18 kolejka Słupskiej Klasy Okręgowej, 24 kwietnia 2010r. godz. 16
Karol Pęplino - Pogoń Lębork 2:1 (0:1)
Bramki: 0:1 Grzegorz MICHTA (8), 1:1 Jarosław Górczyński (69), 2:1 Jarosław Górczyński (89)
Karol: M. Petrus – Wasylko, Wypych, K. Petrus, Mettel – Ziembiński, Nejman, Tomaszewski, Gołąb – Cieślak, Górczyński
Pogoń: Skrzypczak – Smolarek, Jasiński, Trawiński - Kijek (68 Żuchowski), Malek, Witkowski (87 Kozakiewicz), Kołucki, Stankiewicz – Michta (73 Mielewczyk), Gaffke
Sędziowie: Tadeusz Jankowicz (Słupsk) oraz Sylwester Barczyński (Słupsk) oraz Tomasz Olender (Siemirowice)
Nie wystarczyła świetna gra Pogoni w pierwszej połowie, udokumentowana golem Grzegorza Michty w 8 minucie, która nie zwiastowała czarnego scenariusza w drugiej odsłonie sobotniego meczu na szczycie. W drugich czterdziestu pięciu minutach role się odwróciły i to gospodarze byli stroną dominującą, choć obie bramki strzelili w podobny sposób, po rzutach rożnych i łatwych trafieniach głową z kilku metrów Jarosława Górczyńskiego.
Karol podtrzymał swoją passę i ma komplet punktów u siebie, natomiast Pogoń przegrała pierwszy raz na boisku rywala. Do kontuzjowanego wcześniej Eliasza Iwosy dołączyli po meczu w Charbrowie kolejni podstawowi zawodnicy. Najlepszy strzelec drużyny Łukasz Chmielewski ma złamany nos, natomiast Daniel Błaszkowski cały mecz w Pęplinie oglądał z ławki rezerwowych, odczuwając jeszcze skutki urazu. Jakby tego było mało, zajęcia na studiach Adama Żuchowskiego i Marka Kozakiewicza oraz praca Damiana Mielewczyka spowodowały, że przybyli oni do Pęplina dopiero z pierwszym gwizdkiem i nie mogli być brani pod uwagę przy ustalaniu wyjściowego składu. Dobrą wiadomością był powrót Krzysztofa Witkowskiego, który odpokutował już za karę za kartki. W tych okolicznościach trener Roman Rubaj zdecydował się na zmianę ustawienia na 1-3-5-2 z dotychczasowego 1-4-4-2, aby wzmocnić linię środkową. Pogoń musiała wygrać to spotkanie, aby zachować miejsce w ścisłej czołówce i pierwsza połowa wskazywała, że jest to możliwe.
Lęborczanie, niezwykle zdeterminowani od początku rzucili się na gospodarzy, stosując wysoki pressing wysoko pod ich polem karnym. Bliskim, agresywnym kryciem, zawężaniem pola gry uniemożliwili im zawiązanie składnych akcji, złożonych z większej ilości podań. Mecz toczył się w szybkim tempie, pod całkowite dyktando Pogoni, czym gospodarze wydali się mocno zaskoczeni, nie mogąc sobie w żaden sposób poradzić z przedarciem się pod pole karne rywali. Uważnie prowadzący spotkanie Tadeusz Jankowicz często musiał przerywać grę gwizdkiem, bo zawodnicy Karola, widząc swoją bezradność, uciekali się do fauli.
