26 kolejka Słupskiej Klasy Okręgowej, 19 czerwca 2010r. godz. 16
Diament Trzebielino - Pogoń Lębork 1:0 (1:0)
Bramka: 1:0 Karol Narloch (17)
Diament: Dworak (46 Gierlach), Rapita, Sławski, Grabowski, Narloch, Rzadkiewicz, Beger, Reclaw, Itrych, (78 Jarmułowicz), Rubinowicz, Kępa
Pogoń: Skrzypczak – Błaszkowski, Jasiński, Smolarek – Kijek (63 Żuchowski), Iwosa (35 Malek), Witkowski, Stankiewicz - Mielewczyk – Gaffke, Chmielewski (63 Michta)
Żółte kartki: Itrych, Rubinowicz – Smolarek, Jasiński
Sędzia: Tomasz Lewandowski
Nie zostawiła po sobie dobrego wrażenia drużyna Pogoni w pierwszym w historii meczu w Trzebielinie z Diamentem. Mecz nie obfitował w liczne, pachnące kolejnymi golami sytuacje, ale to gospodarze po dobrze rozegranym rzucie wolnym zadali decydujący cios, na który Pogoń nie potrafiła w żaden sposób odpowiedzieć. Dwa celne strzały w bramkę w pierwszej połowie oraz brak takich po przerwie oddaje niemoc w poczynaniach ofensywnych trzeciej ekipy zakończonego w sobotę sezonu 2009/2010.
Solą piłki są gole, a z ich strzelaniem Pogoń nie tylko w Trzebielinie, miała kłopoty. Ten mecz dla obu ekip był okazją o przełamania złej serii i udania się na wakacje w lepszych nastrojach. Diament ostatni raz poznał smak zwycięstwa 1 maja, w 19 kolejce, pokonując u siebie Granit Koczała. Później w siedmiu kolejnych potyczkach zgarnął jeden punkt za remis w Trzebielinie z Echem, co też nie przynosi mu chwały. W ostatnią środę miało miejsce apogeum kryzysu, bo tak chyba należy ocenić wynik 0-4 na własnym boisku z broniącym się przed spadkiem Piastem Człuchów. W tych okolicznościach, przy tak dysponowanym rywalu, choć Pogoń też ostatnio nie imponowała ani wynikami, ani grą, mogliśmy mieć nadzieję na lepszy wynik. A jednak na kolejne zwycięstwo poczekamy do następnego sezonu. Warto też zauważyć, że Diament, koniec końców beniaminek, okazał się jedynym przeciwnikiem, który na Pogoni zdobył komplet punktów.
Początek sobotniego meczu nie zwiastował złego zakończenia. Pierwszy kwadrans to był najlepszy czas gry Pogoni, która zepchnęła nieco przestraszonych gospodarzy do obrony na własnej połowie. Lęborczanie długo wymieniali podania, szukając luki w defensywie gospodarzy. W drugiej minucie zespołową akcję sfinalizował strzałem zza pola karnego obrońca Grzegorz Smolarek, ale Dworak spokojnie złapał piłkę. Kres dominacji Pogoni nadszedł między 16 a 17 minutą. Najpierw dobre podanie w pole karne otrzymał Patrycjusz Gaffke, ale z ostrego kąta nie zdołał przechytrzyć zamykającego tzw. krótki słupek postawnego bramkarza Diamentu. Akcja przeniosła się pod drugą bramkę. Daniel Błaszkowski sfaulował jednego z rywali tuż przed polem karnym. Podanie z rzutu wolnego minęło źle ustawionych obrońców Pogoni i Karol Narloch z kilku metrów technicznym strzałem dał gospodarzom prowadzenie. Od tego momentu mecz się wyrównał, a cofnięci gospodarze kontrami bądź długimi podaniami do napastników szukali dalszych okazji. W 22 minucie Rzadkiewicz zmusił do dużego wysiłku Michała Skrzypczaka, kiedy z 18 metrów strzelił z wolnego pod poprzeczkę. Kolejne minuty upłynęły w większości na zmaganiach w środku pola, a wizyty w polach karnych rywali należały do rzadkości. Przed gwizdkiem na przerwę wprowadzony w 35 minucie za Eliasz Iwosę Daniel Malek oddał kąśliwy strzał z 25 metrów tuż obok słupka, a Dworak tylko odprowadził futbolówkę wzrokiem. Minutę później z rzutu wolnego Damian Mielewczyk posłał odchodzącą od bramki piłkę, a Smolarkowi zabrakło centymetrów, żeby zamknąć to podanie.
