15 kolejka Słupskiej Klasy Okręgowej, 3 kwietnia 2010, godz. 15
Pogoń Lębork - Brda Przechlewo 3:2 (2:0)
bramki: 1:0 Adam ŻUCHOWSKI (14), 2:0 Oskar JASIŃSKI (33), 2:1 Dariusz Szopiński (54), 3:1 Daniel MALEK (73 – rzut karny), 3:2 Dariusz Szopiński (84 – rzut karny)
Pogoń: Skrzypczak – Błaszkowski, Jasiński, Smolarek, Kołucki – Stankiewicz (88 Kozakiewicz), Witkowski, Iwosa (31 Malek), Żuchowski – Chmielewski (64 Mielewczyk), Gaffke (78 Michta)
Brda: Moszkowicz, Krawczuk, G.Wirkus, Ginter (46 Kolberg), Gostomczyk, Orłowski, Czarnotta (70 Nowak), D.Szopiński, M.Szopiński, Żarnowski (61 Garus), Król
Żółte kartki: Iwosa, Witkowski
Sędziowie: Karol Kublik oraz Jan Lewicz, Damian Pyza
Pierwszy raz w tym sezonie w meczu z udziałem Pogoni padło pięć goli, ale o jednego więcej strzeliła Pogoń i zgarnęła komplet punktów po debiutanckich trafieniach Żuchowskiego, Jasińskiego i Malka. Goście łapali bramkowy kontakt, ale ostatecznie wyjechali z Lęborka bez żadnej zdobyczy. Nie będą dobrze wspominać tego meczu Eliasz Iwosa i Oskar Jasiński, którzy doznali urazów. Po raz kolejny gospodarzy wspierała nieustannym dopingiem i ciekawą oprawą liczna grupa kibiców i oni także dołożyli cegiełkę do drugiej wiosennej wiktorii swoich ulubieńców.
Przystępując do tej rywalizacji, znane już były sensacyjne rozstrzygnięcia z Ustki, gdzie lider uległ ostatniemu Granitowi Koczała 0-1, którego tydzień wcześniej Brda rozgromiła 7-2, oraz z Garczegorza, gdzie Piast przegrywał po pierwszej połowie, ale ostatecznie pokonał Anioły 2-1. To były złe wieści dla przechlewian, goniących Granit i Piasta, ale dobre dla Pogoni, która w przypadku zwycięstwa zbliżała się do ustczan na punkt.
Tuż po rozpoczęciu Łukasz Chmielewski zbyt głęboko zagrał w pole karne z rzutu wolnego, podyktowanego za faul na Mateuszu Stankiewiczu. W 9 minucie przepisy złamał Eliasz Iwosa, za co ujrzał żółtą kartkę, a jeden z bardziej doświadczonych wśród gości, z długim stażem w Brdzie Dariusz Szopiński strzelił płasko obok słupka. Goście nie dali się zepchnąć do obrony i gra toczyła się w środku pola. Obie drużyny miały problemy ze stwarzaniem sytuacji bramkowych. W 14 minucie prawą stroną pociągnął Stankiewicz i strzelił tyleż technicznie, co lekko pod poprzeczkę. Grzegorz Moszkowicz, bramkarz gości, wyrzucił piłkę za boisko. Z rzutu rożnego wybijał Chmielewski, ale obrońcy wybili futbolówkę, która ponownie trafiła do napastnika Pogoni, a ten jeszcze raz posłał ją w „szesnastkę”, między bramkarza a obrońców. Na dalszym słupku zamykał akcję Żuchowski i ładnym uderzeniem pod poprzeczkę z kilku metrów otworzył wynik. Po pół godzinie gry boisko z urazem mięśnia opuścił Eliasz Iwosa, a na placu gry pojawił się Daniel Malek. W 33 minucie oglądaliśmy bardzo podobną akcję, zakończoną drugim golem dla Pogoni. Faulowany Stankiewicz, z rzutu wolnego pół górną piłkę zagrywa w pole karne Chmielewski, obrońcy nie przecinają podania i tym razem Oskar Jasiński ślizgiem podwyższa prowadzenie. Goście próbowali odpowiedzieć w 39 minucie, kiedy z rzutu wolnego dośrodkował D.Szopiński a Szymon Czarnotta strzelił głową obok bramki.