W 2 minucie Mateusz Stankiewicz, przestawiony z konieczności na lewą pomoc, odebrał piłkę rywalowi i ruszył w pole karne. Jego podanie zostało wybite za boisko, a po rzucie rożnym Grzegorz Smolarek strzelił niecelnie głową. Jeszcze bliższy trafienia do siatki był Krzysztof Witkowski dwie minuty później, kiedy wskutek wysokiego pressingu goście odzyskali piłkę i pomocnik Pogoni strzelił wolejem tuż nad poprzeczką. Byłaby piękną bramka i otwarcie wyniku, na które jednak musieliśmy jeszcze poczekać do 8 minuty. Pogoń ruszyła z kolejnym atakiem, a nie widząc innego rozwiązania Tomasz Kijek zdecydował się na strzał z dalszej odległości, który sprawił bramkarzowi na tyle problemów, że zdołał on tylko odbić piłkę do boku, do której dopadł Grzegorz Michta i płaskim strzałem umieścił ją w siatce. Radość wybuchła wśród lęborczan, ale była to zasłużona nagroda za świetną postawę. Lęborczanie nie oddali inicjatywy i poszli za ciosem, kreując kolejne sytuacje. W 11 minucie na czystą pozycję wychodził Witkowski, ale tuż przed polem karnym został bezpardonowo ścięty z nóg. Sam poszkodowany chciał wymierzyć sprawiedliwość, jednak jego sprytny, płaski strzał wprawdzie minął mur, ale także i słupek. W 19 minucie Daniel Malek próbował uderzenia z wolnego, ale kopnął nad bramką. Pogoń stwarzała większe zagrożenie, atakując lewą stroną, a to za sprawą aktywnego Mateusza Stankiewicza, który z łatwością radził sobie z rywalami. Tak właśnie było w 21 minucie, kiedy uwolnił się spod opieki obrońcy i zagrał w pole karne. Za krótko wybita piłka padła łupem Andrzeja Kołuckiego, a ten huknął z dystansu i gospodarzy uratował słupek. Jedyną odpowiedzią Karola była okazja w 23 minucie, kiedy zbyt łatwo rozegrali akcję w polu karnym Pogoni, po której Michał Nejman trafił w boczną siatkę. W 38 minucie próbkę swoich możliwości, ale i nieco braku zimnej krwi dał Patrycjusz Gaffke. 19 – letni napastnik Pogoni ruszył z piłką od połowy i będąc tuż przed „szesnastką” strzelił wprawdzie mocno, ale bardzo niecelnie. W tej akcji przewagę liczebną mieli lęborczanie, a z lewej strony czekał na podanie Michta, a z prawej Witkowski z Kijkiem. I tak dobiegła końca pierwsza połowa. Nie widać było ubytków w składzie Pogoni, bo dublerzy udanie ich zastępowali. Zasłużone prowadzenie po koncertowej grze lęborczan, a szczególnie pierwsze 20 minut było w ich wykonaniu imponujące. Jak stwierdził retorycznie już po meczu szkoleniowiec lęborczan: „Nie można było grać lepiej.”
Niestety ogromny wysiłek włożony w pierwszą cześć gry sprawił, że wraz z upływem czasu coraz więcej do powiedzenia mieli gospodarze, przejmując inicjatywę. Pogoń cofnęła się na własną połowę, starając się utrzymać korzystny wynik i próbując gry z kontrataku. Jeden z nich mógł przynieść powodzenie w 58 minucie, kiedy Gaffke podał na prawo do Witkowskego, a ten będąc już w strefie bezpośredniego zagrożenia strzałem, wdał się w drybling i stracił piłkę. Mimo rosnącej przewagi miejscowi nie stworzyli sobie z gry groźnych okazji, a drogę do siatki znaleźli po stałym fragmencie. W 69 minucie obrońca Błażej Wasylko dośrodkował z rzutu rożnego w okolice 5 metra