20 kolejka Słupskiej Klasy Okręgowej, 7 maja 2011r. godz. 17
Pogoń Lębork – Bytovia II Bytów 1:1 (0:0)
Bramki: 0:1 Łukasz Chylewski (48), 1:1 Artur Mańka (85)
Pogoń: Michał Skrzypczak – Grzegorz Smolarek, Oskar Jasiński, Łukasz Godlewski, Andrzej Kołucki – Adam Wolszlegier (89 Tomasz Kijek), Grzegorz Kowalski, Eliasz Iwosa (83 Damian Mielewczyk), Mateusz Stankiewicz (60 Krzysztof Witkowski) – Tomasz Musik (76 Artur Mańka) – Kacper Markowski
Bytovia II: Krzysztof Oleszkiewicz - Przemysław Toczek, Tomasz Galikowski, Rafał Wardyn (68 Michał Fusiek), Grzegorz Jabłoński – Arkadiusz Sabisz, Mateusz Śmigiel, Wojciech Kwasigroch (83 Tomasz Kapeluch), Łukasz Chylewski - Tomasz Piechowski, Dawid Fusiek (76 Jakub Bronka)
Żółte kartki: Witkowski (71) – Kwasigroch (70), D.Fusiek (74), Piechowski (2 – 85)
Sędziowie: Daniel Rzepkowski oraz Jakub Golański, Grzegorz Imiłkowski
Gdzie dwóch się bije, tam korzystają Czarni. Tak można podsumować remis lidera z wiceliderem. Pierwsza połowa nie przyniosła spodziewanych emocji i przede wszystkim goli. W Lęborku goście objęli prowadzenie tuż po przerwie, kiedy Łukasz Chylewski wykorzystał gapiostwo obrońców i z kilku metrów posłał piłkę do siatki. Mimo pościgu Pogoni długo nie udawało się wyrównać. Dopiero w 85 minucie za sprawą dwóch rezerwowych bytowski bramkarz został pokonany. Odbitą przez niego piłkę po rzucie wolnym Damiana Mielewczyka uderzył z linii „szesnastki” Artur Mańka i ta wpadła tuż przy słupku. Lęborczanom zatem nie udał się rewanż na jedyną porażkę, ale dzięki remisowi utrzymali cztery punkty przewagi.
Pogoń zaczęła mecz na szczycie w takim samym zestawieniu, jak przed tygodniem w Charbrowie, nawet późniejsze zmiany odbywały się w podobnych minutach. W składzie gości zabrakło najlepszego strzelca ligi Krzysztofa Paraficza, który został powołany do kadry pierwszego zespołu i strzelił zwycięską, jedyną bramkę w wyjazdowym spotkaniu Bytovii z Kotwicą Kołobrzeg w III lidze.
Do przerwy na murawie dominowała walka w centrum boiska. Gdyby użyć terminologii bokserskiej, to do starć dochodziło na środku ringu, a bardzo rzadko przy linach, po zepchnięciu rywala do defensywy. W środku pola zawężonym i zagęszczonym przez piłkarzy obu drużyn, a gdy już udało się przebić przez te zasieki, obrońcy zazwyczaj bez większych kłopotów dławili zalążki akcji ofensywnych. Agresywne krycie wymuszało straty, bądź szybkie, nerwowe, a przy tym niedokładne pozbywanie się piłki, której posiadanie zmieniało się błyskawicznie. Rzadkością była akcja złożona z większej liczby podań. W bramce Pogoni Michał Skrzypczak nie miał okazji, żeby się wykazać. Nie miał ich także dużo więcej jego kolega po fachu Krzysztof Oleszkiewicz, ale kiedy trzeba było to imponował pewnymi, zdecydowanymi wyjściami czy to do górnych zagrań, czy kiedy trzeba było asekurować partnerów z obrony. Właśnie w 21 minucie dośrodkowanie Mateusza Stankiewicza z lewej strony na dalszy słupek miałby dużą szansę skutecznie zamknąć zamknąć Kacper Markowski lub Adam Wolszlegier, gdyby piłki nie sprzątnąłby bramkarz. Jednak i dobrze dysponowany Oleszkiewicz nie zapobiegłby utracie gola w 35 minucie. Tomasz Musik jednym podaniem ze środka na prawą stronę zgubił całą, ustawioną w tym momencie w linii obronę Bytovii, i uruchomił Wolszegiera. Pościg obrońców był nieudany, ale niestety pomocnik Pogoni, będąc już w polu karnym, mając przed sobą tylko bramkarza, strzelił nad poprzeczką. To była najlepsza okazja w pierwszej połowie. Prawą stroną, po długim podaniu w 42 minucie ruszył także Markowski, a kiedy wpadł już w pole karne, jego próba dogrania górą padła łupem bramkarza.
