3 kolejka Słupskiej Klasy Okręgowej, 5 września 2010r. godz. 13
Skotawia Dębnica Kaszubska – Pogoń Lębork 0:0
Skotawia: Smutek, Krzysztof Data, Szymański, Terkiewicz, Jączyński, Krystian Data (75’ Kamiński), Piechna (79’Gruszowski), Owczarek, Piekarski, Kowalczyk (69’Cyman), Cech (67’Jaszczyszyn)
Pogoń: Skrzypczak – Smolarek (ż.k.), Jasiński, Kultys – Kijek (75’Żurawski), Witkowski, Iwosa, Kołucki – Mielewczyk (66’Chmielewski), Markowski, Żuchowski (57’Stankiewicz)
Jak się nie strzela goli, to się nie wygrywa – niby oczywistość, ale słowa rozczarowanego wynikiem Romana Rubaja oddają nastroje po bezbramkowym remisie z beniaminkiem. W dwóch poprzednich meczach w Lęborku to rywale nie strzelili gola Pogoni, teraz wprawdzie goście zachowali czyste konto, ale to marna pociecha, bo sami też nic nie wskórali. A sytuacje były, bo to lęborczanie nadawali ton boiskowym wydarzeniom. W drugiej połowie mecz z powodu wtargnięcia na murawę kibiców został przerwany na kilka minut.
Po trzeciej kolejce już tylko Czarni i Polonez mają komplet punktów. Pogoń ze swoimi aspiracjami do awansu była faworytem meczu w Kusowie, gdzie w roli gospodarza występuje Skotawia, która miała zerowy dorobek punktowy po dwóch kolejkach. Trener Rubaj nie zmienił ofensywnego ustawienia swojej drużyny na pierwszy mecz wyjazdowy i ponownie w pierwszej linii biegało trzech napastników.
W pierwszej połowie trwała zacięta walka raczej w środku boiska, a sytuacji, po których piłka mogła wpaść do siatki, tak z jednej strony, jak i z drugiej, było jak na lekarstwo. Pogoń miała inicjatywę, częściej i dłużej była w posiadaniu piłki, tyle, że im bliżej było pola karnego rywala, tym mnożyły się niecelne podania, niedokładności, straty. Schematycznie, czytelnie prowadzone akcje defensywnie ustawiona Skotawia rozbijała dosyć skutecznie. W 3 minucie po kiksie obrońcy pospieszył się ze strzałem Damian Mielewczyk i jego płaskie uderzenie wylądowało w bocznej siatce. W 12 minucie z kolei Krzysztof Witkowski nie trafił czysto w piłkę po rzucie rożnym i jeden z rywali także kopnął obok słupka. Dwie minuty później Skotawia miała dużo lepszą okazję. Po wykopie Michała Skrzypczaka pojedynek główkowy w środku pola przegrał Andrzej Kołucki, piłkę przejmuje Kowalczyk, podprowadza ją pod pole karne i podaje do Romana Cecha, a ten z dogodnej pozycji pudłuje. W 20 minucie obrońca Grzegorz Smolarek minął dwóch rywali i został sfaulowany. Po dośrodkowaniu Mielewczyka najwyżej wyskoczył jeden z rywali i głową niemal skierował piłkę do własnej bramki. Gra ciągle była szarpana, brakowało płynności. Po niemal pół godzinie, nie pierwszy raz w tym sezonie, próbował swoich sił z rzutu wolnego obrońca i kapitan Pogoni Oskar Jasiński, ale strzelił metr nad poprzeczką. W 30 i 34 minucie stałe fragmenty wykonywał Mielewczyk, ale najpierw nikt nie wyskoczył do jego dośrodkowania, a następnie Jasiński po zbyt głębokiej wrzutce sięgał już piłkę zza linii końcowej. Chwilę potem Mielewczyk został brutalnie sfaulowany i wrócił na boisko po pięciu minutach, za co rywal zobaczył żółtą kartkę.