od linii bramkowej, a tam czekał Jarosław Górczyński i bez kłopotu trafił głową do siatki. Umożliwiła mu to bierna postawa obrońców i bramkarza Pogoni. Dwie minuty później Karol mógł już prowadzić. Podanie z głębi pola, złe krycie i uprzedzenie obrońcy, ale na szczęście dla gości, jeden z pęplinian nie trafił w piłkę z kilku metrów. Dwie kolejne okazje należały do Pogoni. Kwadrans przed końcem Witkowski nie trafił czysto głową w piłkę po rzucie rożnym Mielewczyka, a mimo to Petrus miał kłopoty z obroną i wybił ją za końcową linię. Po drugim rożnym futbolówka minęła Gaffke, ale stał za nim Oskar Jasiński, który niestety strzelił nad bramką. Cztery minuty później Damian Mielewczyk sprytnie ograł obrońcę, który musiał ratować się faulem. Dośrodkowanie Mielewczyka na głowę Jasińskiego, który uderzył jednak obok bramki. Piec minut przed końcem powstało duże zamieszanie w polu karnym Pogoni, obrońcy nie potrafili wyjaśnić sytuacji, rozpaczliwa interwencja Skrzypczaka nie pomogła, ale zmierzającej do pustej bramki piłce drogę zagrodził w ostatniej chwili jeden z lęborczan. W odpowiedzi Adam Żuchowski zbiegł do środka i oddał celny, choć niegroźny strzał. Kiedy wydawało się, że dojdzie do podziału punktów, w 89 minucie gospodarze mieli jeszcze rzut rożny. Ponownie egzekwował go Wasylko, powtarzając wcześniejsze, udane dośrodkowanie. Jarosław Górczyński także tym razem z kilku metrów trafił głową bez najmniejszego kłopotu, bo obrońcy Pogoni tylko się biernie przyglądali.
Po meczu powiedzieli:
Roman Rubaj, trener Pogoni: Przegraliśmy przez indywidualne błędy. Bardzo dobra w naszym wykonaniu I połowa. Karol nie miał ani akcji, ani okazji a my powinniśmy strzelić na 2-0. W II połowie oni lepiej, a my zgubiliśmy krycie. Nie chce nikogo winić za porażkę. Zabrakło koncentracji.
Artur Suruło, trener Karola: Przespaliśmy pierwszą połowę, zawodnicy nie podjęli gry. Druga zupełnie przyzwoita. Z przebiegu gry zasłużyliśmy na zwycięstwo. Cieszę się ze zwycięstwa, ale nie ukrywam, że ta IV liga wcale nam nie jest potrzebna. Nie możemy grac na tym boisku, a granie na wypożyczonym, to jakbyśmy grali wszystkie mecze na wyjazdach.
Indywidualne oceny zawodników:
Karol Pęplino - Pogoń Lębork 2:1 (0:1)
Bramki: 0:1 Grzegorz MICHTA (8), 1:1 Jarosław Górczyński (69), 2:1 Jarosław Górczyński (89)
Karol: M. Petrus – Wasylko, Wypych, K. Petrus, Mettel – Ziembiński, Nejman, Tomaszewski, Gołąb – Cieślak, Górczyński
Pogoń: Skrzypczak – Smolarek, Jasiński, Trawiński - Kijek (68 Żuchowski), Malek, Witkowski (87 Kozakiewicz), Kołucki, Stankiewicz – Michta (73 Mielewczyk), Gaffke
Sędziowie: Tadeusz Jankowicz (Słupsk) oraz Sylwester Barczyński (Słupsk) oraz Tomasz Olender (Siemirowice)
Nie wystarczyła świetna gra Pogoni w pierwszej połowie, udokumentowana golem Grzegorza Michty w 8 minucie, która nie zwiastowała czarnego scenariusza w drugiej odsłonie sobotniego meczu na szczycie. W drugich czterdziestu pięciu minutach role się odwróciły i to gospodarze byli stroną dominującą, choć obie bramki strzelili w podobny sposób, po rzutach rożnych i łatwych trafieniach głową z kilku metrów Jarosława Górczyńskiego.