Kto wie, czy w drugiej połowie gra by się bardziej otworzyła, a drużyny zaryzykowałby bardziej, stawiając na ofensywę, gdyby nie szybko strzelony gol przez gości. W 48 minucie zagranie z prawej strony trafiło do stojącego tylko kilka metrów od bramki Pogoni Łukasza Chylewskiego. Nie przejął tego podania Łukasz Godlewski, a Grzegorz Smolarek i Oskar Jasiński, będący najbliżej, ale jednocześnie za daleko, aby zdążyć, pozwolili pomocnikowi Bytovii odwrócić się w stronę bramki i strzałem po ziemi pokonać nie mającego wielkich szans na interwencję Skrzypczaka. Tym samym Chylewski znalazł się w elitarnym gronie, liczącym jeszcze tylko Piotra Kwidzińskiego z Chrobrego, któremu udało się zdobyć gola w Lęborku. To jest także trzecia, a pierwsza po pięciu spotkaniach z czystym kontem, stracona przez Pogoń bramka na wiosnę. Zanim gospodarze otrząsnęli się po tak niespodziewanym obrocie spraw, Bytovia stworzyła jeszcze dwie niezłe okazje. Najpierw jednak w 50 minucie kapitan Pogoni Jasiński zatrzymał ręką prostopadłe podanie, ale bez kary. Pięć minut później Mateusz Śmigiel prostopadłym podaniem uruchomił Tomasza Piechowskiego, któremu piłka podskoczyła i jego strzał poszybował nad poprzeczką. W 58 minucie obrońcy Pogoni zawęzili grę do środka, a na prawej stronie pozostał nie pilnowany Dawid Fusiek, który na ich szczęście technicznym uderzeniem nie trafił w „okienko”. Mecz nabrał tempa. W 62 minucie Wolszlegier dokładnie wrzuca w pole karne, a nie atakowany Markowski idealnie opanowuje piłkę w polu karnym i ze spokojem mierzy w „okienko”. Minimalnie się pomylił, a Pogoń mogła już wyrównać. Po godzinie gry Stankiewicza zmienił Krzysztof Witkowski, a w 71 minucie w rewanżu za faul ujrzał żółtą kartkę. Dopiero jednak dwie następne zmiany przyniosły pożądane rezultaty. Pięć minut przed końcem faulował bytowiak Tomasz Piechowski. Otrzymał żółtą kartkę, a po chwili za protesty został odesłany do szatni. Do wolnego podszedł specjalista od takich zadań i podobnie jak przed tygodniem w Charbrowie, mocno dośrodkował. Oleszkiewicz tylko odbił piłkę, a na 16 metrze czekał już Artur Mańka. Lewą nogą, precyzyjnym uderzeniem przy słupku dał Pogoni punkt.
Pomeczowe wypowiedzi:
Adrian Stawski, trener Bytovii II: - Do 85 minuty myślałem, że dowieziemy zwycięstwo. Piechowski nie wytrzymał presji i sędzia musiał usunąć go z boiska i za to nie mam pretensji. W pierwszej połowie gra była bardzo wyrównana, badanie drużyn, które bały się otworzyć. W drugiej połowie bramka otworzyła spotkanie i Pogoń zaatakowała. Życzę Pogoni, żeby wygrali z Czarnymi u siebie.
Dariusz Zygmuntowski, kierownik Pogoni: - To był mecz walki. Nerwowa gra, rwane akcje, dużo niecelnych podań. Mógł przesądzić o naszym awansie, a tak musimy do końca szarpać. Goście pokazali, że interesuje ich awans do IV ligi.
Oskar Jasiński, kapitan Pogoni: - Prowadziliśmy grę, dominowaliśmy, ale słabo wyglądało krycie w środku. Często musieliśmy wybijać piłkę, a w środku brakowało rozegrania, było dużo niedokładności.
Damian Mielewczyk, współautor bramki: - W pierwszej połowie brakowało dokładności. Uważam, że stać nas na dużo więcej. Będziemy walczyć do końca, Bytovia pokazała się dzisiaj jako dobrze poukładany zespół.