W 51 minucie Żuchowski trafił po raz drugi do siatki, ale sędzia uznał pozycję spaloną. Kontaktowa bramka padła w 54 minucie, a zamieszany w jej stratę był cały blok obronny. Piłkę przy wyprowadzaniu stracił Andrzej Kołucki, dośrodkowania nie zablokował Grzegorz Smolarek, do piłki nie doskoczył nie najwyższy Daniel Błaszkowski, a wyższy od niego Jasiński stał za napastnikiem. Inna sprawa, że dośrodkowanie było dokładne i Błaszkowski nie mógł zrobić nic więcej. Pierwszy strzał głową D.Szopińskiego trafił w poprzeczkę, ale piłka na nieszczęście dla lęborczan wróciła do niego i z kilku metrów pokonał on Skrzypczaka. Utrata gola nie załamała pogonistów i w 63 i 65 minucie byli bliscy podwyższenia prowadzenia. Najpierw Chmielewski dokładnym podaniem obsłużył Patrycjusza Gaffke, a ten będąc już w polu karnym łatwo minął bramkarza, ale nie zdecydował się na uderzenie lewą nogą i przełożył piłkę na prawą, po czym strzelił tak źle, że obrońca zdołał ją wybić z linii bramkowej. Tym samym zabrał Chmielewskiemu trzecią asystę w tym meczu. W drugiej sytuacji także negatywną rolę odegrał Gaffke, po tym jak Kołucki przedarł się środkiem i podał na lewo do nastoletniego napastnika Pogoni, który zamiast podać do znajdującego się w świetnej sytuacji Damiana Mielewczyka, skiksował do bramkarza. Gaffke zrehabilitował się w 73 minucie, kiedy wygrywając powietrzny pojedynek podał głową do Jasińskiego, który przy składaniu się do strzału został powalony na murawę. Sędzia bez wahania wskazał na „jedenastkę”, którą na gola pewnym strzałem zamienił Malek. Przechlewianie także mieli swoją okazję. Dośrodkowanie z rzutu wolnego na głowę Michała Króla i piłka zmierzała w „okienko”. Skrzypczak był na posterunku. W 79 minucie Błaszkowski wrzucił piłkę w pole karne, Krzysztof Witkowski przedłużył do Żuchowskiego, który strzelił za słabo. Moszkowicz wybił pod nogi Witkowskiego, a ten strzelił mocno obok słupka. Sześć minut przed końcem arbiter podyktował drugi rzut karny, tym razem dla gości, za rzekome, zdaniem Skrzypczaka, jego przewinienie na Królu. D.Szopiński całkowicie zmylił bramkarza Pogoni, przywracając gościom nadzieję na korzystny wynik. I taki mogli oni osiągnąć, gdyby ich kapitan Król lepiej wykończył niezłą kontrę przyjezdnych.
Trenerski dwugłos:
Józef Gleb, Brda - Wynik wskazuje, że mecz był zacięty i wyrównany, nikt nie dominował. Pogoń wygrywała w powietrzu. Włożyliśmy dużo serca w grę. Większość meczów po takiej walce powinna być zwycięska dla Brdy. Pogoń ma młody zespół i widać, że myśli o przyszłości, będą niedługo grali w wyższej klasie.
Roman Rubaj, Pogoń: - Dziś pierwszy raz zobaczyłem taki zespół, jaki chce widzieć, poukładany taktycznie, znający swoje możliwości. Poza błędami i prezentami zasłużenie wygraliśmy ten mecz. Brakuje nam dojrzałości. W kuriozalnej sytuacji popełniliśmy błąd, po którym był rzut karny. Niezasłużone byłoby, gdyby Brda wywiozła punkty. Wynik mógł być wyższy.
Oceny indywidualne:
- Michał Skrzypczak – dwa razy musiał sięgać do siatki, ale nie można jednoznacznie obarczać go winą za stracone gole. Przy pierwszej bramce został na linii, widząc, że rywala mają pod opieką obrońcy, przy powtórnym strzale był bez szans. Jeśli faulował na rzut karny, to zabrakło mu nieco zimnej krwi, bo Król raczej oddalał się od bramki, pogarszając swoją sytuację, naciskany przez naszego golkipera.