Karol podtrzymał swoją passę i ma komplet punktów u siebie, natomiast Pogoń przegrała pierwszy raz na boisku rywala. Do kontuzjowanego wcześniej Eliasza Iwosy dołączyli po meczu w Charbrowie kolejni podstawowi zawodnicy. Najlepszy strzelec drużyny Łukasz Chmielewski ma złamany nos, natomiast Daniel Błaszkowski cały mecz w Pęplinie oglądał z ławki rezerwowych, odczuwając jeszcze skutki urazu. Jakby tego było mało, zajęcia na studiach Adama Żuchowskiego i Marka Kozakiewicza oraz praca Damiana Mielewczyka spowodowały, że przybyli oni do Pęplina dopiero z pierwszym gwizdkiem i nie mogli być brani pod uwagę przy ustalaniu wyjściowego składu. Dobrą wiadomością był powrót Krzysztofa Witkowskiego, który odpokutował już za karę za kartki. W tych okolicznościach trener Roman Rubaj zdecydował się na zmianę ustawienia na 1-3-5-2 z dotychczasowego 1-4-4-2, aby wzmocnić linię środkową. Pogoń musiała wygrać to spotkanie, aby zachować miejsce w ścisłej czołówce i pierwsza połowa wskazywała, że jest to możliwe.
Lęborczanie, niezwykle zdeterminowani od początku rzucili się na gospodarzy, stosując wysoki pressing wysoko pod ich polem karnym. Bliskim, agresywnym kryciem, zawężaniem pola gry uniemożliwili im zawiązanie składnych akcji, złożonych z większej ilości podań. Mecz toczył się w szybkim tempie, pod całkowite dyktando Pogoni, czym gospodarze wydali się mocno zaskoczeni, nie mogąc sobie w żaden sposób poradzić z przedarciem się pod pole karne rywali. Uważnie prowadzący spotkanie Tadeusz Jankowicz często musiał przerywać grę gwizdkiem, bo zawodnicy Karola, widząc swoją bezradność, uciekali się do fauli.
W 2 minucie Mateusz Stankiewicz, przestawiony z konieczności na lewą pomoc, odebrał piłkę rywalowi i ruszył w pole karne. Jego podanie zostało wybite za boisko, a po rzucie rożnym Grzegorz Smolarek strzelił niecelnie głową. Jeszcze bliższy trafienia do siatki był Krzysztof Witkowski dwie minuty później, kiedy wskutek wysokiego pressingu goście odzyskali piłkę i pomocnik Pogoni strzelił wolejem tuż nad poprzeczką. Byłaby piękną bramka i otwarcie wyniku, na które jednak musieliśmy jeszcze poczekać do 8 minuty. Pogoń ruszyła z kolejnym atakiem, a nie widząc innego rozwiązania Tomasz Kijek zdecydował się na strzał z dalszej odległości, który sprawił bramkarzowi na tyle problemów, że zdołał on tylko odbić piłkę do boku, do której dopadł Grzegorz Michta i płaskim strzałem umieścił ją w siatce. Radość wybuchła wśród lęborczan, ale była to zasłużona nagroda za świetną postawę. Lęborczanie nie oddali inicjatywy i poszli za ciosem, kreując kolejne sytuacje. W 11 minucie na czystą pozycję wychodził Witkowski, ale tuż przed polem karnym został bezpardonowo ścięty z nóg. Sam poszkodowany chciał wymierzyć sprawiedliwość, jednak jego sprytny, płaski strzał wprawdzie minął mur, ale także i słupek. W 19 minucie Daniel Malek próbował uderzenia z wolnego, ale kopnął nad bramką. Pogoń stwarzała większe zagrożenie, atakując lewą stroną, a to za sprawą aktywnego Mateusza Stankiewicza, który z łatwością radził sobie z rywalami. Tak właśnie było w 21 minucie, kiedy uwolnił się spod opieki obrońcy i zagrał w pole karne. Za krótko wybita piłka padła łupem Andrzeja Kołuckiego, a ten huknął z dystansu i gospodarzy uratował słupek. Jedyną odpowiedzią Karola była okazja w 23 minucie, kiedy zbyt łatwo rozegrali akcję w polu karnym Pogoni, po której Michał Nejman trafił w boczną siatkę. W 38 minucie próbkę swoich możliwości, ale i nieco braku zimnej krwi dał Patrycjusz Gaffke. 19 – letni napastnik Pogoni ruszył z piłką od połowy i będąc tuż przed „szesnastką” strzelił wprawdzie mocno, ale bardzo niecelnie. W tej akcji przewagę liczebną mieli lęborczanie, a z lewej strony czekał na podanie Michta, a z prawej Witkowski z Kijkiem. I tak dobiegła końca pierwsza połowa. Nie widać było ubytków w składzie Pogoni, bo dublerzy udanie ich zastępowali. Zasłużone prowadzenie po koncertowej grze lęborczan, a szczególnie pierwsze 20 minut było w ich wykonaniu imponujące. Jak stwierdził retorycznie już po meczu szkoleniowiec lęborczan: „Nie można było grać lepiej.”
