III  runda woj. Pucharu Polski, 7 października 2009 godz. 16

Pogoń Lębork - Polonez Bobrowniki 2:1 (0:1)
Bramki: 0:1 (6 – rzut karny), 1:1 Grzegorz MICHTA (61), 2:1 Mariusz WŁADYKA (77)

Pogoń: Wos – Błaszkowski, Ł. Główczewski, Kozakiewicz, Trawiński (46 B. Żmudzki) – Władyka, Witkowski, Iwosa, (70 Kołodziejski), Kołucki, Mielewczyk (70 D. Kupczyk) – Chmielewski (54 Michta)

Lęborska Pogoń pokonała na swoim boisku Poloneza Bobrowniki 2-1 i awansowała do kolejnej rundy pucharu, która odbędzie się już na wiosnę. Z powodu spóźnienia zawodników Poloneza mecz zaczął się niemal dwadzieścia minut później niż planowano. Trener Roman Rubaj powołał do meczowej „szesnastki” czterech juniorów z Pogoni Ratusza, grającego na co dzień w Słupskiej Klasie Okręgowej Junior A. Środkowy Obrońca Łukasz Główczewski (ur.1992) zagrał od pierwszej minuty, lewy obrońca Bartosz Żmudzki (ur.1993) zmienił po przerwie Sławomira Trawińskiego a pomocnik Dariusz Kupczyk pojawił się na murawie w końcówce meczu za Damiana Mielewczyka. Nie miał okazji zadebiutować Marcin Maszota (ur.1992)

Mecz zaczął się źle dla gospodarzy, którzy przegrywali od 6 minuty, kiedy drugi bramkarz Patryk Wos sfaulował zawodnika z Bobrownik i sędzia bez wahania wskazał na jedenasty metr. W 36 minucie Wos udaną interwencją zrehabilitował się za nerwową reakcję z początku spotkania. Inicjatywa w pierwszej połowie należała do Pogoni, której przewaga po przerwie jeszcze wzrosła, bo goście z każdą minutą tracili siły. W 51 minucie dogodną okazję zmarnował Łukasz Chmielewski. Po godzinie do wyrównania doprowadził Grzegorz Michta, strzelając głową po dośrodkowaniu Mielewczyka. Kwadrans przed końcem Mariusz Władyka wrzucił piłkę z rzutu wolnego wprost na głowę Krzysztofa Witkowskiego, który bardzo niewiele się pomylił trafiając w słupek. Dwie minuty później Władyka wziął sprawy w swoje ręce a właściwie nogi i z ponad 25 metrów strzelił wspaniałego gola na wagę awansu. Gola podobnej urody zdobył w lidze z Chrobrym Charbrowo.

Trener Pogoni Roman Rubaj powiedział po meczu: Lepiej prezentowaliśmy się pod względem kondycyjnym, w drugiej połowie Polonez praktycznie nie istniał. Pochwały należą się trzem juniorom. Praca trenera Wojciecha Pięty i Dariusza Nawrockiego nie idzie na marne. Szczególnie jestem pod wrażeniem dojrzałej gry Główczewskiego.