Pogoni zostało 45 minut na strzelenie zwycięskiej bramki i nie można jej odmówić, że po przerwie ruszyła do zdecydowanych ataków i stworzyła sobie kilka okazji. Skotawia, dla której punkt, był sukcesem, została zepchnięta do obrony i czekała na rywali na własnej połowie. W 49 minucie Witkowski wystawił piłkę Eliaszowi Iwosie, a ten strzelił bardzo niecelnie. Minutę później, zdaniem Jasińskiego, sędzia źle zinterpretował jego interwencję, dyktując rzut wolny, po którym Kowalczyk tylko musnął głową piłkę, a mogło być groźnie. Po upływie 50 minut Kacper Markowski znalazł się kilka metrów przed bramką, ale jego płaski strzał Smutek, jeden z bohaterów gospodarzy, obronił nogami. W odpowiedzi bezrobotny dotychczas Michał Skrzypczak uratował swój zespół przed stratą gola, kiedy w po rzucie rożnym w 53 minucie obronił z bliskiej odległości uderzenie głową pozostawionego bez opieki rywala. Minęła minuta i bramkarz Pogoni po raz drugi staje na wysokości zadania, gdy złe podanie Smolarka w środku pola przejmuje przeciwnik i błyskawicznie zagrywa do Cecha, któremu przy próbie minięcia Skrzypczak wybiera piłkę spod nóg. Pogoni spieszyło się coraz bardziej i skutkowało to czasami bezsensownymi i równie często niedokładnymi dośrodkowaniami w pole karne. Po godzinie gry Witkowski mógł wreszcie wpisać się na listę strzelców, kiedy dynamicznie nabiegał na wybitą piłkę i dosyć mocno strzelił głową pod poprzeczkę. Smutek zdołał ją jeszcze stracić na rzut różny. W 62 minucie obrońca Bartosz Kultys popełnił duży błąd, kiedy najpierw wyprzedził rywala i przejął piłkę przy bocznej linii, po czym wycofał niedokładnie do Jasińskiego, przy którym stało dwóch rywali. Jednym z nich był Cech, który przejął piłkę, ale będąc już w polu karnym potknął się i z naprawdę groźnej, sprokurowanej przez obrońcę sytuacji, nic nie wyszło, bo Jasiński zdążył naprawić błąd kolegi. W 69 minucie mecz został przerwany na piec minut z powodu wbiegnięcia na boisko kibiców. Interwencja licznie zabezpieczającej mecz policji zapobiegła bezpośredniemu starciu zwaśnionych stron. W 76 minucie sędzia nie podyktował rzutu karnego za faul na mijającym kolejnych rywali Markowskim. Bohaterem końcówki mógł zostać wprowadzony w 66 minucie Łukasz Chmielewski. Najpierw obrońca wybił piłkę wprost pod jego nogi, ale napastnik Pogoni z kilku metrów prawą nogą fatalnie przestrzelił. W 80 minucie lęborczanie przeprowadzili składną akcję. Witkowski podał na prawo do Przemysława Żurawskiego, a ten dośrodkował dokładnie na głowę Chmielewskiego, który z 5 metrów strzelił w bramkarza, a po dobitce uderzył obok słupka.
Trenerski dwugłos:
Jarosław Dzidzienko, trener Skotawii: - Liczyłem nawet na 3 punkty. Fakt, że Pogoń była lepsza, jeśli chodzi o organizację gry, technikę i motorykę, ale to nie przełożyło się to na wynik. Moja drużyna dała dziś serce i zostawiła dużo zdrowia, do tego mieliśmy sporo szczęścia i z mojej perspektywy jest to bezcenny punkt z jednym z faworytów.
Roman Rubaj, trener Pogoni: - Dziś zawiodła skuteczność, jak się nie strzela goli, to się nie wygrywa. Mecz nie był porywającym widowiskiem. W przekroju całego spotkania mieliśmy ogromną przewagę a przeciwnik ograniczał się do kontr. Mieliśmy 3-4 stuprocentowe sytuacje i do tego rzut karny nie podyktowany w drugiej połowie.