Także po przerwie pierwszą okazję miała Pogoń. Po złej interwencji drugiego bramkarza Gierlacha goście mieli rzut różny. Mielewczyk błyskawicznie dośrodkował na pierwszy słupek, a strzał głową nie pilnowanego Krzysztofa Witkowskiego minął słupek o metr. W odpowiedzi doświadczony Jacek Rubinowicz znalazł się w polu karnym i uderzył nad bramką. W 55 minucie obrońca posłał dalekie podanie w pobliże „szesnastki” Pogoni a Michał Skrzypczak nie zdołał przejąć tego zagrania i dopiero powrót Daniela Malka, przeszkodził Kępie w precyzyjnym przelobowaniu bramkarza. Po godzinie gry Pogoń otworzyła się, co było zrozumiałe, ale niosło też ryzyko utraty drugiego gola. Błaszkowski stracił piłkę w środku boiska i gospodarze ruszyli w przewadze trzech na dwóch. Przytomnie zachował się Skrzypczak, który wybiegiem i ślizgiem ratował sytuację. Dwie minuty potem kolejny kontratak już zakończył się strzałem Kępy w boczną siatkę. Tuż po wejściu pokazał się z dobrej strony Adam Żuchowski, kiedy po dobrym dośrodkowaniu obrońca w ostatnie chwili uprzedził Gaffke. Po rzucie rożnym Oskar Jasiński nie uderzył czysto głową. W 73 minucie faulowany był Gaffke tuż przed polem karnym. Po strzale Mielewczyka piłką rykoszetem od zawodnika w murze przeleciała metr obok słupka. Wynik nie uległ już zmianie.
Diament Trzebielino - Pogoń Lębork 1:0 (1:0)
Bramka: 1:0 Karol Narloch (17)
Diament: Dworak (46 Gierlach), Rapita, Sławski, Grabowski, Narloch, Rzadkiewicz, Beger, Reclaw, Itrych, (78 Jarmułowicz), Rubinowicz, Kępa
Pogoń: Skrzypczak – Błaszkowski, Jasiński, Smolarek – Kijek (63 Żuchowski), Iwosa (35 Malek), Witkowski, Stankiewicz - Mielewczyk – Gaffke, Chmielewski (63 Michta)
Żółte kartki: Itrych, Rubinowicz – Smolarek, Jasiński
Sędzia: Tomasz Lewandowski
Nie zostawiła po sobie dobrego wrażenia drużyna Pogoni w pierwszym w historii meczu w Trzebielinie z Diamentem. Mecz nie obfitował w liczne, pachnące kolejnymi golami sytuacje, ale to gospodarze po dobrze rozegranym rzucie wolnym zadali decydujący cios, na który Pogoń nie potrafiła w żaden sposób odpowiedzieć. Dwa celne strzały w bramkę w pierwszej połowie oraz brak takich po przerwie oddaje niemoc w poczynaniach ofensywnych trzeciej ekipy zakończonego w sobotę sezonu 2009/2010.
Solą piłki są gole, a z ich strzelaniem Pogoń nie tylko w Trzebielinie, miała kłopoty. Ten mecz dla obu ekip był okazją o przełamania złej serii i udania się na wakacje w lepszych nastrojach. Diament ostatni raz poznał smak zwycięstwa 1 maja, w 19 kolejce, pokonując u siebie Granit Koczała. Później w siedmiu kolejnych potyczkach zgarnął jeden punkt za remis w Trzebielinie z Echem, co też nie przynosi mu chwały. W ostatnią środę miało miejsce apogeum kryzysu, bo tak chyba należy ocenić wynik 0-4 na własnym boisku z broniącym się przed spadkiem Piastem Człuchów. W tych okolicznościach, przy tak dysponowanym rywalu, choć Pogoń też ostatnio nie imponowała ani wynikami, ani grą, mogliśmy mieć nadzieję na lepszy wynik. A jednak na kolejne zwycięstwo poczekamy do następnego sezonu. Warto też zauważyć, że Diament, koniec końców beniaminek, okazał się jedynym przeciwnikiem, który na Pogoni zdobył komplet punktów.
