tomasza Kijka. W końcówce pierwszej połowy goście domagali się rzutu karnego za rzekome dotknięcie piłki ręką przez Roberta Mądrzaka, ale sędzią pozostał głuchy na ich protesty.
W przerwie trener Andrzej Małecki dokonał dwóch zmian: za Sulimę wszedł Damian Mielewczyk, a Kijka zmienił Łukasz Łapigrowski. I mieliśmy częściowo powtórkę z sobotniego meczu z Koralem, kiedy to wprowadzony w przerwie zawodnik staje się współautorem gola na wagę zwycięstwa. W 48 minucie kapitan Grzegorz Górski zagrał prostopadle w uliczkę do Łapigrowskiego, który dośrodkował w pole karne, a tam zamykał akcję Patryk Małecki, popisując się pięknym szczupakiem . Takie zagranie oglądaliśmy jeszcze raz w tym meczu Zanim jednak to nastąpiło Mrosk ponownie zatrudnił Tomaszewicza, kiedy piłka dośrodkowana z boku zmierzała pod poprzeczkę. W 62 minucie najgroźniejszy w szeregach Leśnika Mrosk za próbę wymuszenia rzutu karnego ujrzał żółtą kartkę. Po chwili akcja przeniosła się pod drugą bramkę. Kurdziel dostrzegł wbiegającego lewą stroną Mielewczyka i obsłużył go idealnym podaniem. Niestety temu ostatniemu zabrakło zdecydowania i obrońcy zablokowali jego strzał.
Na osobny akapit zasługuje zdarzenie z 77 minuty. Wtedy to niezwykłym interwencją, która wywołała wielki aplauz wśród kibiców, popisał się bramkarz Pogoni Roman Tomaszewicz i nie był to szczupak na wywołanie poklasku, ale obrona na miarę trzech punktów. Mrosk podał między obrońców do Macieja Mosóra i wspomniany już Tomaszewicz, przytomnym wybiegiem przed pole karne i ofiarną główką zażegnał niebezpieczeństwo. Jeśli Tomaszewicz, zawodowy żołnierz, z takim poświęceniem, będzie bronił Ojczyzny, to możemy być spokojni. O tym wydarzeniu kibice rozprawiali jeszcze długo po ostatnim gwizdku, ale zanim ten wybrzmiał, oglądaliśmy jeszcze dwie okazje dla każdej z drużyn. Tyle tylko, że ta dla gości była przypadkowa, gdyż Mrosk ponownie dośrodkował, a piłka dziwnym lotem zmierzała pod porzeczkę. W 84 minucie Mielewczyk wymienił podanie z Górskim, ale fatalnie przestrzelił.