Skotawia Dębnica Kaszubska – Pogoń Lębork 0:0
Skotawia: Smutek, Krzysztof Data, Szymański, Terkiewicz, Jączyński, Krystian Data (75’ Kamiński), Piechna (79’Gruszowski), Owczarek, Piekarski, Kowalczyk (69’Cyman), Cech (67’Jaszczyszyn)
Pogoń: Skrzypczak – Smolarek (ż.k.), Jasiński, Kultys – Kijek (75’Żurawski), Witkowski, Iwosa, Kołucki – Mielewczyk (66’Chmielewski), Markowski, Żuchowski (57’Stankiewicz)
Jak się nie strzela goli, to się nie wygrywa – niby oczywistość, ale słowa rozczarowanego wynikiem Romana Rubaja oddają nastroje po bezbramkowym remisie z beniaminkiem. W dwóch poprzednich meczach w Lęborku to rywale nie strzelili gola Pogoni, teraz wprawdzie goście zachowali czyste konto, ale to marna pociecha, bo sami też nic nie wskórali. A sytuacje były, bo to lęborczanie nadawali ton boiskowym wydarzeniom. W drugiej połowie mecz z powodu wtargnięcia na murawę kibiców został przerwany na kilka minut.
Po trzeciej kolejce już tylko Czarni i Polonez mają komplet punktów. Pogoń ze swoimi aspiracjami do awansu była faworytem meczu w Kusowie, gdzie w roli gospodarza występuje Skotawia, która miała zerowy dorobek punktowy po dwóch kolejkach. Trener Rubaj nie zmienił ofensywnego ustawienia swojej drużyny na pierwszy mecz wyjazdowy i ponownie w pierwszej linii biegało trzech napastników.
W pierwszej połowie trwała zacięta walka raczej w środku boiska, a sytuacji, po których piłka mogła wpaść do siatki, tak z jednej strony, jak i z drugiej, było jak na lekarstwo. Pogoń miała inicjatywę, częściej i dłużej była w posiadaniu piłki, tyle, że im bliżej było pola karnego rywala, tym mnożyły się niecelne podania, niedokładności, straty. Schematycznie, czytelnie prowadzone akcje defensywnie ustawiona Skotawia rozbijała dosyć skutecznie. W 3 minucie po kiksie obrońcy pospieszył się ze strzałem Damian Mielewczyk i jego płaskie uderzenie wylądowało w bocznej siatce. W 12 minucie z kolei Krzysztof Witkowski nie trafił czysto w piłkę po rzucie rożnym i jeden z rywali także kopnął obok słupka. Dwie minuty później Skotawia miała dużo lepszą okazję. Po wykopie Michała Skrzypczaka pojedynek główkowy w środku pola przegrał Andrzej Kołucki, piłkę przejmuje Kowalczyk, podprowadza ją pod pole karne i podaje do Romana Cecha, a ten z dogodnej pozycji pudłuje. W 20 minucie obrońca Grzegorz Smolarek minął dwóch rywali i został sfaulowany. Po dośrodkowaniu Mielewczyka najwyżej wyskoczył jeden z rywali i głową niemal skierował piłkę do własnej bramki. Gra ciągle była szarpana, brakowało płynności. Po niemal pół godzinie, nie pierwszy raz w tym sezonie, próbował swoich sił z rzutu wolnego obrońca i kapitan Pogoni Oskar Jasiński, ale strzelił metr nad poprzeczką. W 30 i 34 minucie stałe fragmenty wykonywał Mielewczyk, ale najpierw nikt nie wyskoczył do jego dośrodkowania, a następnie Jasiński po zbyt głębokiej wrzutce sięgał już piłkę zza linii końcowej. Chwilę potem Mielewczyk został brutalnie sfaulowany i wrócił na boisko po pięciu minutach, za co rywal zobaczył żółtą kartkę.