Pogoń Lębork – Bytovia II Bytów 1:1 (0:0)
Bramki: 0:1 Łukasz Chylewski (48), 1:1 Artur Mańka (85)
Pogoń: Michał Skrzypczak – Grzegorz Smolarek, Oskar Jasiński, Łukasz Godlewski, Andrzej Kołucki – Adam Wolszlegier (89 Tomasz Kijek), Grzegorz Kowalski, Eliasz Iwosa (83 Damian Mielewczyk), Mateusz Stankiewicz (60 Krzysztof Witkowski) – Tomasz Musik (76 Artur Mańka) – Kacper Markowski
Bytovia II: Krzysztof Oleszkiewicz - Przemysław Toczek, Tomasz Galikowski, Rafał Wardyn (68 Michał Fusiek), Grzegorz Jabłoński – Arkadiusz Sabisz, Mateusz Śmigiel, Wojciech Kwasigroch (83 Tomasz Kapeluch), Łukasz Chylewski - Tomasz Piechowski, Dawid Fusiek (76 Jakub Bronka)
Żółte kartki: Witkowski (71) – Kwasigroch (70), D.Fusiek (74), Piechowski (2 – 85)
Sędziowie: Daniel Rzepkowski oraz Jakub Golański, Grzegorz Imiłkowski
Gdzie dwóch się bije, tam korzystają Czarni. Tak można podsumować remis lidera z wiceliderem. Pierwsza połowa nie przyniosła spodziewanych emocji i przede wszystkim goli. W Lęborku goście objęli prowadzenie tuż po przerwie, kiedy Łukasz Chylewski wykorzystał gapiostwo obrońców i z kilku metrów posłał piłkę do siatki. Mimo pościgu Pogoni długo nie udawało się wyrównać. Dopiero w 85 minucie za sprawą dwóch rezerwowych bytowski bramkarz został pokonany. Odbitą przez niego piłkę po rzucie wolnym Damiana Mielewczyka uderzył z linii „szesnastki” Artur Mańka i ta wpadła tuż przy słupku. Lęborczanom zatem nie udał się rewanż na jedyną porażkę, ale dzięki remisowi utrzymali cztery punkty przewagi.
Pogoń zaczęła mecz na szczycie w takim samym zestawieniu, jak przed tygodniem w Charbrowie, nawet późniejsze zmiany odbywały się w podobnych minutach. W składzie gości zabrakło najlepszego strzelca ligi Krzysztofa Paraficza, który został powołany do kadry pierwszego zespołu i strzelił zwycięską, jedyną bramkę w wyjazdowym spotkaniu Bytovii z Kotwicą Kołobrzeg w III lidze.
Do przerwy na murawie dominowała walka w centrum boiska. Gdyby użyć terminologii bokserskiej, to do starć dochodziło na środku ringu, a bardzo rzadko przy linach, po zepchnięciu rywala do defensywy. W środku pola zawężonym i zagęszczonym przez piłkarzy obu drużyn, a gdy już udało się przebić przez te zasieki, obrońcy zazwyczaj bez większych kłopotów dławili zalążki akcji ofensywnych. Agresywne krycie wymuszało straty, bądź szybkie, nerwowe, a przy tym niedokładne pozbywanie się piłki, której posiadanie zmieniało się błyskawicznie. Rzadkością była akcja złożona z większej liczby podań. W bramce Pogoni Michał Skrzypczak nie miał okazji, żeby się wykazać. Nie miał ich także dużo więcej jego kolega po fachu Krzysztof Oleszkiewicz, ale kiedy trzeba było to imponował pewnymi, zdecydowanymi wyjściami czy to do górnych zagrań, czy kiedy trzeba było asekurować partnerów z obrony. Właśnie w 21 minucie dośrodkowanie Mateusza Stankiewicza z lewej strony na dalszy słupek miałby dużą szansę skutecznie zamknąć zamknąć Kacper Markowski lub Adam Wolszlegier, gdyby piłki nie sprzątnąłby bramkarz. Jednak i dobrze dysponowany Oleszkiewicz nie zapobiegłby utracie gola w 35 minucie. Tomasz Musik jednym podaniem ze środka na prawą stronę zgubił całą, ustawioną w tym momencie w linii obronę Bytovii, i uruchomił Wolszegiera. Pościg obrońców był nieudany, ale niestety pomocnik Pogoni, będąc już w polu karnym, mając przed sobą tylko bramkarza, strzelił nad poprzeczką. To była najlepsza okazja w pierwszej połowie. Prawą stroną, po długim podaniu w 42 minucie ruszył także Markowski, a kiedy wpadł już w pole karne, jego próba dogrania górą padła łupem bramkarza.