Początek sobotniego meczu nie zwiastował złego zakończenia. Pierwszy kwadrans to był najlepszy czas gry Pogoni, która zepchnęła nieco przestraszonych gospodarzy do obrony na własnej połowie. Lęborczanie długo wymieniali podania, szukając luki w defensywie gospodarzy. W drugiej minucie zespołową akcję sfinalizował strzałem zza pola karnego obrońca Grzegorz Smolarek, ale Dworak spokojnie złapał piłkę. Kres dominacji Pogoni nadszedł między 16 a 17 minutą. Najpierw dobre podanie w pole karne otrzymał Patrycjusz Gaffke, ale z ostrego kąta nie zdołał przechytrzyć zamykającego tzw. krótki słupek postawnego bramkarza Diamentu. Akcja przeniosła się pod drugą bramkę. Daniel Błaszkowski sfaulował jednego z rywali tuż przed polem karnym. Podanie z rzutu wolnego minęło źle ustawionych obrońców Pogoni i Karol Narloch z kilku metrów technicznym strzałem dał gospodarzom prowadzenie. Od tego momentu mecz się wyrównał, a cofnięci gospodarze kontrami bądź długimi podaniami do napastników szukali dalszych okazji. W 22 minucie Rzadkiewicz zmusił do dużego wysiłku Michała Skrzypczaka, kiedy z 18 metrów strzelił z wolnego pod poprzeczkę. Kolejne minuty upłynęły w większości na zmaganiach w środku pola, a wizyty w polach karnych rywali należały do rzadkości. Przed gwizdkiem na przerwę wprowadzony w 35 minucie za Eliasz Iwosę Daniel Malek oddał kąśliwy strzał z 25 metrów tuż obok słupka, a Dworak tylko odprowadził futbolówkę wzrokiem. Minutę później z rzutu wolnego Damian Mielewczyk posłał odchodzącą od bramki piłkę, a Smolarkowi zabrakło centymetrów, żeby zamknąć to podanie.
Także po przerwie pierwszą okazję miała Pogoń. Po złej interwencji drugiego bramkarza Gierlacha goście mieli rzut różny. Mielewczyk błyskawicznie dośrodkował na pierwszy słupek, a strzał głową nie pilnowanego Krzysztofa Witkowskiego minął słupek o metr. W odpowiedzi doświadczony Jacek Rubinowicz znalazł się w polu karnym i uderzył nad bramką. W 55 minucie obrońca posłał dalekie podanie w pobliże „szesnastki” Pogoni a Michał Skrzypczak nie zdołał przejąć tego zagrania i dopiero powrót Daniela Malka, przeszkodził Kępie w precyzyjnym przelobowaniu bramkarza. Po godzinie gry Pogoń otworzyła się, co było zrozumiałe, ale niosło też ryzyko utraty drugiego gola. Błaszkowski stracił piłkę w środku boiska i gospodarze ruszyli w przewadze trzech na dwóch. Przytomnie zachował się Skrzypczak, który wybiegiem i ślizgiem ratował sytuację. Dwie minuty potem kolejny kontratak już zakończył się strzałem Kępy w boczną siatkę. Tuż po wejściu pokazał się z dobrej strony Adam Żuchowski, kiedy po dobrym dośrodkowaniu obrońca w ostatnie chwili uprzedził Gaffke. Po rzucie rożnym Oskar Jasiński nie uderzył czysto głową. W 73 minucie faulowany był Gaffke tuż przed polem karnym. Po strzale Mielewczyka piłką rykoszetem od zawodnika w murze przeleciała metr obok słupka. Wynik nie uległ już zmianie.