2 kolejka Słupskiej Klasy Okręgowej, 28 sierpnia 2010r. godz. 18

Pogoń Lębork - MKS Debrzno 3:0 (0:0)
Bramki: 1:0 Damian Mielewczyk (66), 2:0 Adam Żuchowski (69), 3:0 Krzysztof Witkowski (78)

Pogoń: Skrzypczak – Smolarek, Jasiński, Kultys – Kijek (84’ Błaszkowski), Iwosa, Witkowski (84’ Malek), Mielewczyk – Żurawski (46’ Kołucki), Markowski, Chmielewski (46’ Żuchowski)

MKS: Rutyna (46’ Paciorek), Sięg, Płuciennik, Borkowski, Janiak, Kustra, Władyczak, Kisełyczka (74’ Litwiniuk), Karpowicz (71’ Marczak), Dudzic, Klejdysz (56’ Taras)

Żółte kartki: Witkowski, Jasiński, Żuchowski, Markowski – Litwiniuk

Sędzia: Jan Lewicz (Ustka)

Ponad godzinę Pogoń nie mogła przełamać oporu beniaminka, by później w ciągu dwunastu minut strzelić trzy gole i dopisać do swojego konta trzy punkty. Bezbarwna była pierwsza połowa i dopiero wprowadzeni po przerwie Adam Żuchowski i Andrzej Kołucki ożywili poczynania gospodarzy. Z powodu urazów bramkarza Bartosza Kortasa, pomocników Artura Mańki i Grzegorza Kowalskiego trener Roman Rubaj musiał dokonać trzech zmian w wyjściowym składzie. Nie zmieniło się ustawienie z trzema obrońcami, czterema pomocnikami i trzema napastnikami.

Zaczęło się od żółtej kartki dla Krzysztofa Witkowskiego za utrudnianie wykonania rzutu wolnego. W 5 minucie nieporozumienie Michała Skrzypczaka z Bartoszem Kultysem mogło zakończyć się golem dla gości, bo żaden z nich nie przejął piłki i gdyby rywal lepiej przymierzył, goście sensacyjnie objęliby prowadzenie. Na szczęście piłka minęła słupek. Na odpowiedź Pogoni musieliśmy czekać dwadzieścia minut, a w tym czasie drużyna z Debrzna, cofnięta na własną połowę, schowana za zasiekami, mądrze broniła dostępu do własnej bramki, wybijając faworyzowaną Pogoń z uderzenia. Gospodarzom brakowało pomysłu na przedostanie się pod pole karne przyjezdnych, szwankowało rozegranie akcji, piłka wracała do obrońców, brakowało pokazania się na pozycji. Jeśli już zawiązała się jakaś płynna akcja, to z prawej strony. Sporo było także niedokładności i strat. Dopiero rzut rożny w 25 minucie poderwał z ławek nudzących się kibiców. Po nim, w wyniku zamieszania, piłka trafiła do Grzegorza Smolarka, a ten wyłożył ją stojącemu przed bramką na 7 metrze 18-letniemu Przemysławowi Żurawskiemu, który gdyby uderzył równie precyzyjnie, co mocno, otworzyłby wynik meczu. A tak piłka pofrunęła nad poprzeczką. Zagęszczone szyki defensywne MKS-u nie przepuszczały także żadnych prostopadłych podań do napastników ani nie dopuszczały do strzałów z dalszej odległości, a więc drugą i ostatnią okazję w tej połowie na gola Pogoń miała po rzucie wolnym. W 32 minucie do piłki ustawionej około dwudziestu metrów od bramki podszedł Oskar Jasiński i ku rozpaczy swojej i kibiców trafił w słupek. Pięć minut później obrońca Pogoni, zażegnując niebezpieczeństwo, ujrzał żółtą kartkę za nieczyste wybicie rywalowi piłki przed polem karnym, z czym się zdecydowanie nie zgadzał i jeszcze odkopnął piłkę i być może także to miało wpływ na decyzję sędziego. Tuż przed przerwą ci z zawodników, którzy jakimś cudem nie zdążyli się jeszcze spocić, nie schodzili do szatni w suchych trykotach, bo nad stadionem przeszła ulewa, która także kibiców wygoniła na trybunę krytą. Jeszcze tuż przed gwizdkiem na przerwę goście drugi raz zagrozili bramce Pogoni. Grający trener, najstarszy na murawie Mirosław Kisełyczka (1972) posłał krzyżowe podanie do pozostawionego bez krycia Krzysztofa Dudzica, ale ten z 16 metrów strzelił w bramkarza.