- Daniel Błaszkowski – swoje podstawowe obowiązki wypełnił raczej porządnie, dezorganizacja w kryciu przy pierwszym golu i dokładna centra nieco rozgrzeszają go, niewidoczny w ofensywie
- Oskar Jasiński – odważnie walczył w powietrzu, co przypłacił kontuzją łuku brwiowego, a mimo to pozostał na murawie do końca meczu. Zanim został poszkodowany, doczekał się w końcu upragnionego gola, na którego dawno zasłużył. Wywalczył rzut karny. Efektywny występ.
- Grzegorz Smolarek – dotrzymywał kroku Jasińskiemu, który częściej toczył pojedynki w powietrzu, także wypuszczając się do środka, za to Smolarek nie patyczkował się w obronie, wybijając bez namysłu piłki.
- Andrzej Kołucki – ze Spartą dużo więcej udzielał się w ofensywie, z Brdą raczej skupiony na obronie
- Mateusz Stankiewicz – pośrednio miał udział przy dwóch pierwszych golach dla Pogoni, bo pierwszy padł po rzucie rożnym, po tym jak bramkarz odbił jego sprytny strzał, a drugi po rzucie wolnym, podyktowanym za faul na nim. Czasami zbyt nonszalancko zdarza mu się zachować, ale można to tłumaczyć trochę młodym wiekiem i niewielkim doświadczeniem
- Eliasz Iwosa – pechowo zakończył się dla niego ten mecz, po pół godzinie uraz mięśnia nie pozwolił mu na kontynuowanie gry. Do tego momentu twardo walczył z rywalami o prymat w środku pola, a już w 9 minucie ukarany żółtą kartką.
- Krzysztof Witkowski – harował na całej długości i szerokości boiska, łącząc obronę z atakiem. Od 31 minuty musiał „poukładać sobie życie” bez kontuzjowanego, podstawowego kolegi ze środka pola. Wyszło to nie najgorzej. Bliski gola w końcówce. Żółta kartka.
- Adam Żuchowski – przeciętna pierwsza połowa, choć strzelił swą pierwszą bramkę po powrocie do Pogoni, otwierając wynik. Lepsza druga część spotkania z golem ze spalonego i zmarnowaną okazją w 79 minucie. Wyraźnie więcej ochoty przejawia do gry, kiedy czuje bliskość i wsparcie trybun.
- Patrycjusz Gaffke – potrafi przytrzymać piłkę i poczekać na wsparcie kolegów, rzadko decyduje się na indywidualne przeboje. Współpraca z Chmielewskim jeszcze się nie układa najlepiej, dwójkowych akcji nie oglądamy w ich wykonaniu. Przy stanie 2-1 dla Pogoni zmarnował znakomitą okazję, nie ufając swojej lewej nodze. Później nie wyszło mu podanie do Mielewczyka, ale po jego podaniu Jasiński wywalczył rzut karny.
- Łukasz Chmielewski – pracuje dla drużyny, zmienił sposób rozwiązywania podań w pole karne i dwa razy przyniosło to efekt w postaci gola.
- Daniel Malek – udanie, przez ponad godzinę, zastępował Iwosę, przy zapuszczającym się do przodu Witkowskim prawie wyłącznie skoncentrowany na defensywie, przerywaniu akcji i oddawaniu piłki kolegom. Pewnie wykorzystał rzut karny.
- Damian Mielewczyk – drugi raz w rundzie wchodzi na zmianę do ataku za Chmielewskiego. Teraz dostał ponad 25 minut, był widoczny, miał ochotę do gry. Gdyby Gaffke lepiej mu podał, miałby dobrą okazję.
- Grzegorz Michta – błysnął w 90 minucie, kiedy najpierw przedarł się i podał do lepiej ustawionego Witkowskiego, a później swoją indywidualną szarżę wykończył strzałem
- Marek Kozakiewicz – grał zbyt krótko, żeby go ocenić