Niestety ogromny wysiłek włożony w pierwszą cześć gry sprawił, że wraz z upływem czasu coraz więcej do powiedzenia mieli gospodarze, przejmując inicjatywę. Pogoń cofnęła się na własną połowę, starając się utrzymać korzystny wynik i próbując gry z kontrataku. Jeden z nich mógł przynieść powodzenie w 58 minucie, kiedy Gaffke podał na prawo do Witkowskego, a ten będąc już w strefie bezpośredniego zagrożenia strzałem, wdał się w drybling i stracił piłkę. Mimo rosnącej przewagi miejscowi nie stworzyli sobie z gry groźnych okazji, a drogę do siatki znaleźli po stałym fragmencie. W 69 minucie obrońca Błażej Wasylko dośrodkował z rzutu rożnego w okolice 5 metra od linii bramkowej, a tam czekał Jarosław Górczyński i bez kłopotu trafił głową do siatki. Umożliwiła mu to bierna postawa obrońców i bramkarza Pogoni. Dwie minuty później Karol mógł już prowadzić. Podanie z głębi pola, złe krycie i uprzedzenie obrońcy, ale na szczęście dla gości, jeden z pęplinian nie trafił w piłkę z kilku metrów. Dwie kolejne okazje należały do Pogoni. Kwadrans przed końcem Witkowski nie trafił czysto głową w piłkę po rzucie rożnym Mielewczyka, a mimo to Petrus miał kłopoty z obroną i wybił ją za końcową linię. Po drugim rożnym futbolówka minęła Gaffke, ale stał za nim Oskar Jasiński, który niestety strzelił nad bramką. Cztery minuty później Damian Mielewczyk sprytnie ograł obrońcę, który musiał ratować się faulem. Dośrodkowanie Mielewczyka na głowę Jasińskiego, który uderzył jednak obok bramki. Piec minut przed końcem powstało duże zamieszanie w polu karnym Pogoni, obrońcy nie potrafili wyjaśnić sytuacji, rozpaczliwa interwencja Skrzypczaka nie pomogła, ale zmierzającej do pustej bramki piłce drogę zagrodził w ostatniej chwili jeden z lęborczan. W odpowiedzi Adam Żuchowski zbiegł do środka i oddał celny, choć niegroźny strzał. Kiedy wydawało się, że dojdzie do podziału punktów, w 89 minucie gospodarze mieli jeszcze rzut rożny. Ponownie egzekwował go Wasylko, powtarzając wcześniejsze, udane dośrodkowanie. Jarosław Górczyński także tym razem z kilku metrów trafił głową bez najmniejszego kłopotu, bo obrońcy Pogoni tylko się biernie przyglądali.
Po meczu powiedzieli:
Roman Rubaj, trener Pogoni: Przegraliśmy przez indywidualne błędy. Bardzo dobra w naszym wykonaniu I połowa. Karol nie miał ani akcji, ani okazji a my powinniśmy strzelić na 2-0. W II połowie oni lepiej, a my zgubiliśmy krycie. Nie chce nikogo winić za porażkę. Zabrakło koncentracji.
Artur Suruło, trener Karola: Przespaliśmy pierwszą połowę, zawodnicy nie podjęli gry. Druga zupełnie przyzwoita. Z przebiegu gry zasłużyliśmy na zwycięstwo. Cieszę się ze zwycięstwa, ale nie ukrywam, że ta IV liga wcale nam nie jest potrzebna. Nie możemy grac na tym boisku, a granie na wypożyczonym, to jakbyśmy grali wszystkie mecze na wyjazdach.