Dużo więcej i ciekawiej było po przerwie, także dzięki wspomnianym wyżej dwóm zmiennikom, którzy operowali z lewej strony. Dynamiczna akcja Eliasza Iwosy, który w 54 minucie podał w tempo do Żuchowskiego, ale ten, widocznie jeszcze niezbyt skoncentrowany, uderzył wprost w bramkarza. Minutę później pokazał się z dobrej strony Kołucki, który przyjął w biegu podanie, wbiegł w pole karne, minął obrońcę i bramkarza i uderzył już z kąta do pustej bramki. W ostatniej chwili wyrósł jak spod ziemi obrońca i odłożył egzekucję. Pogoń znacznie przyspieszyła grę, czego efektem był wreszcie gol. W 66 minucie przy bocznej linii pola karnego podanie otrzymał Żuchowski, po czym dostrzegł Damiana Mielewczyka i zagrał mu płasko przez niemal całą „szesnastkę”. Pierwszy strzał Mielewczyka Paciorek jeszcze sparował, tyle, że pod nogi rywala, który przy dobitce był już bezbłędny. Mielewczyk nie chciał być dłużny za asystę Żuchowskiemu i w 69 minucie zrewanżował mu się. Błyskawiczne, dokładne podanie Iwosy w pole karne trafiło do Mielewczyka, który sam mógł wpisać się na listę strzelców, ale dostrzegł lepiej ustawionego kolegę i altruistycznie oddał mu piłkę, a ten minął jeszcze bramkarza i strzelił już do pustej bramki. Za ściągniecie koszulki zobaczył żółtą kartkę. Dwie minuty później, po dośrodkowaniu Tomasza Kijka, piłka zmierzała pod poprzeczkę, ale bramkarz zdołał z najwyższym trudem strącić ją . Paciorek popisał się także paradą po technicznym uderzeniu z 18 metrów Żuchowskiego w 75 minucie. Wynik został ustalony w 78 minucie. Mielewczyk dośrodkował precyzyjnie z rzutu wolnego z wysokości ławki rezerwowych wprost na głowę Witkowskiego, który popisał się świetnym strzałem głową, po którym piłką wpadła pod poprzeczkę.

Przewaga Pogoni w spotkaniu potwierdzają także statystyki spotkania, które ukazały się na stronie internetowej MKS-u. 9 strzałów celnych Pogoni w spotkaniu i tylko 1 gości, kolejnych 5 niecelnych  kontra 1 strzał Debrzna pokazuje, że piłka w meczu chciała toczyć sie tylko do jednej bramki.

Dwugłos trenerski:

Mirosław Kisełyczak, MKS: - Mecz zakończył się zasłużoną wygraną Pogoni, chociaż w pierwszej połowie stawiliśmy im opór, którego się nie spodziewali i liczymy, że ta lekcja z liderem „okręgówki” przyda się w najbliższych spotkaniach.

Roman Rubaj, Pogoń: - W pierwszej połowie graliśmy bez wiary, a może było to na zlekceważenie przeciwnika. Zespół nie realizował założeń przedmeczowych. W drugiej połowie zdecydowanie lepsza postawa, to było to, czego wymagam – podania bez przyjęcia, dużo ruchu, kombinacyjnej gry. Bardzo dobra gra zmienników Adama Żuchowskiego i Andrzeja Kołuckiego, którzy zmienili oblicze zespołu.