Kto wie, czy w drugiej połowie gra by się bardziej otworzyła, a drużyny zaryzykowałby bardziej, stawiając na ofensywę, gdyby nie szybko strzelony gol przez gości. W 48 minucie zagranie z prawej strony trafiło do stojącego tylko kilka metrów od bramki Pogoni Łukasza Chylewskiego. Nie przejął tego podania Łukasz Godlewski, a Grzegorz Smolarek i Oskar Jasiński, będący najbliżej, ale jednocześnie za daleko, aby zdążyć, pozwolili pomocnikowi Bytovii odwrócić się w stronę bramki i strzałem po ziemi pokonać nie mającego wielkich szans na interwencję Skrzypczaka. Tym samym Chylewski znalazł się w elitarnym gronie, liczącym jeszcze tylko Piotra Kwidzińskiego z Chrobrego, któremu udało się zdobyć gola w Lęborku. To jest także trzecia, a pierwsza po pięciu spotkaniach z czystym kontem, stracona przez Pogoń bramka na wiosnę. Zanim gospodarze otrząsnęli się po tak niespodziewanym obrocie spraw, Bytovia stworzyła jeszcze dwie niezłe okazje. Najpierw jednak w 50 minucie kapitan Pogoni Jasiński zatrzymał ręką prostopadłe podanie, ale bez kary. Pięć minut później Mateusz Śmigiel prostopadłym podaniem uruchomił Tomasza Piechowskiego, któremu piłka podskoczyła i jego strzał poszybował nad poprzeczką. W 58 minucie obrońcy Pogoni zawęzili grę do środka, a na prawej stronie pozostał nie pilnowany Dawid Fusiek, który na ich szczęście technicznym uderzeniem nie trafił w „okienko”. Mecz nabrał tempa. W 62 minucie Wolszlegier dokładnie wrzuca w pole karne, a nie atakowany Markowski idealnie opanowuje piłkę w polu karnym i ze spokojem mierzy w „okienko”. Minimalnie się pomylił, a Pogoń mogła już wyrównać. Po godzinie gry Stankiewicza zmienił Krzysztof Witkowski, a w 71 minucie w rewanżu za faul ujrzał żółtą kartkę. Dopiero jednak dwie następne zmiany przyniosły pożądane rezultaty. Pięć minut przed końcem faulował bytowiak Tomasz Piechowski. Otrzymał żółtą kartkę, a po chwili za protesty został odesłany do szatni. Do wolnego podszedł specjalista od takich zadań i podobnie jak przed tygodniem w Charbrowie, mocno dośrodkował. Oleszkiewicz tylko odbił piłkę, a na 16 metrze czekał już Artur Mańka. Lewą nogą, precyzyjnym uderzeniem przy słupku dał Pogoni punkt.
Pomeczowe wypowiedzi:
Adrian Stawski, trener Bytovii II: - Do 85 minuty myślałem, że dowieziemy zwycięstwo. Piechowski nie wytrzymał presji i sędzia musiał usunąć go z boiska i za to nie mam pretensji. W pierwszej połowie gra była bardzo wyrównana, badanie drużyn, które bały się otworzyć. W drugiej połowie bramka otworzyła spotkanie i Pogoń zaatakowała. Życzę Pogoni, żeby wygrali z Czarnymi u siebie.
Dariusz Zygmuntowski, kierownik Pogoni: - To był mecz walki. Nerwowa gra, rwane akcje, dużo niecelnych podań. Mógł przesądzić o naszym awansie, a tak musimy do końca szarpać. Goście pokazali, że interesuje ich awans do IV ligi.
Oskar Jasiński, kapitan Pogoni: - Prowadziliśmy grę, dominowaliśmy, ale słabo wyglądało krycie w środku. Często musieliśmy wybijać piłkę, a w środku brakowało rozegrania, było dużo niedokładności.
Damian Mielewczyk, współautor bramki: - W pierwszej połowie brakowało dokładności. Uważam, że stać nas na dużo więcej. Będziemy walczyć do końca, Bytovia pokazała się dzisiaj jako dobrze poukładany zespół.