8 kolejka IV ligi, 20.09.2008 godz. 11

Lechia II Gdańsk – Pogoń Lębork 3:1 (2:0)
Bramki: 1:0 Marcin SZAŁĘGA (12), 2:0 Michał PŁÓKARZ (45), 2:1 Krzysztof WITKOWSKI (52), 3:1 Marcin SZAŁĘGA (75 – rzut karny)

LECHIA II: Sobański – Sass, Gładczuk, Barski, Osewski – Zachaczewski (70' Boszke), Grzywacz (45'Lis), Kołodko, Szałęga – Płókarz (80'Wiśniewski), Bobrowski (60'Zejglic)
Trener: Marek SZUTOWICZ

Pogoń: Tomaszewicz – P.Małecki, Malek, Trawiński – Władyka (87’ KOŁUCKI), Górski, IWOSA, Mądrzak (26 WITKOWSKI), Tkaczenko – Sulima, MIELEWCZYK (65’ Kurdziel)
Trener: Andrzej MAŁECKI

Sędzia: Mariusz PAWLIK

Za silne okazały się rezerwy gdańskiej Lechii i zasłużenie zdobyły komplet punktów w meczu z Pogonią. W 52 minucie wychowanek Pogoni Krzysztof Witkowski, obecnie wypożyczony do niej na rundę jesienną właśnie z Lechii, przywrócił nadzieję na zdobycz punktową. W kolejnych minutach lęborczanie wypracowali jeszcze dogodne okazje bramkowe, ale Marcin Szałęga pozbawił nas ostatecznie złudzeń, wykorzystując rzut karny w 75 minucie. Sporo uwag mieli goście do prowadzenia zawodów, gdyż sędzia niesłusznie, ich zdaniem, przynajmniej jeden raz uznał pozycje spaloną jeszcze przy wyniku 2-1, a także dopuszczał do zbyt ostrej gry ze strony gospodarzy. Kiedy mówi się, że własne boisko jest atutem gospodarzy, jest w tym stwierdzeniu jakaś słuszność. Tak wniosek można było odnieść po meczu w Gdańsku. Pogoń dotychczas grała na syntetycznej nawierzchni tylko w kilku grach kontrolnych, w dodatku murawa Lechii ma o wiele mniejsze wymiary niż boisko w Lęborku. Trzeba być dobrze zorganizowanym, szybciej wymieniać podania, nadążać za błyskawicznie zmieniająca się sytuacją, kiedy jest się w posiadaniu piłki i kiedy trzeba ją odzyskać. Gra toczy się na małej przestrzeni, w zagęszczonych strefach i jest to także sprawdzian dla umiejętności technicznych zawodników, podpartych niezbędną konsekwencją i determinacją w walce. Być może wiele z tych atutów był po stronie gospodarzy, ale mimo to Pogoń miała szansę na korzystny rezultat. Ale po kolei...

Pierwsi zaatakowali goście, ale strzał Eliasza Iwosy został zablokowany. W odpowiedzi sędzia nie uznał faulu na Sławomirze Trawińskim, gospodarze przedarli się po raz pierwszy pod bramkę Pogoni i dobrze, że Tomaszewicz zdołał wyłuskać piłkę. W 10 minucie kapitan Grzegorz Górski stracił futbolówkę w środku pola, prostopadłe podanie otrzymał Tomasz Bobrowski ale bramkarz Pogoni obronił jego strzał. Minutę potem świetną okazję zaprzepaścił Radosław Sulima, który uciekł obrońcom i mając przed sobą tylko bramkarza uderzył płasko, obok słupka. Niestety Marcin Szałęga nie potrzebował aż tak dogodnej sytuacji i pięknym strzałem z woleja, zza pola karnego, strzelił pod poprzeczkę i przerzucił Tomaszewicza. Później na murawie trwała zacięta walka w środku pola, urozmaicana nielicznymi sytuacjami podbramkowymi. W 24 minucie ponownie Sulima urwał się obrońcom, ale także tym razem nie trafił w bramkę. Tuż przed zejściem do szatni lechiści podwyższyli prowadzenie. Świetną zespołową akcję, w której obrońcy Pogoni tylko się przyglądali, zakończył z najbliższej odległości Michał Płókarz. W 26 minucie na murawie pojawił się Krzysztof Witkowski, zmieniając kontuzjowanego Roberta Mądrzaka i zajmując jego miejsce w pomocy.

W 52 minucie młody zawodnik Pogoni odebrał piłkę, przedarł się środkiem i mocnym strzałem sprzed pola karnego, choć w środek bramki, pokonał Dominika Sobańskiego. Kontaktowa bramka mogła nie być tylko kontaktową, gdyby Mariusz Władyka po godzinie gry wykorzystał świetne, prostopadłe podanie Górskiego i z kilku metrów tak fatalnie nie spudłował. W 64 minucie to Władyka był podającym, kiedy zbiegł do środka i zagrał prostopadle do wybiegającego zza obrońców Sulimy, który miał przed sobą tylko bramkarza. Niestety arbiter przerwał grę, sygnalizując wielce kontrowersyjnego spalonego. Kwadrans przed końcem Lechia objęła dwubramkowe prowadzenie. Daniel Malek nie widział innego sposobu i podciął jednego z gdańszczan w polu karnym. „Jedenastkę” na gola zamienił Szałęga. Rozmiary porażki miał szansę zmniejszyć Patryk Małecki po dośrodkowaniu z rzutu wolnego Tomasza Tkaczenki, jednak jego strzał głową nie trafił w bramkę. Pięć minut przed końcem ponownie Witkowski próbował swoich sił uderzeniem zza „szesnastki”, ale piłka minęła słupek. Tuż przed końcem Jakub Zejglic znalazł się przed Tomaszewiczem, ale ten zażegnał niebezpieczeństwo.