Indywidualne oceny zawodników:
- Michał Skrzypczak – przy obu podobnych dośrodkowaniach z rzutów rożnych w okolice piątego metra pozostał na linii bramkowej. Jeśli takie były uzgodnienia z obrońcami, to jest rozgrzeszony, jeśli inne, to gole obciążają także jego konto.
- Grzegorz Smolarek – po raz pierwszy na wiosnę w ustawieniu z libero i dwoma klasycznymi kryjącymi jako właśnie kryjący. Już w 2 minucie miał piłkę na głowie w polu karnym Karola. Nieustannie głośno zagrzewał kolegów do walki. Przy pierwszej bramce on i Jasiński byli najbliżej Górczyńskiego.
- Oskar Jasiński – jako libero asekurował kolegów, zdecydowany w interwencjach, w pierwszej połowie trzy razy ostro potraktowany przez rywali. Jak wyżej winny po części pierwszego gola. W końcówce meczu zmarnował dwie niezłe okazje na rehabilitację.
- Sławomir Trawiński – grał uważnie w obronie, skoncentrowany, ale gdyby jeszcze potrafił dokładnie podawać do przodu, bo ma inklinacje do gry ofensywnej i próbował kilka razy obsłużyć podaniami kolegów z ataku. Przy drugiej bramce blisko Górczyńskiego, ale bierna postawa.
- Tomasz Kijek – kiedy Pogoń dominowała w pierwszej połowie i on nie odstawał, a z dobitki po jego strzale trafił Michta, zmieniony za Żuchowskiego
- Daniel Malek – skoncentrowany na destrukcji, przerywaniu akcji i odbiorze, zdecydowanie nie wychodziły mu dalekie podania a także stałe fragmenty, opadł z sił podobnie jak reszta kolegów w pomocy
- Krzysztof Witkowski – połowa podstawowego duetu środkowych pomocników, wrócił po pauzie za żółte kartki i widać było głód piłki. Harował wszerz i wzdłuż, wszędzie go było pełno, biegał do niemal każdej akcji. W tym ustawieniu z trzema pomocnikami najbardziej usposobiony ofensywnie. Blisko gola w 4 i 11 minucie Duży wydatek energetyczny kosztował go utratę sił w drugiej części.
- Andrzej Kołucki – ponownie w środku pola, w 21 minucie trafił z dystansu w słupek,
- Mateusz Stankiewicz – przestawiony z prawej na lewą pomoc, a mimo to nie było widać różnicy. W pierwszej połowie kilkoma indywidualnymi dryblingami łatwo ogrywał obrońców, w drugiej zniknął z pola widzenia, jak cała formacja.
- Grzegorz Michta - wyszedł od początku i wykorzystał swoją jedyną szansę, dając Pogoni prowadzenie w 8 minucie
- Patrycjusz Gaffke – dużo lepszy mecz niż w Charbrowie. Szukał gry, pokazywał się, walczył twardo z obrońcami. Napastnik powinien być pazerny na gole i tego się trzymał, finalizując swój rajd w 38 minucie. Niestety wykonanie było dużo gorsze, a miał dobrze ustawionych kolegów na obu flankach.
- Adam Żuchowski – zmienił w 68 minucie Kijka. Wszedł w trudnym momencie, kiedy Pogoń już praktycznie tylko myślała o obronie i on także musiał zasuwać w defensywie, a nie jest to jego wymarzona rola.
- Damian Mielewczyk – zmienił Michtę w 73 minucie, po jego dwóch rożnych zrobiło się groźnie. Starał się przytrzymać piłkę z przodu, żeby tak szybko nie wracała pod pole karne Pogoni.
- Marek Kozakiewicz – w 87 minucie wszedł za wyczerpanego Witkowskiego. Biernie przyglądał się Górczyńskiemu przy drugim golu.