Pogoni zostało 45 minut na strzelenie zwycięskiej bramki i nie można jej odmówić, że po przerwie ruszyła do zdecydowanych ataków i stworzyła sobie kilka okazji. Skotawia, dla której punkt, był sukcesem, została zepchnięta do obrony i czekała na rywali na własnej połowie. W 49 minucie Witkowski wystawił piłkę Eliaszowi Iwosie, a ten strzelił bardzo niecelnie. Minutę później, zdaniem Jasińskiego, sędzia źle zinterpretował jego interwencję, dyktując rzut wolny, po którym Kowalczyk tylko musnął głową piłkę, a mogło być groźnie. Po upływie 50 minut Kacper Markowski znalazł się kilka metrów przed bramką, ale jego płaski strzał Smutek, jeden z bohaterów gospodarzy, obronił nogami. W odpowiedzi bezrobotny dotychczas Michał Skrzypczak uratował swój zespół przed stratą gola, kiedy w po rzucie rożnym w 53 minucie obronił z bliskiej odległości uderzenie głową pozostawionego bez opieki rywala. Minęła minuta i bramkarz Pogoni po raz drugi staje na wysokości zadania, gdy złe podanie Smolarka w środku pola przejmuje przeciwnik i błyskawicznie zagrywa do Cecha, któremu przy próbie minięcia Skrzypczak wybiera piłkę spod nóg. Pogoni spieszyło się coraz bardziej i skutkowało to czasami bezsensownymi i równie często niedokładnymi dośrodkowaniami w pole karne. Po godzinie gry Witkowski mógł wreszcie wpisać się na listę strzelców, kiedy dynamicznie nabiegał na wybitą piłkę i dosyć mocno strzelił głową pod poprzeczkę. Smutek zdołał ją jeszcze stracić na rzut różny. W 62 minucie obrońca Bartosz Kultys popełnił duży błąd, kiedy najpierw wyprzedził rywala i przejął piłkę przy bocznej linii, po czym wycofał niedokładnie do Jasińskiego, przy którym stało dwóch rywali. Jednym z nich był Cech, który przejął piłkę, ale będąc już w polu karnym potknął się i z naprawdę groźnej, sprokurowanej przez obrońcę sytuacji, nic nie wyszło, bo Jasiński zdążył naprawić błąd kolegi. W 69 minucie mecz został przerwany na piec minut z powodu wbiegnięcia na boisko kibiców. Interwencja licznie zabezpieczającej mecz policji zapobiegła bezpośredniemu starciu zwaśnionych stron. W 76 minucie sędzia nie podyktował rzutu karnego za faul na mijającym kolejnych rywali Markowskim. Bohaterem końcówki mógł zostać wprowadzony w 66 minucie Łukasz Chmielewski. Najpierw obrońca wybił piłkę wprost pod jego nogi, ale napastnik Pogoni z kilku metrów prawą nogą fatalnie przestrzelił. W 80 minucie lęborczanie przeprowadzili składną akcję. Witkowski podał na prawo do Przemysława Żurawskiego, a ten dośrodkował dokładnie na głowę Chmielewskiego, który z 5 metrów strzelił w bramkarza, a po dobitce uderzył obok słupka.
Trenerski dwugłos:
Jarosław Dzidzienko, trener Skotawii: - Liczyłem nawet na 3 punkty. Fakt, że Pogoń była lepsza, jeśli chodzi o organizację gry, technikę i motorykę, ale to nie przełożyło się to na wynik. Moja drużyna dała dziś serce i zostawiła dużo zdrowia, do tego mieliśmy sporo szczęścia i z mojej perspektywy jest to bezcenny punkt z jednym z faworytów.
Roman Rubaj, trener Pogoni: - Dziś zawiodła skuteczność, jak się nie strzela goli, to się nie wygrywa. Mecz nie był porywającym widowiskiem. W przekroju całego spotkania mieliśmy ogromną przewagę a przeciwnik ograniczał się do kontr. Mieliśmy 3-4 stuprocentowe sytuacje i do tego rzut karny nie podyktowany w drugiej połowie.